wolfspider napisał(a): I jak sobie pomyśle, że porządna terapia i jej pozytywne efekty mogę potrwać nawet do 4 lat to odechciewa mi się wszystkiego. Coraz bardziej mam ochotę spasować. Poddać się czasami mam wrażenie, że jestem na tym świecie tylko po to żeby być wyśmiewanym, krzywdzonym i żeby czuć się jak teraz czyli do d...y.
Chopie to ze teraapia ma trwac 4 lata to nie znaczy ze w tym czasie niemasz kochac i byc w zwiazku!!!! Masz walczyc o to co miales (moze sie uda uratować - tylko badz pozytywnie nastawiony do tego) Zdystansuj sie tylko do swojej ukochanej i odezwij sie ale na spokojnie, bez uzalania bez wyrzutow, neutralnie - powinno pomoc. Ja mam tez dola z powodu mojej milosci - ale nieuwazam sie za przegranego, bardziej za czlowieka ktory nieslyszal kiedy do niego mowiono, niewidzial kiedy mu pokazywano.... Ale ja to dostrzeglem i chce to zmienic w sobie!!!!!!!, czesc moich znajomych wie o moich problemach i nikt sie nie smieje z tego, Powiem wiecej dzieki temu ze o tym rozmawialem z moja kumpelą (ona zerwala ze swoim partnerem 2 tyg temu i zaczela sie spotykac z innym) to ta dziewczyna (dzieki moim naleganiom i prosba zeby nieskreslala swojego bylego partnera ze swojego serca) chyba da mu szanse.....
A co do ciebie NIE PODDAWAJ SIE, nie pasuj i nie zal sie nad soba!!!!!
Glowa do gory ")