Odmienność potrzeb, brak zrozumienia i zazdrość

Problemy z partnerami.

Postprzez ivon » 17 wrz 2008, o 21:33

---------- 17:25 17.09.2008 ----------

Witam

Nie do końca byłam pewna co do tytułu tematu, a to dlatego że sporo różnych myśli krąży we mnie. Problem w moim związku ( 2,5 roku) tkwi w wielu aspaktach - tzn nie mieszkamy razem, choc oboje jesteśmy dorośli, pracujemy, a ja bardzo bym tego chciała, tym bardziej biorąc pod uwagę dość trudną sytuację w naszych domach. tzn żeby było jasne, to mnie co kilka dni mama wyrzuca z domu, nie chce mnie widzieć, jestem taka i owaka... może nasze zarobki nie są kosmiczne, ale wiem że jak czegoś sie bardzo chce ...to na prawdę można. i tu niestety zdania - moje i mojego chłopaka sie rozmijają. jemu jest dobrze w domciu, z kochająca mamusią która nie nakrzyczy, da jeść, i co? nie trzeba płacić. wydaje mi się, że problem tkwi głównie w pieniądzach, może tez po części w wygodzie, Paweł praktycznie " w kapaciach" idzie do pracy. Po wielu rozmowach, stwierdza że bardzo mu przykro z powodu sytuacji w domu, ale co może zrobić?? musi odkładać pieniążki na jakieś inne cele w tzw "skarpetę" - pewnie na czarną h.
Poza tym, jest komputerowcem - tzn najlepszy czas spędzony to przed ekranem - i tu choć dawno temu, bo z 1,5 roku temu ujrzałam co najchętniej ogląda w wielkim świecie, a raczej na co sa sporzytkowane płyty, których ma stosy. oczywiście: panienki, laski, filmiki. wiem, ten temat to raczej zazdrość i był na to inny post. chodzi o to, że od tamtego czasu nie mam spokoju, jak nie jestesmy razem, to ja już "wiem" co on porabia w domu. i krew mnie zalewa, wiem że to nie jest normalne. idzie na impreze z kolegami i koleżankami z pracy, beze mnie, już mam wizje... mam cały czas przed oczami panienki które oglądał, i choć wiem doskonale, że to u facetów normalne i nie swiadczy o niczym złym, to nie potrafię sie uspokoić. poza tym, wiem że gadał sobie z laskami na necie o seksie, zalogował sie na stronce matrymonialnej jako facet poszukujący miłej dziewczyny... jaka reakcja?? to było dawno temu, jak sie jeszcze nie znaliśmy. ok. czyli nie mam zaufania, niestety racja, ciągle węszę podstęp, pytam, doszukuję się. nie potrafię przestać!! to jest straszne, bo bardzo wiele energii to pochłania, nie potrafię się skupic na innych rzeczach, moje hobby poszy w zapomnienie, chce byc przy nim, wiedzieć że mnie kocha i jesteśmy razem. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to wynika z mojej niezbyt wysokiej samooceny, świadomości wad, a braku świadomości zalet. kłócimy się, o moje oczekiwania, o czas spędzony razem albo właśnie osobno, o to że nie chce się spotkać bo jest ciągle zmęczony. rozumiem bardzo wiele z tych spraw, ale po pierwsze gubię się we własnych myślach : co jest dobre a co złe, czy to nie jest za daleko? a po drugie kompletnie nie potrafię się zastosować do pewnych oczywistości. Tak mi się przynajmniej wydaje,
chyba dośc chaotycznie napisałam, przepraszam.

pozdrawiam :wink:

---------- 19:33 ----------

Chciałabym tylko usłyszeć, czy waszym zdaniem przesadzam w swoich reakcjach. I jak sobie samemu pomóc, jak pozbyc sie chorej wyobraźni??
Dzięki
ivon
 
Posty: 12
Dołączył(a): 15 wrz 2008, o 20:06

Postprzez ewka » 18 wrz 2008, o 00:45

Witaj Ivon;)

Gdy próbuję wsadzić siebie w Twoją sytuację... wyniosłabym się z domu (bo dlaczego masz znosić takie upokorzenia? w imię czego?) - wynajęła jakieś tam pomieszkanie (zależne od możliwości) i zaczęła żyć dla siebie. On? Hmmm... no nie wiem... gdybyś zamieszkała sama - siłą rzeczy POWINIEN chcieć zamieszkać z Tobą. A jeśli nie chciałby sam z własnej woli - byłoby o wiele więcej "okazji", by go w jakimś sensie sprawdzić.

I zrobiłoby się klarowniej... w tej chwili miotasz się pomiędzy bałaganem w swoim domu rodzinnym i nim, który nie wiadomo co tam wyczynia.

Bo może nie jest mężczyzną Twojego życia?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Marcia » 18 wrz 2008, o 14:37

Witam! Wieeeeeele lat i na śmierć i do niewypowiedzenia kochałam mężczyzne( a raczej chłopca- hehehe :lol: ) , któremu z mamusinym serniczkiem najcudowniej. Triansgulacja na całego. Obecnie rozkwitł w zgrabnego narcyzka. Jest dyrektorem w wielgachnej firmie, zarabia wielokrotność tego co większość, i ....... nadal mieszka z mamusią. Wściekam się na siebie, bo kocham go nadal, nie potrafię tego wyrwać z serca. Ostatnio powiedział że on mnie też, przez te wszystkie lata mojego płakania w poduszkę... Ale CO Z TEGO??? Nadal miszka z mamusią... Nie można na niego liczyć, obserwuje życie, nie angażuje się... Ból ból ból... Po co? Moje zdanie: zależy od psychiki, ale ja wolę być sama kiedy jestem sama, nie sama- z facetem, który wciąż zawodzi. Masz prawo do oddanego, gorliwego w dbaniu o związek mężczyznę. Mamusia już Cie dosyć skrzywdziła. Wystarczy już chyba. :pocieszacz:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez ivon » 18 wrz 2008, o 21:17

Dzięki za odp :D w zasadzie to problem tkwi w tym, że nie wiem co to znaczy sprawdzić faceta, gdzie mam postawić granicę. każdy z nas jest inny, ma inne przyzwyczajenia, dlaczego mam rządać od kogoś coś jeśli tego nie chce, a jesli nie chce to co to oznacza? dla mojego m wyprowadzenie się z domu oznacza wydawanie kasy, nie oszczędzanie na przyszłość, na trudne chwile. tylko życie z miesiąca na miesiąc. przykre to dla mnie, tym bardziej że tymi kategoriami można mysleć całe życie... a mi się wali jeszcze praca, a dokładniej nie potrafię wysiedzieć w jednej pracy dłużej niż 6 m-cy - już chce zmieniać, może to nie są prace moich marzeń, ale też nie do przeżycia. stresuje się w pracy, szef cholernie wymagający, wiecznie niezadowolony, ja nie potrafię przy nim się wyluzować itd. Już myślę o zmianie - i jak tu się wyprowadzić jak nie wiem czy za m-ąc nie wytrzymam i nie rzuce pracy. studiuję zaocznie i płacę sporo kasy za nie, ale moja praca mnie nudzi! nie ma nic wspólnego z moimi studiami, a takiej jakbym chciała nie mogę po prostu jeszcze podjąć.

Dzieki za rady :wink:
ivon
 
Posty: 12
Dołączył(a): 15 wrz 2008, o 20:06

Postprzez ewka » 19 wrz 2008, o 07:36

Hej Ivon;) Piszesz trochę tak, jak mała dziewczynka... praca mnie szybko zaczyna nudzić, więc ją sobie zmieniam. No ok, takie Twoje prawo... ale jeśli ona daje Ci jakąś niezależność i dzięki niej możesz coś zrobić, aby sobie polepszyć (wynieść się z domu) i to będzie Twój priorytet - to wytrzymasz. I myślę, że gdyby to miało być na zawsze, to raczej trudno... ale przecież to jakiś stan przejściowy do miejsca, do którego chcesz dotrzeć. No to chyba warto trochę zacisnąć zęby?
ivon napisał(a):Dzięki za odp :D w zasadzie to problem tkwi w tym, że nie wiem co to znaczy sprawdzić faceta, gdzie mam postawić granicę. każdy z nas jest inny, ma inne przyzwyczajenia, dlaczego mam rządać od kogoś coś jeśli tego nie chce, a jesli nie chce to co to oznacza?

Zgadzam się... każdy ma swoje granice i trudno wymagać czegoś niemożliwego.

Sprawdzenie, o jakim wspominałam... bo myślę, że gdybyś zamieszkała sama on POWINIEN chcieć częściej bywać u Ciebie, niż w domu przy mamusi. Lub przed komputerem. Jeśli częściej - łatwiej byłoby Ci poznać granice jego i swoje własne. Jeśli zmęczony - może odpoczywać u Ciebie. Im więcej czasu spędzicie razem, tym większe szanse dajesz sobie na poznanie, czy umiałabyś z nim żyć. I na to, by próbować wpłynąć na zmiany tego, czego zaakceptować nie potrafisz. I o takie sprawdzenie mi chodziło.

Bo wiesz... on może nie jest mężczyzną Twojego życia?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez carita » 19 wrz 2008, o 08:53

A ja chciałam o innym aspekcie tego, co napisałaś. Twój facet spędza godziny na oglądaniu pornografii w necie, zgrywa to itp. Piszesz, że to normalne, że każdy facet to musi, bo inaczej się udusi... A ja uważam, że nie jest to normalne i świadczy o problemie. Kto powiedział, że facet musi, a kobieta nie ma innego wyjścia, jak się na to godzić. Na to, co rani, nie musimy się godzić! Nie wolno nam się godzić. Nie ma znaczenia, czy jest to facet, czy kobieta. Jeśli zaspakaja w ten sposób potrzeby seksualne, a więc pośrednio rozwiązuje jakiś problem, to świadczy to o niedojrzałości, która na pewno będzie się ujawniać w różnych aspektach życia takiej osoby w związku. Bez poradzenia sobie z prawdziwymi problemami, które stoją za takimi zachowaniami, bez "dojrzewania" wewnętrznego, którego zabrakło wcześniej, taka osoba nie jest w stanie stworzyć związku, który nie byłby toksyczny. Twój chłopak nie jest samodzielny, co świadczy o tym, że gdzieś w odpowiednim momencie zabrakło mu ze strony rodziców pozwolenia na to, by dojrzał lub nawet zostało to w nim stłumione. Ale nie Ty jesteś jego terapeutą, Ty musisz myśleć o sobie.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Mia » 19 wrz 2008, o 17:12

Rozumiem cię, Ivon, noszę w sobie dokładnie takie same emocje, choć u mnie problem jest podobny tylko w jakiejś części. Próbowałam walczyć o siebie i swoje zdanie, ale poniosłam porażkę. Tzn. muszę zaakceptować jego punkt widzenia, ponieważ on nie jest w stanie przyjąć mojego. On jest tą mocniejszą stroną, cokolwiek się stanie on sobie poradzi, a dla mnie, przynajmniej w tym momencie, rezygnacja z niego, doprowadzić mogłaby na skraj katastrofy. To zrozumiałam. Więc teraz próbuję się wzmocnić, przygotować się. Odbudować swoją niezależność. Bo u mnie poszło dokładnie jak u ciebie. On się stał moją obsesją, wszystko koncentrowało się wokół niego. A teraz próbuję odzyskać, przypomnieć siebie- dla siebie. Uważam, że trzeba szanować wolność swoich partnerów, ale tylko jeśli nie narusza ona naszych granic. Wolność mojego narusza moją, przestałam się już łudzić, że to zaakceptuję. Ale- niestety- na razie nie umiem nic zmienić. A on nie uważa, że to wymaga zmiany. Po prostu by się ze mną pożegnał, jeśli bym czegoś takiego zażądała. Smutne, prawda? Nawet straszne. Moja rada, spróbuj wrócić do siebie, do poszerzania swoich zainteresowań. Przestań o nim obsesyjnie myśleć. Ja się staram tak robić. Trudna to sztuka, ale czasem mi się udaje;) Ale tylko ty jesteś w stanie określić, jak długo będziesz tolerować sytuację, która ci nie odpowiada. I jeszcze jedno- na twoim miejscu spróbowałabym się jednak wyprowadzić z domu, skoro masz takie niedobre relacje z matką. Dla ciebie będzie to lepsze. A i wasz związek może ewoluować zupełnie niespodziewanie w innym kierunku.

I coś ci powiem. Ja też po studiach wróciłam do domu rodzinnego i mieszkałam u mamy. Mamy dobre relacje, pracowałam u niej, zaszyłam się więc w takiej bezpiecznej dziupli. Ale cały czas miałam świadomość, że to okres przejściowy. Że to się musi zmienić. Ciekawa jestem, czy twój chłopak ma taką świadomość.
Mia
 
Posty: 13
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 19:07

Postprzez Scarlet » 25 wrz 2008, o 21:04

carita napisał(a):A ja chciałam o innym aspekcie tego, co napisałaś. Twój facet spędza godziny na oglądaniu pornografii w necie, zgrywa to itp. Piszesz, że to normalne, że każdy facet to musi, bo inaczej się udusi... A ja uważam, że nie jest to normalne i świadczy o problemie. Kto powiedział, że facet musi, a kobieta nie ma innego wyjścia, jak się na to godzić. Na to, co rani, nie musimy się godzić! Nie wolno nam się godzić. Nie ma znaczenia, czy jest to facet, czy kobieta. Jeśli zaspakaja w ten sposób potrzeby seksualne, a więc pośrednio rozwiązuje jakiś problem, to świadczy to o niedojrzałości, która na pewno będzie się ujawniać w różnych aspektach życia takiej osoby w związku. Bez poradzenia sobie z prawdziwymi problemami, które stoją za takimi zachowaniami, bez "dojrzewania" wewnętrznego, którego zabrakło wcześniej, taka osoba nie jest w stanie stworzyć związku, który nie byłby toksyczny. Twój chłopak nie jest samodzielny, co świadczy o tym, że gdzieś w odpowiednim momencie zabrakło mu ze strony rodziców pozwolenia na to, by dojrzał lub nawet zostało to w nim stłumione. Ale nie Ty jesteś jego terapeutą, Ty musisz myśleć o sobie.


Wlasnie. Dla mnie to smutne, ze praktycznie nie istenieje chyba mezczyzna, ktory, majac dostep do netu, nie korzystalby REGULARNIE z ogolnodostepnej tam pornografii... :(
Scarlet
 
Posty: 44
Dołączył(a): 13 wrz 2007, o 00:36

Postprzez Ladybird » 25 wrz 2008, o 22:42

Istnieje ,istnieje i to niejeden taki mężczyzna. Osobiscie znam kilku. Wiec nie myslmy tak negatywnie o nich wszystkich :)
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 216 gości