---------- 17:29 04.10.2008 ----------
Czy ja go kocham?
A moze nie potrafię kochac?
Dlaczego mam wątpliwosci?
Przeciez ,jakbym kochala, to nie byloby ich.
Moze to nie jest partner dla mnie?
On ma tyle wad, tyle razy mnie zawiodl...
Wiem ,ze tez jestem trudna w zwiazku, ale....
Nie zostawia sie kogos bez slowa ( duzo dal mi do myslenia wątek " Czy odszedl ktoś bez slowa?"
Przeciez zostawil mnie kiedys i milczal caly miesiac, mimo moich prosb o wyjasnienie sytuacji.
Jak potrafil mnie tak dręczyc...
Tak postepują tchórze..
Teraz , jakis czas temu,jak mial do mnie uwagi ,to zamiast szczerze wyjasnic, za moimi plecami zalogowal sie na potalu randkowym.
Tlumaczyl, ze chcial zobaczyc, czy jeszcze ktos napisze do niego ,bo stracil poczucie wartosci..
Ciagle mnie o cos prosi, wszystko spelniam...
ostatnio poprosilam, aby mi cos poszukal na internecie, bo u mnie z czasem krucho...
Byl nieprzyjemny, jakby laske mi robil, bo on taki zajęty, przekrzykiwal mnie , nie dal dojsc do slowa...
Niesmak pozostal, potem jednak znalazl ale swoje powiedzial...
Jak bylo mi zle, bylam w okropnym stanie psychicznym, jeszcze dolal oliwy do ognia, piszac okropne rzeczy, zle mnie oceniajac...
Zalamalam sie wtedy...
Bylo mi tak przykro...
teraz mowi, ze przeciez nic takiego nie mowil...
W niedziele znowu sobie popil z kumplami i potem wydzwanial do mnie caly dzien, mowiac jak strasznie mnie kocha i nie moze zyc beze mnie..
Ale byl na rauszu..
Wczoraj ,jak chcialam cos powiedziec przez telefon, przerwal mi ,mowiac ,ze go nie stac i nie ma czasu...
Kim ja jestem dla niego...
Czy on umie kochac............
---------- 17:33 ----------
Powinnam jechac do Norwegii, mam tam sprawę w sądzie...
Potem mielismy wrocic razem samochodem po sprawie,,,
Ale on mnie tyle razy zawiodl...
Ze boje sie zycia z nim...
Choc z drugiej strony boję sie odejsc...
bo latwo odejśc ..
jak tu bylo wielokrotnie napisane...
ale ................
---------- 18:33 ----------
Jak chce z nim porozmawiac, to mowi, ze ciagle mam pretensje...
Więc milczę...
Ale czy tędy droga....
Mowil kiedys ,ze szczerosc najwazniejsza, ale rozmawiac nie chce...
Albo kaze mi sie zmieniac, bo ciagle narzekam, bo powinnam sie cieszyc, nawet jak jestem w dole i mam trudne chwile...
Jak go proszę o rozmowę, rozmawia, ale jak widzi,ze mam dobry humor..
Jak go proszę go pozyczke, nigdy nie ma pieniędzy...
Ja mu pozyczalam, placilam za rozne sprawy...
Jak prosi o cos,abym mu wyslala, to zawsze dolączam niespodziankę..
On nigdy mnie niczym takim nie zaskoczyl...
Ostatnio wyslal tylko dokument z sądu i nawet slowka od siebie...
Jak sie poskarzylam, powiedzial ,ze mi szykuje fajna niespodzianke, bo nie zdazyl nic dolączyc...
Minęlo juz tyle czasu ,po prostu zapomnial...
Nie zalezy mu na mnie? ...
---------- 18:43 ----------
Jestesmy tak daleko od siebie...
On wlasciwie nigdy nie hcece rozmawiac ze mna...
Czasem zadzwoni, jak ma sprawe...
Przepraszam, jak popil sobie w niedziele, to dzwonil caly dzien...
I gadal ,gadal, ale prawie nie sluchal...
I pytal ,pytal sie w kolo, czy go kocham...
On uwaza, ze wszystko jest dobrze...
Bo nie narzekam juz....
Ale zal rosnie i rosnie...
CzYon wie, co to milosc?????
---------- 18:56 ----------
Spójrzmy jednak z drugiej strony..
Aby zachoac obiektywizm...
Jest taki czuly...
jak zaden dotąd...
Nie bylo nocy ,kiedy mnie nie przytulil...
Tak mocno, nawet bezwiednie przez sen...
Nawet zwęziliśmy lozko, bo po co takie szerokie,
kiedy polowa zawsze pusta...
Przytulal mnie nawet po klotni...
Nie umie dlugo sie gniewac...
Zawsze stara sie rozmawiac ze mną...
ale jak jest ze mną...
Jak jest zagranicą, staje sie jakis obcy...
Toleruje moje jazdy i nadmierne emocje...
Mowi,ze kocha...
Chce byc ze mna....