Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Tak, pomyłki to ludzka rzecz. Zgadzam się z tym. Opowiem Wam teraz dalszy ciąg tej historii. Będzie pewnie ciut za długa ale postaram się streścić.
Gdy się poznaliśmy Madzia pracowała w jednym ze sklepów mojego chłopaka. Któregoś dnia powiedział mi, że nie może mnie tam zabrać, bo to jest wariatka i mogłaby zrobić straszną awanturę. Nie byli już ze sobą od kilku miesięcy. Powiedzmy, że nie zwróciłam na to większej uwagi. Obiecał mi, że niedługo ją zwolni. Gdy poznałam jego mamę, też się pomyliła i zaczęła mówić do mnie Madziu. Później myliła się regularnie przez rok, a ja przez rok nie byłam ani raz z tym sklepie. Tylko w tym jednym, bo w innych bywałam często. Powiedzmy, że nie było okazji... Jednak pewnego dnia byliśmy razem na zakupach i on musiał tam pójść. I... poprosił mnie żebym została w kawiarni i poczekała na niego...
Zgodziłam się tylko po to żeby sprawdzić czy rzeczywiście to zrobi. Nie mogłam uwierzyć ale to zrobił. Pojechał, a ja zostałam. W końcu powiedziałam jak bardzo mi ta sytuacja przeszkadza. Starsznie się pokłóciliśmy, on uważał, że nie mam powodów do zazdrości i w ogóle nie rozumiał mojego problemu.
Następnego dnia przyjechał skruszony i przyrzekł mi, że ją zwolni. Nie od zaraz ale dopiero gdy skończy jej się umowa. Miało to być za kilka miesięcy. Przez ten czas mnie zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia. Przez moją zazdrość i być może niczym nie uzasadnione fanaberie ona ma stracić pracę. Było mi z tym źle. Powiedziałam mu, że nie musi tego robić, żeby jej nie zwalniał, ale pod warunkiem, że tam pojedziemy razem i ją poznam. Zgodził się.
Nie chcę Was zanudzić na śmierć. Byłam tam a on był dla mnie obcy. Wszystko się sypało, nie przedstawił mnie jako swojej dziewczyny mimo, że pytał mnie czy ma to zrobić. Jego matka ciągle mówiła do mnie Madziu a Madzia patrzyła na mnie z góry. Najbardziej przeszkadzały mi jej fochy, była obrażona na mnie choć starałam się byc dla niej miła. On na to nie reagował. Wydawalo mi sie ze ona ciągle ma nadzieje. No i w każdym razie czułam że coś jest nie tak. Coś mi cholernie przeszkadzało i nie grało w tym wszystkim.
Nie powiem Wam jak ale po jakimś czasie dowiedziałam się, że matka mojego chlopaka powiedziala jej że jestem ich sąsiadką, że przyjechałam na wakacje i podrywam jej syna, że mu się narzucam, ale to nic poważnego i on nie zwraca na mnie uwagi. Gdy ja sie o tym dowiedzialam Madzia też dowiedziala się o prawdzie. Zwolnila się powiedzmy że na własne życzenie. Mogę smialo powiedziec, ze ja ją zwolnilam.
A teraz do rzeczy: Nigdy nie podejrzewałam mojego chłopaka o zdradę, o to że kręci ze swoją byłą czy cokolwiek. On jest po prostu bardzo dobrym czlowiekiem, nie chcial jej ranic - wystarczy ze ją zostawil, nigdy mnie przy niej nie pocalowal, nie dotknął nawet, chcial odwlec jak sie dalo dzien spotkania z nia.Wiedzial że jej zależy ciągle. Ale nie zauważył przy tym, że oszczędzając ją ranil mnie. I to jest okropne.
Jego matka... no coż, on jest do niej podobny. Gdy się dowiedziala ze wiem wszystko strasznie przezywala. Przepraszala mnie i plakala. Niemniej dystans pozostal i pozostanie już zawsze.
Odpowiadając na wasze posty:
Na moje oko bardzo duzo w Tobie DUMY i POCZUCIA WYZSZOSCI wobec innych ludzi (piszesz o bylej dziewczynie swojego chlopa: "kims takim?!!" - i ze odsunelas ja we WREDNY sposob) i stad jest Ci trudno przyjac, ze nie jestes dla swojego lubego pepkiem swiata
Czy nie uważasz, że w pierwszym miesiącu związku powinnaś być dla swego lubego pępkiem swiata?:) Bo jeśli wtedy nie jestes to juz chyba nigdy nie będziesz. Co do tego zwrotu, który zacytowalas, uzylam go specjalnie aby sprowokowac życzliwe i miłe osoby do takich właśnie kąśliwych odpowiedzi.
Zdarza się... a dlaczego CIEBIE nie można pomylić? Można każdego, jesli myśl gdzieś tam powędruje....
Czy lubisz kiedy myśli Twojego chłopaka GDZIEŚ TAM WĘDRUJĄ wokół jego byłych dziewczyn??
Moja duma... to ja. Czytając często o Waszych problemach mam ochotę napisać:
Kobieto, gdzie Twoja duma!!!? Gdybyśmy miały w sobie więcej dumy i bardziej szanowały same siebie byłoby nam dużo lepiej. Nie byłoby tu kobiet, które dają sobą pomiatać, są zdradzane i godzą się z tym, nie mogą się podnieść po tym jak facet odejdzie, żyją w toksycznych związkach, są uzależnione od alkoholików i narkomanów. Duma to jest to co chroni cię przed poniżeniem i upokorzeniem. Oczywiście nie wolno jej nadużywać. To nie jest poczucie wyższości nad innymi ale równości. masz siebie tylko jedną. Lepiej stracić faceta niż stracić siebie.
To tyle o dumie.