No i koniec

Problemy z partnerami.

No i koniec

Postprzez Ladybird » 19 paź 2008, o 17:49

Skonczylo sie, definitywnie. Chcial dzis ze mna rozmawiac na gg. Cos tam zaczal ,ze szykuje jakas niespodzianke na swieta. To juz mnie najezylo, tzn. ze mam byc dla niego tylko na swieta, jak mu sie zatęskni.
Mnie to nie musi odpowiadac. Takie czekanie,takie zmany kazdego dnia, zmiany jego stosunku do mnie.
Wlasciwie to ja wyszlam z inicjatywą tej rozmowy.Ostatni raz rozmawialismy 1 pazdziernika. jak widac ma duża potrzebe kontaktu ze mna. po co w ogole to ciagnie? Tego nie umiem zrozumiec. Skoro ma o mnie takie zdanie, kompltny brak akceptacji mojej osoby i ciagla krytyka. Chodzi glownie o pieniadze.Niby pisze, ze szykuje niespodzianke na swieta, tylko nie wie jak to rozwiazac.
A potem stek oskarzen, o to ze ciagle mi bylo za malo pieniedzy, ze musial dziecom dawac na bilet miesieczny, jak przeciez maja tatusia. Ze po co ma zaczynac firme ze mna, jak bedzie tam tylko parobkie i bedzie mial kat do spania w moim domu i miske zupy. Dodal wrednie, ze w koncu u mamy je tyle ile powinien. A ile ja mu sie nagotowalam dobrych obiadkow.
Ze mowil kolegom, ile mi dawal ,a oni sie smaili, jak moglam tak zadac i zadac. napisalam mu ,ze oczekiwalam jakiekjs wspolnej odpowiedzialnosci za rodzine i dazenia do tego, aby wspolnie zapracowac na nia, a jak jest za malo, to szukac rozwiazan.
jaka to niby mail czuc wiez ze mna, jak mysmy sie dopiero pozanwali. To po co do cholery ,przyjechal mieszkac na stale? Byl wczesniej na probe, znal sytuacje, ilosc dzieci, psow i koni ,ktora mi caly czas wypomina.
Skrytykowal mnie do cna. oskarzyl o wszystko. Byl wstretny. ja sie wkurzylam i spytalam - To kurwa, dlaczego utrzymujesz kontakt ze mna? Taka wredna suka? Daj mi spokoj w koncu. i tak mniej wiecej to wygladalo.
Skasowalam go wszedzie ,zablokowalam gg.
To koniec, nie pozwole tak jezdzic po sobie.
Nawe sie nie umial rozstac na poziomie. Wylaczyl sie mowiac, ze robie sie ordynarna, a on w bialych rekawiczkach mi dopiekl do zywego.
Ale teraz to juz koniec, definitywnie, to nie ma sensu. On jest uprzedzony do kobiet ,a do mnie w szczegolnosci.
Poza tym jest niezrownowazony emocjonalnie, kazdego dnia ma inny stosunek do mnie.
Ja juz tego nie chce przezywac.
nie jestem takim czlowiekiem za jakiego mnie uwaza. Te oskarzenia nie maja podstaw. Dlatego przykro mi tak bardzo, bo sie pomylil w mojej ocenie.
Dlatego odchodzę.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 19 paź 2008, o 18:04

Czy aby na pewno?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 19 paź 2008, o 18:25

Tym razem na pewno. Przegial, po co mam byc z kimś ,kto ma takie zdanie o mnie? pragne milości i akceptacji.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez mahika » 19 paź 2008, o 18:36

moze Ewa pyta dlatego ze juz nie pierwszy raz to mówisz. odchodzę, koniec, oststeczny koniec, nie pozwole sobie na to czy to,teraz koniec na zawsze, definitywnie itd... Bo ja chciałam zadac to samo pytanie co ona i własnie z tego powodu.
Gdybys mówiła to powaznie, to ja Ci gratuluję mądrej decyzji i trzymam kciuki zebys wytrwała w tym. :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 19 paź 2008, o 19:28

A ja się przyłaczę :kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez limonka » 19 paź 2008, o 19:54

ja tez trzymam kciuk i mam nadzieje ze wytrwas w swoim postanowieniu bo jak juz tu bylo pisane gosciu nie jest wart twoich nerw :buziaki:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 19 paź 2008, o 22:50

Ladybird napisał(a):Tym razem na pewno.

Trzymam Cię za słowo. I trzymam kciuki;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 20 paź 2008, o 00:45

Jak w ogole mozna kogos tak zgnoic?
Najpierw szykuje mi niespodzianke na swieta, a potem taki stek oskarzeń i krytyki mojej osoby.
Mam w sobie coś takiego,że ludzie jeżdza po mnie często.
Dzis jeszcze corka dolala oliwy do ognia .
Najpierw weszla, jak robilam obiad i oznajmila, ze obiadu dzis jesc nie będzie ,bo sie najadla.
Potem jak jadlam z dziecmi,zrobila mi awanture, ze nie zostawilam jej brokulów. Ten brokul staną mi w gardl,ktory mi wypomniala.
w ogóle fatalny dzien.
Chyba zaloguje sie na sympatii, moze znajdę jakiegos fajnego pana. Sylwester sie zbliza, chcę gdzies wyjsc.
Mama przyjechala ,zrobila mi troche zdjęc.
Piszecie, ze sa szanse na znalezienie wartosciowego czlowieka tam.
Zyczcie mi szczęscia.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 20 paź 2008, o 08:25

Ladybird napisał(a):Zyczcie mi szczęscia.

Pewnie, że życzę... ale jakoś czuję, że to nie jest dobry czas - ale życzę, życzę :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 20 paź 2008, o 08:56

Ewo, uwazasz, ze mam znowu siedziec i czekac, az uplyna najlepsze lata mojego zycia?
Sama juz sie nazylam, wlasciwie wiekszosc swojego doroslego zycia bylam sama, teraz tez w tym ostatnim zwiazku na odleglośc. Wydaje mi sie, ze nadszedl czas ,aby to zmienic.
Powiedz mi Ewo, jestes taka mądra i masz obieketywne spojrzenie na to wszystko, jako czlowiek, ktory stworzyl dojrzaly zwiazek - czemu on tak postępuje? Chcialbym to zrozumiec, aby sie w przyszlości ustrzec, przed takimi sytuacjami.
Czy to on jest dziwny, czy ja popelniam jakies bledy?
Czemu mnie tak oskarza i krytykuje, a jednoczesnie planuje swieta i innego dnia mowi, ze chce byc ze mną?
Dręczy mnie to...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 20 paź 2008, o 09:21

Ladybird napisał(a):Ewo, uwazasz, ze mam znowu siedziec i czekac, az uplyna najlepsze lata mojego zycia?

Nie, nie siedzieć... kontynuować terapię (bo nie zrezygnowałaś???), zająć się sobą i swoim spokojem - na dzisiaj go nie masz, Lad... ja go w każdym razie nie widzę. To byłby dla mnie priorytet - złapać równowagę.

"Najlepsze lata" to pojęcie względne... co to znaczy wg Ciebie?


Ladybird napisał(a):Sama juz sie nazylam, wlasciwie wiekszosc swojego doroslego zycia bylam sama, teraz tez w tym ostatnim zwiazku na odleglośc. Wydaje mi sie, ze nadszedl czas ,aby to zmienic.

Dlatego mamy różne zdania - Twój priorytet jest zupełnie inny. Jeśli w większości byłaś sama... może ten priorytet trzeba zmienić?

Ladybird napisał(a):czemu on tak postępuje? Chcialbym to zrozumiec, aby sie w przyszlości ustrzec, przed takimi sytuacjami.
Czy to on jest dziwny, czy ja popelniam jakies bledy?
Czemu mnie tak oskarza i krytykuje, a jednoczesnie planuje swieta i innego dnia mowi, ze chce byc ze mną?
Dręczy mnie to...

Czemu on tak postępuje? Nie wiem, przecież go w ogóle nie znam! Znam tylko Ciebie i to tylko trochę... z Twoich relacji tutaj - więc trudno mi zdobyć się na jakąś opinię. Wrażenie mam, że jesteś niespokojna, rozemocjonowana, niecierpliwa, zaborcza i zdesperowana... to nie pomaga w ustawianiu relacji. No i mogę się zupełnie mylić... to tylko wrażenie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 20 paź 2008, o 09:42

Przez 7 lat bylam sama z wyboru. Nie szukalam nikogo, poniewaz nie chcialam. zajmowalam sie sobą, swoja pasja, dziecmi,pracą ( corka jezdzila na zawody , a ja z nia. ). Potem pomyslalm, ze chcialabym miec przyjaciela, męzczyzne. Wiemy przeciez po co nam męzczyzna, wiec nie bede wyszczegolniac, ze mial w zwiazku z tym jakies potrzeby.
Wiec zaczęlam sie rozgladac i wtedy sie zaczęlo. Ciagle randki, ciagle to nie ten. Nie zaczynalam pochopnie zwiazkow, tylko spotykalam sie. To jest moj drugi zwiazek po latach samotnosci ,a męzczyzn poznawalam wielu. nie rzucalam sie od razu w ich ramiona.
Dwa razy sie zdecydowalam na cos powazniejszego i nie wyszlo.
Chodzilam wczesniej tez na terapie, ale nie wtedy gdy bylam sama, wtedy powodu nie widzialam.
Nie rozumiem Ewo, o co Ci chodzilo z tym priorytetem. Prosze o wytlumaczenie.
A najlepsze lata zycia ? Owszem sa teraz, byly i wczesnie, jeszcze troche ich będzie. Ale potem ,to roznie bywa. Starosc, to choroby, brak takich sil, jak wczesniej, juz nie mowiac o seksie. A ja lubie seks i ciezko mi bez tego . Oczywiscie seks u mnie jest mozliwy tylko w stalym zwiazku. Wiec szkoda mi ,bo zycie mamy jedno ,a dni szybko uplywaja.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 20 paź 2008, o 11:48

Ladybird napisał(a):Nie rozumiem Ewo, o co Ci chodzilo z tym priorytetem. Prosze o wytlumaczenie.

Ja bym postawiła na łapanie równowagi... jeśli się "nie trafi" żaden godzien bycia partnerem - będzie łatwiej. Jeśli się "trafi" - będziesz spokojną, nierozemocjonowaną kobietą, przy której bardzo będzie chciało się być. Tak to widzę Lad - co nie znaczy, że tak jest, że tak powinno być, że moja racja jest mojsza;)

Trzymaj się
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 20 paź 2008, o 14:48

Ladorado (wiem że jestem upierdliwa), a napisz, plis, jak odpowiedziałabyś na pytania: czego nauczył mnie ten związek o sobie? czego nauczył mnie ten związek o związkach? co z doświadczeń jakie zyskałam wykorzystam w przyszłości i jak ? Może spróbujesz takiego ćwiczenia? :) A może to jeszcze za wcześnie na zdystansowane podejście? Pozdrawiam!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 20 paź 2008, o 17:56

---------- 17:18 20.10.2008 ----------

Sanno,ten zwiazek nauczyl mnie jednego, aby sie z takimi dupkami jak R. nie zadawac. Owszem, moglam sie pomylic w pierwszej ocenie jego, bo dobrze sie maskowal. Ale moj blad, po pierwszej libacji, po pierwszym wyjezdzie na tygodniowe picie, kiedy mu wisialo co sie z nami tu dzieje i z czego zyjemy ( i to jeszcze mnie oszukal ,ze jedzie tylko na stacje), powinnam go kopnac w dupe i sie cieszyc ,ze sie takiego osobnika pozbylam.
Nigdy wiecej.
Ewo, moze i jestem rozemocjonowana, ale to wyplywa z tego ,ze brne w taki toksyczny zwiazek. Tego by i swiety nie wytrzymal. Nawet Ty bys nie wytrzymala. To moj blad, ze nie umiem przerwac. Niecierpliwa jestem, bo ciagle R. mnie oszukuje zwodzi, zmienia zdanie. Kto to wytrzyma? Czy mozna sie czuc bezpiecznie? Kiedy obiecuje ,ze przyjedzie za tydzien, pomoze, a potem mu sie odmienia i trzeba wszystko w zyciu zmieniac i nastawiac sie na samotnosc, co wymaga w moich warunkach duzo wiecej pracy i zachodu z mojej strony. moje zycie tu wyglada zupelnie inaczej, jak jestem sama. To gonitwa z czasem.Kiedy on w samolocie z Portugalii planuje wspolne zycie, potem dzwoni, mowi, abym czesc spraw odlozyla ,bo on je zrobi ,jak przyjedzie, a potem zmienia zdanie, bo mamusia mu zrobila pranie mozgu.Jak to znieść?
Nie uwazam sie natomiast za zaborcza. ja mu skladam rozne propozycje, a nie karze, jak on uwaza. To chyba uraz po toksycznej mamusi.
Ogolnie uwazam sie za odpowiedzialna, dojrzala osobe ,z duza inicjatywa, zdolna. przeciez sama zrobilam tak piekny osrodek, zbudowalam wszystko, majac male dzieci i zadnej pomocy.
mam wade, nie umiem z dystansem podchodzic do męzczyzn.
I nic wiecej sobie nie zarzuce.
Brne w gowniane zwiazki , bo brak mi milosci. Potem nie mam satysfakcji i dolaczaja sie emocje.
Tak siebie na spokojnie oceniam.
mam poczucie wartosci, ogolnie jest mi dobrze ze soba. Dbam o siebie, mam pasje (zaluje ,ze nie mam konia teraz). Wspaniale wychowalam dzieci. Sa wzorem dla innych w szkole. A nigdy ich nie pilnowalam, zostawialam decyzje o nauce im. nigdy nie spawdzalam zeszytow czy plecakow. Wiec nie jestem zaborcza z natury. Pozostawiam luz dzieciom, i nigdy tego nie wykorzystaly.
Moze dlatego denerwuja mnie na potege takie dupki, ktorych wybieram. Moze w desperacji, bo tak malo szans?
Jestem ladna i atrakcyjna, ale gdzie mam kogos poznac?
Nie mam pojęcia.
na zawodach ,podrywaja zonaci. na ulicy? Juz mnie nie podrywaja, nie te czasy.
Na imprezy nie chodze, nie lubie. Znajomi w zwiazkach. I tak to jest.

---------- 17:47 ----------

Mam jeszcze do tego tendencje do idealizowana męzczyzny, ktory mi sie spodoba z urody ,na poczatku znajomosci .Widzę jego wady i wszystkie je sobie tlumaczę. Widzę kolegow ,co do jednego pijakow , i przymykam oczy, widzę nieszczera toksyczna matke furiatke i nie przywiazuje wagi do tego. Widze ich brak zasad, ale tlumacze go ,bo taki biedny zagubiony. Uwilbiam takich niby biednych facetow. Lgna do mnie jak muchy, bo w koncu( na poczatku0 czuja pelna akceptacje.
A potem ,budze się, zaczyna sie proza zycia, ktorej on nie umie sprostac i zaczynam wymagac. Facet jest zaskoczony, ona i takie zmany/ Ona wymaga? zaczyna mnie krytykowac, zle oceniac, bo nie jestem juz tym idealem pokornej myszki, ktora z uwielbieniem patrzy na niego ,nawet jak belkocze zachlany.
Z pijakiem mialam pierwszy raz do czynienia, zupelnie sie nie znam na tym. Nikt u mnie w rodzinie nie pil, pozostali moi męzczyzni byli trzezwi, choc tez takie zagubione jednostki ,potrzebujace opieki.
Tak to teraz widze, po tym zwiazku.
Duzo mnie nauczyl. Duzo wniosl w moje zycie. Odwaze sie powiedziec, ze je nawet uzdrowil.

---------- 17:56 ----------

Dostalam porzadnego kopa w dupę, męczylam sie w tym zwiazku okropnie. Po co ? w imie czego? A lepiej byloby mi samej. Wiem to teraz.
jestem o niebo madrzejsza.
Emocje juz mnie tak nie zżeraja, same to widzicie.
Zaczelam myslec, w koncu.
Duzo pomocy uzyskalam tez od was ,a przede wszystkim od was.
Dziękuje :serce:
Dziekuje wszystkim za szczere wypowiedzi, za wszystkie ,nawet za te bardzo ostre i krytyczne. Wtedy trudne do zniesienia, teraz uwazam je za bardzo wartosciowe.
Bede pisac dalej i prosic o pomoc w razie watpliwosci.
Na razie daje sobie rade.
Nie mam z nim kontaktu, nie korci mnie nawet ,aby wyslac smsa.
A on tez nie pisze, bo napislam mu wprost, aby dal mi spokoj, jak mu nie odpowiadam.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

cron