Słowa, któe zabijają....

Problemy z partnerami.

Słowa, któe zabijają....

Postprzez xxxxAZxx » 31 paź 2007, o 09:34

Witajcie.
Jakiś czas mnie tu nie było.Zajmowałam się tylko i wyłącznie swoim małżeństwem.Ograniczyłam pracę do minimum, dużo rozmów, wspólnei spędzonego czasu. I wydawałoby się że już wychodzimy na prostą, że jest nadzieja na poprawę....i co?dzisiaj rano kolejna wielka burza-kłótnia tak naprawdę o nic a słowa neisamowicie ramiące-typu jak Ci nie pasuję to poszukaj sobie kogoś innego, napewno nie będę do Ciebie dzwonił ani się odzywał, ułóż sobie życie z kimś innym i daj mi spokój....:( ten człowiek ma chyba rozdwojenie osobowości- jakiś okres jest kochającym mężem a później przemienia się w potwora, który tylko rani....mąż Maryni bardzo mi go niestety przypomina:(Dzisiaj meiliśmy jechać do moich rodziców....ale co ja im powiem jak sama przyjadę?że mieli rację, że te małżeństwo nie ma racji bytu? że nie daliśmy rady po 2 miesiącach????nie chce ich martwić i znowu nie mam co z sobą zrobić do kąd pójść:(:(:( dlaczego On tak mnie krzywdzi, dlaczego nie potrafi wyciągnąć do mnie ręki tylko rani tymi słowami.....nie mam siły walczyć nei mam swojego kąta na ziemi nie mam nikogo......
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 31 paź 2007, o 09:43

tylko jedno chce Ci powiedziec Azetko....przede wszystkim nie boj sie POwiedziec o Waszych, o Twoim z nim problemach Swoim rodzicom...Tak niestetty jest, ze zwykle uwazamy, ze to nasza wina poniekad, wstydzimy sie, boimy sie powiedziec najblizszym...i wlasnie dlatego tacy wlasnie mali facecikowie moga sobie pozwolic na bardzo duzo. Bo kiedy maja tylko Ciebie przeciwko sobie, jest im latwiej zrobic Ci pranie mozgu....

Koteczko sliczna - nie boj sie, nie wstydz sie, to nie jest Twoja wina, ze nie wychodzi. Im szybciej powiesz swoim najblizszym, tym wiecej szans masz na szczesliwe zycie. Niech on nie mysli, ze Ty jestes sama. Ty nie mysl, ze jestes z tym sama. Jemu tylko na tym zalezy, zeby miec Cie bezbronna.

przytulam mocno i trzymam kciuki. Badz silna.
xxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 31 paź 2007, o 09:45

Kochana!!!
Nawet nie wiem, za bardzo, co powiedzieć :(
Czasem się daje radę- a czasem- nie!
2 miesiące, to nie tak długo... Może szkoda reszty życia? (sama nie wierzę, że to napisałam :shock: ).
Jasne, zę to przykre- kiedy Ci wypominaja, jakie błedy popełniłaś :(
Ale jeśli to jest połączone ze wsparciem i miłością, da się przezyć.

Twój mąż to jakiś cholerny dzieciak! Jesteś jego zoną, a nie mamą- nie musisz go wychowywać. Niech sam dorośnie.

Trzymaj się Kochana Azetko :pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez xxxxAZxx » 31 paź 2007, o 09:52

O naszych kłopotach wie moja siostra. Ja już nie wiem co mam robić, nie rozumeim jego toku myśłenia- przecież sprzeczki zdarzają się w każdym małżeństkie a on to podnosi do rangi rozwodu i od razu wali z grubej rury!!!przecież pożna to było załatwić jednym uśmiechem czy przytuleniem....chciałam tego ale jak usłyszałam że mam się do neigo nie odzywać bo nei ma ochoty na rozmowy ze mna to mi ręce opadły....nie pojade do rodziców....bo po co....nie chce żeby widzieli moich łez...musze im tego narazie zaoszczędzić.....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 31 paź 2007, o 09:57

Azetko...bo on nie mysli normalnie. podejrzewam, ze jak przyjdzie Marynia to bedzie Ci mogla wiecej powiedziec o tych mechanizmach...ale ogolnie jest tak, ze jego mysli nie chodza tym torem co Tobie i innym normalnym ludziom. Ty cos mowisz, a on soobie robi filmy w glowie, luzno oparte na tym co powiedzialas, ale bardziej na tym, co on sobie wymysla. No i juz, starczy mu, zeby zrobic awanture.

Dawalam tu kilka razy link do tematu na kafeterii o tego typu zwiazkach - czytalas? jak nie , to poszukam potem, bo teraz musze do pracy leciec.

Dobrtze, ze Twoja siostra wie. Rodzicom tez powiedz, jesli Cie kochaja, to nie tylko beda sie martwic, ale moze tez cos zrrobia z tym dupkiem. Chodzisz do psychologa?

pozdrawiam cieplo i przytulam...
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez xxxxAZxx » 31 paź 2007, o 10:02

Najbardziej mnie boli to że sama kończe psychologie, a nei potrafię nic zrobić z tą sytuacją....czuję się taka zmęczona tym wszystkim....tkwi we mnie dziwne uczucie,że jestem kimś gorszym,ponieważ nie potrafię uratować tego małżeństwa....przerażające jest to, że jeśli się pogodzimy to będę żyć z przeświadczeniem....TO KOLEJNEGO RAZU kiedy coś mu się nei spodoba i stwierdzi jego kultowe zdnaie JEŚŁI CI SIĘ NIE PODOBA TO ODEJDŹ:(:(
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 31 paź 2007, o 10:07

Azetko......

ja juz musze leciec , wiec tylko tyle -


prosze bardzo, przestan tak myslec
to nie jest Twoja wina
nie masz wplywu na to co on mysli i mowi
nie masz, absolutnie
zrpozum to
on by tak mowil do kazdej innej, tak samo by ja traktowal
to nie Twoja wina, to nie Twoj problem
cokolwiek zrobisz, on sie bedzie rozwiajal
bedzoie gorzej o gorzej, dopoki nie uciekniesz albo nie pokazesz mu, ze jestes silniejsza
ale nie na tym zwiazek polega

kochana, TY nie jestes odpowiedzialna za ten zwiazek, on tez jest
ale on wybiera cos innego, odpierdalanie
to jest tylko jego wybor i nie daj sobie zwalic na siebie odpowiedzialnosci, nigdy

moge to powtorzyc sto razy, uwierz w to. Prosze.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez echo » 31 paź 2007, o 10:58

azetko kochana,
facet jedzie po całości,pomyśl, jakby było Ci z nim gdybyście mieli dziecko.
Fajna wizja, jak wam się nie podoba to won.
może to jakieś ostrzeżenie dla Ciebie.

Nie macie dzieci, znajdź sobie kogoś sensowniejszego, rodzice mieli rację, oni nie są zadurzeni . Szukaj póki masz czas. potem będzie jeszcze trudniej.
I nie przejmuj się swoimi ambicjami psychologicznymi, wypróbujesz to na tych , którzy zechcą współpracować.

Piszę tak , bo sama mam doła, chętnie bym uciekła gdzieś daleko.
Ale mam dziecko, a tak fatalnie jest od czasu do czasu bez jego przyczyny. Może jeszcze poczekam. Wracają pieprzone wspomnienia, cholender lobotomia by się przydała. Operują nosy, biusty, czemu nie mózg?

pozdrawiam mocno
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez xxxxAZxx » 31 paź 2007, o 11:15

Ech rozumiem Ciebie.....
Paradoks- wyszłam na niego bo baaaaaaaaaaardzo chce mieć dziecka,pragnę kochać bezinteresownie,pragnę czuć tą czystą miłość,pragnę wkońcu czuć się komuś potrzebna,pragnę oddać się komuś bezinteresownie.....a tu zonk....nie chcę aby aby moje dziecko miało takiego ojca:(:(:(:( wiecie to jest dziwne bo ludzie uważają go za elokwentnego człowieka, jest wykształocny, skończył 2 kierunki studiów i podyplomowe, ma stabilną pracę, ma wiele zainteresowań, jest duszą towarzystwa......a dla mnie potrafi być taki zimny, twardy, ordynarny....i całą winę przerzuca na mnie, na moje nastroje, brak chęci integracji z jego rodziną itd. Nie jestem głupią dziewuchą, znam swoją wartość, swoje zalety, wiem że bez niego bym sobie poradziła....ale...właśnei ale ja go kocham, banał bo ile taka miłość może znieść????ile jeszcze musze przeżyć....a może to już nie jest miłość tylko bezwzględna chęć utryzmania rodziny....sama już nie wiem....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 31 paź 2007, o 12:01

Azetko, to jest uzaleznienie. Tylko i wylacznie.

Chec utrzymania rodziny? Czego? sorry, ale Was nie laczy nic takiego. To nie jest rodzina. To jestes Ty , blagajaca o milosc i czyste uczucie i on majacy to w dupie.

Chcesz miec dziecko? On juz jedno zabil.

Pewnego dnia zobaczysz, z przerazajaca jasnoscia, w czym tkwilas, bedac z nim. Pewnego dnia zobaczysz, ze zaslugujesz na wiecej.

:(:(:(:(

przytulam bardzo, bardzo
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 31 paź 2007, o 18:07

Azetko kochana, chyba jesteś bardzo ambitna, co?

Dlatego nie chcesz powiedzieć rodzicom, że Ci źle i, że być może się pomyliłaś?
Z tego co piszesz- możesz liczyć na oparcie w rodzicach. Skorzystaj z niego.
Ambicja może troszke pocierpi :( , ale przecież chodzi o całe życie.

Szukaj sobie ludzi, którzy są po Twojej stronie- skoro nie możesz liczyć na męża, ani na jego rodzinę... :( :( :(
To nie może byc tak, że jesteś sama, otoczona ludźmi, których życzliwość stoi pod znakiem zapytania- a ludzi, którzy być może by Ci pomogli- odrzucasz lub nie dopuszczasz do siebie :pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 1 lis 2007, o 01:01

xxxxAZxx napisał(a):Paradoks- wyszłam na niego bo baaaaaaaaaaardzo chce mieć dziecka

TYLKO dlatego? To brzmi strasznie, sorki.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 1 lis 2007, o 01:20

Psycholog czy terapeuta nie jest pomoca dla siebie.....wybierz sie lub razem wybierzcie do kolegi po fachu....macie klopoty z komunikacja i chyba nad tym trzeba popracowac.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ola23 » 1 lis 2007, o 10:32

Wiesz Aniu - każde małżeństwo musi się dotrzeć i czasem lecą przy tym wióry - nic nowego. Wspólne życie częściej jest szare i monotonne niż pełne romantycznych uniesień i łatwo popaść w jakiś marazm. Zastanawia mnie jednak to, dlaczego Twój mąż ma tylko jeden rodzaj wymówki i z ogromną łatwością przychodzi mu mówienie (może i myślenie) o rozstaniu! W 2 miesiące a nie 20 lat po ślubie!!!!! Przecież tak na dobrą sprawę nie zdążyliście się jeszcze nacieszyć wspólnym byciem jako małżeństwo, a on nie widzi problemu w rozstaniu i wciska Cię w ramiona innych facetów mowiąc "ułóż sobie życie z kimś innym" . Aniu...nie chę być złym prorokiem ale to nie jest pomyślny znak! Nie wiem dlaczego on taki jest, ale wiem jedno - musisz walczyć bo najlepiej to nie wygląda....Trzymam kciuki za Ciebie:*****Bądź dzielna i nie panikuj:*
Ola23
 
Posty: 83
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 12:50
Lokalizacja: Warszawa :)

Postprzez ewka » 1 lis 2007, o 12:05

Słowa... kiedyś do mojego Słonka powiedziałam, że ma się wyprowadzić, jak mu się nie podoba. To było podczas sprzeczki i tak powiedziałam, choć wcale tak nie myślałam... chodziło tylko o to, by dowalić. Dość dawno to było i do dziś pamiętam, jak na mnie spojrzał... wtedy się cieszyłam, że "trafiłam"... dzisiaj wiem, jakie to było paskudne i wredne.

I nie wiem, czy nie jest tak, że jeśli nie ma spokojnej rozmowy, kiedy to dwoje ludzi chce się naprawdę porozumieć... a taki tylko słowny ping-pong - to niekoniecznie padają słowa przemyślane i rzeczywiście szczere. Myślę, że tak też bywa.

Pozdróweczka
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: odigavo i 183 gości

cron