Rozwój związku, problemy

Problemy z partnerami.

Rozwój związku, problemy

Postprzez citizen » 7 gru 2007, o 13:18

Witam,

Jestem tu nowy, z postów które tu poczytałem widzę, że większość uczestników forum to Panie, może więc będą w stanie pomóc mi spojrzeć trochę na sprawy z kobiecego punktu widzenia.

Parę słów o mnie:
Jestem trzydziestoparoletnim mężczyzną, dwa lata po rozwodzie.
Rozwód był dla mnie ciężkim emocjonalnym przeżyciem, bo inicjatywa naszego rozstania (po 14 latach małżeństwa) wyszła ze strony byłej żony, a ja wtedy czułem jeszcze że ją kocham. Przyczyny? W dużym stopniu różnice charakteru, ale też romans mojej żony.

Dzieki terapii pozbierałem się trochę do kupy i zacząłem stawać na nogi.

Nowi znajomi, odzyskanie radości życia. W zasadzie byłoby ok. Jednak bycie uroczym singlem, to jednak nie jest mój sposób na życie.

Przeżyłem po rozstaniu z żoną kilka znajomości, jedne mniej inne bardziej angażujące emocjonalnie (raz czułem, że się zakochałem, jednak po pewnym czasie partnerka doszła do wniosku, że to jednak nie jest to). Ogólnie nie mam problemów z nawiązywaniem nowych znajomości.

Od paru miesięcy (4 mniej więcej) spotykam się z kimś.
To moja przyjaciółka jeszcze z czasów ogólniaka, też rozstała się z mężem. W lipcu poprosiła go, żeby wyprowadził się, a on to zrobił. Ich małżeństwo również przeżywało już od dłuższego czasu kryzys, ponad rok temu rozmawiałem z jej mężem i on się mnie pytał o szczegóły dotyczące rozwodu, bo, jak mówił, jego małżeństwo też sie rozpada. Wtedy myślałem, że może tylko przeżywają kryzys i jakoś się z nim uporają, nawet doradzałem im terapię. Jednak jak widać ten kryzys doprowadził do ich rozstania.

No i ona poprosiła mnie parę razy o drobną pomoc, spotkaliśmy się parę razy i tak to się zaczęło. Może powinienem tutaj wspomnieć, że jeszcze w trakcie ogólniaka trochę między nami iskrzyło, ale wtedy już spotykałem się z moją późniejszą żoną i do niczego między nami nie doszło, dopiero teraz, po latach...

Wiem, wiem, nie jest to najrozsądniejsze.

Jej mąż po wyprowadzce chyba doszedł do wniosku, że jednak nie chce się rozwodzić i cały czas zabiega o nią. Chociaż większość jego zachowań ma skutek przeciwny (oskarżenia, wywieranie presji itp.), to jednak nie pozostaje to bez wpływu na jej samopoczucie. Jej córka (12 letnia) też jeszcze nie pogodziła się z ich rozstaniem, domyśla się, że moja obecność w życiu jej mamy nie jest zwykłą znajomością i przyjmuje to z niechęcią, czemu również się nie dziwię.

Staram się nie dokładać jej swoich emocji i być dla niej po prostu wsparciem, chociaż czasem czuję się jak kochanek a nie jak partner. Wiem, bo ona mi czasem to mówi, że ona momentami się zastanawia, czy to ma sens, czy nie wiąże się to ze zbyt wieloma problemami. Z jednej strony potrzebuje tego, a z drugiej to momentami jest to dla niej bardzo trudne.

Myślę sobie momentami, że szkoda że sprawy tak się potoczyły, że nie zaczęło się to z pół roku później. Wolałbym żeby kwestia rozpadu jej małżeństwa już była przeszłością. Jednak nie wyobrażam sobie, że miałbym teraz się wycofać i czekać na rozwój wypadków.

Momentami jest jak w bajce, ale momentami te wszystkie trudności są takie przytłaczające...

W sumie to chyba nie oczekuję rady, bardziej chodziło mi o wyżalenie się. Ewentualnie mogę liczyć na jakieś komentarze.

Pozdrawiam
Citizen
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez ewka » 7 gru 2007, o 13:55

Witaj;)
Rzeczywiście... gdybyście zaczęli trochę później mogłoby się to wszystko już trochę uklepać - i u byłego męża i u córki. A Tak? Jest trudno... mogę jedynie życzyć wytrwałości i cierpliwości.
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości

cron