został ze mną ale kocha nas obie

Problemy z partnerami.

Powitanie

Postprzez ania123 » 11 gru 2008, o 10:34

---------- 09:31 11.12.2008 ----------

Jesteśmy parą ponad 10 lat zaczęło się wielką miłością, to on mnie w sobie rozkochał, nauczył kochać i okazywać uczucia, przez wiele lat było cudownie 6 lat temu zamieszkaliśmy razem 3 lata temu wzięliśmy ślub, a kilka miesięcy temu zaczęło się wszystko psuć, na początku tłumaczyłam sobie, że długo pracuje, zmienił się, tłumaczyłam sobie, że po tylu latach miłość się zmienia. On jest facetem bardzo wrażliwym, uczuciowym, ja może z racji tego jakie miałam dzieciństwo, jestem osobą wybuchową, nerwową, często mówię lub robię rzeczy, których żałuję, pracuję nad tym, z czasem myślę, że tych niemiłych sytuacji było coraz mniej, ale nie wiedziałam, że z czasem przez te sytuacje miłość mojego męża maleje. Co raz bardziej zaczęłam podejrzewać, że jest ta trzecia, mąż zaprzeczał a ja z racji tego, że ufałam mu bezgranicznie wierzyłam. Jednak pewnego dnia nie wytrzymałam i przeczytałam jego sms-y..........2 miesiące mnie oszukiwał. To jemu kazałam podjąć decyzję. Po kilku godzinnych przemyśleniach postanowił zostać ze mną.

Wcale nie czuję się wygrana, wręcz przeciwnie, to ją zaczyna kochać a mnie przestaje, to, że wrócił nie oznacza, że za kilka dni nie powie, że za nią tęskni i to z nią chce być. Może lepiej by było żeby pobył z nią i zobaczył, że wcale nie jest taka cudowna i wtedy wrócił do mnie a teraz może sobie myśli, że ona cierpi i takie tam i to jeszcze bardziej ją zbliży do niej. Nie wiem czy dam sobie z tym wszystkim radę, tak chciałabym móc cofnąć czas, teraz już nic nie będzie takie samo. Jak się dziś obudziłam na chwile o tym wszystkim zapomniałam, wyszłam z sypialni a on siedział na kanapie ze spuszczoną głową, a ja zastanawiałam się czy nie myśli o niej. Przepraszał mnie za całą tą sytuację, nie przepraszał za nią, nie prosił o wybaczenie, spytałam się dlaczego podjął taką decyzję powiedział, że tak będzie lepiej dla wszystkich, nie to chciałam usłyszeć. Kiedyś to jemu mówiłam o wszystkim, to on był moją miłością i przyjacielem a teraz jest obcym człowiekiem. To ona jest bliższa jego sercu. Boję się przyszłości.
Tak bym chciała, żeby ktoś powiedział mi co będzie dalej, co mam zrobić żeby to tak mocno nie bolało.

---------- 09:34 ----------

Przepraszam, powinnam najpierw się przedstawić i przywitać, mam nadzieję, że zrozumiecie moje roztargnienie. Mam na imię Ania i przeżywam obecnie najgorsze chwile mojego życia. Witam i Pozdrawiam.
ania123
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 gru 2008, o 09:54

Postprzez magosza » 11 gru 2008, o 10:44

No witaj Aniu:) nie musisz moim zdaniem przepraszać za swoje roztargnienie ,jest ci ciężko niezaprzeczalnie ,współczuje sytuacji....naprawdę..nie chciałabym się w takiej znaleźć, właściwie to każdego z nas to może spotkać ,bo miłosć niekiedy się kończy albo inaczej zmienia się ,przekształca ,nabiera innego wymiaru...i wtedy niektórzy myślą,że to już nie ta miłość co kiedyś ,a to błąd,to jednak miłość lecz inna..


..mówiłaś o swojej wybuchowości ,jestem podobna , też często wybucham ,później żałuję, czy to psuje związek? na pewno ,mój też w zasadzie często wisi na wlosku ,ale nie ma póki co (przynajmniej nie wiem o tym)żadnej innej...

..więc nie łatwo mi oceniać twoja sytację,nie powinnam


wiem tylko jedno ,można walczyć o miłość jeśli się wie ,że obu stronom zależy rownie mocno ,jednostronna walka może zniszczyć ..,jest pozbawiona sensu ...pozatym to poniżajace prosić sie o miłość ,ja bym nie mogła...
chcesz ciągle myśleć ,że jest ONA ,że on o niej myśli?...ja bym nie mogła ,zagryzloby mnie to...

.....nikt za ciebie decyzji nie podejmie ,porozmawiajcie otwarcie jak to dalej ma wyglądać ,jeśli potraficie ,nikt tak naprawdę z czytających tę historie nie wie jak jest naprawdę.. ty wiesz ,on wie ... kluczowe dwie osoby..


...piszesz bo oczekujesz jakieś rady?..

ja bym mu pozwoliła odejść... albo sie kogoś kocha ,albo nie ,nie można zatrzymywać kogoś na siłę... tak naprawdę to zawsze jesteśmy sami ,a rózne osoby towarzyszą nam na drodzę zwanej życiem.. może tak nalezy spojrzeć na tę sprawę..

gdyby sie miało źle potoczyć ,czego ci oczywiście nie życzę ,to pamietaj o tym,że zawsze możesz spotkać drugą osobę bo na jednej świat się nie kończy.. ,nie jestem w tej sytuacji więc pozwolę sobie na zachowanie dystansu do całej sprawy i dlatego możesz to odebrać jako"pozbawione serca" co pisze ... ....

piszę na chłodno ,nie miej mi tego za złe..

ściskam ciepło..

małgosia..
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez ania123 » 11 gru 2008, o 10:59

Wcale go nie zatrzymywałam, wręcz przeciwnie, powiedziałam mu żeby się wyprowadził, ja go nie wyrzuciłam, poprosił o czas, dałam mu go, podjął decyzję, że chce zostać ze mną, wiem, że to nie koniec, po prostu nie wiem co będzie dalej i boję się tej niepewności. A czy te myśli mnie nie zagryzą czas pokaże, wszystko rozegrało się w ciągu ostatnich dwóch dni, więc jest jeszcze świeże, chodzimy do psychologa, pozostaje mi chyba mieć nadzieję i czekać, może ja z czasem przestanę go kochać, nie wiem naprawdę nie wiem co będzie dalej.
ania123
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 gru 2008, o 09:54

Re: Powitanie

Postprzez ewka » 11 gru 2008, o 14:26

ania123 napisał(a):To jemu kazałam podjąć decyzję.

Masz klasę, Anno. Brawo.

Napisałaś, że kocha Was obie... tak powiedział, czy to tylko Twoje podejrzenia? Lub lęk? I dlaczego mówisz, że ona jest bliższa jego sercu, skoro do niej nie poszedł? Zapytam wprost... to jakiś tylko lekki romansik czy zdrada?

Na dzisiaj ważna jest decyzja, którą podjął. I to, że chodzicie do psychologa - widać, że chce, a to też coś znaczy. A co będzie? Się zobaczy Anno... najprzykładniejsze związki też mogą zaskoczyć, więc nie warto wybiegać zanadto do przodu.

Mam nadzieję, że jakoś się pozbieracie do kupy
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ania123 » 12 gru 2008, o 09:44

Dokładnie takie słowa padły z jego ust, do niej miłość się rodzi a do mnie przygasła czyt. zmieniła się. Dziś po raz kolejny ma się "zastanowić". Doprowadził do takiej sytuacji, to też są jego słowa, że nie wie czy ze mną będzie jeszcze szczęśliwy a z nią nie wie jak długo będzie szczęśliwy. Widzę, że jeśli z nią nie spróbuje, on też o ty wspomina, nie przekona się, że z czasem to uczucie też się zmieni, lub po prostu nie dotrze do niego, że to tylko zauroczenie a motylki w brzuchu nie trwają wiecznie, nam nie pozwoli to ruszyć dalej, ciałem będzie ze mną a myślami z nią. Oczekuje ode mnie deklaracji, że będzie miał do czego wrócić, tego mu jednak nie zagwarantuję. Chce poświęcić 10 lat naszego związku, ustabilizowanej sytuacji dla kilku miesięcznej znajomości. Czasami sobie myślę, że mojego A. już nie ma, umarł, a to jest zupełnie ktoś inny, w ciągu tych kilku miesięcy zmienił się zupełnie, nie poznaje go nikt ze znajomych ani z rodziny.
U psychologa byliśmy dopiero raz i co z tego jak na drugi dzień pisał do niej sms-y. Sam zapędził się w kozi róg i nie umie podjąć decyzji. A mi pozostało czekać, bo jeszcze nie jestem na tyle silna żeby za niego zadecydować.
ania123
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 gru 2008, o 09:54

Postprzez bunia » 12 gru 2008, o 10:04

Witaj.....facet szuka patentu na szczescie bez wzgledu ile i kogo to kosztuje.....jego ego pozwolilo na wkrecenie Twojego zycia emocjonalnego aby zabezpieczyc sie na przyszlosc aby czuc sie szczesliwym i mocno w to wierzy,ze mu sie to uda.....sorry ale z tego co piszesz nie mam "sympati" do Twojego meza.....kochac i dac poczucie szczescia temu kogo sie kocha to wspaniale ale nie powinno byc to ofiara z Twojej strony....nie zapominaj rowniez o sobie.

Pozdrawiam cieplo :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez blue66 » 12 gru 2008, o 12:33

Jestem pełna podziwu dla Ciebie! I Naprawde masz klasę!!!!

Powinnaś jednak zastanowić się co dla Ciebie będzie najlepsze, pomyśl o sobie czego Ty teraz potrzebujesz. Mam wrażenie ( tylko na podstawie tego co piszesz), że jego nieobchodzą Twoje uczucia, a przecież to TY cierpisz! Masz mu zagwarantować, że jak sie opamięta bedziemiał do czego wrócić?
Ile jeszce będzie się zastanawiał i zwodził CIebie i ją...

To bardzo trudna sytucja i im dłużej trwa to jego "zastanawianie się " tym gorzej dla Ciebie.
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez ania123 » 12 gru 2008, o 15:30

Może upłynęło jeszcze zbyt mało czasu, ale jeśli będzie zachowywał się tak nadal, ja to zakończę ale wtedy kiedy to ja będę na to gotowa. Najwyższa pora zacząć myśleć o sobie. Na razie żyję jeszcze wspomnieniami i nadzieją, że to wszystko wróci, ale wierzę, że to minie. Dziękuje za wsparcie, po prostu trudno jest uwierzyć w to, że będąc z kimś przez 10lat tak naprawdę się go nie zna.
ania123
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 gru 2008, o 09:54

Postprzez cvbnm » 12 gru 2008, o 15:49

na twoim miejscu nie karmilabym mysli o jego sytuacji.
raczej bym pracowala nad okreslaniem siebie i swojego polozenia.
jego polozenie jest dramatyczne, bo jest rozdarty, ale to jest jego WYLACZNIE jego problem.
twoim jest okreslenie czy i jak dlugo odpowiada ci sytuacja "szansy"

takie momenty graniczne nie moga stanowic rzeczywistosci

w ktoryms momencie szala sie zacznie przechylac....

bedac skoncentrowana, zauwazysz ten moment

nie angazuj sie w jego rozdarcie. bo zaczniecie oboje zyc JEGO potrzebami.
cvbnm
 

Postprzez ania123 » 12 gru 2008, o 16:25

cvbnm masz 100% rację, skupię się na sobie i na swoich potrzebach, do tej pory skupiałam się na nim, w pracy myślałam o nim, co ugotować na obiad, co lubi, co mu potrzeba, załatwiałam wszystkie domowe sprawy, myślałam co trzeba jeszcze kupić do naszego nowego mieszkanka, że idą Święta, pierwsza Wigilia w nowym mieszkaniu, bo on ciężko i długo pracuje i nie ma czasu zaprzątać sobie główki domowymi sprawami. Dbałam o siebie żeby podobać się mężowi, ale to wszystko było mało, to nie dawało mu szczęścia.

Sam naważył sobie piwa sam niech je teraz wypije, teraz moja kolej teraz ja jestem najważniejsza, już wiem skąd się biorą egoiści :)

Tylko ciekawe przez ile czasu będę jeszcze tak myślała?
ania123
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 gru 2008, o 09:54

Postprzez cvbnm » 12 gru 2008, o 17:48

:0)
mezczyzni jakos nie maja takich problemow. jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo spotkac faceta, ktory NAGLE zauwaza, ze nie myslal o sobie.... co najwyzej jego dzialanie jest pozbawione dodatkowego sensu, jaki nadawala milosc.... ale racjonalnie patrzac, nadal MA swoj sens.
za to wielu dziewczynom zadawalam pytanie "a co lubisz robic?" i dziwowaly sie, ze mozna tak stawiac sprawe. racjonalnie patrzac zycie kobiety pozbawionej mozliwosci dawania mezczyznie co on lubi, jest bez sensu. ale czemu? bo ona juz nie wie co lubi sama dla siebie. lubila gdy on ja lubil ... i nie zostaje nic z niej.

kobieta po rozstaniu JEST pusta, a mezczyzna MA pustke.
to jest roznica ktora mnie cholernie denerwuje
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 gru 2008, o 00:07

ania123 napisał(a):Oczekuje ode mnie deklaracji, że będzie miał do czego wrócić

O matko... to szczyt bezczelności!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez salome » 13 gru 2008, o 11:56

Bardzo Ci Aniu współczuję.
salome
 


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości

cron