---------- 23:17 16.10.2008 ----------
Kiedys ,wiele lat temu bylam innym czlowiekiem. Odchodzilam z toksycznych związkow bez problemu, bez zalu , a z ulgą.
Odeszlam od męza, bo prawdopodobnie bylambym oteraz wrakiem czlowieka. Odeszlam od czlowieka, ktoremu niepodobalo sie moje zachowanie i zostawil mnie sama dwa tygodnie przed porodem. Chcial potem wrocic, nie zgodzilam sie, nawet dla dziecka, to co zrobil przekreslilo go na zawsze.
Dlaczego teraz nie umiem zerwac z toksycznym zwiazkiem ,ktory ciagne nie wiem po co?
A najgorzej ,ze wszystko wiem ,ale nic nie umiem z tą wiedzą zrobic.
Znowu dzisiaj gadalam z nim przez godzinę. jak on mnie zle ocenia, on jest chory, nie ufa kobietom ,po nieudanym malzenstwie, podejrzewa od razu o chęc wykorzystywania finansowego ,od razu zaklada,co bedzie ,jak go rzucę? A on wlozy pieniadze w dom wspolny biznes?
Przeciez to nie jest partner na wspolne zycie, jak z gory zaklada, ze zwiazek sie rozpadnie.
Rozmawiam z nim, przyznal sie, ze zle postepowal, I co ztego?
Po tej rozmowie zaczęlam czuc obrzydzenie do niego. Moze w koncu ,jak jeszcze bardziej sie odkryje to uda mi sie uzdrowic swoje zycie i odejsc definitywnie.
Nie chce pisac szczegolow co mowil, ale większosc byla nie do przyjęcia przeze mnie.
Dlaczego jednak ,tak sie zmienilam z biegiem lat? To mnie męczy najbardziej? Co sie stalo ze mną?
---------- 10:07 17.10.2008 ----------
Napisalam dlugi list ,dzisiaj o swicie, o wszystkim co mnie bolalo w jego zachowaniu, o tym jak sie czulam przez poltora roku tego zwiazku.6 stron. Nie wiem ,czy mu wyslę, ale ulzylo mi .
Staram się zakonczyc ten zwiazek, ciesze ,ze jest inaczej niz w lutym ,kiedy szalalam, jak milczal.
Powoli odchodzę