ratunku...

Problemy z partnerami.

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 08:28

Hmmmm czyli rozumiem ze bezposrednio do dziecka tak sie zwracala tak? Z wyzwiskami?? Jesli tak to nie ma mowy o byciu z taka osoba....nie mysl o niej w kategoriach powrotu bo musisz chronic dziecko...jak musial sie czuc syn kiedy slyszal cos takiego?? Pomysl o tym.....a ile ma lat?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 08:37

Dzieci to ta granica ktora trzeba jasno i zdecydowanie wyznaczyc........tak mysle o sobie teraz.....jesli jakis facet tak by zrobil mojemu dziecku to WYNOCHA z mojego zycia....bo do domu wiadomo...nie wpuszcze predko o ile w ogole....trzymaj sie i pamietaj...musisz stac po stronie dziecka to Twoj obowiazek jako ojca a o coreczke mozesz dbac i z nia budowac relacje nie bedac z jej matka...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 08:38

Nie, syn tego nie slyszal, choc kiedys raz przez nia plakal, poniewaz na niego (nieslusznie) nakrzyczala. Zapytana przeze mnie "dlaczego nigdy mnie nie zatrzymalas" odpowiedziala "duma mi nie pozwala"...
Chyba czas przestac sie ludzic, ze kiedykolwiek bedzie dobrze. Choc z drugiej strony mogla to powiedziec, zeby pokazac swoja probe sily. Mysle jednak, ze jej po prostu na mnie nie zalezy.
Syn ma 8 lat i czesto mowil, ze sie JEJ boi. Zanim moja ex zaszla w ciaze, byla aniolem dla mojego Synka. Niestety wraz z poczeciem corki skonczyly sie wszelkie ludzkie odruchy wobec mojego Synka.
Ostatnio edytowano 6 sie 2014, o 08:42 przez zdalnytata, łącznie edytowano 1 raz
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 08:42

Sam fakt ze wciaga w konflikt dziecko juz mi sie nie podoba tymbardziej ze sama jest matka......skresl ten zwiazek...teraz syn nie slyszal nastepnym razem uslyszy......dzieci na pierwszym miejscu i ochrona ich....pamietaj o tym....syn jest tak samo wazny jak corka....dlaczego mialoby byc inaczej??
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 08:43

Ja nigdy nie stopniowalem dzieci. Nie ma hierarchii waznosci. Kazde dziecko jest tak samo wazne, ale kazde potrzebuje innego rodzaju opieki i innego wymiaru czasu. Niestety moja ex nauczona przez matke, ze wciaz tzreba cos udowadniac i rywalizowac, zaczela myslec, ze moj Syn kradnie moj czas dla mojej Corki.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 10:54

A tak bylo? Miales wiecej czasu dla syna? Tak obiektywnie?.......jednak to i tak nie usprawiedliwia wyzwisk pod adresem dziecka..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 10:59

Tak. Pamietam jak zachecala mnie do spedzania czasu z nim. Mowila "to jest Twoj czas z nim, jedz do niego, opiekuj sie nim". Dawala mu prezenty, spedzalismy razem czas. Wspierala mnie. Zreszta do niedawna opowiadajac kolezankom o tym, jak bardzo opiekuje sie synem i ile poswiecam mu czasu slyszala, ze mimo odejscia z domu staram sie byc dobrym ojcem, a przeciez duza czesc facetow ma potem dzieci w przyslowiowej dupie. Niestety odkad urodzilo sie dziecko wyliczala mi kazda minute z synem, a wytykala kazdy brak tej minuty z corka. Nie pozwalala jednoczesnie na wspolne spedzanie czasu z moimi dziecmi. A ja dwoilem sie i troilem, zeby wszystkich zadowolic. Oczywiscie kosztem siebie.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez impresja77 » 6 sie 2014, o 14:59

Mowisz o czasie spedzanym z dziećmi.
A jak wyglądała strona pomocy finansowej?
Masz stalą pracę ?
Może obecna zona jest zazdrosna o eks ? Nie tylko o czas,ale i o finanse. Zabezpieczasz im byt ?
Może jest cos co ją drażni, może nie wystarcza jej na życie i to powoduje frustrację i złość z Ciebie przerzuca na Twoje dzieci?
Bo z tego co piszesz zapowiadała się z niej fajna wyrozumiala babka, a terazniejsza metamorfoza jest skrajna. Jakby to inna osoba była .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 15:04

Pomoc od strony finansowej wygladala normalnie. Dorzucalem sie do budzetu domowego, do tego robilem zakupy itd. Na tyle ile moglem. Raz bylo wiecej, raz mniej. Ale nigdy nie bylo tak, zeby nie bylo nic. Dla mojej ex pieniadze sa celem samym w sobie. Wlasciwie ona zyje dla pieniedzy. Zostala wychowana w taki sposob, ze jest utwierdzona w fakcie, ze pieniadze daja szczescie. Graniczy to z obledem, poniewaz nie interesuje jej w zyciu nic, poza finansowym bezpieczenstwem. Na zycie jej wystarcza. Jest zaradna i ma spore oszczednosci. Mam stala prace.
Pytasz co ja drazni?
Wszystko.
Pytasz czy jest sfrustrowana?
Wiecznie.
Czy powinna byc zazdrosna o eks?
Nie. Z eks kontaktuje sie tylko w sprawie syna. Zadnych prywatnych kontaktow.
Tu chodzi o to, ze jest emocjonalnie zwiazana z toksyczna matka, ktora nienawidzi mezczyzn.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 15:08

"Najsmiesniejsze" jest w tym wszystkim to, ze w chwilach spokoju (rzadko takie chwile bywaly) mowila glosno, ze ma toksyczna matke, ktora chce zniszczyc jej zwiazek, poniewaz jej samej w zyciu nie wyszlo. Mowila, ze zaspokajam wszystkie jej potrzeby, ze mam dobre serce, ze nie wyobraza sobie zycia beze mnie.
A nazajutrz wystarczylo, ze cos nie tak powiedzialem lub zrobilem (a nie daj Boze jej matka miala zly humor) i juz wszystko lecialo na moja glowe. Wyzwiska, piesci itd.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 15:17

Nie moge od dluzszego czasu liczyc na szczera rozmowe. Nie wiem co ja "boli". Zamknela sie w sobie. Nie mam dostepu do jej emocji. Nie moge zareagowac na konkretny zarzut lub nieporozumienie nie poznawszy go wczesniej. Jestem zawsze bardzo otwarty na rozmowe i chec pomocy. Ale nie moge sie domyslac co siedzi w jej glowie. Z publikacji psycholigicznych wyczytalem, ze tacy ludzie jak moja eks nie potrafia sie "obnazyc", poniewaz sa przekonani, ze beda wtedy slabi i ktos (ja) ich skrzywdzi. Oczywiscie to absurd, bo nigdy nie mialem takiego zamiaru, ale wiem, ze tak wlasnie dziala ten mechanizm. Tacy ludzie buduja wokol siebie mur, zeby nikogo nie dopuscic do swoich emocji. Dla mnie to o tyle trudne, ze przed ciaza ta kobieta byla idealna. Z relacji osob, ktora ja znaja wynika jednoznacznie, ze to niestety byla maska. Ze ona jest naprawde taka, jaka jest teraz. Strasznie tesknie za tamtymi, dobrymi czasami. Strasznie...
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 15:28

Ja jestem zdania, ze jesli ludzie sie szanuja i kochaja, to pieniadze (oczywiscie nie mowie o jakiejs biedzie, bo wiadomo, ze to skrajna sytuacja) nie sa problemem. Razem latwiej isc przez zycie i sie wspierac. Ja nie moglem na nia liczyc, gdy mialem klopoty finansowe, natomiast bez wzgledu na moja sytuacje zawsze slyszalem, ze ja to nie obchodzi i mam jej dac kase. To jest partnerstwo? Wiedziala, ze mam alimenty. Wiedziala, ze moja firma ma sie raz lepiej raz gorzej. Wiedziala, ze bede poswiecac czas i pieniadze synowi. Mowila: biore Cie z calym dobrodziejstwem inwentarza. Jestem szczesliwa. Razem sie zestarzejemy. I jesli ja moge powiedziec o sobie, ze przy niej przeskoczylem na wyzszy poziom jako partner, ojciec, mezczyzna, to o niej moge powiedziec, ze dokonala totalnego regresu.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 15:54

No to jesli jest prawda to co mowisz i to co potwierdzaja jej znajomi to wynika z tego ze liczyla na to ze jak urodzi sie wasze dziecko to tamto jek okresliles bedziesz mial juz w "dupie" po prostu....i dlatego teraz maska spadla i zobaczyles prawdziwa jej twarz.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 21:23

Jestesmy po dugiej, szczerej i trudnej rozmowie. 3 godzinnej. Niestety te same sprawy, sytuacje i wydarzenia widzimy calkiem inaczej. Do tego dochodzi jej upor i duma. Przyznala sie, ze zyczac mojemu synkowi smierci chciala, bym cierpial. Na pytanie dlaczego chciala, bym cierpial nie odpowiedziala nic. Jest malutkie swiatelko w bardzo dlugim tunelu. Jednak te konstrukcje trzeba rozebrac calkiem i postawic od nowa. Takie jest moje zdanie. Co bedzie dalej, zalezy tylko od niej.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 6 sie 2014, o 21:33

To moze ustal granice czyli zycie bez mamusi....bo nie dojdziesz do tego swiatelka w trojke......pamietaj dwoje to para a troje to juz tlum........jesli ona sie wtraca to nigdy sie nie dogadacie
..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości

cron