molestowanie..brak zaufania..zawód..co mam zrobić :(

Problemy z partnerami.

molestowanie..brak zaufania..zawód..co mam zrobić :(

Postprzez smerfetka0 » 1 gru 2008, o 18:04

dostalam adres tego forum i licze na wasza zyczliwosc i pomoc. nigdy nikomu o tym nie mówiłam....tutaj jest o tyle łatwiej że nikogo nie znam i pozostaje anonimowa. lubie seks...lubie sie sama zadowalac...mimo ze po kazdym razie bardzo zaluje ze to zrobilam. jak bylam malym dzieckiem moj brat (z dalszej rodziny nie biologiczny) molestował mnie...tylko że wmówił mi że to jest ok i że wszystko spoko i takie tam...nie wiem czemu jakim cudem...nie zawsze byłam z tego zadowolona ale z czasem mała dziewczynke to uzaleznialo (polegalo to glownie na dotykaniu..nie bylo zadnego stosunku) nie mam jakos do niego pretensji...niecierpie siebie...i mam problem z tym ze kazda glupote faceta (ktora dla innej nie byla by problemem) czesto odbieram jako oznake ze jest ze mna tylko dla seksu. w glebi wiem ze to nie prawda. jako dziecko gdy to sie skonczylo wyparłam to ze świadomości...kiiedys mialam o tym na psychologii ze po dluuugim czasie czlowiek po jakims przezyciu nie wie do konca czy to fikcja czy prawda...jednak jest to we mnie mimo ze minelo w ch** czasu to pamietam doslownie kilka scen....tak dobitnie ze wlasne i jego slowa wlasne odczucia ruchy i czyny. wczoraj pokłocilam sie z moim mezczyzna ktorego kocham i w sumie wiem..wiedzialam...ze on mnie tez...pozniej zeszlo na temat seksu...nie bede zglebiac o co poszlo bo nie w tym rzecz..i los chcial ze powtorzyl kilka zdan praktycznie kropka w kropke jak tamten osobnik podczas gdy to wszystko sie dzialo...uderzylo to we mnie jak piorun..rozplakalam sie zaczelam sie telepac...przytulil mnie mocno i zaczal ze mna rozmawiac ogolnie o co chodzi co sie stalo...i zapewnial ze mi pomoze we wszystkim zebym powiedziala o co chodzi bo sie martwi i ze zostanie ze mna ile bedzie potrzeba czasu (nie mieszkam nawet u siebie..stancja...ucze sie nie w swoim miescie wiec nie mamy mozliwosci niewiadomo ile razem siedziec)..przelamalam sie i powiedzialam...ja sie po prostu wystraszylam ze uslyszalam znowu doslownie to samo przez co kiedys mnie bliska osoba okrutnie wykorzystala...nie zniosla bym tego znowu...ale michal wiem ze nie mial nic zlego na mysli. poprzytulal mnie jak mu to powiedzialam staral sie jakos o tym porozmawiac...to chwile zmienial temat znowu wracal...nie widzialam po jego reakcji nic...ani zlosci (na tego 'brata', ani szoku, ani wspolczucia) nic po jego minie nic! powiedzialam ze zabolala jego reakcja..a w sumie jej brak...zaczal slodzic ze go to boli ale nie wie co ma powiedziec..po chwili jak dostalam telefon od mamy ktory trwal minute wstal z lozka..pytam co robi a ten z tekstem "ze juz pozno sie robi wiec powinien isc bo ja jutro rano do szkoly i pewnie musze sie pouczyc" wlozyl kurtke i poprosil zebym odprowadzila go do drzwi...nie chamsko kulturalnie jak zwykle...ale co to ma byc?!?!?!?!? zapewnia ze przy mnie bedzie ja mu mowie taka rzecz a on po chwili wychodzi spokojny?!?!?!??!!?!?! rozplakalam sie wygarnelam mu..chcial zostac...kazalam wyjsc to wyszedl. niby przeprasza i wie ze zachowal sie jak cham...moje glupie mysli o tym ze potrzebna jestem tylko dla seksu (czesto pokazywal niby ze nie tylko po to ale mi potrzeba wiecej czulosci i ostroznosci) poglebily sie...nie wyobrazam sobie ze moge z nim pojsc do lozka...ze sie przytulic...nie ufam juz mu w ogole (dwa razy juz oklamal mnie jakis czas temu tak perfidnie ze nasz zwiazek byl na wlosku jednak poprawilo sie i nie zalowalam ze nie zerwalam) nie czuje w nim oparcia...zaluje ze mu sie zwierzylam...a duzo mnie to kosztowalo...niby powiedzialam ze koniec ze nie bede znosic jego zachowac i pozniejszego przepraszania.zachowal sie jak cham. sam tez przyznaje. co mam zrobic? :( w sumie ja go strasznie kocham..czasami moglam na niego liczyc...mam teraz tak trudny okres ze jak bede zupelnie sama a nie mam tu doslownie nikogo to zwariuje..co byscie zrobily/zrobili? meczy mnie to...prosze doradzcie
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez hespera » 1 gru 2008, o 18:37

witaj. niestety wiem o czym piszesz- a propos pierwszej czesci Twojego posta... wiem jak dziala caly ten mechanizm wypierania i zaprzeczania. sama dopiero niedawno zmierzylam sie z przypadkami molestowania w moim zyciu i dopiero niedawno odwazylam sie je nazwac po imieniu. przestalam tez tlumaczyc sprawcow i obwiniac siebie, ze przeciez moglam cos zrobic. wtedy czulam ze nie moge, mimo ze ostatni taki przypadek mial miejsce rok temu... bardzo mi pomoglo to, ze sie komus wygadalam, poczulam sie jakbym wyszla z cienia (jakkolwiek banalnie to brzmi)...
wydaje mi sie, ze poki nie rozwiazesz tego watku swojego zycia bedziesz miec problemy ze sfera seksualna i ze zwiazkami... takie wspomnienia zawsze beda wracac, ale mozna sie nauczyc radzic sobie z tym... czesto jest tak, ze ludzie molestowani uciekaja w seks, zeby to jakos w sobie zagluszyc (w sensie wspomnienia)...
jezeli chodzi o kwestie chlopaka- faktycznie mogl nie wiedziec co zrobic w takiej sytuacji... ale piszesz, ze zawiodl Cie juz wczesniej... jezeli nie czujesz sie z nim do konca dobrze, to chyba lepiej tego nie ciagnac. piszesz, ze masz trudny okres i nie chcesz byc sama, ale jezeli nie jestes do konca pewna swojego chlopaka to tak naprawde bedzie dla Ciebie tylko kolejny problem, kolejny powod do zmartwien. swiat jest pelen ludzi, zawsze sie ktos znajdziedo pogadania.
mysle ze jestes bardzo silna, tylko sama siebie nie doceniasz. zaslugujesz na to zeby byc szczesliwa, nie szarpac sie w zwiazku w ktorym nie do konca chcesz byc...
tyle ode mnie.
pozdrawiam Cie cieplo
hsp.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez smerfetka0 » 1 gru 2008, o 18:40

dziekuje za tak szybka odpowiedz. fakt - michal zawiodl mnie kiedys. bylo to klamstwo w 4 oczy..bardzo bolesne..jednak nie zdradzil mnie nigdy..i jedyne co wiem i w czym ufam - wiem ze tego nie zrobi...wytlumaczylam sobie ze kazdy robi bledy..ale czy to oznacza ze sie nie kocha? raczej nie..wybaczylam tamte dwa klamstwa..ale zapomniec sie nie da naruszylo to moje zaufanie a teraz sie skumulowalo. i to nie tak ze w tym zwiazku mi zle..po prostu odczuwam czasami ze jestem potrzebna do seksu..chociaz nie mam dowod na potwierdzenie tego..mysle ze problem tego tkwi wlasnie w przeszlosci..i mimo kilku potyczek wiekszych mniejszych bylam szczesliwa z nim.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez hespera » 1 gru 2008, o 19:02

z tego co piszesz wynika, ze poki Cie nie zdradzi, ma prawo Cie ranic...
oczywiscie, ze kazdy ma prawo do bledow i to z eje popelnia nie znaczy, ze Cie nie kocha... daleka jestem od takiego stwierdzenia... jezei jednak nie daje Ci wsparcia w tak bardzo trudnej sytuacji... wg mnie to nie jest w porzadku

powtorze jeszcze to co napisalam wczesniej- musisz uporac sie z przeszloscia, aby moc budowac przyszlosc.i nikt tego nie zrobi za Ciebie, nie wazne jak bardzo Cie kocha... czuje w Twoich postach, ze bardzo potrzebujesz wsparcia i szukasz go na zewnatrz. najlepsze wsparcie to jest to , ktore sami mozemy sobie dac, to ktore pochodzi z wnetrza= to ktore najtrudniej sobie wypracowac...

to jest chyba wszystko co moge napisac w tej kwestii...
trzymaj sie mocno...
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez smerfetka0 » 1 gru 2008, o 19:08

sugerujesz w takim razie ze powinnam go zostawic? kocham go...nie usprawiedliwiam bo zabolalo jego zachowanie..ale zatracilam odroznianie co jest do wybaczenia co nie..nie wiem czy nie przesadzam i to jest wystarczajacy powod. mamy za soba duzo cudownych wspomnien a jego starania da sie zauwazyc..szczegolnie po tych klamstwach..i tu nagle bach..
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez hespera » 1 gru 2008, o 19:22

nie... zreszta nie rob czegos we Wlasnym zyciu tylko dlatego ze przykladowo ja cos zasugeruje... nie znam waszej sytuacji, a nawet gdybym znala ja dokladnie, nie czuje sie taka sila sprawcza, zeby decydowac czy masz go zostawic czy nie...
jedyna rada co do ktorej slusznosci jestem przekonana, to ta n atemat uporania sie z przeszloscia...
mam wrazenie, ze skupiasz sie na sferze seksualnej jako na tej najwazniejszej (najwiekszym bledem jest dla Ciebie zdrada, wydaje Ci sie, ze mezczyzni sa z Toba tylko dla seksu), dlatego ze w Twoim zyciu mialy miesce takie a nie inne wydarzenia. ktos dal Ci do zrozumienia, ze seks/ zachowania seksualne sa metoda zdobywania akceptacji... tak przynajmniej ja to widze.
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez smerfetka0 » 1 gru 2008, o 19:36

chyba masz sporo racji.. jednak ja sama sie nie uporam ze mysla ze mnie kazdy facet potrzebuje do seksu..samo nie minie..kocham go bardzo..mam z nim wieksze plany o ktorych wspolnie rozmawiamy mimo ze nie nastawiam sie jeszcze ze to ten jeden "jedyny"..chyba musze z nim porozmawiac..i dac nam czasu..jak nic sie nie zmieni bede ubiegac sie o pomoc gdzie indziej niz tylko u niego i w samej sobie
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez hespera » 1 gru 2008, o 19:45

nie mozna nikogo zmienic na sile...
przede wszystkim uporaj sie ze swoimi problemami. moze jakas terapia?
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez Kaycee » 1 gru 2008, o 19:46

Porozmawiaj z nim. Daj mu szansę wytłumaczyć swoje zachowanie. Jeżeli mu na Tobie naprawdę zależy to podejrzewam, że od tamtego wydarzenia czuje się źle sam ze sobą, że nie sprostał tej trudnej sytuacji. Nie sprostał początkowo - myślę, że powinnaś teraz pozwolić mu się wykazać. Faceci [szczególnie w pewnym wieku] są nieraz jak dzieci, wolą żeby to nimi się opiekować, a kiedy nagle my potrzebujemy opieki, sami nie wiedzą, jak mają to zrobić. Ale to nie znaczy, że nie chcą tego zrobić...

Szczera rozmowa, bez wzajemnych pretensji - tego Wam teraz potrzeba :) Głowa do góry...

:slonko:
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez smerfetka0 » 2 gru 2008, o 00:23

dam mu ta szanse..juz dalam..powiedzial mi dopiero co ze byl u lekarza (od jakiegos czasu zle sie czul wymiotowal krwia) grozi mu operacja po peknieciu wrzodow na zoladku..nie potrafilabym go w tym momencie zostawic..no i nie chce..znowu swoj problem odsunelam na bok. nie chce terapii..nie bede tego az tak rozpamietywac. potrzebuje jego wsparcia i milosci..ktorego mi nie dal a dal cos calkowicie odwrotnego..chamska obojetnosc czego ponoc zaluje i nie moze sobie podarowac. wybacze..dam szanse..bede przy nim..ale kiedy mysl o seksie ucieknie? to jak nalog...niby chce bo go kocham..ale w glebi wiem ze nie umialabym bez tego zyc..wstyd mi za to zle sie z tym przekonaniem czuje..i wiem ze to co bylo jest moja wina. nie zrobilam nic. jednak nie chce zeby ktos mnie tak traktowal..co zrobic z tym ze tak to odbieram...? tak sie nie da...plus te odepchniecie jego..masakra
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości