Żyjemy, by kochać...Umieramy, bo...kochamy??

Problemy z partnerami.

Żyjemy, by kochać...Umieramy, bo...kochamy??

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 17:00

Witam wszystkich. Mam na imię Dominika, wiek nie jest ważny, nie chcę, by patrzono na mnie z perspektywy wieku, lecz tego co mnie trapi...
Od 3 miesięcy jestem z cudownym i wspaniałym mężczyzną...Tak, teraz powiecie "to po co tu jesteś?'...No właśnie...Ostatnio zaczyna się wszystko sypać, on mnie olewa, całą winę za nasze kłótnie zwala na mnie, gdy mu się podoba, to wyłącza telefon, nie odpisuje, nie odzywa się...Zachowuje się tak, jakbym nie istniała...
Ależ oczywiście, zapewnia, że kocha mnie 'najbardziej na świecie', że 'skradłam mu serce'...Ja wiem, że on jest skryty i zamknięty w sobie,ale ufam mu, kocham go...
Dzisiaj zaś, znowu wszystko się posypało...Napisałam mu, żeby poczekał pod pewnym budynkiem na mnie...Jego nie było...Wysłałam sms'a-nie odpisał...Zadzwoniłam-nie odebrał, wyłączył telefon...Poszłam więc na przystanek, był, czekał na autobus...Nie podeszłam, on też nie, później się odezwał i stwierdził, że ja jestem na niego zła...Ja? Za co? Nie przypominam sobie...Tydzień go nie widziałam, tęskniłam...
On wsiadł do autobusu, ja z płaczem wróciłam do domu...Kolejny facet się mną bawi...Jak szmacianą lalką...Ale ja mam uczucia...Dobrze wie, że mi na nim zależy, że kocham go, że chciałabym ułożyć z nim sobie życie...
Mój poprzedni chłopak też się mną bawił...W końcu zostawił...Perfidnie i chamsko zniknął, po prostu zniknął...Przez niego chciałam samobójstwo popełnić...Ale pojawił się mój obecny chłopak...On poskładał moje serduszko i nauczył, że można kochać na nowo, tym razem prawdziwie...A teraz wszystko się sypie...Jeśli go stracę, stracę siebie, stracę sens życia...
Proszę, pomóżcie mi...Co mam zrobić? Jak to wszystko wygląda w Waszych oczach? Pytajcie również, ale pomóżcie mi...Błagam... :( Czy jest jeszcze szansa, że będę mogła być z nim szczęśliwa? Co mogę zrobić, by uratować ten związek? A może to wszystko, to moja wina?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez ewa_pa » 3 gru 2008, o 17:05

Zamiast sie zastanawiac jak to jest i czyja wina to pomysl czy nie udałoby sie z nim po prostu powaznie i szczerze porozmawiac postaraj sie mu spokojnie i bez zbednych uniesien powiedziec wszystko co czujesz w tych sytuacjach ktore sa dla ciebie trudne moze uda sie byscie sobie wyjasnili wszystko?mysle ze taka szczera rozmowa jest wam bardzo potrzebna wiec spróbuj powodzenia
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 17:09

Ah...rozmawiałam, zawsze kończy się to kłótnią, tekstem, że się czepiam, że on taki jest[faktycznie jest na zewnątrz oschły i zimny, ale w środku to naprawdę czuły facet-nie raz się już przekonałam o tym]...Albo, gdy zaczynam jakiś poważny temat, to od razu "wyjeżdża" z tekstem "Skarbie...", przytula mnie i zmienia temat...Unika takich tematów...Wiem, że, to kobiety jego zostawiały, ja nie chcę go zostawić, bardzo go kocham...
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez Dziunia » 3 gru 2008, o 17:41

Posłuchaj mnie: powiedz mu ze musicie pogadac szczerze ze nie chcesz by zakonczyło sie to awantura itt. po kolei przedstaw mu swoje racje , daj mu tez mozliwosc wypowiedzenia sie na ten temat.]
w tym co piszesz wyczuwam subtelną nutkę niedojrzałosci, badz braku odpowiedzialnosci
nie wiem po ile macie lat ale czy osoby ktore sie kochaja nie podchodza do siebie gdy stooja razem na przystanku?
dla mnie to szok co piszesz.
nie musisz go zostawiac' kazdy problem jest do pokonania'rozmawiaj z nim duzo o tym co meczy itd. napewno dojdziecie do porozumienia a pozniej bedzie juz lepiej:*
pozdrawiam
Dziunia
 

Postprzez mahika » 3 gru 2008, o 17:45

Witaj, bardzo spodobał mi sie Twój nick :)

Moze zamiast wielkich powaznych rozmów to poprostu przedstaw mu krótkie informacje co sobie życzysz a czego nie, krótko zwięźle i na temat. w dodatku tonem głosu bez emocji.
1. nie podoba mi się jak wyłączasz telefon. to brak szacunku do mnie. przemysl swoje zachowanie. i nie oczekuj odpowiedzi, moze potrzebny mu czas zeby sie zastanowic.
to tyklko przykład...
histerie i wykłady nie pomogą, tak myślę :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 17:59

Dziękuję, że staracie mi się pomóc...Naprawdę potrzebuję wsparcia...Z tego, co piszecie, to niektóre 'rzeczy' próbowałam...Mówi, że 'rozumie', ale jego alibi jest zawsze tekst:"Jestem jaki jestem". W porządku, nie chcę, by się zmieniał, bo kocham go takiego, jaki jest...Mówiłam mu, że ja potrzebuję trochę więcej czułości, powiedział, że postara się, bym ją otrzymywała...
Fakt, jesteśmy dość młodzi, ale czy musowo mieć 30lat, żeby czuć prawdziwą miłość? Żeby czuć pragnienie bycia z tą osobą, na dobre i na złe? Powiadają, że 'kłótnie umacniają związek'...My kłócimy się już od jakiegoś miesiąca...Nie chcę go stracić, uwierzcie, ja go naprawdę kocham...Strasznie mi zależy, żeby było między nami dobrze...Ja nie wiem już, jak mam mu dać do zrozumienia, że go kocham...Jak mam z nim rozmawiać, by nie bolało? On ma 'trudny' charakter, ale ja go kocham!! :(
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez mahika » 3 gru 2008, o 18:08

wszystko wporządku, nie chodzi o to że młodzi ludzie nie umieją kochać, tylko raczej jak wspomniała Dziunia o niedojżałość.
niekt nie kaze Cio go zostawic itd, bo moze to faktycznie jest kwestia dotarcia się.
Pomyśl jeszcze ze 3 miesiące to niewiele, dopiero poznajecie sie tak naprawdę jako para. jestem zdania ze początki są najpiękniejsze, czy tak jest w Twoim przypadku? co bedzie za 3 lata, za 5 lat?
jesli on mówi ze jest jaki jest to mozesz mu zwrócić uwagę ze mimo to moze troszke popracowac nad sobą, żeby mniej Cię ranił. to zrozumiałe ze nie chcesz go zmieniać. tez uwazam ze nie mozna nikogo zmienić. ale praca nad sobą to co innego.
I jeszcze jedno co myśle ze w kazdym związku jest potrzebny dystans. Nabierz dystansu, do niego, po co masz się denerwowac.
sama pomyśl. On sie bawi świetnie a Ty się wściekasz :?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 18:23

Wszyscy mówią, bym nabrała dystansu...Może macie rację? Tylko, jak to zrobić? Za bardzo mi na nim zależy, a nie chcę, by czuł się, ani 'uciskany' w związku, ani 'olewany'...Może takim zachowaniem wobec mnie sygnalizuje, ze potrzebuje trochę więcej 'luzu'? Ja naprawdę nie wiem, co mam robić...W moim poprzednim związku, to ja byłam ciągle adorowana, myślałam, że ten mężczyzna mnie kocha...Ale zrobił mi krzywdę, a na mojej drodze pojawił się TEN...I teraz dopiero czuję, jaka jest różnica pomiędzy PRAWDZIWĄ miłością, a miłością do...nie ukrywajmy-adoracji...
Widzimy się ok. godzinki dziennie, w soboty on pracuje, więc nawet nie piszemy ze sobą[czasem wieczorem, gdy nie jest bardzo zmęczony], a w niedziele tylko sms'ujemy, bądź na gg rozmawiamy, ale wiemy, że w poniedziałek znowu się zobaczymy...Czasami zostaje u mnie na cały dzień...
Pamiętam też raz, w ten listopadowy, długi weekend, poprosiłam go, żeby do mnie przyjechał. Zgodził się, powiedział, że w niedzielę się zobaczymy...Czekałam cały dzień, on nie przyjechał...wieczorem napisał, że spał...
Być może jestem przewrażliwiona...Ale ja nie mam praktycznie w nikim wsparcia...Nikt nie może mi pomóc, mną pokierować...Dlatego znalazłam to forum, bo chcę, żeby ktoś mi w końcu pomógł...Jestem młoda, życie trochę mnie doświadczyło i zawsze się załamywałam, czekałam, aż wszystko co najgorsze minie, uciekałam od tego, nie miałam o co walczyć...A teraz? Teraz mam, teraz chcę walczyć o moją miłość...
Przepraszam, że piszę tak dużo, ale ja naprawdę potrzebuję by ktoś mnie wysłuchał, może zrozumiał...
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez mahika » 3 gru 2008, o 18:33

nie musisz przepraszac, po to jestesmy na forum zeby sobie pomagac nawzajem.
Ja tez odebrałam to tak ze on chce więcej luzu tylko czy ty potrafisz dac jeszcze więcej tego luzu? bo moze to jest Twoja granica a on ją przekracza i dlatego jest Ci z tym źle.
jesli chodzi o nabranie dystansu to nie równa się z tym ze ma Ci przestac na nim zalezec. Ty też mozesz popracowac nad sobą zeby tak bardzo nie zabiegac o niego.
No i kwestia szacunku do Ciebie, bo to ze czekałas cały dzien na niego a on nie dał znaku zycia to brak szacunku. telefon, czy sms ze nie przyjedzie bo jest zmęczony powinien być. ale co by było jakby to zrobił? jak Ty byś się zachowała? powiedziałabys ok, wyśpij się słoneczko, czy co?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 18:48

Mógłby napisać, już nie raz mówił mi, że np. nie zostanie u mnie, bo chce wrócić do domu, bo czuje się zmęczony, bo ma trochę pracy. Nie robiłam mu awantur, tylko mówiłam "dobrze, rozumiem". Na pewno nic bym mu nie powiedziała, tylko zrozumiałabym go. Sama przecież potrafię być zmęczona i 'nie do życia'. Wiem, że w sobotę 'powłóczył' się do późna z kumplami, ja mu tego nie wypominam. Ale mógłby napisać...Gdy wracał nad ranem do domu, to mógł napisać, nie zabiłabym go za to, a dzwonek nie obudziłby mnie na pewno, a ja miałabym pewność...Wiem, że lubi sobie czasem pójść z kumplami na piwo czy coś, rozumiem i on doskonale wie, że jestem tolerancyjna w stosunku do tego. Nie mówię mu np "Nie idziesz dzisiaj nigdzie", jeśli chce coś zrobić, to w porządku. I tak zanim coś zrobi, gdzieś pójdzie, to konsultuje to wszystko ze mną i zawsze mówi "masz wybór, albo tak, albo nie". Zawsze mu pozwalam...[Prawie, wie tylko, kiedy mu nie wolno iść z kumplami na piwo, ale przestrzega tego, ale to jest jedyna, wyjątkowa sytuacja...]

A jak mogłabym popracować nad sobą? Boję się, że to on mnie zostawi... Dlatego być może tak się zachowuję?
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez limonka » 3 gru 2008, o 18:50

moim zdaniem to zachowanie moze byc spowodowane mlodym wiekiem i niedojrzaloscia do zwiazku :D
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez mahika » 3 gru 2008, o 19:03

---------- 17:52 03.12.2008 ----------

no tak limonka, błyskotliwe spostrzeżenie, ale co dalej? próbujemy wymyślic co mona zrobiż zeby wybranka śmierci nie cierpiała tak :idea:

:D

---------- 18:03 ----------

wybranka, nie wiem co mogłabys zrobic w tej sytuacji. nie mozesz ze strachu że cię rzuci pozwalac mu na wszystko i jeszcze bardzej angażowac sie w układ w którym czujesz sie w jakim stopniu pokrzywdzona. moze skoro jestes wyrozumiała i tolerancyjna on brnie dalej, soro moze wszystko. to akurat w tym przypadku potrzebna mu jakas granica, a przynajmniej powinien znac Twoje zdanie an ten temat. ale co Ty mogłabys zrobi to ja nie wiem. moze nie myslec o nim jak o pępku świata i bardziej zajmowac się soba? Ty i Twoje potrzeby są najwazniejsze w sumie.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Strawberry » 3 gru 2008, o 19:13

Jeśli chce coś zrobić, pyta mnie o zdanie i mówię jasno, 'tak' albo 'nie'.
A jeśli chodzi o te granice...hm...on nie lubi być ograniczany. Jego kumple mówili, żebym raz porządnie się obraziła na niego, a może mu przejdzie...Ale przecież to nic nie da.Ja chcę z nim rozmawiać szczerze, otwarcie, ale on ucieka przed tym...Dobrze wie, czego pragnę, oczekuję, co lubię, czego nie. Mówiłam mu o tym i poprosiłam go też, by powiedział czego on oczekuje, co mu się nie podoba, nie powiedział, dopiero w kłótniach, gdy już dochodzi do pogodzenia, on mówi mi o tym. Ale ja nie chcę się kłócić, chcę z nim rozmawiać...
Avatar użytkownika
Strawberry
 
Posty: 455
Dołączył(a): 3 gru 2008, o 16:23

Postprzez limonka » 3 gru 2008, o 23:42

droga wybranko smierci :) mysle ze jestes bardziej dojrzala emocjonalnie niz twoj chlopak....moim zdaniem on jeszczen nie dorosl do zwiazku i rozmowy tu niewiele dadza (zawsze warto probowac)..a co mozesz zrobic aby nie cierpiec? wyluzowac..znalezc sobie wlasne zajecia..hobby..i zobaczyc co czas przyniesie:):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 4 gru 2008, o 08:11

limonka napisał(a):wyluzowac..znalezc sobie wlasne zajecia..hobby..i zobaczyc co czas przyniesie:):):)

Też tak myślę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości

cron