Domyślam sie, że rozpoczynajac ten temat otwieram puszkę Pandory...
ale może ktoś ma pomysł jak się z takiego związku wyplątać...?
i jak nakazać sercu przestać kochać???
i jak nakłonić rozum aby wygrał bitwe z sercem???
i do tego wszystkiego uwierzyć, że może kiedyś pojawi sie ktoś równie cudowny i kochajacy...? a ja kiedyś pokocham równie mocno...
ja już w to nie wierze... w nic juz nie wierzę...
pomóżcie...