chcę pomóc mojej Żonie, kobiecie głodnej uczuć

Problemy z partnerami.

Postprzez doduś » 28 kwi 2010, o 15:35

Czy będę umiał z tym żyć ? Czy gdyby się udało, gdyby Bóg nie wiem co...
"Narodzić się na nowo, to jest sposób na życie po przejsciach" Banał. Nie mam sposobu na zamknięcie złych wspomnień w pudełku w szafie. Dziś go nie mam. Czy znajdę ? No to zamykam i otwieram oczy i znów żyję po prostu. Każdy dzień boli. "co nie boli to nie życie" Ale przecież nie boli tak jak wtedy. Każdego dnia inaczej.
Do przodu... do przodu... myślę o popołudniu, myślę o jutrze. Może nawet o piątku. Ale trzeba wrócić do tej chwili co trwa
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 29 kwi 2010, o 07:26

Czy będziesz umiał? Wg mnie - trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć, że bywamy słabi i targają nami jakieś różne dziwne "rzeczy". Trzeba zdać sobie sprawę ze swojej małości i słabości... taka mała lekcja pokory, która absolutnie nie umniejsza naszemu człowieczeństwu ZWŁASZCZA, że tę rękawicę, rzuconą nam pod nogi - podnosimy. Tak myślę.
_____________________

Opowieść o Raoulu

Słyszałem, że pragnął rozmawiać ze mną, ale się wahał. Rozumiałem go. Przyszedł. Usiadł przede mną nieco pochylony, zamknięty w sobie. Nagle po chwili milczenia wyprostował się. I zaraz, jak człowiek wyczerpany, który jednym ruchem uwalnia się od swego brzemienia, powiedział gwałtownie:
- Jestem homoseksualistą.
Popatrzyłem na niego ze spokojem, a potem przyjaźnie i stanowczo powiedziałem: nie.
- Ależ wiem dobrze! Jeszcze przedwczoraj...
- Nie, pan nie jest homoseksualistą. Pan nazywa się Raoul. Ma pan cenne przymioty (ku jego wielkiemu zdziwieniu wyliczyłem mu wiele takich, które wyczytałem z jego twarzy). Robi pan wiele dobrego w swoim życiu (słyszałem o tym). Jest pan człowiekiem, którego Bóg ukochał miłością nieskończoną. A na koniec dodam, ze ma pan skłonności homoseksualne, które co jakiś czas, może nawet często są zaspokajane. Chociaż to doświadczenie sprawia panu wielkie cierpienie, nie może pana pozbawić własnej tożsamości. Jest pan przede wszystkim Raoulem ukochanym przez Boga. Reszta jest tylko czymś drugorzędnym w stosunku do tej cudownej rzeczywistości...

M. Quoist - Zwierzenia serdeczne


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 30 kwi 2010, o 11:17

Mijejcie nadzieję, nie tę lichą, marną...

Chyba już nie mam nadziei...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez marie89 » 30 kwi 2010, o 22:00

:pocieszacz:
marie89
 

Postprzez ewka » 30 kwi 2010, o 22:26

doduś napisał(a):Mijejcie nadzieję, nie tę lichą, marną...

Chyba już nie mam nadziei...

Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
— Jan Paweł II (Karol Wojtyła)

I jeszcze cytat dnia:
Nie muszę być dla ciebie wszystkim, aby być dla siebie kimś.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 4 maja 2010, o 10:50

Kiedy nie wiem, za którą nitkę w kłębku pociagnąć mówię, weź mą dłoń, ufam Tobie i wiem, że jesteś ze mną i pomożesz mi wybrać dobrze. Gdybym zawsze o tym pamiętał, życie byłoby prostsze.
Ale też muszę pamiętać, że w życiu swój krzyż trzeba nieść, a nie leżeć pod nim bezradnie...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 4 maja 2010, o 16:14

doduś napisał(a):Ale też muszę pamiętać, że w życiu swój krzyż trzeba nieść, a nie leżeć pod nim bezradnie...

... jak żuczek i machać odnóżami;))

Taktak, pamiętać trzeba!


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 5 maja 2010, o 10:38

E. Stachura: “Jeżeli coś dotyka cię, znaczy: dotyczy cię. Jeżeliby nie dotyczyło cię – nie dotykałoby cię, nie zrażało, nie obrażało, nie drażniło, nie kuło, nie raniło. Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 5 maja 2010, o 13:43

Kochać i tracić, pragnąć i żałować;
Padać boleśnie i znów się podnosić.
Krzyczeć tęsknocie: PRECZ! i błagać: PROWADŹ! -
Oto jest życie: nic a jakże dosyć...


— Leopold Staff
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 6 maja 2010, o 09:27

To nie moje zadanie, to nie moja rola. Nie powinienem tego robić a jednak czasem jest silniejsze ode mnie. Może dlatego, że jestem od Niej uzależniony? Może dlatego, że widzę absurdy i problemy takimi jaki są i nie godzę się na to?
Zatem jaka jest moja rola? Co mam robić? Wiem, czego nie powinienem ale co zatem powinienem?

Co jeszcze musi się stać? Czy coś musi się stać? Co będzie jeśli to Coś się stanie? Co będzie jeśli nic się nie stanie?
Niezgoda. Nie zgadzam się.
Im jaśniej widzę, im więcej rozumiem tym trudniej z tym żyć.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 6 maja 2010, o 09:45

To nie moje zadanie, to nie moja rola. Nie powinienem tego robić a jednak czasem jest silniejsze ode mnie.

Warto było?

Może dlatego, że jestem od Niej uzależniony? Może dlatego, że widzę absurdy i problemy takimi jaki są i nie godzę się na to?

Czy uzależnienie nie zniekształca zwierciadła?

Zatem jaka jest moja rola? Co mam robić? Wiem, czego nie powinienem ale co zatem powinienem?

Jeśli się wykreśli to, czego się nie powinno - wszystko, co pozostałe jest dozwolone i wskazane. Tak wychodzi... czy nie?


Co jeszcze musi się stać? Czy coś musi się stać? Co będzie jeśli to Coś się stanie? Co będzie jeśli nic się nie stanie?

A coś już się stało?

Niezgoda. Nie zgadzam się.

Powiedziałeś to?

Im jaśniej widzę, im więcej rozumiem tym trudniej z tym żyć.

:(
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 6 maja 2010, o 11:22

---------- 10:43 06.05.2010 ----------

To nie moje zadanie, to nie moja rola. Nie powinienem tego robić a jednak czasem jest silniejsze ode mnie.

Warto było?[/quote]
za każdym razem nie warto

Może dlatego, że jestem od Niej uzależniony? Może dlatego, że widzę absurdy i problemy takimi jaki są i nie godzę się na to?

Czy uzależnienie nie zniekształca zwierciadła?

Zniekształca, wiem ale obraz, który widzę porównuję z prawidłowym obrazem... Ten prawidłowy obraz biorę z zewnątrz, nie powstaje we mnie bo nie moze powstać we mnie. Nie godzę się w środku na to, co wsposób oczywisty jest chore. Po obu stronach.

Zatem jaka jest moja rola? Co mam robić? Wiem, czego nie powinienem ale co zatem powinienem?

Jeśli się wykreśli to, czego się nie powinno - wszystko, co pozostałe jest dozwolone i wskazane. Tak wychodzi... czy nie?


Problem w tym, że lista tego, czego nie powinienem jest z pewnością w tej chwili niekompletna.


Co jeszcze musi się stać? Czy coś musi się stać? Co będzie jeśli to Coś się stanie? Co będzie jeśli nic się nie stanie?

A coś już się stało?


Poza tym, co stało się zanim pojawiłem się tu, nie stało się nic.

Niezgoda. Nie zgadzam się.

Powiedziałeś to?


Nie, bo nie wiem jak ? Bo się boję ? Powiedziałem, że nie zgadzam się na wycinki. Ale jak powiedzieć, ze nie zgadzam się na całokształt? Że nie zgadzam się na życie w świadomości problemu ale nie robienie nic, zeby temu problemowi zaradzić? Skąd wiem, że nie robi nic? To może inaczej.
"Kocham Cię i wiedz, że nie godzę się na to, byś cierpiała?

Im jaśniej widzę, im więcej rozumiem tym trudniej z tym żyć.

:(
[/quote]
coraz trudniej, bo trzeba sięgać coraz głębiej. Coraz więcej strat widzę i coraz wiecej choroby i tego jakie sieje spustoszenie i jakie dziś ponoszę jej konsekwencje

---------- 11:09 ----------

są trzy możliwości
mogę zrezygnować z siebie dla zachowania status quo i nadal wykonywać całą pracę a kiedy związek się rozpadnie - wziać na siebie cały smutek i żal
mogę zerwać związek
mogę też wziąć głęboki oddech i rozpocząć proces zmian
Collins Bryn - Emocjonalna niedostępność

---------- 11:22 ----------

"Musisz zrozumieć, że muzyka polega na ciszy w takim samym stopniu co na dźwiękach.Bez ciszy muzyka jest po prostu hałasem. To chwile ciszy definiują muzykę"
Miles Davis - jw.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 6 maja 2010, o 12:18

---za każdym razem nie warto

;)

---Zniekształca, wiem ale obraz, który widzę porównuję z prawidłowym
obrazem... Ten prawidłowy obraz biorę z zewnątrz, nie powstaje we mnie bo nie moze powstać we mnie.

To dobrze, że bierzesz.

---Nie godzę się w środku na to, co wsposób oczywisty jest chore. Po obu stronach.

Potrzebny jest czas na leczenie… można się nie godzić na chorobę, ale to jej nie zlikwiduje ani nie uleczy tego, co jest chore. Sądzisz (na dzisiaj), że jeśli strony rozstałyby się… zdrowienie każdej z osobna byłoby lepsze? Szybsze? Skuteczniejsze? Czy jako jedna ze stron - byłbyś na to (dzisiaj) gotowy? Co ze swoim „nie godzę się” możesz (dzisiaj) zrobić? Co jesteś w stanie zrobić? Co chciałbyś zrobić? Jak ten bunt przekuć na coś konstruktywnego?

---Problem w tym, że lista tego, czego nie powinienem jest z pewnością w tej chwili niekompletna.

Mamy czas.

---Poza tym, co stało się zanim pojawiłem się tu, nie stało się nic.

Na pewno? Ani złego, ani dobrego?

---Nie, bo nie wiem jak ? Bo się boję ?

Może i tutaj trzeba trochę jeszcze poczekać… aż będziesz wiedział „jak” lub przestaniesz się bać.

---Powiedziałem, że nie zgadzam się na wycinki. Ale jak powiedzieć, ze nie zgadzam się na całokształt? Że nie zgadzam się na życie w świadomości problemu ale nie robienie nic, zeby temu problemowi zaradzić?

Co na dzisiaj z tą niezgodą możesz zrobić... a mówiłeś, że jesteś cierpliwy. Mam wrażenie, że nie bardzo.

---coraz trudniej, bo trzeba sięgać coraz głębiej. Coraz więcej strat widzę i coraz wiecej choroby i tego jakie sieje spustoszenie i jakie dziś ponoszę jej konsekwencje

No ale warto tak głębiej i głębiej, bo trzeba to wszystko „stamtąd” wygarnąć… jakby do starej, śmierdzącej szafy wkładać nowe, świeże, czyste i pachnące ubranka – to co to za interes? Jak długo trwa Twoja terapia?

---są trzy możliwości
mogę zrezygnować z siebie dla zachowania status quo i nadal wykonywać całą pracę a kiedy związek się rozpadnie - wziać na siebie cały smutek i żal
mogę zerwać związek
mogę też wziąć głęboki oddech i rozpocząć proces zmian

Możesz. Możesz wszystko. I to jest bardzo optymistyczna myśl. Pikuś może (na dzisiaj) w tym, na co masz (i czy masz) siłę i co będzie najlepsze dla całokształtu... lub dla siebie samego - kwestia jakiegoś tam wyboru.

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 6 maja 2010, o 13:06

---------- 12:59 06.05.2010 ----------

sam fakt, że mam możliwość wyboru jest ogromnym zyskiem

Bunt mogę przekuć na większą i intensywniejszą pracę nado sobą... co robię...
Nie gdybam, co by było gdyby.
Nie jestem gotów dziś na rozstanie. Nie chcę tego.
Uśmiechnąłęm się - oczywiście że się stało. Zrywam z nałogiem. Staram się być dostępny emocjonalnie. Choć chyba nie jestem. Nie umiem tego ocenić. Zdarzyło się mnóztwo drobnych i większych dobrych rzeczy.

Moja niezgoda może poczekać. Nic nie straci jeśli będzie trwać. Bronić powinienem swoich granic i przypominać w sytuacjach nadużyć, że każdy jest wartosciowy ze względu na samo swoie istnienie w zwiazku z czym zasługuje na traktowanie go z szacunkiem i tak też należy go szanować.
Cierpliwości się uczę. Zdziwiłabyś się jak mam jej mało ale o ile więcej niż kiedyś

Bardzo krótko, dopiero 4 miesiące. Szafa? Moja szafa to jeden wielki syf, który mnie przeraża. Ale otwieram te cholerne drzwi

Ja dla siebie widze tylko jedno wyjście.
Zmiany - wszystko inne powinno nastąpić po przejsciu wszystkich niezbędnych zmian, pozwalających na podjęcie świadomej, dojrzałej decyzji podpartej uczuciami, emocjami i rozumem i poniesienie jej konsekwencji

A teraz musze zadbać o moją równowagę emocjonalną, żeby mój stan emocji z obecnej chwili, kiedy to piszę utrzymał się jak najdłużej. A to też niełatwe.
Właśnie "uprawiam" tzw. pozytywne myślenie

---------- 13:06 ----------

doduś napisał(a):sam fakt, że mam możliwość wyboru jest ogromnym zyskiem

Bunt mogę przekuć na większą i intensywniejszą pracę nado sobą... co robię...
Nie gdybam, co by było gdyby.
Nie jestem gotów dziś na rozstanie. Nie chcę tego.
Uśmiechnąłęm się - oczywiście że się stało. Zrywam z nałogiem. Staram się być dostępny emocjonalnie. Choć chyba nie jestem. Nie umiem tego ocenić. Zdarzyło się mnóztwo drobnych i większych dobrych rzeczy.

Moja niezgoda może poczekać. Nic nie straci jeśli będzie trwać. Bronić powinienem swoich granic i przypominać w sytuacjach nadużyć, że każdy jest wartosciowy ze względu na samo swoie istnienie w zwiazku z czym zasługuje na traktowanie go z szacunkiem i tak też należy go szanować. - Poprawka - jestem wartościowy i zasługuję na traktowanie z należnym mi szacunkiem
Cierpliwości się uczę. Zdziwiłabyś się jak mam jej mało ale o ile więcej niż kiedyś

Bardzo krótko, dopiero 4 miesiące. Szafa? Moja szafa to jeden wielki syf, który mnie przeraża. Ale otwieram te cholerne drzwi

Ja dla siebie widze tylko jedno wyjście.
Zmiany - wszystko inne powinno nastąpić po przejsciu wszystkich niezbędnych zmian, pozwalających na podjęcie świadomej, dojrzałej decyzji podpartej uczuciami, emocjami i rozumem i poniesienie jej konsekwencji

A teraz musze zadbać o moją równowagę emocjonalną, żeby mój stan emocji z obecnej chwili, kiedy to piszę utrzymał się jak najdłużej. A to też niełatwe.
Właśnie "uprawiam" tzw. pozytywne myślenie
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 6 maja 2010, o 15:18

---sam fakt, że mam możliwość wyboru jest ogromnym zyskiem
Tak! Nie do przecenienia!

---Bunt mogę przekuć na większą i intensywniejszą pracę nado sobą... co robię...
No i super!

---Nie gdybam, co by było gdyby.
I słusznie!

---Nie jestem gotów dziś na rozstanie. Nie chcę tego.
No to (na dzisiaj) nie ma tym co sobie zaprzątać głowy.

---Uśmiechnąłęm się - oczywiście że się stało. Zrywam z nałogiem. Staram się być dostępny emocjonalnie. Choć chyba nie jestem. Nie umiem tego ocenić. Zdarzyło się mnóztwo drobnych i większych dobrych rzeczy.
No widzisz… więc jednak się dzieje! I dobrze się też dzieje!

---Moja niezgoda może poczekać. Nic nie straci jeśli będzie trwać.
To prawda.

---Bronić powinienem swoich granic i przypominać w sytuacjach nadużyć, że każdy jest wartosciowy ze względu na samo swoie istnienie w zwiazku z czym zasługuje na traktowanie go z szacunkiem i tak też należy go szanować.
Zgadzam się.

---Cierpliwości się uczę. Zdziwiłabyś się jak mam jej mało ale o ile więcej niż kiedyś
Czyli i tutaj jesteś do przodu. No brawo!

---Bardzo krótko, dopiero 4 miesiące.
No to nie jest długo… ale ile trwa średnio, aby wyjść „na czysto”? Ile czasu potrzebowałeś, aby do takiej decyzji dojrzeć?

---Szafa? Moja szafa to jeden wielki syf, który mnie przeraża. Ale otwieram te cholerne drzwi
No i słusznie! Nie ma się co bać… bo przecież finisz ma być piękny, prawda?

---a dla siebie widze tylko jedno wyjście.
Zmiany - wszystko inne powinno nastąpić po przejsciu wszystkich niezbędnych zmian, pozwalających na podjęcie świadomej, dojrzałej decyzji podpartej uczuciami, emocjami i rozumem i poniesienie jej konsekwencji
Świadomej i dojrzałej. O Tak!

---A teraz musze zadbać o moją równowagę emocjonalną, żeby mój stan emocji z obecnej chwili, kiedy to piszę utrzymał się jak najdłużej. A to też niełatwe.
No niełatwe... ale łatwo już było, co nie? No teraz musi być trudniej - dla równowagi.

---Właśnie "uprawiam" tzw. pozytywne myślenie
Tak, to są „dobre” ogrody. I bardzo wdzięczne.

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 303 gości