Witam wszystkich.
Zwłaszcza starych forumowiczów.
Tu Bezsenna
Tak mi sie zebrało, żeby napisać do Was.
U mnie wiele zmian, jednych na lepsze a innych... sama nie wiem.
Mój związek z młodszym chłopakiem dalej trwa, ale jest co raz gorzej.
Wiele rzeczy mnie denerwuje, jestem co raz bardziej drażliwa...
Myśleliśmy o wspólnej przyszłości, generalnie widzimy ją tak samo.
Ale droga do naszych współnych celów jest inna dla Niego i inna dla mnie.
Po prostu nie zgadzamy się ze sobą w sposobie realizacji naszych wspólnych planów.
Jest wiele innych rzeczy, ale nie chce teraz o tym pisać.
Prawda jest taka, że powoli tracę trzeźwość umysłu, kiedy oceniam swój związek. Nie potrafię już spokojnie porozmawiać z partnerem o tym co mnie boli, gdyż byłoby to po raz nie wiem który powtarzanie się.
To dobry chłopak, ale...
Własnie nie do końca wiem na czym polega problem.
Myślałam, że chodzi o to, że on nie jest dojrzały. Ale jest dojrzały.
Myślałam, że jest nieodpowiedzialny- też nie, bo jest odpowiedzialny- w kazdym razie raczej bywa. Ma swoje wyskoki, to prawda, ale i ja je przecież miewam.
Może ja po prostu się boję, że któregoś dnia stwierdzi, że po co mu starsza baba, skoro może mieć laskę młodszą i bezproblemową, mniej wymagającą i bardziej uległą..?
Stłamsiłam go?
Ja wiem czego wymagam od partnera i związku.
Wiem, co sama daję.
On twierdzi, że też wie czego chce, że jest zdecydowany i że mu wmawiam, że znajdzie sobie inną laskę. A ja notorycznie powtarzam, że nie zna życia, że w końcu jestem jego pierwszą kobietą, wiec kiedyś będzie chciał "porównać" mnie z inną.
Mimo tego bajzlu on chce ze mną być, mówi o naszej wspólnej przyszłości, kocha mnie. Tylko ja już nie wiem, czy to wszystko ma jakąś przyszłość, skoro jest, jak jest.
Wiem, że pisze chaotycznie
Nie oczekuję porad. Po prostu chciałam się wygadac troszkę,
a przede wszystkim przypomnieć starym forumowiczom, choć niewielu już ich tu widzę, że Bezsenna żyje i ich wszystkich
SERDECZNIE POZDRAWIA ))
Buziaki