Bezradność

Problemy z partnerami.

Postprzez sikorkaa » 17 sie 2009, o 19:50

:pocieszacz: jestem z Toba myslami chlopie, choc mysle, ze powinnam dac Ci mobilizujacego kopa.

jakos tak podswiadomie wierze, ze Ty jednak na ten los sie zdawac nie bedziesz tylko wezmiesz ten swoj zagiel we wlasne rece i poprowadzisz go ku zwyciestwie... :ok: facet jestes !!
sikorkaa
 

Postprzez caterpillar » 17 sie 2009, o 20:43

ok cyprian zrozumialam ,ze to Twoja teoria poparta diagnoza psychologa i myslalam ,ze pytasz o to czy: brak ojca w twoim dziecinstwie moze miec wplyw na obecne relacje w Twoim zwiazku

i tak tez odpowiedzialam twierdzac ,ze moze miec wplyw ale Ty rowniez masz wplyw na swoje zycie jesli "przepracujesz" swoje braki ,problemy z tym zwiazane(jesli je posiadasz-ty wiesz najlepiej!)

co do gierek nadal uwazam ,ze gracie

A kiedy sama zadzwoniła to ja telefon odebrałem bez wyrzutów i złości i normalnie rozmawiałem z dziećmi i jak zwykle dość oschło z nią.

rozmawiales z nia dosc oschle bo co?

czy nie dla tego ,ze wasze relacje sa jakie sa a problem ciagle tkwi jak drzazga w palcu?nie da sie zapomniec co?

NIEPOTRAFICIE ROZMAWIAC bo ciagle za uszami brzecza wam jakies zale,pretensje i uwazam ,ze bedziecie sie bawic w kotka i myszke dotad az nie powiecie sobie wprost o co chodzi? jak widzicie swoje zycie za kilka lat zyjac tak dalej???

rozumiem ,ze impreza zdarzyla sie z dnia na dzien i rozumiem ,ze wyslanie smsa jej z informacja tez nie wchodzi w gre.tak?

wiem ,ze to jest czepianie sie pierdol ale wy chyba sobie tak podswiadomie dokopujecie.
Mysle ,ze tkwisz w tym zwiazku wbrew sobie i takie zachowania zaczynaja Ci wypelzac spod marynary..moze zbyt daleko posunieta interpretacia ALE

bedziesz z nia z lojalnosci ale bedziesz traktowal ja jak swojego wroga a ona bedzie Ci na kazdym kroku dosrywala,bo nie moze dostac tego czego chce a nie moze dostac czego chce bo jest jaka jest wobec ciebie.
I heja krecimy sie wmieszjamy w to dzieci bedzie weselej.

Ja nie twierdze ,ze nie masz problemu uwazam ,ze nie masz odwagi ,sily aby to bledne kolo przeciac.

Pytasz o kogos kto byl w takiej sytuacji a nie wytarczy ci ze my jestesmy z takich "radosnych" rodzin? ze teraz walczymy aby zyc normalnie bo tatus i mamusia uprzykszali sobie zycie?

Cypranie kolejny raz pada pytanie czego Ci zyczyc? jak Ci pomoc?

......... masz jakis pomysl?

dodam: jesli nie mozesz zrobic czegos dla rodziny co mozesz zrobic dla siebie?
mozesz isc do psychologa?

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 17 sie 2009, o 21:57

@abssinth, każdy ma swoją teorię. To co nazywasz puzzlami, a co jest niczym innym tylko mitem o ludziach przepołowionych i do dziś szukających swojej drugiej połowy to może być ładna romantyczna historia. Pozostańmy przy teorii, że każdy ma swoją własną.


bardzo, bardzo prosze nie przypisywac mi slow, ktorych nie wypowiadam...od mitu dwoch polowek jest mi bardzo, bardzo daleko...
zaczynajac od podstawy tego mitu - wg niego kiedys Ty i ta druga osoba byliscie jednoscia...teraz podzieleni,szukacie siebie nawzajem, by zlaczyc sie w cudownej harmonii na wieki, tak? mit zaklada rowniez, ze jest na tm swiecie tylko jedna taka osoba, a kiedy juz sie odnajdziecie,wszystko bedzie wspaniae i cudowne....bo tylko ta osoba jest Ci przeznaczona...

to, o czym mowie, nie zaklada wyjatkowosci - wrecz przeciwnie, jest bardzo wiele osob, ktore pasuja do Twojego, mojego, czyjegokolwiek puzzla....te puzzle sa bardzo schematyczne, zwlaszcza w ukladach toksycznych. Sa na tym swiecie setki, tysiace osob reagujacych tak samo jak Ty. Tysiace kobiet reagujacych jak Twoja zona. w tym momencie wychowujecie dzieci, ktore beda przejawialy identyczne reakcje....albo kata, albo ofiary, w zaleznosci od tego, z ktorym z rodzicow sie bardziej utozsamia.

po drugie, teoria puzzla nie zaklada jednej osoby na cale zycie - my sie zmieniamy, partnerzy sie zmieniaja, osoba, ktora kochales rok temu juz jest kims innym....Ty jestes kims innym...byloby okrucienstwem dla obojga zwiazac ludzi na innych poziomach rozwoju i samoswiadomosci razem na cale zycie...

widzisz, ja nie jestem polowka i nie szukam polowki.
jestem caloscia.
i tylko z inna caloscia chce spedzic zycie, nie z polowka, ktora sama nie moze istniec.

sadze, ze wyjasnilam? :)

zycze odnalezienia Rycerza w samym sobie....

pozdrawiam,A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 17 sie 2009, o 22:08

to ja sie przyczepie tylko do jednego :wink:

"partnerzy sie zmieniaja, osoba, ktora kochales rok temu juz jest kims innym...."

nie e :P to nadal ta sama osoba tylko zmienia sie jej bagaz doswiadczen byc moze spojrzenie na swiat..no chyba ,ze na skutek powaznej choroby ma zmiany w osobowosci :wink:

ogolnie wylozona teporie puzla rozumiem jasno

pozdrowka!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 17 sie 2009, o 22:11

no dobra, moze byc kims innym :) niekoniecznie jest :)

a moze Tobie sie wydaje taka sama lub bardzo podobna, bo po prostu rozwijacie sie w tym samym kierunku?


sciski,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 17 sie 2009, o 22:47

niee
kiedys na zajeciach z pomocy psy. pani zadala cwiczenie ,aby przypomniec sobie siebie jako dziecko i zadac sobie pytanie "czy jestesmy nadal ta sama osoba czy moze inna?" i ja powiedzialam ,ze "inna" i wtedy dostalam dlugi wyklad na to, ze sie myle hehe

mozemy zmienic swoje zachowanie,poglady itd jednak osobowosc i to co z nia zwiazane,wszelkie sklonnosci itp.zostaja niezmiennie..podobno :wink:


sory za offtopa :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Abssinth » 17 sie 2009, o 23:02

hmmm cat

pogadamy sobie jak sie zobaczymy na ten temat, ok ?

sorry za offtop tez :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 18 sie 2009, o 00:46

są jakies badania, że faceci generalnie nie odchodzą "na pusto", ale dopiero wtedy, gdy zyskują motywację poza sobą i się zakochają w innej kobiecie

a kobietom nie przeszkadza odchodzić nawet do samych tylko siebie

historia mojego małżeństwa potwierdziła przypadek nr 1, osobnik ów zasilił statystyki owych badań... dwukrotnie :) ze mną i moją poprzedniczką
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez caterpillar » 18 sie 2009, o 11:52

Abss i tak mam racje :P

biscuite
hmm czyli motywacje w postaci innej kobiety? hmm ciekawe ciekawe

:) pozdrawiam
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 21 sie 2009, o 06:51

Cyprian napisał(a):Tak jak pisałem, tak jak temat wskazuje jestem zrezygnowany, czuję się bezradnie.

"Każdy ma swoje Westerplatte", jak powiedział JP2.

Ja to myślę, że jak się nie wie, czy chce się tak czy siak - że wtedy jest najgorzej... ale gdy się już wie, to pozostaje TYLKO to realizować. Mamy w życiu pewne zadania do "wykonania" i je po prostu wykonujemy w taki sposób, czy w inny. W sposób, w jaki potrafimy, na jaki mamy siłę i zgodnie ze swoją wizją... aby tylko ta wizja była.

Najprościej byłoby powiedzieć: a zostaw to w cholerę chłopie, po co ci taka szarpanina. Tak byłoby najprościej... ale niestety - w życiu tak prościutko to nie jest.

Ja Ci Cyprian kibicuję, cokolwiek by nie było.

:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Cyprian » 23 wrz 2009, o 18:19

wlaśnie zabrałem rzeczy i jestem u mamy. brzmi co? u mamy..mamusi, znowu powod dokpin na moj temat.

wrocilem z pracy, wszytsko bylo ok. po 20 min przyszla siostra malzonki, malzonka zaczela miec do mnie pretensje o to i owo. oddalem, tj odpowiedzialem krzykiem na krzyk.
padl pierwszy gnoj. potem 10 min slyszalem uwagi na temat moj i rodziny. zripostowalem w koncu tym samym. uslyszalem ze to ja nie mialem rodziny a moj ojciec pieprzyl sie pod moim nosem. nazwalem ja swinia. ona kontynuowala. w koncu wzialem telefon i powiedzialem ze bede nagrywal. zaczela wyrywac telefon, nie mogla sie powstrzymac uderzylamnie w glowe,telefon wyrwala i rzucila nim o podloge: rozpadl sie na 2 czescie. wyszla z domu (planowala wizyte u lekarza). ja wyszedlem tez, zabierajac kilka rzeczyi smsem informujac ja ze zloze papieryi chce ustalic kwesitie opieki.
juz zaczelay sie pierwsze telefony, odebralem, rozlaczyla. potem znowu, ja rozlaczylem po tym jak znowu zaczela mnie atakowac.
chce mi sie plakac. nie wiem jak sobie z tym poradzic. nie mam praktycznie wsparcia z niczyjej storny. moja matka tylko kreci nosem. dzieci, dzieci - wiem ze bedzie robila problemy. wiem, ze teraz znowu bedzie atakowac, wyzywac, upodlac mine. w przerwach w telefonowaniu do mnie bedzie rozmawiac ze swoimi bliskimi a ja bede zlym tchorzem co to zostawil sama matke z dwojka rzeczy, w dodatku jeszcze za mieszkanie nie zaplacil.
to ze mam wyprowadzic sie slyszalem srednio 2-3 razy w tygodniu. wkoncu to zrobilem,aleboje sie ze tylko na kilka godzin. w ogole czarno to wszytsko widze i jest mi niesamowicie przykroz powodu dzieci. co dzien starszej cos wycinalem, malowalem, czytalem co wieczor, angielski ostatniozaczelismy przerabiac. przepraszam za brak polskich liter i literowki.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 23 wrz 2009, o 19:35

witaj cyprian po dlugiej przerwie :) ciesze sie, ze sie odezwales - tak myslalam, ze na lepsze sie nic nie zmienilo jesli chodzi o Wasze relacje. ja doskonale wiem, ze TAKIE kobiety sie tak same z siebie nie zmieniaja :? niestety ....

mimo wszystko gratuluje Ci decyzji, podejrzewam, ze z poczatku bedzie ciezko - zwlaszcza ze wzgledu na dzieci, tak pieknie piszesz o Waszych relacjach i podziwiam Cie, ze jestes tak wspanialym ojcem :slonko: :oklaski: ale nalezy Ci sie odpoczynek - od tych wyzwisko, awantur, halasu. masz swiete prawo do spokoju i korzystaj teraz z niego.

nie wiem czego w tej chwili potrzebujesz - jakich slow .... jakich gestow .... dlatego po prostu Cie przytule, placz tyle ile Ci potrzeba, nie kryj tego przed samym soba. mnie tez sie zdarza plakac.

w ten weekend przedstawilam rodzicom mojego chlopaka, matce tez. mialam pietra, bo bylam pewna, ze wywinie jakis numer. a jednak nie - wiem, ze udawala, grala przed nim jaka to jest wspaniala, jaka to cudowna ... :roll: a na koniec uslyszalam slowa chlopaka: 'wiesz co, z tym zlym kontaktem z matka to jednak przesadzilas. to naprawde mila kobieta.' no pewnie k .... ze mila :evil: - dla obcych.

cyprian, cokolwiek sie teraz stanie - mocno Cie wspieram. z tej kobiety juz nic nie bedzie - to przykre i oceniajace - wiem, ale jednak racja. za dlugo juz zyje w podobnym koszmarze.

pozdrawiam Cie serdecznie :buziaki: :kwiatek2: :pocieszacz:
sikorkaa
 

Postprzez Abssinth » 23 wrz 2009, o 21:01

Cyprian....kibicuje Ci.

wybierz sie do psychologa, to bedzie najepsze w Twoim przypadku....dostaniesz profesjonane wsparcie, cos na przeciwwage tego paskudztwa, ktore leci teraz na Ciebie z kazdego kierunku....

trzymaj sie cieplo.

wiesz, ze nawet jesli teraz beda problemy - dzieci wiedza, kto jest dla nich dobry. ich sie nie da oszukac....nie na dlugo, przynajmniej :)

sciskam mocno.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Cyprian » 23 wrz 2009, o 23:50

milo Was widzieć. mimo, że tyle się nie odzywałem wy tu teraz jesteście ze mna. dzieki.

o 19:30 worciłem do domu. oczywiscie cora ma temperature. jakiz wiec mialem wybor. cora od 20 spi a ja wysluchuje. juz 2 razy wychodzilem z domu, 2 razy wracalem. lawiruje midzy pokojem dzieci a duznym gdzie od kilkumiesiecy spie. a w slad za mna ona. i tak w kolo.
tyle co poszla do siebie. sek w tym ze naprawdopodobniej tylko podregenerowac akumulatory, a potem dalej to samo. a co ja zrobie jutro? ja pier...nie wiem co innego moge powiedziec. tylko przeklenstwa cisna sie na usta. dostalem juz w leb, jak godzine temu uslyszalem "bo mi sie nalezalo".
nie widze dla isebie wiekszych szans.
brata syn ma adhd. slysze ciagle ze to wina jego i bratowej. i ze ja tak samo swoje dzieci doprowadze do takiego stau. w ogole jestem jeszcze gorszy niz brat, bo on chociaz rodizny pilnuje. i tak ciagle musze znaosic bluzgi na omj temat i mojej rodziny. jestem idiota, gnoj, gowniarz..
ale co ja zrobie jutro. co ja zrobie w piatek? a weekedn i dwa dni wolengo?
juz sie zblizyc probowala, przytulic...nie dalem. wiec znowu offensywa.
w leb sobie strzelic. chcialbym tryumfalnie jej powiedziec zegnaj. ale sa dzieci, a nim podrosna to jeszcze wiele lat. w leb sobie strzelic.
wsparcia z nikad szukac.
znowu tylko moge powiedziec, że czuje sie bezradny.
chwilami mysle, ze ona w koncu nie wyrobi i wezmie noz, ze zrobi mi afere w pracy itp.
naprawde wszytsko jest mozliwe, tylko co mam robic, tego nie wiem.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez caterpillar » 23 wrz 2009, o 23:58

:? :szok: szkoda mi waszych dzieci cyprian...
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 241 gości

cron