wiem że jestem przewrażliwiona po tym wszystkim co zrobił mi ex mąż
wiem że mam problemy z zaufaniem, że jestem przewrażliwiona, podejrzliwa, że każda nie wyjaśniona sytuacja budzi we mnie wspomnienia z przeszłości
mój obecny partner kilka razy nadużył mojego zaufania (flirty internetowe, jakaś dziwna sytuacja z inną kobietą na jakiejś imprezie)
ale potem błagał prosił o wybaczenie, a ja wybaczyłam, wytłumaczyłam sobie że w zasadzie nic się nie stało i żyłam w miarę szczęśliwie, do wczoraj...
od wczoraj mam burzę myśli w głowie, zastanawiam się czy w ogóle zaprzestał swoich przyzwyczajeń, wiem bo sam mówił że potrafił spotykać się z dwoma kobietami jednocześnie, ale że tak strasznie się we mnie zakochał że wszystko inne przestało się liczyć...
przez pół roku znajomości nie poznałam żadnego jego kolegi, kolezanki, rodziców, nikogo
znowu sobie wszystko wyjaśniłam - rodzice - bo się trochę boi, jestem jeszcze w separacji, rozwód za kilka miesięcy
znajomi - bo mieszka tu dopiero 4 lata wiec nie ma, a wcześniej były to tylko kobiety...
zwykle chodzi wcześnie spać 22ga bo wcześnie bardzo wstaje, w tygodniu nie ma szans żeby go gdzieś wyciągnąć
nie spotykamy się często, bo On potrzebuje dużo czasu dla siebie, tak został wychowany i przyzwyczajony, max to 3 razy w tygodniu, w tym jedno spotkanie to wspólnie spędzona noc, dla mnie to za mało, ale cóż, nieszczęśliwa, zaakceptowałam
i wczoraj, basen wieczorem, zdziwiło mnie to bo zawsze chodzi w środy i soboty, dodatkowo czwartek? dzwonimy do siebie często, a wieczorem zawsze około 22giej bo wtedy mam już czas po tym jak położę synka spać. gdy spóźniam się z telefonem, on dzwoni bo już się martwi, i wczoraj miało być tak samo, a nie dał znaku życia do 24tej, mówiąc potem że telefon mu wypadł w samochodzie i dopiero po niego poszedł. Znając go już wiem że to było mocno naciągane, po pierwsze dlatego że nie możliwe że do 24tej nie zastanowił się dlaczego nie dzwonię, albo dlaczego nie dzwonią chociażby jego rodzice, po drugie normalnie o tej porze spałby twardym snem, a jeśli rzeczywiście telefon by wypadł, zorientowałby się o tym rano...
nie wiem co mam myśleć, nie mogę znowu zaufać w jego słowa, nie potrafię, a z drugiej strony, nie potrafię żyć z nim dalej wiedząc że skłamał
ja wiem że jestem w wielu kwestiach przewrażliwiona, ale zaczęłam myśleć na poważnie czy nie prowadzi podwójnego życia
zaczęłam analizować poszczególne sytuacje które sobie przypominam, choćby używaną próbkę damskiego fluidu w łazience, powiedział wtedy że sam sobie coś chciał zamaskować
mój synek go tak pokochał, ja tym bardziej, ale nie chcę żyć w niepewności, już raz mu wybaczyłam
proszę napiszcie co o tym myślicie, jak ja już nie mam siły i chciałabym w końcu normalnie żyć, a mam wrażenie że odkąd mój mąż mnie zostawił w takich okolicznościach, to ciągle jakieś fatum nade mną krąży...