Jestem chora, niestety taki dostalam prezent na święta od Mikolaja. W związku z czym mam czas, czytam Was, przeczytalam też jeszcze raz swoj temat sprzed paru dni. Poplakalam się jeszcze raz, nad sobą, nad Wami. Czemu miośc idzie w parze z cierpieniem?
Dziś kiedy mam dystana do swojej historii swojej milości, dziwie sie sobie- jak moglam pozwolic się tak krzywdzić ? Przeczytalam tu historie kilku osob, nagminnie pozwalamy sie ranić, i to wielokrotnie.Ciągle oszukiwać, wierzyć w piękne slowa, czyli robimy z siebie wycieraczkę. A oni (one) wtedy mogą bezkarnie powtarzać swoje destrukcyjne zachowanie. Przecież i tak nie odejdziemy...
Pozostawiam Wam to do przemyslenia...
Jeszcze raz spokojnych i zdrowych świąt, mimo wszystko, mimo tego, że nas oszukano, zniszczono radość z tych świąt przecież tak pelnych milości.