Witajcie,
Jestem od jakiegoś czasu sama, nie z wyboru. Postanowiłam zająć się sobą, czego nie robiłam będąc z kimś (wiem teraz, że to duży błąd). Obecnie mam trochę kłopotów z pracą choćby i chciałabym z kimś pogadać o tym, okazuje się że za bardzo nie mam z kim. Ludzie byli zawsze dla mnie ważni i mimo, że skupiam sie na swoich sprawach (są to rzeczy związane z pracą, z samorozwojem, zainteresowania), to nie zapominam o znajomych i przyjaciołach. I tu się pojawia problem. Mam wrażenie od jakiegos czasu, że tylko ja dbam o te znajomości. Zależy mi na nich więc się staram. Mam przyjaciółkę, od kilku lat mieszka za granicą. Mamy ze sobą kontakt mailowy i przez gg, a raczej miałyśmy. Od pewnego czasu wręcz proszę ją o rozmowę, dziewczyna ma stały dostęp do komputera. Twierdzi, że nie otrzymuje moich smsów. Raz udało mi się z nią porozmawiać na gg, po chwili napisała zaraz wracam i już się nie odezwała. Sytuacja sie już kilka razy powtarzała, np byłysmy umówione na gg, konkretnie, danego dnia i o danej godzinie, ale nie zjawiała się. Znamy się kilkanaście lat.
Poznałam kogoś, zapraszał mnie, wydawał mi się rozsądny i podobał mi się, z tego co mówił miło spędzał ze mną czas (a ja z nim). Po jakimś czasie przestał się odzywać, zapytałam czy coś się zmieniło. Gdy w końcu się odezwał powiedział, że narazie nie jest w stanie się z nikim wiązać (był po trudnym rozwodzie). Uszanowałam to, ustaliliśmy, że będziemy w kontakcie (zależało mi na nim jako ciekawym i wartościowym człowieku). Przez jakiś czas było jak dawniej z naszą znajomością a nawet lepiej, aż w końcu gdy pierwszy raz powiedział "nie moge się spotkac bo coś tam", tak do teraz nie widzielismy się (4 miesiace), jesteśmy w kontakcie mailowym i telefonicznym ale to ja zawsze wychodzę z inicjatywą. Co prawda on odpisuje, dzwoni czasem, wszystko oprócz jednego - milczy gdy pytam czy się spotkamy.
Zaczęłam czuć sie z tym wszystkim bardzo źle a jednocześnie nie potrafię zrezygnować z tych osób bo po prostu mi na nich zależy. Jeśli chodzi o pozostałe znajomości, są powierzchowne, jeśli ja się nie odezwę to zazwyczaj nikt się nie interesuje co u mnie. Sama juz nie wiem, może ja się za bardzo staram, moze powinnam olać (trudno tak skoro zależy). Teraz mam ciężki okres i nie mam z kim porozmawiać. Zaczęłam myśleć, że za dużo może oczekuję od ludzi, np że będą mi odpisywać na maile (gdy piszę do kogoś to albo w ogóle nie dostaję odpowiedzi albo ktoś jest bardzo zajęty). Nie wiem co sie z tymi ludźmi dzieje, czy to może ja nie mogę zrozumieć, że nikt nie ma czasu, na rozmowę, na spotkanie?
Czy próbować dotrzeć jakoś do tych mi najbliższych, czy sobie darować? (ja najwyraźniej aż tak dużo dla nich nie znaczę jak oni dla mnie).