Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Postprzez Evunia » 13 cze 2008, o 08:16

Mam tylko jedną prośbę – podtrzymajcie mnie na duchu, bo jestem załamana i życie traci swój sens.
Jestem w związku ponad 10 lat, mój mężczyzna ma borderline.

Już kiedyś pisałam na forum o pewnym problemie – mianowicie mój mężczyzna karze mnie milczeniem. Teraz znowu mnie ukarał.
Nie potrafię sobie dać z tym rady, za każdym razem myślę, że to koniec. Teraz wydaje mi się, że to naprawdę koniec.
Milczenie jego trwa już tydzień. Czasami jak cos mu się nie spodoba potrafi się nie odezwać z 2-3 dni, potem, gdy emocje opadają staram się jakoś nawiązać z nim kontakt, aż w końcu on się otwiera.
Ale teraz nie wiem co robić. Najgorsze jest to, że on jest daleko stąd i powyłączał telefony, a ja nie wiem kompletnie co się dzieje.

Od dłuższego czasu mój kochany pracuje dalekooo za granicą. Ostatnio widzieliśmy się m-c temu (po półrocznej rozłące). Było cudownie, przez 3 tyg wspaniałe wycieczki, czas pełen prawdziwej miłości. Jak odjeżdżałam od niego płakaliśmy. Potem wiadomo smsy o miłości, o tym, że żyje tylko dla mnie... Piękne...
Aby mieć kontakt ze mną kupił komputer. Wprawdzie i tak rzadko rozmawiamy, bo on wraca z pracy po 22-iej, gdy ja już praktycznie kładę się spać.
Pewnego razu mój zadzwonił do mnie i chciał, abym podała mu hasło do mojej poczty (powód - bo ja jego znam - zakładałam mu konto). Ponieważ miałam b. ważną rozmowę, więc odpowiedziałam mojemu, że teraz nie mogę i podam mu za chwilę. To na nic się zdało - zaczął do mnie wydzwaniać, zaczął wymyślać, że pewnie jadę szybko do domu, aby powyrzucać maila od frajerów (a ja ciągle miałam spotkanie). Tak mnie tym wkurzył, że powiedziałam mu, że mu tego hasła nie dam, jak jest taki. On na to, że w takim razie przez tydzień się nie odezwie do mnie.
A na mojej poczcie jest ponad 2 tyś wiadomości i to przeważnie jakiś reklam, ofert banków, informacji z allegro...
No nic.
Noc.
Sms od mojego, że ładne porno zdjęcia mam na Naszej-klasie, że już wszystko rozumie jak chroniłam swoje konto, że jacyś frajerzy piszą mi komentarze (a rozchodziło się o męża mojej znajomej, a którego mój w ogóle nie zna - artystę malarza, który tylko ocenił piękny krajobraz na zdjęciu), że to była moja od kilku lat (!) tajemnica.
Sprostowanie - nie mam żadnych zdjęć porno, po prostu najzwyklejsze zdjęcia, też zdjęcia mojej córci, moich zwierzaków no i oczywiście mojego faceta. To nie była moja tajemnica - bo jak tylko się zapisałam tam od razu swojemu powiedziałam, ba! Nawet sama mówiłam, żeby się zapisał, że to świetna zabawa. No i oczywiście nie kilka lat temu się zapisałam, tylko kilka m-cy.
Potem sms, że to koniec, że jego samochód mam sobie zabrać za wszystkie krzywdy, jakie mi wyrządził, że on już nie dba o swoje życie, bo nie ma już rodziny i awarie ma ciągle w tej pracy z narażeniem swojego życia i... wyłączył telefon. Pisałam maila - chyba nie przeczytał, smsy nie doszły - bo telef. wyłączony.
Przez pierwsze kilka dni miałam strasznego doła, potem wzrastała we mnie straszna złość, rozszarpałabym go za to wszystko, za moje cierpienia. Zarzuca mi jakąś niewierność (?!). Paranoja. A teraz nie mam chęci do życia.

Nie było winy, a kara jest - i to, jaka dotkliwa.

Najbardziej dziwi mnie to, że on tak gorąco zapewnia mnie o swojej miłości, że mówi mi, że dla mnie tylko żyje (Rodziny nie ma - ojciec pijak, matka się rozwiodła, poznała innego, sprzedała dom, a mój partner został sam - zresztą to była straszna z nią a historia, jak nagle odwróciła się od swojego kochanego synka. Mój przeszedł wtedy załamanie nerwowe) - i dlatego teraz b. często mi mówi, że żyje tylko dla mnie, że pracuje na nasz przyszły dom, że to wszystko robi też dla naszego przyszłego dziecka).
I to mnie bardzo dziwi, to jego zapewnianie, te słowa, a później taka CISZA, chęć wyrzucenia mnie ze swojego życia.

Przecież jakieś zapisanie się do fajnego portalu ogólnodostępnego nie może być powodem do zniszczenia związku. Przecież on nawet nie ma żadnych dowodów na to, że cos złego tam zrobiłam!
Nie rozumiem, tyle mu wybaczałam, a naprawdę wiele złego mi zrobił (narkotyki, jakaś panienka…).
A tu za takie coś, czego właściwie nie powinno się roztrząsać - on zerwał związek. Paranoja.
On zachowuje się tak, jakby mnie w ogóle nie znał, jakby nie wiedział, że naprawdę jestem dobrą osobą, osobą, na której można polegać. Właściwie nigdy nic złego w stosunku do niego nie zrobiłam. Zresztą on kilkakrotnie mi to powtarzał, że kocha mnie właśnie m.in. za moją szczerość, za to, że nigdy go nie zawiodłam.
Czy człowiek z BDP nie umie porównywać, nie potrafi trzeźwo oceniać sytuacji? Przecież minęło trochę czasu, żeby przemyśleć pewne sprawy, a tu nadal cisza. Na co on czeka? Na to, że znowu wyciągnę rękę? A jak nie wyciągnę to będzie oznaczało koniec?
Za jakieś głupstwo niszczyć długoletni związek?

Rozpisaam się, ale chciałam jak najlepiej opisać wszystko.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez miki » 13 cze 2008, o 10:55

z mojego :wink: wątku "Ciche dni.."

nie wiem czy bardziej potrzebuje się wygadać czy potrzebuję rady...
nie należę do tych osób które są zawzięte i miewają ciche dni.. a jednak mój mąż w niedziele przegiął i usłyszałam kilka bardzo przykrych słów. Dziwne jest to że po kłótniach zwykle nie umiałam milczeć, albo wywalałam z siebie żółć albo prowadziłam rozmowy nazwijmy je wyjasniajace i zwykle po paru godzinach wszystko było ok. Teraz jest inaczej. Męczę się w tej ciszy a jednocześnie jest mi dobrze... czuję że tego potrzebuję. wiecie że facetom strasznie cięzko przechodzi przez gardło magiczne słowo PRZEPRASZAM i ja to wszystko wiem, nie wymagam żeby padał przede mną na kolana ale wiem tez że tym razem bez większych przeprosin sie nie obejdzie nie jestem tylko pewna czy jego na to stać, nie mniej jednak jestem skłonna poczekać. Widze że jest zmieszany nie wie jak się zachowac i jak zagaić ale wiecie ze mnie to trochę śmieszy Cool Marzy mi się że w końcu zabierze mnie do restauracji i wyjaśnimy sobie wszystko na spokojnie ale jakoś tez mam dziwne przeczucie ze mam po prostu wybujałą wyobraźnie Rolling Eyes
Nie chciałabym wypisywac czemu się obraziłam, bo chyba musiałabym napisać książkę o tym Wink uwierzcie mi na słowo że to nie była pierdoła. Coś we mnie pękło i boję się że nawet przeprosiny tego nie zmienią, boje się że już nigdy nie będzie tak jak było. Nie boję sie nawet takiego życia obok - mamy dzieci które kochamy nad życie... straszne !!! nie boję się zobojętnienia Confused okropne


przebrnełam przez cały poprzedni wątek :twisted: nie pomyslałam wczesniej że ciche dni sa częścią przemocy :roll: pewnie jak jesteś po tej drugiej stronie to jest okropne, ja jak każda "normalna" kobieta też dążę zazwyczaj do wyjasnienia wszystkiego "od razu" bo milczenie mnie zabija i męczy i cierpię też ALE sa tez pewne granice cierpienia, pewnego dnia budzisz się i mówisz dość - niech sam zobaczy jak to jest jak druga strona milczy... Było mi dobrze w tym milczeniu a jemu po 2 dniach zaczęło to przeszkadzać, nie boję się już ciszy - znajduję w niej czas dla siebie dla dzieci i zajmując się nimi i sobą nie myślę po prostu o ciszy i nie myślę o problemach o tym dlaczego milczy dlaczego się pokłóciliśmy - jak napisałam wcześniej nie boję się nawet zobojętnienia BO najważniejsze jest to że żyję że mam wspaniałe dzieci, że mimo paru kilo więcej (no może parunastu ;) ), postępującego wieku, wiotczejącej skóry jestem piekna i znam swoją wartość i cokolwiek się wydarzy DAM SOBIE RADę, a doświadczenia wzbogacają i cierpienia też wzbogacają, sprawiają że widzisz świat inaczej i już jak jest odrobinkę lepiej albo dużo lepiej to zapamietaj te chwile utrwal je powieś sobie zdjęcia na ścianie 8) uśmiechnij się do siebie bo nawet jeśli teraz cierpisz i jest Ci źle to miałaś tez dobre chwile i pewnie duzo takich jeszcze przed Tobą :D
miki
 
Posty: 10
Dołączył(a): 20 maja 2008, o 08:53

Postprzez Evunia » 13 cze 2008, o 11:25

Gdybym wiedziała, że jemu jest potrzebne milczenie do przemyslenia czegoś, do wyciszenia - zrozumiałabym, czekałabym i nie wariowała.

Ale ja wariuję, bo mysle, że zostawił mnie praktycznie bez powodu, po 11 latach... że już go nie usłyszę...

A jeszcze tak niedawno pisał, że tylko dla mnie żyje, codziennie dzwonił i mówił, że dziękuje Bogu za taką kobietę jak ja.....
Nasi znajomi mówili, że nie spotkali nigdy tak wielkiej miłości jak jest między nami, że czas nie osłabił w żadnycm punkcie naszego uczucia, a wrecz przeciwnie.

Az tu nagle jakieś moje zdjęcia (niewinne!) niszczą jego miłość do mnie??

Tak sobie ciagle myslę o tym co zaszło i chyba wiem dlaczego on sie odciął ode mnie.
Bo ja zapisałam się do jakiegoś portalu bez jego aprobaty, że zdjęcia, które tam wrzuciłam nie uzgodniłam z nim, że inni mogli mnie tam oglądac. Pewnie myślał, że jeśli tak "strasznie" postapiłam, to musze być nie szczera z nim, pewnie mam jakieś okropne tajemnice, bo myslał, że mnie zna, a tu nagle cos takiego "okropnego" odkrył (!)
I o to chyba chodzi.
On zawsze chciał wiedzieć wszystko co robię, gdzie jestem, z kim rozmawiam, nawet o czym. A ja durnowata mu mówiłam, bo wiedziałam, że jak nie powiem, to dostanie szału i padną oskarżenia w moim kierunku.
Zresztą nie mialam przed nim tajemnic, chociaż z drugiej strony czasami nie mogłam mu wszystkiego powiedzieć, bo potem on coś odwracał przeciwko mnie.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez agik » 13 cze 2008, o 11:48

Evunia :pocieszacz:

Opanuj panikę na razie.
Zobaczy się, co będzie.

I jeszcze mam taką myśl: przez cały Twój post przebija taka nuta tego, ze stawiasz się w roli ofiary.
Pytanie, które zawarłaś w tytule, jakoś mi brzmi, jak pytanie retoryczne.
Wołanie męczennicy.
A na to pytanie można odpowiedziec wprost- robi tak bo jest borderline.

Kilka faktów:
1> Twój partner ma zaburzenia.
2. Milczenie jest powtarzającym się elementem jego zachowania
3. Po jakims czasie wraca do normy i związek funkcjonuje wspaniale- jesteście szczęśliwi, on przeprasza.

Pisałaś o tym wcześniej, ale ja dalej nie rozumiem- dlaczego tak się boisz, że Cię zostawi? Evunia- tutaj nie ma nic, co mogłoby na to wskazywać- jak dla mnie. Jak dla mnie to sytuacja wygląda tak, ze on zapowiedział, ze przez tydzień nie zyczy sobie kontaktu i wyłaczył telefon> nIc nie mówił o rozstaniu, o odejściu...
Chyba, zę są jeszcze jakieś sprawy niedopowiedziane, coś Ci intuicja mówi...
Coś jak subtelne zapowiedzi trzęsienia ziemi, człowiek nic nie wie, ale zwierzeta juz uciekaja.
Ale nawet jesli tak- to jak dla mnie bardziej uderzająca jest Twoja panika, olbrzymi strach.
Ja biorę te oznaki przez pól- no bo przecież strach wszystko wyolbrzymia.

I jeszcze spróbuje popatrzeć na sytuację z jego strony. Proszę, zebyś nie brała tego do siebie, bo ja nie twierdze, ze tak jest, tylko, ze może to tak wyglądac!!!
Poprosił o hasło do Twojego meila. Byłaś zajęta ( normalna sprawa), nie odmówiłas, ale czy on nie mógł tego odebrać jak próba spławienia go?
I czy nie mogło urodzić się w jego umyśle poczucie jakiegoś zagrożenia?
I czy ( nadal w jego głowie) nie powstała chęc sprawdzenia?
Nawet nie sprawdzenia, ale potwierdzenia, ze coś jest nie tak, bo ukrywasz ( jak dla niego; w jego głowie)swoje netowe kontakty?

I cała ta "detektywistyczna" jego działalność, sprowadzająca się do "zdemaskowania" Ciebie nie spowodowała jego cierpień? Obrazy? zaniechania kontaktu na ściśle określony czas?

Evunia- to, ze jakieś scenariusze narodziły się wyłącznie w jego głowie, nie znaczy, że nie powduja realnych zgryzot dla niego.

Niewiele wiem o borderline, sytuacja mi się skojarzyła, z napadami zazdrości, które znam ze swojego podwórka. Np, moja komórka lezy zawsze na wierzchu, nie jest nigdy schowana, wszystkie rozmowy są jawne.
W kazdej chwili moze odebrać mój telefon, przeczytać eska- jesli chce. czasem jak mi gluka telefon, a ja jestem zajeta mówię- zobacz od kogo, on patrzy i zdarza mu się powiedziec- " jasne, o promocji z makro, to zawsze dasz mi poczytać", taka tendencja, do tego, zeby wszystkie "sygnały" odbierac na nie- zbyt pięknie wyglądam, zbyt jestem namiętna- jego zdaniem, oczywiście, jak dla niego sa niezbitym dowodem, ze coś kombinuje...
Mnie ręce opadają, ale nauczyłam się nic nie prostować, nic nie tłumaczyc. A juz na pewno nie przepraszać. Czasem, kiedy jakas zyciowa sytuacja jest podobna, albo jak przewija się podobny temat w jakimś filmie- zagajam rozmowę ogólną na ten temat i staram się, zeby nie brał do siebie, tylko czysto rozumowo, z dystansem ocenił sytuację.

Evunia- tak długo jesteście razem, nie wierzę, ze zostawi Cię tak bez słowa.
Nie daj się panice.

W czasie, kiedy on się nie odzywa- zajmij się sobą, córką, zresztą czym tam chcesz.

Zdajesz się być świadoma, ze bycie w nim niesie ze sobą wielką niepewność. Choćby z tego powodu, ze on jest borderline.
Jełsi nic nie zrobisz- będziesz za każdym razem umierac ze strachu i niepewności.
Płacząc tylko nad faktem, ze jest Ci źle- nie zmienisz nic. Mogłabyś spróbować dopasować się do jego zaburzeń, spróbować je jakoś oswoić, nauczyć sie z tym zyc. Dlatego pisałam o rewolucji w myśleniu. W Twoim myśleniu Evunia.

Albo odejść samej i raz na zawsze przestać się zamartwiać.

Pozdrawiam cieplutko
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez miki » 13 cze 2008, o 12:04

Evunia może to szalone co napiszę ale może to jest sposób 8)
pojedź do niego - jeśli jest to oczywiście wykonalne a jeśli nie napisz do niego maila - wyjasnijcie sobie SPOKOJNIE wszystko, bądź kochająca ale pamietaj o swojej "dumie", i o swojej wartości, napisz ze bardzo go kochasz ale on Cie bardzo rani i tak nie może być, jeśli tego niezmieni to poniesie konsekwencje...
ja powiedziałam swojemu meżowi (bardzo spokojnie i z miłością a nie ze złością) przed tym jak przestałam się do niego odzywać że kocham go do szaleństwa i nigdy nie przestane go kochac, ale nie pozwolę się ranić i nieszanować i jeśli az takie emocje wywołuje u niego możemy się kochac na odległość - byc może brutalne to było z mojej strony ale ja tak naprawdę wtedy czułam, wyznaczyłam granicę - jakie zachowania sa niedopuszczalne i jasno powiedziałam czym grożą - nie wiem jak byłoby z konsekwencją w moim wykonaniu - pewnie licho :wink: pewnie był to jakiś zryw siły w moim wykonaniu ale naprawde poczułam się z tym świetnie

daj może przeczytac to komuś z "zewnątrz" i nie wysyłaj tego od razu tylko na drugi dzień... ostudź emocje weź długi prysznic życie z nim czy bez niego powinno być piękne przede wszystkim dla ciebie i dzięki tobie

a teraz głowa do góry - bedzie dobrze 8)
miki
 
Posty: 10
Dołączył(a): 20 maja 2008, o 08:53

Postprzez Evunia » 15 cze 2008, o 18:25

---------- 13:32 13.06.2008 ----------

Nie wiem dlaczego mam takie mysli, że mnie zostawi.
On napisał mi w ostatnim smsie mniej więcej tak: "nie jest moim psem (!) i że on to nie partia dla mnie; żebym sobie zabrała jego samochód - chociażby w części wynagrodzi mi to krzywdy, które mi wyrządził, a on nie ma juz gdzie wrócic, bo rodziny nie ma i posiadac już nie bedzie, bo zobaczył, jak go traktuję, że jest dla mnie nikim" - ten sms to chyba jest jakis znak, że zostawił mnie, stąd ten mój paniczny strach.

O tym, żeby napisac mu "dobrego" smsa - tak, juz napisałam z 2 smsy i maila przedtem, o miłości, o zaufaniu, też o tym, że nie pozwole siebie tak traktować, bo niczego złego nie zrobiłam.
Napisałam też, żeby sobie przypomniał, czy kiedykolwiek przez te lata chociaż raz go okłamałam, i czy naprawde mnie nie zna? I czy osoba, która kłamie i oszukuje przy rozstaniu (jak od niego odlatywałam) tak mocno by płakała jak ja? Czy to raczej objaw szczerej miłości.

Ale nie wiem, czy przeczytał cokolwiek.
Przylot do niego nie jest możliwy (nie mogę teraz wziąć urlopu - sezon, a głównie bardzo długa i kosztowna podróż)

---------- 18:16 ----------

Cos mi się przypomniało - jego matka tez karała go nie odzywaniem sie przez kilka dni do niego jak cos przeskrobał.

---------- 18:25 15.06.2008 ----------

Nadal cisza :(

9 dzień :(
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez agik » 15 cze 2008, o 18:28

Niedobrze...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Evunia » 15 cze 2008, o 18:51

Agik,
nie wiem kompletnie co robić.

Wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką, która tez dobrze zna mojego faceta.
Ona powiedziała, żeby jeszcze poczekać, bo to nie jest mozliwe, żeby on za takie cos mnie zostawił, a tym bardziej, że ja mu naprawde okropne rzeczy wybaczałam no i że jesteśmy prawie 11 lat - i dodała, że przeciez on tak bardzo cie kocha, tylko ciebie ma i zawsze było widac jak za toba szaleje, jak o tobie pieknie mówi itd...

Ale ja się boję, strasznie sie boję.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez agik » 15 cze 2008, o 19:01

Wierzę, ze sie bardzo boisz.
Ale postaraj się wytrzymać.

Twoja przyjaciółka mówi chyba to samo, co my tutaj na forum?
Wytrzymaj jeszcze troszkę... Tez nie wierzę, zeby z powodu takiej pierdoły mógł Cie zostawić. Po prostu nie wierzę, chociaż nie znam Twojego partnera.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez laissez_faire » 15 cze 2008, o 19:02

kobieto i czemu dajesz sie ponizac?!!!!! i co ze 11 lat? chcesz byc maltretowana przez kolejne?
wenus plonie...
laissez_faire
 

Postprzez Evunia » 15 cze 2008, o 19:18

Dlaczego ponizać?
Przecież nie dzwonię do niego, nie piszę, nie przepraszam....
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez laissez_faire » 15 cze 2008, o 19:23

ale toleriujesz, ze gosciu nie okazuje naleznego ci szacunku...
laissez_faire
 

Postprzez Evunia » 15 cze 2008, o 19:28

W jaki sposób widzisz te tolerancję. To ważne dla mnie.
Mi sie raczej wydaje, że tolerowałabym jego zachowanie, gdybym np. napisała do niego, próbowała jakoś sie tłumaczyc przed nim, że to czy tamto - a ja niczego takiego nie robię, czyli pokauzję mu swoje nieprzyzwolenie na takie traktowanie mojej osoby.

Czy wg. Ciebie to za mało? Czy może okazanie nie tolerowania jego zachowania byłoby dopiero pełne gdybym sama zerwała związek.
Czy należy aż tak drastycznych środków, aby pokaać swoją niezgodę na niesprawiedliwe traktowanie?
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez limonka » 15 cze 2008, o 20:13

zycie z takim facetem (boredrline) musi byc niesamowicie trudne. zgadzam sie ze nie mozesz go atakowac sms lub telefonami bo to bedzie oznaczalo ze czujesz sie winna i ze cos zle zrobilas co nie mialo miejsca.

jestem pewna ze gosciu z toba nie zerwal to tylko taka zagrywka.....za pare dni zateskni i sie odezwie wiec nie rwij wlosow z glowy..... :lol:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Evunia » 15 cze 2008, o 20:20

Limonka,
tez myslę, ze to jego zagrywka (chociaz nie do końca przemyslana) i dlatego mam jeszcze troche włosów. Jednak niedługo chyba zacznie mi ich ubywać.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 214 gości

cron