Czy to ja mam źle w głowie?

Problemy z partnerami.

Czy to ja mam źle w głowie?

Postprzez magdi » 25 lis 2008, o 18:34

Jest mi źle, kolejny dzień, kolejne kłótnie z mężem. Nic nowego nie wniosły, nic nie zmieniły. Napisałam do niego strasznie długi list, ale nie wiem czy mu go dam. Czy to coś zmieni? Nie mam już siły walczyć i starać się.
Pokażę Wam fragmenty:
"Powiem Ci co ja robię:
- zaprowadzam naszego syna do szkoły (Ty nas wieziesz po awanturze lub błaganiu z mojej strony)
- odbieram go ze szkoły (najczęściej to ja robię, bądźmy szczerzy). Wiem, że on chodzi do szkoły blisko mojej pracy, ale Ty też nie masz daleko.
- sprawdzam naszemu synowi lekcje,
- sprawdzam czy są informacje w dzienniczku,
- sprawdzam tornister i stroje na zajęcia dodatkowe,
- robię mu śniadanie do szkoły (owszem czasem Ci się zdarza) i w domu,
- daję mu obiad i kolację
- pilnuję, żeby było coś do zjedzenia,
- zapędzam go do spania,
- ściągam go rano z łóżka,
- układam mu ubranie na kolejny dzień,
- poganiam go rano, ubieram go,
- wymyślam mu ciekawe rzeczy na weekend, albo chociaż chodzę z nim na piłkę/spacer etc. (Ty sporadycznie na rower)
- dbam o prezenty dla jego kolegów,
- planuję mu imieniny (za chwilę będzie za późno na cokolwiek),
- planuję mu ferie,
- planuję nam coś do robienia w weekend, bo mnie nie bawi siedzenie w domu przed tv
- planuję nam Sylwestra,
- zaplanowałam i w zasadzie zorganizowałam Wam obu wyjazd za granicę (całkowicie)
- zastanawiam się nad prezentami na Mikołajki, w tym nad prezentem dla Naszego Syna oraz prezentami na Boże Narodzenie,
- prasuję i gotuję,
- do tego mam kupę pracy w pracy i chodzę do szkoły. Wiesz, ze ja muszę napisać 100 stron pracy magisterskiej? podobno moja szkoła była dla Ciebie ważna, więc co robisz, żeby mi pomóc? Przypomnę Ci, że to ja napisałam za Ciebie banalną pracę na studia podyplomowe.
Oczywiście możesz powiedzieć, że ja mam mnóstwo wad i ja Ci przytaknę. Jestem:
- nerwowa,
- wybuchowa,
- niecierpliwa,
- często krzyczę,
- mam problemy z podejmowaniem decyzji,
- nienawidzę wstawać rano,
- boję się dentysty, co w konsekwencji doprowadziło do dramatu w mojej buzi,
- nie chcę zrobić prawa jazdy,
- palę i to za dużo
- jestem pracoholikiem,
- wszystkim się przejmuję,
- chciałabym, żeby wszyscy mieli moje poglądy
i mnóstwo innych, których nie mam siły wymieniać.

W związku z tym ja znalazłam rozwiązanie. Jeżeli do stycznia nic się nie zmieni. Rozstanie, takie zwykłe rozstanie. Podamy sobie ręce, powiemy do widzenia i każde pójdzie swoją drogą. Nasz syn zrozumie, on wbrew pozorom jest bardzo mądry. Ja już dawno przygotowałam sobie plan na życie bez Ciebie wiem, że dam radę. Mam tyle pomysłów i energii, że nie zginę."
Czy Wy też uważacie, że: przesadzam, histeryzuję, niepotrzebnie się awanturuję etc? Może to rzeczywiście ja mam nakopane w głowie :shock: ?
Bo przecież on nie jest złym człowiekiem, potrafi być miły, pomagać, dogaduje się ze starszymi osobami w mojej rodzinie, nie pije za dużo i za często, nie zdradza mnie (chyba?). Opiekuje się Synem jak wyjeżdżam za granicę (służbowo).
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy to ja mam źle w głowie?

Postprzez sikorkaa » 25 lis 2008, o 19:11

---------- 17:52 25.11.2008 ----------

magdi napisał(a):Jeżeli do stycznia nic się nie zmieni. Rozstanie, takie zwykłe rozstanie.

a co droga magdi ma sie zmienic i na czym te zmiany mialyby polegac??
bo ja (jako kobieta) w pelni Cie rozumiem, ale nie zapominaj o najwazniejszym - Twoj maz to mezczyzna, a im trzeba mowic wprost i to WIELKIMI literami - inaczej Ty sie nagadasz, natlumaczysz, nawylewasz tych swoich zali, a i tak nic to nie da, on sie naslucha jednym uchem, a drugim wypusci. i na co to wszystko??

dlatego zamiast pisac/mowic (swoja droga swietny pomysl z tym listem :oklaski: ) mu czego nie robi - napisz/powiedz mu, co bys chciala, zeby zrobil. w czym ma Ci pomagac. ustalcie Wasze wspolne obowiazki. Ty robisz to, on co innego. jak Ty nie mozesz (bo wyjazd sluzbowy, niedyspozycja, etc.), to on przejmuje wowczas Twoje obowiazki - i odwrotnie.

nie stawiaj od razu wszystkiego na ostrzu noza, zanim nie wyczerpiesz wszystkich mozliwosc.

powodzenia - silna jak widze z Ciebie kobitka to dasz sobie rade :)

---------- 17:56 ----------

magdi napisał(a):Nasz syn zrozumie, on wbrew pozorom jest bardzo mądry.

tego nigdy nie wiesz na pewno (dopoki juz do takiego rozstania nie dojdzie). poza tym zadne dziecko nie jest w pelni usatysfakcjonowane z powodu rozstania rodzicow (no chyba, ze mowa o jakichs patologiach w rodzinie), wiec swoje i tak bedzie przezywac, a madrosc nie ma tu nic do rzeczy, bo czuje sie sercem, a nie rozumem.

---------- 18:00 ----------

magdi napisał(a): Ja już dawno przygotowałam sobie plan na życie bez Ciebie wiem, że dam radę. Mam tyle pomysłów i energii, że nie zginę.

to zdanie bym akurat wyciela, no bo ono niczego konstruktywnego nie wnosi, a wrecz przeciwnie. skoro juz od dawna masz w zanadrzu plan na zycie bez niego, no to jak on to odczyta?? ze wlasciwie po co Ty z nim jeszcze jestes i tego planu nie realizujesz??
raczej powiedz/napisz mu, ze potrafisz zyc (w ostatecznosci oczywiscie) bez niego, ale po prostu nie chcesz, tyle, ze nie na dotychczasowych zasadach, dlatego chcesz ustalic nowe, wspolne - dla WASZEGO dobra.

---------- 18:11 ----------

magdi napisał(a):Bo przecież on nie jest złym człowiekiem, potrafi być miły, pomagać, dogaduje się ze starszymi osobami w mojej rodzinie, nie pije za dużo i za często, nie zdradza mnie (chyba?). Opiekuje się Synem jak wyjeżdżam za granicę (służbowo).


:shock: no prosze - aniol nie facet :)

potrafi byc mily, pomagac - rzeczywiscie, tylko od idealow oczekuje sie, zeby byli mili i pomagali nam, no bo normalnie to wszystko powinno byc na naszej glowie, a prawdziwy mezczyzna to gbur :P

nie pije za duzo i za czesto - no tak, bo w normalnych sytuacjach, jak facet zaklada rodzine to ma czas tylko dla butelki :P

nie zdradza mnie - no w sumie chyba Ci te milosc i wiernosc przysiegal, no to chyba naturalne, ze teraz sie z tego wywiazuje :P

opiekuje sie synem jak wyjezdzam - jest boski ten Twoj maz, nie dosc, ze zrobil, to jeszcze sie nim zajmuje :P



Twoj maz to czlowiek, wiec jesli zachowuje sie jak czlowiek to specjalnie go jakos nie wywyzszaj - to w jego czlowieczym obowiazku.

:kwiatek:
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 25 lis 2008, o 19:29

Wg mnie - za dużo niepotrzebnego.
- układam mu ubranie na kolejny dzień,
- poganiam go rano, ubieram go,

I że lepiej byłoby krótko i konkretnie, np: "proponuję podział obowiązków i jeśli nie zaczniesz (to, to i tamto...) rozstajemy się, bo dla mnie to za dużo i nie wyrabiam".

Ja już dawno przygotowałam sobie plan na życie bez Ciebie wiem, że dam radę.

To też niepotrzebne... jeśli ma kopnąć (tylko), to potrzebne. Ale po co?

Bierzesz poprawkę na to, że nic się może nie zmienić, mimo listu? I że rozstanie trzeba będzie zrealizować, bo inaczej Twoją wiarygodność szlag trafi? Jesteś na to gotowa? Może najpierw spróbować z innego poziomu? Niższego? Weszłaś od razu na samą górę trampoliny...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kwas.benzoesowy » 26 lis 2008, o 21:36

Witam....
Po przeczytaniu tego listu widze, ze jestem taka sama jak Ty,
masakra, juz mi sie odechcialo wychodzenia za maz :(
kwas.benzoesowy
 
Posty: 4
Dołączył(a): 16 lis 2008, o 14:05
Lokalizacja: Rybnik / Jaworzno


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości

cron