nana, chcę Ci powiedzieć, że mi się w Tobie jedna rzecz bardzo podoba - mianowicie, mam wrażenie, że Ty masz dużą świadomość samej siebie, że w gruncie rzeczy wcale się nie wykręcasz przed zauważeniem swoich własnych problemów czy błędów, wydaje mi się też, że chyba nie obciążasz przesadnie odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia swoich partnerów zdejmując ją z siebie...
Mam wrażenie, że Ty się chyba czujesz bezradna w obliczu tego swojego problemu... Próbowałaś różnych rzeczy, za to masz u mnie również plus - za Twoją aktywność - czyli nie jesteś jakieś tam "ciepłe kluchy" rozlazłe, tylko umiesz się zmobilizować i poszukać różnych opcji, żeby coś spróbować zaradzić i sobie jakoś pomóc - to dobrze i to się liczy!
Innymi słowy, mam wrażenie, że Ty masz pewne istotne zalety...
Co do Twojego problemu, to... chociaż jestem facetem, ale chyba mogę powiedzieć, że znam go również z własnego doświadczenia i... niestety nie umiem Ci poradzić jak z tego wyjść...
W moim wypadku to się wszystko ułożyło inaczej, gdyż ja po kilku niepowodzeniach i na koniec jednej najpoważniejszej porażce partnerskiej... jednak dałem na jakiś czas za wygraną i po prostu od ładnych już paru lat jestem sam.
Też miałem takie jazdy, żeby gdzieś tam zadzwonić, gdzie nie potrzeba (bo wiadomo już z doświadczenia co mnie od tamtej osoby może spotkać), itp... Jednak z różnych powodów (nie będę się tu nad nimi rozdrabniał) udało mi się jakoś tam przetrzymać najgorsze momenty samotności i... obecnie powiem szczerze, że choć dalej jestem podobnie jak Ty nastawiony na życie niesamotne i bardzo bym chciał, żeby moje pragnienia się spełniły, ale... przynajmniej się nie męczę w takich ciągle nieudanych związkach i tej "seryjnej monogamii", jak to trafnie i z... gorzkim chyba humorem nazwałaś (zdaje się, że oprócz paru innych zalet masz jeszcze ten plus, że potrafisz z dowcipnym dystansem podejść do siebie samej...
).
Ja Ci tu nic nie doradzę, niestety... Mogę Cię co najwyżej zdołować, bo powiem Ci szczerze, że mimo szerokiego doświadczenia w obszarze psychoterapii nie zetknąłem się jeszcze ze specjalistą, który umiałby sobie skutecznie z taką problematyką poradzić - czyli pomóc mnie poradzić sobie...
Zresztą moim osobistym zdaniem oni nie radzą sobie w ogóle - generalnie - z poważniejszymi problemami nerwicowymi czy osobowościowymi, bo po prostu tego nie umieją...
Przeczytałem sterty książek i mam za sobą kilkanaście lat psychoterapii... Uważam, że tylko osobista dzielność, niestrudzone poszukiwania i korzystanie z wszelkiego możliwego rozsądnego wsparcia i możliwości, które przynosi życie może w jakiejś mierze pomóc osobom borykającym się z takimi problemami jak Twój czy mój, czy innym ludziom mającym jakieś poważniejsze problemy emocjonalne...
Tak naprawdę mechanizmy tego wszystkiego są tylko częściowo poznane - bardzo ciekawą lekturą na te tematy są moim zdaniem książki Karen Horney - na przykład w jej książce "Nerwica a rozwój człowieka (czyli trudna droga do samorealizacji)" znajdziesz rozdział pt. Patologia szukania oparcia w drugim człowieku... (mocno brzmi, co nie?!
) Jednak takie lektury dają tylko pewną wiedzę i lepszą świadomość - jednak do WYLECZENIA problemu czy zaburzenia daleka jeszcze od tego droga... Jeśli chodzi o metody pracy psychoterapeutycznej, to z moich doświadczeń wynika, że po prostu właściwie są one... nieefektywne i przynoszą skrajnie znikome rezultaty - niemniej zawsze warto próbować... - wszystkiego, co wydaje się bardziej sensowne, niż na przykład telefon do byłego partnera, który nas ewidentnie już raz zrobił w konia i z którym udało nam się jakoś, z pomocą boską
rozstać... prawda?
Różne takie poradniki "o kobietach które kochają za bardzo" i tym podobne... to w gruncie rzeczy bzdety - już choćby dlatego, że okazuje się, iż... mężczyźni mogą mieć dokładnie taki sam problem a ponadto to są TYLKO opisy objawów, czasami nawet bardzo plastyczne i trafnie zaobserwowane a następnie próby PRAKTYCZNEGO zaradzenia tym objawom - problem polega na tym, że objawy są tylko czymś zewnętrznym a źródło zaburzenia leży głębiej i nie da się go usunąć takimi praktycznymi sztuczkami... Te metody nadają się tylko to uzyskania lekkiej, czasowej ulgi. Żeby pozbyć się głębokiego problemu osobowościowego czy nerwicowego leżącego w nas i psującego nam życie, trzeba by działań dużo poważniejszych, złożonych i opartych na wypróbowanych skutecznych metodach psychoterapii zrodzonych z wszechstronnego i dogłębnego zrozumienia mechanizmów takich zaburzeń - tego jednak obecnie nikt jeszcze tak naprawdę nie jest w stanie zaoferować, gdyż specjaliści w tym obszarze jeszcze tego MOIM ZDANIEM po prostu nie umieją... (ci uczciwsi z nich i bardziej samoświadomi nawet się do tego sami potrafią niekiedy przyznać... - miałem nawet takie osobiste doświadczenie i to więcej niż raz!).
Pozdrawiam, ściskam
przyjaźnie dla dodania otuchy, z wyrazami solidarności i jak myślę zrozumieniem tego typu problemów, bo mnie one właśnie również dotyczą (mimo, że moje życie partnerskie wygląda NA ZEWNĄTRZ nieco inaczej)... i mimo, że nie jestem "KOBIETĄ kochającą za bardzo"... :lol