mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez dobranocka » 16 wrz 2008, o 23:05

W tym "problem" że trzyma nas ta nadzieja, że jednak w końcu okażemy sie w ich oczach tymi jednynymi. Jesteśmy przy nich, bo dają nam ułudę-namiastkę tego co potrzebujemy a my wierzymy że to się zmieni. Naprawdę nie wiem jak to będzie, ale na ten czas żeby w ogóle zrezygnować, byłoby to dla mnie jak rozstanie, na pewno bolałoby - niestety.
A czy warto czekać, ja jeszcze chcę, za wcześnie też u mnie na jakieś poważne rozmowy...ale zaczęłam bardziej egzekwować swoje potrzeby, jeżeli mu zależy to nie zignoruje ich, mnie (tym bardziej, że to nic takiego)
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez nana » 17 wrz 2008, o 08:54

dobranocka napisał(a):A czy warto czekać, ja jeszcze chcę, za wcześnie też u mnie na jakieś poważne rozmowy...ale zaczęłam bardziej egzekwować swoje potrzeby, jeżeli mu zależy to nie zignoruje ich, mnie (tym bardziej, że to nic takiego)

i tu się zgadzam z dobranocką! czasami za wcześnie jest na rozmowy, ale warto sobie wyznaczyć granice czasowe. żeby nie wyszło tak, że po 2 latach ciągle "jest za wcześnie". Ja już myślę o tym jaka powinna być ta granica. Może do Sylwestra? Nam wtedy stuknie pół roku... moim zdaniem, to już taki czas, że można pogadać poważniej. w tym czasie jak najbardziej mam w planie egzekwowanie potrzeb! apropo's to... upss... wyszło mi wczoraj na terapii, że podoba mi się ten układ, bo czuję się w nim kompletnie bezkarna!:) I to prawda - ja już sobie tak swobodnie egzekwuję potrzeby, że niedługo dojdzie do tego, że zadzwonie i wprost powiem "kochanie, wpadnij dzis wieczorem, bo mam ochotę pójść z tobą do łóżka":))))
liczę na wasze poczucie humoru, zeby nie wyszło, że mam tylko takie potrzeby!!!!
natka7911 napisał(a):Jestem po rozmowie z NIM, on wie ze sie zaangazowalam, i ciagle powtarza ze mnie o to prosil zeby tak sie nie stalo, ale czy my kobiety jestesmy w pelni zapanowac nad swoimi uczuciami, ja tez nie chcialam sie angazowac,chcialam podejsc do tego wszytkiego na luzie, i po czesci mam zal do siebie. On twierdzi ze narazie nie umie spojrzec na to inaczej, ze moze jeszcze potrwac to nawet ze 2 lata, zanim odetnie sie od przeszlosci. Ale mnie lubi, lubi spedzac czas ze mna , rozmawiac, chce miec we mnie oparcie, ale nie umie jeszcze kochac, choc jestem dla niego bliska osoba.
Ja tez go lubie, nie wiem to co czuje jest takie dziwne, bo ja chyba miloscia tego nie moga nazwac, ale to jest takie cos, czego nie umiem ubrac w slowa....
Dla mnie to wygląda tak jakby faktycznie coś miało z tego być. Ja bym to zrozumiała tak, że ON chce cię zatrzymać przy sobie mimo, ze złamałaś zasady i się "zaangażowałaś". W sumie mój "przyjaciel" chyba właśnie dochodzi do tego punktu. Moim zdaniem, to dobry punkt, bo oznacza akceptację mojego "zaangażowania", które wczesniej budziło dziki stach i panikę:) a z tego punktu to już całkiem niedaleko od akceptacji jego "zaangażowania". No przynajmniej tak to widzę.
Dlaczego ja też nie potrafię powiedzieć, że go KOCHAM? Jakbym miała się wysilić na definicję, to powiedziałabym, że łączy mnie z nim uczucie znacznie bardziej świadome niż miłość. Ale jakie????
ewka napisał(a): A czy nie jest tak, że trwając w takim układzie, który na tę stronę już nie układu, ale związku... że on na tę stronę raczej się nie przewróci i tym samym zabieracie sobie szansę na normalny związek?
nie zrozumiałam pierwszej części Ewo :((( ale co do drugiej, to jasne, ze masz rację, chwilowo sobie odbieramy, ale ja moim zdaniem wyjdę z tego "układu" dużo bardziej pewna siebie nawet jeśli zakończy się klęską. Poza tym nie mam zamiaru czekać na NIEGO w nieskończoność (granice!)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Szafirowa » 17 wrz 2008, o 10:36

---------- 10:31 17.09.2008 ----------

Nano, a ja oceniam to wręcz przeciwnie do Ciebie - kolega Natki jest szczery do bólu, za co właściwie możnaby odczuwać wdzięczność. Facet stawia sprawę tak jasno, że bardziej już chyba nie można - otwarcie mówi o tym, że z jego strony nie ma zaangażowania emocjonalnego, nie ma miłości, nie ma tego kocham, na które Natka tak czeka.
Szczerze stwierdził, że ją lubi i lubi spędzać z nią czas - ale nie kocha ! I na dobitkę, nie wie czy kiedykolwiek pokocha.
Dla mnie byłaby to sprawa stracona i bezprzyszłościowa.

Chyba, że umiałabym zacząć traktować tego faceta jak kogokolwiek, jak każdego innego, jak sąsiada, z którym miło jest zamienić kilka słów o pogodzie czy cenie jabłek w pobliskim warzywniaku.

Ale jeśli wiedziałabym, że nie stać mnie emocjonalnie na takie odcięcie się od niego, to wolałabym zrezygnować z jakichkolwiek kontaktów żeby UCHRONIĆ SAMĄ SIEBIE i dać sobie szansę na MIŁOŚĆ a nie substytut.

Nie łudźmy się, facet który proponuje kobiecie przyjaźń - obojętnie w jakiej formie by tego nie zrobił, obojętnie jakich słów do tego używa ... tak naprawdę liczy jeszcze na trochę fajnego seksu bez zobowiązań i tyle.

---------- 10:36 ----------

Jeszcze jedno - delikwent czasem naprawdę ma na myśli przyjacielskie relacje i chce pozostać w koleżeńskich stosunkach.
Ale to oznacza, że będziecie musiały akceptować go takim jakim jest ... nawet jeśli zwiąże się z inną kobietą, którą pokocha.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Sanna » 17 wrz 2008, o 10:54

Szafirowa, myślę tak jak Ty. Ja psychicznie nie byłabym w stanie funkcjonować w układach:
a) ja jestem zaangażowana, on nie- ale czekam aż to się zmieni
b) ja jestem zaangażowana, on nie- nie przeszkadza mi to.

Myślę że Nana podchodzi racjonalnie , jeśli dla wersji a zakłada limit czasowy. Natka też chyba powinna o tym pomyśleć.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez natka7911 » 17 wrz 2008, o 11:10

czesc dziewczyny:)

Otoz jak mowilam wczesniej "moj przyjaciel" mowi ze nasza znajomosc moze obejsc sie bez seksu. Nie wiem jak bedzie bo wlasnie przy nastepnym spotkaniu mam zamiar byc twarda;)

Mam mieszane uczucia, owszem moze gdybym zniknelam na jakis czas z jego pola widzenia, moze by cos zrozumial, ale to tylko takie gdybanie. Powiedzialam mu, ze ja mam duzo takich zwyklych kolegow, i jesli mam byc taka zwykla kolezanka dla niego, to zakonczymy nasze codzienne rozmowy a tym bardziej spotkania, oczywiscie powiedzial ze tego nie chce. Dziewczyny naprawde targaja mna rozne emocje, staram sie zdystansowac do tego, nie wiem na ile mi sie uda, oczywiscie nie mam zamiaru czekac na niego w nieskonczonosc, a skoro to uklad bez zobowiazan to mam zamiar sie spotykac z innymi i nawet mu sie nie tlumaczyc z tego.
Ja wcale nie chce by on powiedzial ze kocha, bo dla mnie to znaczy naprawde wiele to slowo, ale pragne bym znaczyla cos dla niego.

Tak jak Nana mowi :"Dlaczego ja też nie potrafię powiedzieć, że go KOCHAM? Jakbym miała się wysilić na definicję, to powiedziałabym, że łączy mnie z nim uczucie znacznie bardziej świadome niż miłość. Ale jakie???? " Ja tez tak dokladnie to odczuwam....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Szafirowa » 17 wrz 2008, o 11:31

Natko, ale jeśli w Wasze dotychczasowe spotkania "przyjacielskie" wpisany jest seks, to po pierwsze - żadna z tego przyjaźń, tylko tak jak napisałam - dla niego fajny seks bez zobowiązań, a dla Ciebie substytut miłości.
A po drugie - coś mi się wydaje, że jeśli zechcesz, żeby Wasza relacja była naprawdę przyjacielska a więc z założenia żadnego seksu (!!) to on szybko "zaprzyjaźni się" z jakąś inną kobietą ...

Bo tak naprawdę nie o przyjaźń to chodzi.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez sikorkaa » 17 wrz 2008, o 12:06

kogo Wy dziewczyny chcecie oszukac?? z tego co widze, to same siebie. tracicie jedynie czas na to niekonczace sie czekanie - czas poszukac sobie kogos, z kim stworzycie cos, czego Wy tak naprawde chcecie. do roboty - nie objac mi sie !! :)
sikorkaa
 

Postprzez natka7911 » 17 wrz 2008, o 14:36

Wiec Szafirowa, postawnowilam i sie przekonam jaka to jest przyajzn miedzy nami, bede twarda:))
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Sanna » 17 wrz 2008, o 14:54

Żeby wspomóc swoją silną wolę proponuję przed spotkaniem: nie golić nóg ani strefy bikini,włożyć barchanowe majty oraz koniecznie takie rajstopowe podkolanówki tzw. ,,antygwałty" . Ja bym się wtedy za nic nie dała przekonać do rozebrania się ! :D
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 17 wrz 2008, o 15:15

Myslisz się Sanno!:)
Ja przedoststnio właśnie nie ogoliłam nóg, strefy biki po lecie odrastają swobodnie i nie mam zamiaru ich zbyt maltretować, a na ostatnim spotkaniu (poprosił mnie, żebym po niego podjechała w jedno miejsce) wystąpiłam w dresie i to wcale nie w jakiejś wyjściowej wersji dresu, tylko zwyczajnie po domu i bez makijarzu. Efekt? Mój "przyjaciel" na poczatek wykrzyknął "ale schudłaś!" (wie, że się odchudzam i twierdzi, że zobaczył to po buzi), a potem przez pół wieczoru dyskutowaliśmy "o życiu" i jak zwykle nie szczędził mi komplementów odnośnie mojej urody (która jest tak powalająca, że on twierdzi, że nie zauważa się kilku kilo za dużo, a jak schudnę to już wogóle będę powalająca i na niego nie spojrzę jego zdaniem), inteligencji (moim zdaniem jest inteligentniejszy ode mnie, ale on zawsze podkreśla moją przewagę w tym zakresie), zdolności kulinarnych (w sumie raz mu rozmroziłam spagetti), zdolności jako kochanki (jego zdaniem jestem boginią sexu i ze mną to nie jest zwykłe "pie...") oraz że byłabym wymarzoną matką i żoną (skąd tą wiedze bierze nie mam pojęcia!)... karmi mnie takimi wywodami za każdym razem, a nieogolone nogi pozostają zupełnie niezauważone! Są dwie opcje: albo mówi to co chcę usłyszeć i traktuje mnie z jednej strony jak boginie i wyroczę a z drugiej strony jak małą dziewczynkę-księżniczkę zeby mnie zaciągnąć do łóżka albo jednak się zakochał i nie chce się do tego przyznać (przede wszystkim przed samym sobą).
W opcji pierwszej uważam, że jego wysiłki są znacznie większe niż moich dotychczasowych partnerów (z których wiernością różnie bywało), bo oni załatwiali to jednym słowem "kocham cię" i kilkoma maślanymi spojrzeniami. Opcja druga nie wymaga komentarza.

Natka, jak chcesz to próbuj być "twarda", ale czy serio chcesz z TEGO zrezygnować? Ja bym ci jednak polecała inne wyznaczanie ranic (np. czasowych). Popieram też pomysł "spotykania się z innymi".
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Szafirowa » 17 wrz 2008, o 15:55

---------- 15:54 17.09.2008 ----------

Ale Sanna pisała o rozbieraniu się Nano.
Natomiast Ty byłaś kompletnie ubrana i tylko rozmawialiście ...
Nie mógł więc zauważyć całego zestawu który jako niezawodny poleciła Sanna :) - niezawodny w sensie, że za nic w świecie nie rozebrałaby się w takiej sytuacji przed nikim.

---------- 15:55 ----------

P.S. a cóż to jest takiego owo - TO ?
Czy uważasz, że taka chora sytuacja daje Natce tak wiele satysfakcji, że nie powinna z niej rezygnować ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 17 wrz 2008, o 16:23

przedoststnim razem nie byłam ubrana... nogi nieogolone... jakoś sama o nich zapomniałam...

P.S. mi daje sporo... jakby tak nie było, to bym tego nie ciągnęła. I nie mówię tylko o sexsie, zeby była jasność. ale może jestem nienormalna, że potrafię czerpać satysfakcję nawet z nie do końca wymarzonego układu? zwyczajnie biorę z życia co się da. 10 lat spędzonych w nieudanych związkach nauczyło mnie, że warto cieszyć się chwilą. A nie ciągle martwić o przyszłośc. Ona i tak nastąpi.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 17 wrz 2008, o 17:40

No tak, ale Natka się trochę w ,, układzie " męczy więc niech włoży te ,, antygwałty" ! :)
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 17 wrz 2008, o 17:59

pewnie, ze niech włoży...tylko chodzi o to, żeby oststeczna decyzja była jej a nie wymuszona "antygwałtami na nieogolonych nogach" :))))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez natka7911 » 17 wrz 2008, o 18:27

Oj dziewczyny, ale sie usmialam czytajac Wasze opisnie i propozycje:)))

Powiem tak: po pierwsze wystepowalam juz w tzw"antygwaltach" i jemu to wcale nie przeszkadzalo, po drugie - rowniez mialam i nieogolone nogi i tez bylo w porzadku :oops:

z tym problem, ze jak my sie widzimy to spedzamy weekend ze soba( roznica 300 km), albo on do mnie przyjezdza, albo ja do niego, albo gdzies po srodku.....

Owszem zamierzam i chce zyc normalnie, nie czekac na niego, tym bardziej ze powiedzial, ze niczego nie moze mi obiecac, a ja jestem mloda i zycie przede mna.

Nawet nie zamierzam niczego ukrywac przed nim.

Nana, ja mecze sie w tym ukladzie, owszem jest fajnie, ale byloby jeszcze fajniej gdybym i ja podchodzila do tego na luzie. I to jest dla mnie pewnie kwestia czasu kiedy powiem DOSC!!!!!
Dziewczyny oddalam sie od niego, zobaczymy jak dlugo dam rade...
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 122 gości