jestem pierwszy raz na tym forum. Spróbuje pokrótce choc nie jest to łatwe opisać swoja sytuację, bo teraz zdałam sobie sprawę że moglabym książke napisać. W związku małżeńskim pozostaje od 19 lat. Mamy dwoje dzieci w wieku 17 i 18 lat. Syn 18 letni jest uposledzony umysłowo, ale dla mnie jest kochanym dzieckiem do tego bardzo uczuciowym.Praktycznie od początku naszego małżeństwa od kiedy zaszłam w ciąże nie dzieje sie dobrze. Mąz juz wtedy zaczął mnie zdradzać, choć jak sam twierdzi były to tylko spotkania "na kawkę".Doszło do tego, że jak wyjeżdżałam do pracy (on wtedy został zwolniony był w domu z małymi dziećmi) zapraszał sąsiadkę z którą pił alkohol. Później wybuchla bomba, sąsiadka zaszła w ciążę i ponoć jest to dziecko mojego męża. Piszę ponoć bo nigdy sie nie przyznał a ona ponieważ to zwykla patologia (pije ma kilkoro dzieci każdy z innym) nie podała go o alimenty, na moje pytanie tylko się zaśmiała. Wyprowadziłam się stamtąd i byłam na tyle głupia że przyjęłam go na dalsze swoje nieszczęście, bo w nowym miejscu zamieszkania nakryłam go w piwnicy na obściskiwaniu i całowaniu z małolatą, ale jak stwierdził przecież się nie pi...
Teraz zdaje sobie sprawę że chyba wtedy byłam albo silna albo głupia mieszkając dalej z nim. Zamieszkaliśmy juz na swoim mieszkania noi zaczęły sie awantury urządzane po pijaku przez mojego męża (wcześniej były tez takie sytuacje). Stałam sie mądrxejsza bo zaczęłam wzywać policje, efekt sprawa o znęcanie i przymusowe leczenie odwykowe ambulatoryjne. Jakos zycie z mniejszymi i większymi niespodziankami leciało, pieklo zaczęło sie kiedy wyjechał do pracy do Holandii i wrócił z niczym (kiedy dzwoniłam był pijany i slychac było głosy kobiet), potrafil nawet stamtąd mnie nawyzywać, a wyzwiska mial takie, że szkoda przytaczać. Trzy latatemu tak mie pobił, że niałam próbę samobójcza nieudaną, ale moje zycie zaczęło się walić juz skutecznie czułam obrzydzenie do niego. W zeszłym roku założyłam sprawę rozwodową ale wycofalam na prośbę córki, którą namówil, bo jest przysłowiową "złotą rączką" i w otoczeniu uchodzi za milego wesołego człowieka. To jest tylko część mojego zycia, dodam jeszcze że w grudniu posądzając mnie o rzekomego kochanka (zaczęłam studia bo mam taki wymóg w pracy) pobił mnie tak mocno, że byłam miesiąc na chorobowym, dostał dozór Policji i zakaz powstrzymania sie od naduzywania alkoholu Ze względu na dzieci (bo syn i corka są rozchwiani emocjonalnie, jak jest ojciec zły chcą abym sie rozwiodła, a jak jest dobrze proszą mnie aby nie bo ojciec obiecuje poprawę) nie potrafie sie zdecydować na odejście, a to z tego powodu też iż wiążą nas kredyty, które wzięliśmy. Dlaczego choc on ciągle zmienia prace, nie potrafi nam zapewnic ani bezpieczeństwa nie potrafię.