przez zdalnytata » 6 sie 2014, o 15:28
Ja jestem zdania, ze jesli ludzie sie szanuja i kochaja, to pieniadze (oczywiscie nie mowie o jakiejs biedzie, bo wiadomo, ze to skrajna sytuacja) nie sa problemem. Razem latwiej isc przez zycie i sie wspierac. Ja nie moglem na nia liczyc, gdy mialem klopoty finansowe, natomiast bez wzgledu na moja sytuacje zawsze slyszalem, ze ja to nie obchodzi i mam jej dac kase. To jest partnerstwo? Wiedziala, ze mam alimenty. Wiedziala, ze moja firma ma sie raz lepiej raz gorzej. Wiedziala, ze bede poswiecac czas i pieniadze synowi. Mowila: biore Cie z calym dobrodziejstwem inwentarza. Jestem szczesliwa. Razem sie zestarzejemy. I jesli ja moge powiedziec o sobie, ze przy niej przeskoczylem na wyzszy poziom jako partner, ojciec, mezczyzna, to o niej moge powiedziec, ze dokonala totalnego regresu.