Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 10 gru 2011, o 11:10

Trzymaj się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 10 gru 2011, o 15:01

ave napisał(a):
Forsaken napisał(a):Ziomek... Jak Ci idzie? Postawiles dzisiaj choc raz na swoim? 8)


Slabo mi to idzie chyba.
stary - daj mi sily!

stary, ja nie Fors
ale on leży tu właśnie koło mnie na łóżku
i mówi Ci tak:

"powiedz avo, że to tylko taka gra, żeby kontynuował..."
8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 10 gru 2011, o 18:07

Forsaken napisał(a):
"powiedz avo, że to tylko taka gra, żeby kontynuował..."


Dobra, wczoraj rozmawialismy 10 min - pr prostu sie rozlaczyla, potem umowilismy sie ze mielismy rozmawiac,...... 21,22,23 dostaje esa "rozmawiam z bossem " - cool , przestaje czekac, Ona wie ze czekam

....okolo 1 dostaje esa "X". Dzis jakby nigdy nic @11.Dziendobry kochanie.... kurwa! czy ja jestem wielbladem? nic nie zrobilem ! nie odezwalem sie ..

zadzwonila do mnie - i sie pyta:
"czemu nie odbierales?"
bo mialwem wlaczony odkurzacz
"zadzwonie na skype za pol godziny - nastaw sbie glosno....

no to bylo ok 11. oczywiscie nie dzwonila.

"zabic to malo"... na razie zamiast robic jej wyrzuty (a wkorwe mam jak cholera - pisze do WAS) . Kiedys byla taka sytuacja ze w sobote po prostu poszla na impreze mowiac "nie dzwon domnie nie bede sie tlumaczuyc - musisz mi zaufac...." - cos czuje zer dzis bedzie podobnie..

to moze i ja tak powinienem zrobic?

no dobra ale nie przyspieszajmy spraw. Co mam jej powiedziec? ha! ot co

(na szczescie na koncu listu do Was - humnor mi sie poprawil - ide na silownie!)

pozdrawima


(sorry za klawiature - brytyjskie klartoflane gowno!)
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 10 gru 2011, o 20:17

ave napisał(a): to moze i ja tak powinienem zrobic? Co mam jej powiedziec?

ave
poniżej raport dla Ciebie
od Forsa z pościeli
8)

"Ave, trzymaj fason... Nie pokazuj, że Cię rani ze Cię to w ogóle dotyka... Tak jak robisz jest ok, jednak też inicjuj kontakt - jedynie rzadziej niż ona. To jak podkładanie mniejszych gałązek do ognia, żeby przepalić grubszy konar...

Jeżeli ona dzisiaj wyjdzie, to zapytaj o której wróci, bo Ty tez wychodzisz... Oczywiście nie mów gdzie ani po co: nie będę się tłumaczył, po prostu mi zaufaj :)

Pewnie wtedy zostanie w domu :P a Ty właśnie powinieneś wyjść i tak... Jeśli nie będzie Ci się jednak chciało, zawsze możesz stwierdzić, ze : zmieniłem plany nie będę się tłumaczył :)

I nie pokazuj ze coś cie zabolało, nie ujawniaj uczuć - to taka wojna podjazdowa, wiesz ;)"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 11 gru 2011, o 01:32

Zaczne chyba modlc sie za Was golabki.

Powiedzialem ze ide "gdzies" zanim doczytalem zeby nie podawać szczegółów. Powiedziałem ze z Magda i jej mężem .... Ale się wkorwila. .... Ale nie poszła ... Ja jej powiedziałem ze jeśli. Magda tak złe działa to ja dla niej zrezygnuje z wyjścia, ale ze Ona może iść... Poważnie ! Nie wyszła....

Czary jakieś...


Niestety stabilna rozmowa nie trwała wiecznie, powiedziałem jej ze posprzątać em dom, zrobiłem to czy tamto i wiedząc ze wróci tuż przed samymi Świętami ze kupiłem prezenty..... Kurwa! Komin złości! " ja mogłeś mojej rodzinie kupować prezenty" .?.?.?. Ja jej na to ze kupiłem perfumy i możemy zdecydować... ona do mnie Zamknij się ! Ja jej mówię ze " nie mów tak do mnie" , Ona "zamknij się ", ja " nie mów tak do mnie" - rozlaczyla się!

Wysłałem esa z dokładnie tym co napisałem wyżej, (ze chciałem ja wyleczyć, ze ona zrobiła tak samo w tamtym roku, i ze nie powinna zachowywać się chamsko, ze nie zasłużylem.)

Boze nie pozwól mi przepraszać i dzwonić.....

Ona chyba wykorzystuje to ze tyle razy je powiedziałem ze czekam na jej telefony i ze tesknie, i wykorzystuje to żeby mnie karać , mam racje.?
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 11 gru 2011, o 02:45

ave napisał(a): Boze nie pozwól mi przepraszać i dzwonić.....

a nie miało to czasem być:
"Fors, nie pozwól mi przepraszać i dzwonić..."
:haha:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 11 gru 2011, o 03:38

ave napisał(a):Zaczne chyba modlc sie za Was golabki.


Wysłałem esa z dokładnie tym co napisałem wyżej, (ze chciałem ja wyleczyć, ze ona zrobiła tak samo w tamtym roku, i ze nie powinna zachowywać się chamsko, ze nie zasłużylem.)

Boże pozwól mi przepraszać i dzwonić.....
.?


Oczywiście Bogu-Forsie!

Oczywiście chodziło mi o WYRECZYC a nie wyleczyć !

Niestety nie utrzymanemu gardy bo można powiedzieć zrobiłem jedna pomyłkę - jest przed okresem , mówiła mi ze się złe czuje, mogłem przełknąć jedno "zamknij się". Nie dałem rady.

P.s. Tak robiła/mówiła do mnie moja Ex - to jest właśnie się DeJaVu!

Ale coś zadziałało, moja miła napisała " żeby Cię uspokoić nie wyszłam nigdzie, jestem w łóżku" .... NIGDY tego ne zrobiła wcześniej!
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez buka_lu » 11 gru 2011, o 14:16

A ja radzę przeczytać np: "Toksyczne związki" Pia Mellody.
bo mi to wygląda na typowe relacje nałogowca miłości z unikającym bliskości.
bo nałogowiec miłości potrafi być cały dla związku..myśli o nim chce modyfikować gadał by ciągle o tym..myślał i przeżywał itepe..
a unikający bliskości robi wszystko by się nim nie zajmować..
efekty są takie jak widać na załączonym obrazku.
jednak oboje łączy to.. że tak samo pragną bliskości i tak samo się jej obawiają..
Schemat wygląda tak.
Nałogowiec miłości goni unikającego bliskości.
truje dupę o związku, zasypuje oczekiwaniami.. szczerymi rozmowami a raczej monologami..
im bardziej to robi tym mocniej ucieka ta druga strona..
Kiedy nałogowiec miłości traci cierpliwość i odpuszcza..
to z kolei porusza do działania unikającego bliskości.. no i tak ganiają się w kółko do czasu aż definitywnie się rozstaną albo co bardziej polecam..zaczynają nad sobą pracę.. ale nie taką że jedno pracuje nad drugim ale każde pracuje nad sobą.
Ostatnio edytowano 11 gru 2011, o 14:29 przez buka_lu, łącznie edytowano 1 raz
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 11 gru 2011, o 14:23

relacja od Forsa z łoża
(btw, co za leń, o tej porze jeszcze w piżamie...)
:bezradny:


"Pierwszy punkt w wojnie podjazdowej dla Ciebie - przeciwnik odsłonił podbrzusze :D

Skoro na Twoją decyzję wyjścia zareagowała nerwami (to dlatego w wojnie podjazdowej ukrywamy nerwy i emocje) i ponieważ
NIE PROSZONA sama czuła potrzebę zapewnienia Cie ze zostanie w domu... To znaczy ze znamy już jej slaby punkt..

Nie przepraszaj
miej małego focha, chociaż twierdź że nic się nie stało
Odbieraj telefony...
Jak zadzwoni to możesz (sam zadecyduj czy warto - lepiej ja znasz) powiedzieć:
"Jestem już tym wszystkim zmęczony. Widzę że za każdym razem wplątuję się w relacje w których potem cierpię..
Dzisiaj potrzebuję czasu dla siebie. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Musze zrozumieć "CO JA ROBIĘ ŹLE" że wikłam się w związki które nie dają mi szczęścia."

Musisz być bardzo uważny mówiąc takie coś, bo to już takie małe jechanie po bandzie. Chodzi o to by dostała sygnał ze Ty masz tego dość i zaczynasz się zastanawiać nad sensem bycia z nią. Tylko nigdy nie mów tego wprost. Ale tak żeby ona zaczęła się głowić, czy faktycznie rozmyślasz nad sobą i co robisz źle, czy może nad tym czy jej w dupę nie kopnąć...

Bądź twardy Jasku - to Ty czekasz na przeprosiny. Lekki foch. Ale rozmawiasz z nią spokojnie. Zrezygnowany trochę, bo się mocno zawiodłeś. Chcesz pobyć sam z myślami, bo nie radzisz sobie z tym ciężarem itp. Zagraj zranionego, który nie chce tego jednak okazać. (nie mów zraniłaś mnie, zabolało itp, raczej mów nie wiem co myśleć, mam mętlik w głowie, czyje ze ten związek coraz bardziej się psuje). Wytrzymaj do wieczora. Raczej Cie sama przeprosi... choć nie koniecznie...

Teraz na koniec ziomeczku, słowo prawdy - może zaboleć.
Ja mogę Ci pomoc rozpalić w niej wielki płomień uczuć do Ciebie
ze nie będzie wyobrażała sobie wogole życia bez Ciebie
I będziesz dla niej Bogiem - ideałem faceta

Ale nie zmieni to jej charakteru. nadal będzie miała dziwne jazdy jak nie z wychodzeniem z domu, to z wyzwiskami i krzykami
Żeby to zmienić potrzebowalibyście terapii dla par, tak właściwie to ona, Ty musiałbyś ja tam zabrać...

Bo choć będzie i szalała na każde Twoje skinienie, to i tak jej charakter pozostanie nie zmieniony.
Zdobycie jej na nowo, to tylko preludium do dużo większej pracy nad jej problemami psychicznymi...

Mam nadzieje ze zdajesz sobie z tego sprawę..."

good luck!
to już ode mnie - biscuit
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Sansevieria » 11 gru 2011, o 15:36

biscuit napisał(a):Ja mogę Ci pomoc rozpalić w niej wielki płomień uczuć do Ciebie
ze nie będzie wyobrażała sobie wogole życia bez Ciebie
I będziesz dla niej Bogiem - ideałem faceta

Ależ wcale nie żaden płomień uczuć, co nawyżej osiągnie się zachowania spowodowane określonym świadomym własnym działaniem. Chołdna manipulacja działa do czasu, a czasem działa zupełnie inaczej niż by się można spodziwać, albowiem zdarza się i tak, iż obie strony teorię manipulacji i znają i praktykują.
Zostac bogiem dla kogoś w taki sposób oznacza forever być zmuszonym do kontrolowania tego kogoś. I siebie przy okazji. Na dłuższą metę męczące, nudne oraz mało satysfakcjonujące. No chyba ze się jest psychopatą, tych manipulowanie bliźnimi kreci jako takie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez alteregon » 11 gru 2011, o 16:02

sensiviera to chyba rozterki w zwiazkach
pomylila ze zwiazkami zawodowymi haha
alteregon
 
Posty: 73
Dołączył(a): 8 gru 2011, o 19:52

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez pszyklejony » 11 gru 2011, o 16:09

Ziomal przebrał się za mikołaja :mrgreen:
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 11 gru 2011, o 16:41

Heyka,

OJ, wiem wiem .
Niestty już chyba nie wierze że Ona sie zdobędzie na chęć pracy nad sobą. Ja bym zrobil jeszcze jeden wysyłem bo wiem że nie jestem łatwy. Chciałbym zrobić to dla niej - ale nie chce być pieskiem co podskakuje ciągle. Chce razem!!! nie sam "udowadniac że ... co?" ż mam mnie kochac? nie!

Znowu ciężka rozmowa..
Przeprosiła mnie za wczoraj..... ale nie omieszkala "obudować sie" teksem:
Ona:"to co powinieneś powiedziec teraz?"
On:"?"
Ona:"powinienes powiedziec przepraszam"
On:"przepraszam, przeprosilem już wczoraj"
Ona:"Ja też Cie przepraszam Kochanie"

tira rira!
napisalem jej jak bardzo chcialbym zbudować nowe relacja nad którymi popracujemy od początku RAZEM .
Ze chce zbudowac nowy DOM dwojga sznujących sie ludzi i że będzie ciężko bo obydwoje musimy sie spiąć.
Ze chce w tym DOM'u sie przytulac i byc dla seibeie oparciem a POZA DOM'em możemy sobie walczyć zaciekl z kimkolweiek . Powiedzialme Ze nie chce walczyć w DOM'u

nie odpowiedziala - hmm, mam nadzieje że chociaż pzreczytala.... to jest nie wpożądku że tak mnie zlewa. - ale wytrzymam!

potem dziwna rozmowa....(mam jechac sam do jej rodziców, jej mama będzie mnie napierac "co sie dzieje?")

on: "glupio mi troche, nie chce tam jechac samemu "
ona: "dla czego?
on: "bo chce z Tobą, wiem że mama będzie mnei atakowac"
ona: jedź
on: "nie wiem jak mam sie zachowac"
.... bla bala bla - oczywiście nie pomogła mi.

powiedzialem jej że potrzebuje od niej cokolwiek co mi da nadzieje,,cierpliwosc... - (to chyba błąd - naciskanie?)

nie dala mi nic..... jakei to jest Ciężkie.

potem ja zapytalem:
"co sądzisz o pomyśle z DOM'em", czy cchesz podzialac raze " (chyba znowu naciskalem ?)
ona: "nie wiem po prostuy czy dam rade"
ona:"coś we mnei napewno peklo"
on: "moim zdaniem nie probowalismy RAZEM"
ona: "nie chce zaczynać tego tematu na odlegość, musi być face-to face"
on: (no to sie zagotowalem , dla mnie już posprzątane)
on:" slonko, odlegosc - mnoży probelmy i pomnaża nieumiejętności już istniejące - czyż nie?"
ona: "nie uwazasz ze powinnismy byc przy tej rozmnowie razem a nie pisac? o tak ważnych sprawach?"
on: jasne
on: ale czasem latwiej jest pisac
on:napisz mi jak mnie nie kochasz i po zawodach
on: wyjazd tylko pokazał nasze neiumiejętności, coś nad czym powinno sie pracowac, coś co da sie zmienic"
on: "mnie pokazal mocno że chce i ze musze popracowac nad soba"
ona: nie powiedzialam że Cie nie kocham
ona: tylko uwazam ze ty bierzesz sie do roboty dopiero jak sie wali grunt pod nogami
on: mylisz sie - ale wlasnei na tym polega nasz konflikt, ja nie rozumiem jednego a Ty drugiego
ona: nie chce teraz o tym rozmawiac
on:ok
ona: to nie na telefon
on: Kochanei - ja chce szanowac Twoje JA - ale nei umiem być zupełnie podwładnym, nie umiem NIE mieć zdania i NIE mówić - prosze zrozum mnie. Nie chceiala byś mieć chyba psa w domu
on: Jestes baaaardzo silną osobą i jakgdyby tego wlasnei wymagasz. Zgadzasz sie ? Prosze przeczytaj to z obiektywizmem i pogadamy kiedys o tym.
ona: ok
on: (zmiana tematu - choć gotuje sie we mnie strasznie i chcialbym wałkować to) jaktam z Twoim karkiem ?

bbla bla bla o czym innym



CZEMU TO JEST TAKEI GLUPIE? co tobie źle?? czy to koniec? tak ja to czuje?


... i co ja mam kurdeeeee powiedziec jej mamie???
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez buka_lu » 11 gru 2011, o 17:14

hmm z tego dialogu zauważyłam jedno..
milion Twoich słów
a jej zdawkowe "ok" i parę krótkich zdań.
Ave ciekawe co by było..gdyby Twoja ukochana spełniać zaczęła wszystkie Twoje oczekiwania.
mam wrażenie, że wcale nie byłoby fajniej.
z doświadczenia wiem.. a miałam i miewam podobne..
że jedyny krok naprzód to zająć się sobą.
terapia ok. ale idę sama skoro partner nie czuje gotowości..może się to zmieni wtedy ok możemy i razem spróbować.
ale nie może to być warunek.
ja się na niej dowiedziała, że nie umiem być sama.. że uwieszam się na swoim partnerze..
i celowo choć nieświadomie wybrałam takiego który pozwoli mi tkwić w chorych schematach.
no ale to trzeba chcieć zauważyć, że nie tylko osoba którą się kocha..ma problem,
ale przede wszystkim my sami ze sobą mamy również problemy.
Można próbować tak jak to proponuje ziomuś Forsaken.
może nawet zadziałać.. ale czy to będzie trwałe?
w to szczerze wątpie..
bo zwykle takie skomplikowane trudne związki...tworzą się nie bez przyczyny..
i są to zwykle wcale niebanalne sprawy..które tylko my sami możemy uzdrowić poprzez pracę nad sobą.
buka_lu
 
Posty: 768
Dołączył(a): 16 sty 2010, o 00:41

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Sansevieria » 11 gru 2011, o 17:17

A po co Ty masz sam jechać do jej mamy?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: odujiayiqu i 159 gości