zakochasz się.. i przejebane.

Problemy z partnerami.

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez mahika » 26 lis 2014, o 11:28

ma problem z uzależnieniami, a Ty ze współuzależnieniem?

Ja Ci bardzo współczuje, bo różne rzeczy w życiu przeszłam
i jestem w stanie wyobrazić sobie to co czujesz.

Ale dopóki on sam nie będzie chciał coś ze sobą zrobić,
to jesteś bezradna.

I nie chodzi o doraźne ciągnięcie do domu,
czy przykryweanie go kocem...

Ja nie wyobrażam sobie że ciągnę kogoś do domu,
prędzej zadzwonbiłabym po kogoś żeby pomógł,
albo i nawet na pogotowie, jeśli byłoby zagożenie że zamarznie :roll:

Dziwi mnie że masz tyle cierpliwości.
Koleś siedzi całymi dniami w domu,
nie pracuje (chyba że nie doczytałam - to przepraszam),
pije piwo i gra w gry.
Do tego ma fochy i chimery.
A Ty utrzymujesz Was, skaczesz jak małpka na gumce wkoło księcia...

Ja bym go chyba zabiła :evil:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Księżycowa » 26 lis 2014, o 11:34

Bis czytac bym Cie mogla i czytac. :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 26 lis 2014, o 12:45

wracasz z facetem w srodku nocy, zima, z imprezy. oboje najebani, on bardziej, chce usiasc na przystanku i spac, albo kladzie sie na sniegu -> martwisz sie o niego. ciagniesz do domu. bo co, jesli go zostawisz, a on zamarznie, zanim zgarnie go policja?

Ty to Ty, ja to ja. Po takiej akcji to ja bym się mocno zaczęła martwić przede wszystkim o siebie - co się ZE MNĄ stało, ze sie znalazłam w takiej sytuacji. Że pijana ciagnę swojego pijanego faceta do chaty, żeby na przystanku nie zamarzł. Bo dla mnie to by oznaczalo, że zeszłam grubo poniżej standardów prawidłowego funkcjonowania w życiu.

wraca do domu w srodku nocy, pijany w cztery dupy, po chwili zapada cisza. obudzil cie, wychodzisz z pokoju. spi na podlodze -> martwisz sie. przykrywasz go chociaz kocem, zeby nie marzl tak do rana.

Znowu Ty to Ty, ja to ja. Ja jeśli już to jestem wściekła że mnie obudził. I niczym nie przykrywam, też coś. :evil:

wiesz, ze mial plany na weekend, tyle mieliscie razem zrobic, a on do popoludnia nie chce wyjsc z lozka -> martwisz sie. wiesz, ze w niedziele powie ci 'znowu nic nie zrobilismy'. i wcale mu nie bedzie z tym dobrze.

Nie tyle się martwię ile jestem poirytowana, bo plany były wspólne. Nie będzie mu z tym dobrze? A mnie to co, super jest? Ile takich weekendów mam zamiar sobie zafundować?

trzeci dzien siedzi w domu, nie chce wyjsc nawet po bulki. wyciagasz go na spacer, bo to najstarszy chyba znany sposob na poprawienie humoru, on uparcie nie chce -> martwisz sie

Prędzej irytuję. Oraz coraz intensywniej zadaję sobie pytanie, ile takich dni chcę sobie jeszcze zafundować.

Jak zauważam, że "nie mam na niego żadnego wpływu bo i tak robi co chce" to zauważam, że coś mocno nie gra. Bo jeśli nie mam na nic wpływu to oznacza że jestem całkowicie bezradna oraz skazana na wieczne jednostronne doginanie się do kogoś. W zdrowym układzie i owszem mam wpływ na to, co się dzieje. Ten moj wpływ wynika z faktu, ze drugiej stronie na mnie zależy i owa druga strona sama z siebie się do mnie dogina czasem oraz naprzeciw moim potrzebom wychodzi po uprzednim ich zauważeniu - w tym ewentualnie mogę pomóc, bo druga strona nie Duch Święty i sama może się nie domyślić. Sytuacja "on robi co chce i nie mam na to zadnego wpływu" to jest sytuacja matki noworodka. Owszem, noworodek faktycznie robi co chce (na szczęście możliwosci ma ograniczone oraz nie bywa złośliwy) i nijak nań wpłynąć nie można z uwagi na trudnosci w komunikacji werbalnej. Można i należy zaspokoić jego potrzeby ale odgadniecie ich w danym momencie bywa trudne nad wyraz.

przeciez ludzie sie nie zmieniaja.

Doprawdy? Nie reagują na rzeczywistosć, nie zauważają własnych błędów, nie dostosowują się do okoliczności i sytuacji? Takie androidy raz zaprogramowane na sztywno? Ty sama jesteś identyczna jak byłaś 10 lat temu czy coś się zmieniło? Nie istnieją niepijacy alkoholicy ? Na swiecie żył nawet nawet aktywny satanista co świętym katolickim został, tak się zmienił.
Nikt nie umarł takim, jakim się urodził o ile nie zmarł natychmiast po narodzinach.

ja chce zasnac w ciszy, ty chcesz ogladac telewizje -> tu dlugo nie wiedzialam, co zrobic, bo nie jestem w stanie zastac nawet przy uspionym laptopie (wiatrak chodzi), a przy telewizorze, filmie, muzyce - nie ma opcji. opcja, ze dzisiaj zasypiamy po mojemu, a jutro po twojemu tez nie dziala - nie zasne tak dlugo, az on zasnie, i wreszcie moge wylaczyc. ale tak, chce zasypiac w ciszy i nie ukrywam, ze wlaczenie czegokolwiek, 'byle cos lecialo', to glupota. czasem proponuje wtedy 'to ty sobie obejrzyj, a ja bede spac w drugim pokoju' ale nigdy 'wez to wylacz, bo spac nie moge'. nie wiem, jak tu znalezc kompromis, bo nie chce, zeby przeze mnie zmienial swoje przyzwyczajenia.

A czemuż by nie miał zmienic tego swojego przyzywczajenia? Tak samo on może jak Ty.


A poza tym to skad biedactwo ma wiedzieć, czy to milczenie to będzie akurat tydzień? Toż pragniesz zaakceptować takie funkcjonowanie nazywajac je "jego schematem", badźże konsekwentna. Że sie nie odzywa daje sie zauważyć bez jego komunikatu. Ile to potrwa, zgodnie z Twoją koncpecją zależy tylko od niego, zatem czekaj cierpliwie aż raczy wrócić nie żądajac jakichś terminów. Znam z życia pana, który miewał i półroczne "fazy milczenia" i podobno da sie z tym żyć. Nieco to wprawdzie "równoległe", ale co kto lubi i podobno nawet mozna w tym jakieś zalety dostrzec, bo jak nie gada to przynajmniej nie marudzi oraz się nie czepia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 26 lis 2014, o 12:53

zajac napisał(a):27, widzę, że stopniowo coraz wyraźniej rysuje się tu obraz nadużywania alkoholu przez Was oboje. Niektórych opisywanych przez Ciebie sytuacji zwyczajnie by nie było, gdyby nie fakt, że co najmniej jedno z Was było pod wpływem. Mam wrażenie, że jest to problem lekceważony przez Ciebie


tak, lekcewaze wplyw alkoholu i jeszcze nie uwazam tego za problem. byc moze powoli zaczynam zauwazac, dlatego zaczelo mi przeszkadzac to, ze on zawsze po przyjsciu do domu od tego piwa zaczyna. tak jakby wczesniej ten dzwiek otwieranej butelki mi nie przeszkadzal, a teraz zaczyna. ale nie na zasadzie 'najebiesz sie znowu i bedzie niefajnie', tylko 'piwo o 16.. i znowu caly wieczor w plecy (w sensie: nic juz dzisiaj nie zrobie)'.

zajac napisał(a):Sytuacja zostawienia Cię na ulicy bardzo niefajna. Ale z drugiej strony założenie, że pijany facet weźmie za Ciebie odpowiedzialność, jest wg mnie lekkomyślne. Podobnie jak powrót z imprezy w czasie mrozu -- uważasz, że stanęłaś na wysokości zadania, bo dotaszczyłaś go do domu, ale co by było, gdybyście oboje zasnęli na tym przystanku?


dlatego nie zakladam, ze wezmie. dla mnie to nie jest problem, ze mnie zostawil. problemem jest to, ze sama w tej sytuacji o siebie nie potrafilam zadbac.

zajac napisał(a):Czy wyciągnęliście jakieś wnioski z tych sytuacji?


tak. teraz wiem, ze film mi sie nie moze urwac na imprezie, bo moze sie zdarzyc tak, ze poszlismy razem, ale wrocic bede musiala sama.

zajac napisał(a):Czy sytuacje konfliktowe rozwiązujecie na trzeźwo?


wracam do rozmowy na spokojnie na drugi dzien. i mam klopot.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez zajac » 26 lis 2014, o 13:31

27 napisał(a):dlatego nie zakladam, ze wezmie. dla mnie to nie jest problem, ze mnie zostawil. problemem jest to, ze sama w tej sytuacji o siebie nie potrafilam zadbac.

Wiesz, nie całkiem o to mi chodziło. Ty teraz zdjęłaś z niego winę i wzięłaś na siebie. A mnie chodzi o odpowiedzialność WAS obojga za taką sytuację. Ty nie miałaś podstaw do tego, żeby mu zaufać, a mimo to zaufałaś. On z kolei dał d... na całej linii, i to już znacznie wcześniej -- bo skoro poszedł z kobietą na imprezę i zamierzał ją po tej imprezie odprowadzić do domu, to nie powinien był doprowadzać się do stanu, w którym nie będzie mógł tego zrobić. Gdyby to był epizod, po którym następuje jakaś refleksja -- no cóż, zdarzyło się. Ale z tego co piszesz, ta refleksja nastąpiła tylko u Ciebie... Po partnerze spłynęło?

27 napisał(a):
zajac napisał(a):Czy sytuacje konfliktowe rozwiązujecie na trzeźwo?

wracam do rozmowy na spokojnie na drugi dzien. i mam klopot.

I masz kłopot... Chcesz napisać coś więcej?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez caterpillar » 26 lis 2014, o 13:32

27 mam nadzieje ,ze na spokojnie przetrawisz raz jeszcze te wpisy. Jest tutaj duzo istotnych informacji wartych przemyslenia.
wiem ,ze sie jezysz teraz, bo masz swoja wizje zwiazku a tu sie okazuje ,ze Titanic tonie i to bez romantycznego zakonczenia :/

nie chce rozbierac na czynniki pierwsze zachowania Twojego faceta ,bo im wiecej piszesz o sobie uwazam, jak pozostali,ze powinnas zadbac tu o siebie a pana zostawic w spokoju.

btw
jesli okaze sie,ze facet ma problemy z uzaleznieniem Ty polecisz z nim w dol po rowni pochylej,
tak to widze na dzien dzisiejszy, masz wszelkie ku temu predyspozycje.

a wiesz czemu zycze Ci zebys zadbala o siebie?

bo zaslugujesz na fajne zycie,zwiazek ..whatever
wydajesz sie sympatyczna i inteligentna osoba do tego kreatywna,zaradna...

wiec przy okazji mozesz sobie zrobic mala wizualizacje i wyobrazic sobie Wasz zwiazek za 5 lat.. przy takim biegu wydarzen jakie nam dzis opisujesz.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 26 lis 2014, o 13:47

A jak Twoje kontakty z ojcem ,z rodzicami? Jakieś rodzeństwo do przegadania problemów .
A jego dom rodzinny?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 26 lis 2014, o 13:57

Uważam,,że nie kochasz go takim jaki jest .
Masz wizje ,że jakby to i tamto zrobił ,zastosował ,po zmieniał ,to by wam było jak w raju. Życzeniowe traktowanie człowieka. Gdybyś go kochała takim jak jest obecnie to nie szukała byś ulepszeń i porad tutaj. Nie gmerała byś w nim.
Jesteś po prostu nieszczęśliwa ,zawiedziona,rozczarowana i resztkami sił jeszcze chcesz cos poulepszać ,a nuż się uda i ten bicz jednak ukręcisz.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 26 lis 2014, o 14:31

wiecie co.. taka jestem niby silna, zaradna, kreatywna ah oh.
tymczasem, wlasnie dostalam pismo, ze zostalam zwolniona z pracy.
noz kurwa mac.
a mowia, ze nie ma dwoch bez trzech.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 26 lis 2014, o 15:09

Gdzie cienko, tam się rwie. Współczuję. Acz wypowiedzenie moze dotknąć także osobę kreatywną, zaradną oraz silną.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez zajac » 26 lis 2014, o 15:33

Oj, 27 :pocieszacz:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 26 lis 2014, o 15:44

spoko, dam rade.
teraz to dopiero wszystko sie zresetowalo i naprawde, kazda opcja jest moja :)
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez zajac » 26 lis 2014, o 16:22

Paradoksalnie ta zmiana może Ci pomóc coś wyjaśnić, zobaczyć w innym świetle... Bo ona spowoduje, że i inne rzeczy się poprzestawiają.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez caterpillar » 26 lis 2014, o 19:09

dokladnie... nic nie dzieje sie przypadkowo...

mimo wszystko zycze Ci abys wszystko sie ulozylo z praca.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Honest » 26 lis 2014, o 21:45

Z tego co napisałaś to Ty wiekszośc Waszego związku się martwisz. I to o niego. Jakie to musi być męczące.

Może prace w jakiejś fundacji sobie znajdź, będziesz mogła się martwić, skoro tego potrzebujesz... :D
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 176 gości