Jestem z mężczyzna zranionym przez zonę

Problemy z partnerami.

Jestem z mężczyzna zranionym przez zonę

Postprzez Ladybird » 31 maja 2008, o 21:27

Co robić? Jak mu pomoc? jak pomóc sobie?
On stracil calkowicie poczucie wlasnej wartości . Byl 18 lat z żoną, zdradzila go i zażądala rozwodu. On zgodzil sie na wszystko, na wyprowadzkę ze wspolnego mieszkania, na rozwod. Wyszedl z domu z jedna walizką, wymeldowal się, ona wniosla sprawę o podzial majątku. Ona ma staly pobyt w Norwegii i pracę, mają syna ,obecnie 18 lat.
To się stalo w styczniu zeszlego roku. Poznalismy sie w czerwcu.
Niektorzy zapewnie znaja moja historie z moich wątków.
Między nami obecnie jest dobrze, po wielu trudnych chwilach. On juz ma rozwod, tam nie ma orzekania o winie i niedawno odbyla sie ich sprawa o podzial majątku. przegral, tak, ze jeszcze musi placic grube pieniadze za sprawę ,bo przegral.
Liczyl na pieniadze z podziala mieszkania, ktore wspolnie kupili, ale zona spreparowala jakies lewe dokumenty i sąd to uznal. Wiadomo on jest tam nikim, nie ma prawa pobytu i pracy.
Zalamal sie zupelnie, jeszcze tam jest , pisze ze ną na gg, jest zalaany, czuje sie nikim, ty bardziej, ze ja am duza posiadlośc na wsi.
Napisal mi dzis, ze on moze byc najwyzej parobkiem u mnie. Przykro mi sie zrobilo i naprawde juz nie wiem jak a dotrzec do niego.
Moze ktos mial podobne doswiadczenia?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Re: Jestem z mężczyzna zranionym przez zonę

Postprzez ewka » 1 cze 2008, o 00:44

ladorada napisał(a):Napisal mi dzis, ze on moze byc najwyzej parobkiem u mnie. Przykro mi sie zrobilo i naprawde juz nie wiem jak a dotrzec do niego.

Nie wiem, czego już próbowałaś... facet z takim samopoczuciem, to jak połowa faceta. Ego poharatane - a facet, to jedno wielkie ego przecież.
Może spróbuj, jak bardzo go tutaj potrzebujesz? Że potrzebny mężczyzna do rządzenia i zajęcia się jakimiś tam sprawami, bo Ty nie potrafisz (choć myślę, że doskonale sobie radzisz, ale on nie musi o tym do końca wiedzieć...).

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 1 cze 2008, o 16:10

Wcale znowu sobie taka wspaniale nie radze, Ewo. bardzo mi jest potrzebny i mozey raze do czegos dojsc. Nie rozumiem go, moze boi sie powtorki z rozrywki?
nawet wspominal ostatnio ,ze powinien sobie zanucic "Nie wierz nigdy kobiecie...".
Kocha mnie bardzo, jest wspaialy ,mily ,chce byc ze mną, chce abym byla jego zoną.
ja tez jestem po przejsciach, mnie tez oszukal mąż przy rozwodzie, wpedzil mnie w taka sytuacje, ze siedziala na dlugach i musialam go splacac. Nawet szantazowal niei wnosil ciagle sprawy do sadu, tak aby mnie wykonczyc nerwowo. ja swietnie rozuiem mojego partnera, w związku z tym.
Dzis juz ma lepszy nastroj, za kilka dni przykezdza zyc ze mna. Mam nadzieję, ze to sa tylko trudne chwile, tuz po rozwodzie, tuz po sprawie o podzial. Mam nadzieje, ze bedzie lepiej. To wszystko jest takie swiezutkie.
Ale trochę sie boje, boje sie wspolnego zycia, pozostal we mnie lęk...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 1 cze 2008, o 19:23

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 1 cze 2008, o 20:54

dziękuje Zizi. Myślisz, ze bedzie dobrze? :(
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 1 cze 2008, o 22:32

Ladorado ...TAK.....,myślę,że u ciebie będzie dobrze :wink:

Najważniejsze,żeby dwoje ludzi chciało....przecież chcieć ,to móc...

Wiadomo...w "pewnym"jak to określiłaś wieku każdy jest "po przejściach".Mam jednak nadzieje,że człowiek uczy się na błędach ....i nowy związek buduje się silniej,świadomie.

Życze Ci..WAM,żeby wasze życie było udane. :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 1 cze 2008, o 23:37

Masz racje Zizi. Dzisiaj rozmawialismy bardzo szczerze, przez kilka godzin, nawet osprawach trudnych, ktore nas drecza, nawet obledach ktore kiedys popelnilismy. Rozmaowa byla bardzo udana, nie poklocilisy sie, mimo,ze wypominalam mu co kiedys mi zrobil .
Poprosil mnie tylko,zebysmy juz wiecej nie wracali do tych zlych chwil. on zrozumial i wyciagnal wnioski z wlasnych blędow.
A byla zona, podzial majatku? Widze, ze powoli zaczyna dochodzic do siebie i yslec oprzyszlosci. To ja mialam dzisiaj zly dzien, a on mnie pocieszal. I czul sie dobrze w tej roli. :D
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 2 cze 2008, o 08:29

ladorada napisał(a):Ale trochę sie boje, boje sie wspolnego zycia, pozostal we mnie lęk...

Ale, no co Ty... życie z komś to zawsze jakieś lęk, jakieś obawy, jakieś niewiadome - ale trzeba wierzyć, że będzie dobrze, no bo jak inaczej? Kochacie się, a na tym można zbudować wszystko;)
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 2 cze 2008, o 09:58

Najważniejsze to nie odbierać mu resztek tego poczucia własnej wartości. Musisz mu pomóc je odbudować. Brak wiary w siebie, złe postrzeganie własnej osoby może zniszczyć wszystko. Dla faceta nie posiadanie niczego jest wielką ujmą. Utrata majątku to utrata honoru.

Mój mąż po rozwodzie z pierwszą żoną też został nieźle wycyckany. Wprowadził się do mnie i choć niby mu to nie przeszkadzało, któregoś dnia usłyszałam, że jest bezpańskim psem, przybłędą. :(

On musi znaleźć swoje miejsce, zajęcie w którym się sprawdzi, coś co go dowartościuje. Inaczej będzie przy Tobie, ale nie z Tobą, wyduma sobie jakiś dystans i z obawy przed jutrem będzie się go trzymał.

Mam znajomą prowadzącą działalność, której dobrze się wiedzie. Ma faceta, tego samego już 15 lat, żaden biznesmen, pracuje fizycznie, zarabia jak większość ludzi w tym kraju, na życie. Do dziś dnia mieszkają osobno. Ona jest niezależna i nie chce się przenieść do niego, on się boi, że jak coś się stanie, to ona go wyrzuci, więc trzyma się swojego lokum pazurami.
Żadnych perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy.

Faceta trzeba wydobyć z kompleksów, inaczej wciągnie w czarną dziurę wszystkich bliskich sobie ludzi...

Powodzenia. :) Kochasz, więc dasz radę!
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 222 gości

cron