adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 3 sie 2014, o 02:09

beta ha ha
prosić kochankę ażeby się zgodziła na zeznania?
beta, zanim pójdziesz do prawnika
przeczytaj sobie proszę jakikolwiek poradnik w necie
odnośnie rozwodów
no po prostu nie kumam, jak szykując się do rozwodu
będąc dorosłą, wykształconą kobietą
można nie zainteresować się choćby podstawami takowej procedury...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 3 sie 2014, o 05:38

Bo dopiero teraz widze jego prawdziwa twarz...nigdy nie sadzilam ze taka wiedza i prawnicy beda mi potrzebni.....ale tak czy siak ona nic nie powie , jest zepsuta do szpiku kości...bede nagrywac..moze cos sie uda....a swoja droga.....ze mna bral ślub i zyl przez tyle lat! Urodzilam mu dzieci...i mi bez problemu może spojrzec w twarz i powiedziec zdradzalem cie 10 lat.....gdyby nie ja to bys żebrała, ustawiłaś sie przy mnie....a tak bardzo zależy mu żeby ludzie nie wiedzieli.....żeby w ich oczach byc czlowiekiem nie w moich.....




..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 3 sie 2014, o 08:45

Beto, kochanki nie musisz prosić, żeby zgodziła się być świadkiem. Wystarczy, że wskażesz ją jako świadka. MUSI przyjść na rozprawę. A co powie, tego nie wiesz. Jeśli tak jak przewidujesz, skłamie, to i tak nie pogorszy to Twojej sytuacji, więc nic nie ryzykujesz, prawda? A może będzie w swoich kłamstwach niespójna i sąd to zauważy?
Pomysł rozwodu bez orzekania o winie + detektyw jest zły. Jest psychologicznie niespójny, bo rozwodzenie się bez tzw. prania brudów, po czym zbieranie kwitów, żeby w razie potrzeby pokazać je dzieciom i jego rodzinie, to jakaś sprzeczność, absurd. Naprawdę orzeczenie rozwodu z winy męża to lepsza opcja, uczciwsza, sensowniejsza (wyrok bardziej nadaje się do pokazania komukolwiek niż dowody od detektywa), mniej obciążająca dla wszystkich, również dla Ciebie.
beta501 napisał(a):a swoja droga.....ze mna bral ślub i zyl przez tyle lat! Urodzilam mu dzieci...i mi bez problemu może spojrzec w twarz i powiedziec zdradzalem cie 10 lat.....gdyby nie ja to bys żebrała, ustawiłaś sie przy mnie....a tak bardzo zależy mu żeby ludzie nie wiedzieli.....żeby w ich oczach byc czlowiekiem nie w moich.....
..

Rozumiem, że to mimo wszystko szok dla Ciebie, przykro mi :pocieszacz:
Tak jak wcześniej pisała Honest, nie musisz słuchać tych wynurzeń. Po pierwsze on może celowo koloryzować, żeby Ci dowalić. Po drugie: nawet jeśli to sama prawda, nie ma w tej chwili żadnego merytorycznego powodu, żeby ze szczegółami Ci opowiadał, jak długo, kiedy i z kim, to jest po prostu dręczenie Cię. Nie udało się zrobić na Tobie wrażenia w inny sposób, więc dokopuje Ci w taki, wiedząc, że zaboli. I w ten sposób znów ma nad Tobą władzę. Ty nie potrzebujesz tej wiedzy, wiesz już dosyć, żeby sprawę z panem zakończyć, więc nie pozwalaj się nad sobą znęcać.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 3 sie 2014, o 10:41

Kolejna ciezka rozmowa.....wyprowadzi sie i zgadza sie na orzeczenie jego winy....ciekawe jak dlugo....spokojnie ...do prawnika i tak ide.....On uwaza ze źle sie stalo ze ....poznalam prawde!! I tu jest problem a nie w tym co robil!!!.....on tylko realizowal swoje fantazje.....zakonczyl i teraz chce byc ze mna.......jemu żadne leczenie nie pomoże......aha chcial sie zapisac na terapie do seksoholikow tzn do grupy....odmowili mu przyjecia bo stwierdzili ze to jakas podpucha bo NIGDY nie spotkali TAKIEGO przypadku ..........ze to niemozliwe....
..wiec nie wiem co jeszcze wyrabial.....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 3 sie 2014, o 11:03

beta
dobry prawnik dla ogarnięcia spraw prawnych plus poorientuj sie troche sama w procedurze
dobry terapeuta dla ogarnięcia spraw emocjonalnych
bo inaczej się rozpadniesz i w tym i w tym obszarze
wyobrazasz se niestworzone rzeczy
ze kochanka w sądzie w ogniu pytan sedzi bedzie sie zachowywac jak james bond
to nie film beta :)
kochanki sa zwyklymi kobietami
jak ja na przyklad
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 3 sie 2014, o 11:06

zreszta,
juz sama lista swiadkow moze wystarczyc do tego
zeby na pierwszej rozprawie zgodzil sie na rozwod z orzekaniem o winie
zeby oszczedzic se wstydu :)

to co on wygaduje to nagrywaj
bo to tylko na dowod sie nadaje, nie do sluchania przeciez
to juz szkoda komentarza po prostu
nie przyjeli go do seksoholikow i tak dalej
co za nonsensy :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 3 sie 2014, o 11:27

Mam wszystko:) nagralam cala rozmowe....jest tam i o niej i o nich......jutro najpierw zadzwonie do sadu i dowiem sie ile czasu mam jeszcze na zmiane pozwu zeby zachowac ten termin a potem jade do prawnika i jeszcze kogos wezme od porad finansowych i wycenie wartosc tych nieruchomosci bo jemu zalezy tylko na jednej wiec przypuszczam ze reszta jest g.....no warta......a on mi tu wyjezdza ile to ja dóbr nie dostalam.....aha a jego argument zebym nikomu nic nie mowila o nim to............cyt " a nie bedzie CI wstyd z kim TY zylas??".....trzymajcie mnie...!!!!!
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 3 sie 2014, o 11:31

ON: nie działają prośby i przeprosiny, to zaczyna udawać dobrego ojca, nie działa, to przepisuje majątek, nie działa, to grozi, nie działa, to opowiada o kochankach i łożkowych podbojach, nie działa, to zaczyna znowu błagać - może tym razem się uda hihih nie działa to bierze na litość etc.

TY: nie działa rozmowa to.... dalej rozmawiasz, nie działa rozmowa to... dalej rozmawiasz, nie działa to.... dalej rozmawiasz - może tym razem się uda :D

Najważniejsze zdanie jakie usłyszałam ucząc się: nie stosujcie w nieskończonosc jednej metody, jesli nie działa to szukajcie innej, Do skutku 8)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 3 sie 2014, o 11:40

Ale jest plus tej calej sytuacji......wyleczyl mnie z leku przed samotnoscia....wyleczyl mnie z litosci i wspolczucia ......wyleczyl mnie z siebie samego.....uwolnil z wszelkich resztek uczuc jakie mnie przy nim trzymaly..... o wiele WIELE latwiej bedzie mi ruszyc przed siebie
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez biscuit » 3 sie 2014, o 11:45

beta
nie bądź też taka harda
że Cię wyleczył z lęku przed samotnością itp
miej pokorę wobec własnych deficytów
bo on zaledwie wywołał u Ciebie obrzydzenie do siebie
nie zrestrukturalizował Twojej psyche i osobowości
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 3 sie 2014, o 12:35

A cóż to takiego strasznego jest w tej samotności ?
Nie jest to tylko nakręcony wszem i wobec strach co ma WIELKIE OCZY ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 3 sie 2014, o 13:12

impresja77 napisał(a):A cóż to takiego strasznego jest w tej samotności ?


Mnie się wydaje Impresjo, że to m.in. konieczność wzięcia 100 % odpowiedzialności za swoje życie. Poza tym w samotności człowiek jest sam ze sobą, słyszy i widzi swoje mocne strony i te słabe. Dla mnie ucieczka przed samotnością jest ucieczka od siebie, zagłuszeniem siebie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 3 sie 2014, o 14:23

Honest napisał(a):
impresja77 napisał(a):A cóż to takiego strasznego jest w tej samotności ?


Mnie się wydaje Impresjo, że to m.in. konieczność wzięcia 100 % odpowiedzialności za swoje życie. Poza tym w samotności człowiek jest sam ze sobą, słyszy i widzi swoje mocne strony i te słabe. Dla mnie ucieczka przed samotnością jest ucieczka od siebie, zagłuszeniem siebie.

A co właściwie rozumiecie przez samotność? Bez zdefiniowania to jakoś trudno się odnieść.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 3 sie 2014, o 14:35

Zając, słuszna uwaga. Każdy może właściwie mówić o innej samotności :D

Mnie, w kontekście tematu, chodziło o samotność w sensie życie singielki, bez partnera. Kiedy to spędzasz wieczory tylko z dziećmi lub samemu, jesli nie masz dzieci. Cały dom jest na Twojej głowie - ale jak się mieszka z rodzicami to tutaj ta odpowiedzialność nie jest 100%, bo rozkłada się na rodziców czy rodzica.

Generalnie od wielu lat jestem przekonana, ze aby być z kimś, trzeba umieć być samemu. Bo inaczej rzucasz się w pierwsze lepsze ramiona byle tylko zagłuszyć samotność i bardzo często ten wybór jest zły. Choć czasem zdarza się tak, że po prostu poznajesz kogoś akurat w tym czasie po rozstaniu, tak też może być :D
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 3 sie 2014, o 16:07

Honest napisał(a):Zając, słuszna uwaga. Każdy może właściwie mówić o innej samotności :D

Mnie, w kontekście tematu, chodziło o samotność w sensie życie singielki, bez partnera. Kiedy to spędzasz wieczory tylko z dziećmi lub samemu, jesli nie masz dzieci. Cały dom jest na Twojej głowie - ale jak się mieszka z rodzicami to tutaj ta odpowiedzialność nie jest 100%, bo rozkłada się na rodziców czy rodzica.

Generalnie od wielu lat jestem przekonana, ze aby być z kimś, trzeba umieć być samemu. Bo inaczej rzucasz się w pierwsze lepsze ramiona byle tylko zagłuszyć samotność i bardzo często ten wybór jest zły. Choć czasem zdarza się tak, że po prostu poznajesz kogoś akurat w tym czasie po rozstaniu, tak też może być :D

A to zgadzam się w całej rozciągłości. Wręcz myślę, że nawet będąc w związku, doświadcza się "w jakimś procencie" samotności. Bo np. jakieś emocje przeżywamy w sobie tylko właściwy sposób i partner nie ma do nich dostępu czy nie rozumie ich.
Czas spędzony samotnie po rozpadzie związku, zwłaszcza toksycznego, pozwala na przypomnienie sobie lub odkrycie na nowo, kim się jest, co się lubi, jak to jest podejmować decyzje samemu, nie naginać się do niczyich oczekiwań, zajmować się rzeczami, które uważa się za ważne.
Pytanie jednak, jak widzi tę swoją potencjalną samotność Beta... Która zresztą przyznaje, że i tak w małżeństwie była sama, a znajomych zbytnio nie miała, bo żyła między pracą a domem...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 53 gości