Rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez gti » 25 wrz 2007, o 11:59

W domu jakoś idzie, czasami brakuje pomysłów co ugotować, ale od czego są książki kucharskie. Przynajmniej mam zajęcie i nie myślę za dużo.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez xxxxAZxx » 25 wrz 2007, o 12:38

Znam to...kiedy mój M wyprowadził się z domu wariowałam robiłam wszystko aby nei myśłeć żeby się nie złamać żeby nie dzwonić...wkońcu zaczęlam odnawiać mieszkanie i chyba to mi pomogło:)
Kiedy czytam wpisy dopada mnie myśl że tyle związków się rozpada z powodu rutyny stagnacji i pod nawałem obowiązków....a takie jest życie i sztuką jest umiejętność pielęgnowania tego uczucia....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez ewka » 25 wrz 2007, o 13:43

gti napisał(a):W domu jakoś idzie, czasami brakuje pomysłów co ugotować, ale od czego są książki kucharskie. Przynajmniej mam zajęcie i nie myślę za dużo.

O kurczę! Mam pomysła :D - załóż nowy temat... kto i co gotuje (dziś, wczoraj, jutro). Hmm? Niby to niewiele, ale czasami takie krótkie proste dania to skarb i jakieś bardziej przyswajalne niż z najlepszej książki. Hmm? :slonko:

Ja mam dzisiaj rosół :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 10:02

Widziałem się z nią w czwartek. Było wspaniale, kolacja, kwiaty, drink, no i znaleźliśmy się w sypialni. Oboje tego potrzebowaliśmy. dalej podtrzymuje swoje słowa, że chyba wie co chce zrobić (czyli powrót do rodziny). Jednym słowem sielanka.
W sobotę wysłałem jej sms'a, chciałem ją zabrać dziś na działkę. Ale zero odzewu, zadzwoniłem rano do teściów a tu niespodzianka, nie ma jej.
Jakby mnie kto obuchem w łeb walnął.
Z jednej strony super spotkania, miłe słowa, spojrzenia a na weekend wyjeżdża, mogę się domyślać z kim.
Przestaje ją rozumieć, czy wszystkie kobiety są tak skomplikowane.
Jak mi się uda ustabilizować trochę swoją psychikę to dostaje znowu kopa i wraca wszystko ponownie.

T.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 10:19

Wiesz, to chyba nie świadczy o skomplikowaniu...

Dobrze jej jest- czemu ma rezygnowac z tego, co tak wspaniale łechce próżnośc? Wszyscy jej na to pozwalaja, a ona sobie korzysta...
I w dodatku zaden z Was nie może postawić warunków: tamten nie, bo przeciez tez jest niepewny, bo z tego, co zrozumiałam nadal jesteście małżeństwem... Ty tez nie, bo przeciez to ona odeszła.Ona rozdaje wszystkie karty, a i Ty i on musicie spełniać jej warunki...

Możesz się odsunać.
On tez może się odsunąc. Mozliwe, ze niedługo i tamten zapragnie wiedzieć na czym stoi i tez się odsunie.
Wtedy bedzie musiała wybrac, w którym wyrku lepiej się czuje...
Własnie mi przyszło do głowy, ze moze teraz byłby czas na rozmowę z tamtym... Po prostu rozmowę, jak on to widzi, jakie sygnały on dostaje od Twojej żony. Może on nie wie, ze Ty i ona nadal sie spotykacie, no wiesz tak intensywnie...

Trzymaj się

Pozdrawiam Cię serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 10:35

agik napisał(a): moze teraz byłby czas na rozmowę z tamtym... Po prostu rozmowę, jak on to widzi, jakie sygnały on dostaje od Twojej żony. Może on nie wie, ze Ty i ona nadal sie spotykacie, no wiesz tak intensywnie...

Może masz i rację ale nie czuje się na siłach przeprowadzić taką rozmowę. Ten człowiek jest dla mnie zerem. Nie widziałem go i nie rozmawiałem z nim dwa miesiące i nie mam ochoty na kontakt z nim.
O czym mielibyśmy rozmawiać, wymieniać doświadczenia łóżkowe, przecież on mi rozbił rodzinę.
Wydaje mi się, że to ona powinna mu powiedzieć o naszych spotkaniach. Może jego też oszukuje. Niby mnie teraz nie oszukuje, przecież odeszła i może robić to na co ma ochotę (to są jej słowa) a ja nie mam prawa się do tego wtrącać.
Niby ma rację ale to takie dla mnie bolesne jak przypadkiem się dowiaduję różnych rzeczy. Poza tym cały czas traktuję ją jako swoją partnerkę, tylko na razie odpoczywamy od siebie. Ona mi mówi że sam się nakręcam i wyobrażam sobie nie wiadomo co. Ale tak już ze mną jest i będzie przynajmniej do czasu kiedy nie będę miał tego wszystkiego dość.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 11:01

Kiedy odeszła, faktycznie przestała Cie oszukiwać.
jednak kiedy wraca na troche, sypia z tobe daje nadzieję na powrót, a nadal spotyka sie z tym drugim- oszukuje Ciebie, jego i siebie.

Wiesz jak sie zachowuje pies spuszczony z łancucha? Gania bez celu, skacze, wszystkiego chce.
Twojej zonie chyba właśnie tak sie łąńcuch urwał.
Ja też próbuje ja zrozumieć, ale mi na razie nie idzie...
Nie wiem moze poczuła, że starość puka juz i chce się wyszumieć?
Głupawe to trochę i żałosne.
A może całkiem coś innego?
Myślę, ze w taki sposób nie podejmie decyzji, podwójnie adorowana, otaczana podwójnym ciepełkiem, w sytuacji takiej, gdzie każdy ruch należy do niej.
Aby podjąc trudnądecyzję potrzeba namysłu, samotności i takiego poczucia, ze jest sie w conajmniej uwierającej sytuacji, która dla własnego komfortu należy zmienić. A u niej zadnego dyskomfortu nie ma- wręcz przeciwnie.

No nie wiem...
Niezbyt piekna karte sobie wystawia Twoja żona.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 11:18

agik napisał(a): A u niej zadnego dyskomfortu nie ma- wręcz przeciwnie.

No właśnie. Tak sobie mniemam, że jak odpuszczę i zrezygnuję z niej to już będzie pełen komfort dla niej.
A wszystkie te piękne słowa, zapewnienia, że cały czas myśli intensywnie o naszej sytuacji, że bardzo brakuje jej rodziny, domu, córek, że "chyba wie co chce zrobić", dają mi ogromną nadzieję ale z drugiej strony przestaje w nie wierzyć, odnoszę wrażenie, że to jakaś gra, a może chce w ten sposób złagodzić mój ból?
Niestety skutek jakie one wywierają w połączeniu z rzeczywistością jest zupełnie odwrotny.
Już nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić, co mam robić, jak mam postępować. Jeżeli ja się od niej odsunę to będę żył w przekonaniu, że nie zrobiłem wszystkiego by ją odzyskać.
Niby to tylko trzy tygodnie kiedy korzysta z wolności ale dla mnie to aż trzy.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 11:46

Jeżeli ja się od niej odsunę to będę żył w przekonaniu, że nie zrobiłem wszystkiego by ją odzyskać.
Niby to tylko trzy tygodnie kiedy korzysta z wolności ale dla mnie to aż trzy.[/quote]

Właśnie sobie myślę, że to chyba najtrudniejsze.
Tylko widzisz, jeśli się zrobiło wszystko, co mozna i działanie nie przyniosło żadnego efektu, to chyba trzeba albo spóbowac czegoś innego, albo zaniechać działania.

Ja tak myślę.

A gdybyś miał pewnośc- w jedną albo w druga stronę, to byłoby Ci lepiej?
jak myślisz?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 12:00

agik napisał(a):Tylko widzisz, jeśli się zrobiło wszystko, co mozna i działanie nie przyniosło żadnego efektu, to chyba trzeba albo spóbowac czegoś innego, albo zaniechać działania.

Ja tak myślę.

A gdybyś miał pewnośc- w jedną albo w druga stronę, to byłoby Ci lepiej?
jak myślisz?

Pozostaje pytanie czy już zrobiłem wszystko, poza tym efekty jakieś chyba są, chyba, że to totalna perfidia z jej strony a ja głupi mam nadzieję.
Co do pewności: po mojej myśli to na pewno lepiej :D, a w drugą stronę jeżeli bym usłyszał kategoryczne odpieprz się, daj mi spokój, nie chcę z tobą żyć, to przynajmniej nie byłoby złudzeń i wiedziałbym na czym stoję.
A tak są ciągle pytania, niepewność, niedomówienia.
Naprawdę jestem pomiędzy młotem a kowadłem i totalnie nie wiem jak dalej postępować. Całkowita pustka w głowie, nie mam żadnych pomysłów.
Nawet ta ładna pogoda mnie już nie cieszy.
Pozdrawiam T.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 12:10

---------- 12:06 30.09.2007 ----------

No to chyba pozostaje Ci czekać, albo aż ona cos zdecyduje, albo na to, że bedziesz już tak totalnie zmęczony niepewnością i zdołowany, ze bedzie Ci wszystko jedno, i bedziesz chcial jakiejkolwiek pewności...

Trzymam kciuki i pozdrawiam Cię też.

---------- 12:10 ----------

A jeszcze zapytam tak trochę przewrotnie: A Ty nie masz jakiejś fajnej koleżanki...
Czasem konkurencja działa mobilizująco...

Miłego dnia
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 12:25

agik napisał(a):A jeszcze zapytam tak trochę przewrotnie: A Ty nie masz jakiejś fajnej koleżanki...
Czasem konkurencja działa mobilizująco...

Nie jestem w stanie teraz myśleć o innej kobiecie, za bardzo zależy mi na żonie.
Poza tym myślę, że jej by to było na rękę, przecież odeszła do innego i nic by już jej nie stało na przeszkodzie. Nie, teraz to chyba nie jest dobry pomysł.

"Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie"
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 12:54

Ale mnie bardziej chodziło o to, żeby ona tak pomyślała; a nie zebyś Ty myślał o innrj kobiecie ;)))

No ale wiesz lepiej.

Troszkę mnie po prostu drażni to, ze tylko ona stawia warunki, grając baaardzo nie fair, a Ty sie po prostu na nie godzisz.
Jak już powiedziałam- wiesz lepiej, ja tylko przyglądam się temu z boku i nie podoba mi się, że wodzi Ciebie (tego drugiego też) za nos.
Wiem, że czasem trzeba się zgodzić na jakieś twarde warunki i zrezygnować z częście "swojego". Pytanie tylko jak daleko ma sięgać ta "zgoda".
A już całkiem brutalnie mowiąc, ile razy chcesz iść do łożka, zeby się przekonac, ze jesteś ciałem do zaspokajania jakichś popedów. I że najwiecej, co dostaniesz to czasem jakiś seksik, na spółę z kims innym.
Lub też zyskac pewność- na odwrót...
jesteś gotów postawić sobie takie pytanie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 30 wrz 2007, o 13:07

Chyba tak bardzo mi na niej zależy i na ratowaniu naszego związku, że zatracam godność zdradzonego faceta, jestem gotów cierpieć dla tych paru chwil z nią. Byleby tylko się z nią spotkać gotów jestem przymykać oko na jej wybryki.
Chory układ. Ale niestety tak na razie jest i nie mogę sobie z tym poradzić.
Umysł mi podpowiada olej to, ona odeszła, nie łudź się, z tego nic dobrego nie będzie.
Przez kilka dni nie dzwonie, nie ma kontaktu a potem coś mnie zaczyna nosić, nie jestem w stanie wytrzymać i łapie za telefon, spotykamy się jest miło, nawet bardzo, są czułe słówka, gesty, sygnały, że nie jestem jej całkowicie obojętny i wtedy pękam do następnego razu kiedy nie ma dla mnie czasu.
Nie potrafię się z tego wyleczyć.

Poza tym sprawia mi to jakąś przyjemność i satysfakcję, że on nie może się czuć taki pewny i w jakimś stopniu ja mu też doprawiam rogi, taki rodzaj zemsty czy coś w tym stylu :twisted:
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 30 wrz 2007, o 13:33

Tą przyjemność to ja rozumem :twisted:
trochę to dziwacznie brzmi, kiedy mąż mówi, ze doprawia rogi kochankowi :twisted:
No, ale tak to chyba właśnie jest, co? daje Ci okruszki, a Ty te okruszki bierzesz... Kochasz, więc jesteś bezbronny...
To jest właśnie piękne w miłości. I to jest właśnie tragiczne.
Może dojdziesz do tego, żeby MÓC postawić swoje warunki.

Naprawdę nie wiem, co Ci mogę powiedziec jeszcze :oops:
Jak cos wymyślę, to napisze

Trzymaj się
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 47 gości