przez nimfawodna83 » 19 sty 2008, o 16:32
Nie wiem od czego zaczac, bo to skomplikowana sytuacja. Od dwoch lat spotykam sie z moim chlopakiem(mielismy pol roku przerwy w miedzy czasie, bo musialam wyjechac do innego kraju). Mam 25 lat, on 28. Wiedzialam ze mial zone, ale jak twierdzil to juz skonczone i nic ich nie laczy, wniesli sprawe rozwodowa. Od kilku miesiecy bywam codziennie u niego i nocuje u niego. Myslalam, ze on mnie kocha, ze jest tylko moj, a wczoraj okazalo sie ze jednak tak nie jest. Bylam do niego, gdy przyszla jego byla zona, chciala z nim cos wyjasnic (jakies sprawy papierkowe) i przy okazji zaczela mowic jaki to on jest - ze spotyka sie z pannienkami, spi z nimi, a potem je zostawia. Jak sie dowiedziala ze jestesmy razem to powiedziala, ze juz nie dlugo. Potem zapytala jak sie poznaliscmy - jak jej powiedzialam ze na ulicy - to skomentowala, ze on pewnie od razu powiiedzial, choc do mnie. A na koncu zapytala go czy moze u niego nocowac i ze mozemy zrobic trojkat. Sluchalam tego z przerazeniem, bo on sie wcale nie bronil (odpowiedzial jej ze jak chce, to niech nocuje). Ta cala sytuacja mnie przerazila, tak ze jakby sie zablokowalam i nie moglam nic powiedziec, chcialam z tamtad jak najszybcjiej uciec, ale chcialam tez sie przekonac, o co tej kobiecie tak naprawde chodzi. Potem ona sobie poszla i on mi pow. ze on ja wtedy zostawil i ona chociaz ma juz chlopaka, to chcialaby nadal z nim byc i dlatego niby chciala mnie zniechecic do niego. Potem z nim rozmawialam, chciclam go wypytac, co to wlasciwie mialo byc. A on powiedzial ze ona chciala popsuc nam wieczor i ze jej sie udalo i ze najlpeij bedzie jesli o tym zapomnie. Powiedzial tez ze nie chce stresu i nie cche sluchac o jakis zarzucanych mu panienkach, bo wtedy ze mna zerwie. Powiedzial ze jak bede drazyc, to juz sie nie spotkamy i on zerwie z dnia na dzien nasz kontakt. Powiedzial ze ma dosc problemow i nie chce jeszcze jakis tego typu dodatkowych problemow i dlatego jesli bede naciskac to on odejdzie.
Po tym wszytkim zastanaiwam sie nad odejsciem od niego. Bo co to za zwaizek, gdzie nie moge byc pewna ze moj facet jest tylko moj, gdzie facet omija rozmowy o probelmach bo go to niby za bardzo stresuje. Gdzie jest jeszcze jakas inna kobieta, niby ex, ale chyba nadal dla niego wazna. Meczy mnie ta sytuacja. Bo ja go nadal kocham, ale jednoczesnie nie chce, zeby sie mna bawil, zebym byla jedna z wielu. Chcilabym zeby moj facet, byl naprawde moj, zebym byla dla niego wazna i zeby nie mowil tak o rozstaniu - ze moglby to zrobic z nia na dzien, jesli bede go wypytywac - bo to swiadczy ze skoro moze tak raptem zerwac, ze nic dla niego nie znacze... a to boli.....