zakochasz się.. i przejebane.

Problemy z partnerami.

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 25 lis 2014, o 21:25

impresja77 napisał(a):A co to za branża ?


im wiecej podam szczegolow, tym latwiej bedzie mozna zidentyfikowac, ze to nasza historia. nie chce, zeby wiedzial, ze tak publicznie opowiadam :( a juz nie daj boze, jak jakis znajomy od niego by to przeczytal.

wiec niewazne, jaka branza.. fascynujaca, no :)
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Honest » 25 lis 2014, o 21:29

Prawde mówiąc, to ja sama bym przyłożyła komuś kto zamachuje się na mnie butelką. Chłopak ma zimną krew, ze tylko za drzwi Cię wystawił.

Ale skoro on Cię już nie chce to po co z nim jesteś? Gdzie Twoja duma?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 25 lis 2014, o 21:32

Honest napisał(a):Gdzie Twoja duma?


nie ma tu miejsca na dume.
ja zepsulam, ja chce naprawic.

o ile to faktycznie ja zepsulam.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Honest » 25 lis 2014, o 21:42

Oboje macie destrukcyjne zachowania.
I to jest tak, że ślepy kulawego proweadzi.
Najpierw "się ogarnijcie". A potem można myśleć o związku.

Poza tym jak się wydarzy zbyt dużo rzeczy, to coś tam w czlowieku pozostaje i niekiedy nie ma mozliwości myślec o przyszłości. Niesmak pozostaje. Nie wystarczy zmienić się/coś na lepsze.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez zajac » 25 lis 2014, o 21:46

27 napisał(a):
zajac napisał(a):piszesz o nim jak o człowieku chorym


bo mysle, ze on nie wybiera, zeby sie tak a nie inaczej zachowac, tylko tak ma. nie umie inaczej. w sumie, mocno tu patrze po sobie. ale mysle tylko, pewna nie jestem. dlatego ciagle probuje go zrozumiec.

27, ja Ci napiszę szczerze, mnie się tu kojarzy znana mi z obserwacji sytuacja "tylko ja wiem, jaki on jest, tylko ja potrafię go zrozumieć, świat się na nim po prostu nie poznał". To jest tylko skojarzenie, może ono nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Myślałaś kiedyś o tym, że takie podejście wynika z czegoś w Tobie, z jakiejś potrzeby "zmiany świata", dokonania czegoś wielkiego?

27 napisał(a):
zajac napisał(a):ucieczka w alkohol zamiast po prostu picia


bo to jest ucieczka.. sama tak robie. zeby nie myslec, zeby zasnac. myslicie, ze od piatku spokojnie sobie zasypiam, wypiwszy kakao na dobranoc? no wlasnie nie.

Bywa. Ale to, że Ty też coś robisz, nie oznacza jeszcze, że Twój partner nie robi nic złego. Nie rozgrzeszasz go (to za mocne słowo, ale mam nadzieję, że rozumiesz, o co chodzi) tym, że robisz to samo.

27 napisał(a):
zajac napisał(a):Więc rozwija się zawodowo czy nie?


rozwija sie, ale nie tak szybko, jak by chcial. specjalistyczne kursy sa na przyklad w cholere drogie - a w tej branzy niezbedne.

Tu się możemy rozmijać, bo ja patrzę na pewne rzeczy inaczej -- z punktu widzenia samotnej matki. Mam po prostu inne priorytety. Akceptuję swoją pracę, czasami lubię. Nie jest to mój sposób na spełnienie i rozwój duchowy. Daje mi jakie takie poczucie bezpieczeństwa, komfort związany z brakiem kart zegarowych itp. Jest mi potrzebna. Dla mnie po prostu podstawowa funkcja pracy jest inna niż rozwój. Ograniczenia co do rozwoju zawodowego czy osobistego są wpisane w życie człowieka. Wiedząc o tym, nie porwałabym się na pracę w branży, w której są potrzebne bardzo drogie kursy, a mnie na nie nie stać i nie będzie stać z przyczyn dowolnych.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 25 lis 2014, o 22:18

Sansevieria napisał(a): czy mu ta szkoła jest do czegoś potrzebna w realowym układzie zawodowo - życiowym.


nie, wyksztalcenie jako takie nie jest niezbedne. owszem, wyksztalcenie kierunkowe przydaje sie, ale to akurat taka branza, ze doswiadczenie, doswiadczenie, doswiadczenie. i talent.

Sansevieria napisał(a):Zapisalby się na kurs językowy ale kasy nie ma? [...] Możliwe ze tak naprawdę jedyną motywacją pana jest dorównanie Tobie


nie, problem z jezykiem mial zanim mnie poznal i od dawna zdawal sobie sprawe, ze musi to zmienic. chociazby w swojej branzy - skazany jest np. tylko na polskojezyczne zrodla. to, ze raptem znalazl sie ze mna za granica, gdzie niewiele rozumie, a ja wrecz przeciwnie, musialo byc dla niego trudne. tylko czemu nie motywujace?

Sansevieria napisał(a):Czy on w ogóle lubi wyjazdy zagraniczne?


tak.
oboje mamy plany wyprawy w to samo miejsce. kontynent ogromny, a jednak wybralismy ten sam kraj. kraj rowniez ogromny, bardzo zroznicowany - a i mnie, i jego, ciagnie w ten sam zakatek tego kraju. i to wcale nie najpopularniejszy turystycznie, wrecz przeciwnie. problem w tym, ze ja chce juz, a on najpierw te kursy swoje.

Sansevieria napisał(a):Jak sama piszesz zauważyłaś, że mężczyzna może czuć sie "niefajnie" w relacji z Tobą. Owszem, może. Jesteś silną kobietą. Bardzo silną. I przypuszczam, ze sama sobie nie zdajesz sprawy, jak ta Twoja siła emanuje.


skad to wrazenie?

nie uwazam sie za silna osobe. kiedy on ze mna zerwal (byla i taka sytuacja), przez cztery dni nie wychodzilam z lozka, na zmiane ryczalam i probowalam sie upic. zameczalam wszystkich telefonami, poczawszy od mamy (z ktora mam, o dziwo, swietny kontakt), skonczywszy na bylych (ze wszystkimi mam pozytywne kontakty, a jednego z nich uwazam za przyjaciela).

teraz - caly czas - miotam sie pomiedzy dwiema skrajnymi reakcjami na nasze ewentualne rozstanie:
- zamkne dzielnie wszystkie sprawy, rzuce to wszystko w cholere i wreszcie gdzies wyjade, na spotkanie nowej, fascynujacej przyszlosci. a z nim chuj.
- moje zycie bedzie jedna wielka ciemnoscia, w ktorej bede sobie wyobrazala, jak dotyka go inna, az do szybkiego i, miejmy nadzieje, w miare bezbolesnego konca, bo tak sie przeciez zyc nie da.

jestem slaba, bardzo slaba. wystarczy jedno jego slowo, reakcja - a wpadam w dol.

kiedy go poznalam, uderzyla mnie jego ogromna pewnosc siebie i swoboda, z jaka sie czuje we wlasnym ciele. to po prostu bylo widac, emanowalo to z niego. to mnie tak zachwycilo.

Sansevieria napisał(a):Natomiast nastoletni bunt w wykonaniu pana koło 30-ki to już trochę inna bajka.


dlaczego uwazasz, ze to 'nastoletni bunt'? on mial cale swoje nastoletnie lata na bunt, i wierz mi, buntowal sie na maza.

Sansevieria napisał(a):Tak bardziej ogólnie to liczne elementy relacji "matka - dziecko" mi sie pokazują w tym Twoim związku.


to przerazajace.
po czym wnosisz?
bo sie o niego martwie? troszcze? chce jak nalepiej? no jak tu sie nie martwic o kochana osobe?

jeszcze jedna rzecz mi tutaj przyszla na mysl i nie moge sie pozbyc tej mysli. uwielbiam zasypiac przytulona do jego plecow, on nie porafi tego zaakceptowac. uwaza, ze to facet powinien przytulac kobiete, nie na odwrot.

Sansevieria napisał(a):Sięgniecie po fachową pomoc raczej Ci nie zaszkodzi, a hasło dowolne, chocby i "mam kłopoty w związku". Poznanie samej siebie w terapii indywidualnej pomoże Ci zobaczyc to, co teraz jest dla Ciebie zakryte, a co może mieć wpływ na ciąg dalszy.


raczej o specjalistyczna nazwe terapii mi chodzilo, i do jakiego specjalisty. rozumiem, ze szukac raczej 'psychoterapeuty', niz psychologa czy psychiatry, i hasla 'terapia indywidualna'?
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 25 lis 2014, o 22:34

zajac napisał(a):
27 napisał(a):
zajac napisał(a):piszesz o nim jak o człowieku chorym


bo mysle, ze on nie wybiera, zeby sie tak a nie inaczej zachowac, tylko tak ma. nie umie inaczej. w sumie, mocno tu patrze po sobie. ale mysle tylko, pewna nie jestem. dlatego ciagle probuje go zrozumiec.

Myślałaś kiedyś o tym, że takie podejście wynika z czegoś w Tobie, z jakiejś potrzeby "zmiany świata", dokonania czegoś wielkiego?


i przelalabym te potrzebe na czlowieka? dlaczego?

to nie jest tak, ze 'tylko ja' go doceniam. on jest doceniany, w pracy szczegolnie (tu jestem z niego dumna a jednoczesnie zazdroszcze, naprawde), w dzialalnosci niekomercyjnej, ma swietna pozycje wsrod znajomych. jest lubiany, czesto proszony o pomoc i w ogole. wszystko gra.

czy mam potrzebe zrobienia czegos extra, zmienienia swiata? tak, zawsze. ale na gruncie szerokim, ogolnoswiatowym, na szerokim targecie - nie zafiksowac sie na jednej osobie. na gruncie zawodowym - moja praca musi miec znaczenie.

zajac napisał(a):
27 napisał(a):
zajac napisał(a):ucieczka w alkohol zamiast po prostu picia


bo to jest ucieczka.. sama tak robie. zeby nie myslec, zeby zasnac. myslicie, ze od piatku spokojnie sobie zasypiam, wypiwszy kakao na dobranoc? no wlasnie nie.

Bywa. Ale to, że Ty też coś robisz, nie oznacza jeszcze, że Twój partner nie robi nic złego. Nie rozgrzeszasz go (to za mocne słowo, ale mam nadzieję, że rozumiesz, o co chodzi) tym, że robisz to samo.


ale robie to samo, wiec nie moge go potepiac.
pije -> nie mam prawa sie czepiac o jego picie.
lenie sie -> nie mam prawa sie czepiac o jego lenistwo.. i tak dalej.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez Sansevieria » 25 lis 2014, o 22:55

Zdecydowanie psychoterapeuta i terapia indywidualna. O nurtach terapii i o tym, jak wygląda praca w tych nurtach możesz sobie poczytać na stronie głównej tego portalu na przykład, jest taka seria artykułow przybliżających sprawę. Klikinij na "strona główna ".

Raczej nie będę sie zanadto wgłębiała w to, co mi się pokazuje, bo moze mi się pokazywać opaczne coś :)
zwłaszcza że nie ma sesnu ani zebym ja sie natrętnie dopytywała, ani Ty nadmiernie uzewnętrzniała. Uznaj że ktos coś takiego zobaczył i być moze sie nie myli, choc może też, będąc obcą osobą mającą niekompletne dane i nie posiadającą patentu na nieomylność - ten ktos właśnie walnął kulą w płot. Nie traktuj tego wiążąco.

Martwię się . Pan to dorosły człowiek, ktory nie jest chory ani nie dotknęła go zadna osobista tragedia. O co się martwisz?
Troszczę się. Jak sie troszczysz?
Chcę jak najlepiej? To zasadniczo powinno być normalne, ze się dla kogoś kochanego chce jak najlepiej. Ale to co normalne może ulec zwyrodnieniu, gdy mniej czy bardziej świadomie "wiem lepiej co dla niego/niej dobre". Zwłaszcza jeśli mniej czy bardziej świadomie działam tak, by ten kochany ktoś realizowal moją koncepcję.

To, że mnie cos wygląda jak nastoletni bunt nie oznacza ze to coś jest nastoletnim buntem oraz - można zacząć nastoletni bunt i nigdy z niego nie wyjść, do smierci w późnej starości. Bo to nie kwestia wieku metrykalnego.

Co do tego, że jesteś silna kobietą to akurat nie wrazenie moje ino opinia. Jesteś. Nieświadomą swojej siły silną kobietą. Oczywiscie masz w sobie także słabą kobietę i bezradną, ale ona jest znakomicie ukryta. Silna część ją chroni. Ty tą swoja słabosć znasz i widzisz, ale to Ty.

Z tego co piszesz to szkoła panu na nic niepotrzebna zatem trudno iżby miał motywacje. Tobie kurs pszczelarstwa też zapewne nie jest potrzebny to i nie uczęszczasz bo po co. Natomiast języka powinien sie nauczyc i tyle, ale to jest JEGO problem, a nie Twój. I problemem nie jest brak pieniędzy. Widać mu ten język nie jest na tyle potrzebny żeby sie wział zań po dorosłemu. Możliwe że zwyczajnie jest leniwy, ale , że sie powtórzę - to jest JEGO problem. Jest to jest. On na tym traci a nie Ty.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez impresja77 » 26 lis 2014, o 09:52

Fascynujaco piszesz o pracy.
Udaje Ci się zamierzone projekty finalizować?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 26 lis 2014, o 09:57

kurcze.. czego nie napisze, mam wrazenie, ze na sile doszukujecie sie zachowan patologicznych. w najprostszych stwierdzeniach. ja wiem, ze ze wszystkim mozna przegiac.. ale czy w moim 'bo sie o niego martwie? troszcze? chce jak nalepiej? no jak tu sie nie martwic o kochana osobe?' naprawde trzeba sie doszukiwac przegiec?

wracasz z facetem w srodku nocy, zima, z imprezy. oboje najebani, on bardziej, chce usiasc na przystanku i spac, albo kladzie sie na sniegu -> martwisz sie o niego. ciagniesz do domu. bo co, jesli go zostawisz, a on zamarznie, zanim zgarnie go policja?

wraca do domu w srodku nocy, pijany w cztery dupy, po chwili zapada cisza. obudzil cie, wychodzisz z pokoju. spi na podlodze -> martwisz sie. przykrywasz go chociaz kocem, zeby nie marzl tak do rana.

kolejny dzien widzisz, jak wraca do domu i pierwsze co robi, to otwiera piwo i odpala gre -> martwisz sie. cos sie dzieje z nim, zlego, i sie martwisz. a na punkcie uciekania w gry to akurat jestem wyczulona, bo sama bylam uzalezniona od gier, wiem jak to wyglada i jak wciaga. ponad rok przesiedzialam grajac calymi dniami.

wiesz, ze mial plany na weekend, tyle mieliscie razem zrobic, a on do popoludnia nie chce wyjsc z lozka -> martwisz sie. wiesz, ze w niedziele powie ci 'znowu nic nie zrobilismy'. i wcale mu nie bedzie z tym dobrze.

trzeci dzien siedzi w domu, nie chce wyjsc nawet po bulki. wyciagasz go na spacer, bo to najstarszy chyba znany sposob na poprawienie humoru, on uparcie nie chce -> martwisz sie.

Sansevieria napisał(a):Troszczę się. Jak sie troszczysz?


ja sie nie troszcze jakos mega, bo to niezalezny czlowiek, ktory i tak zawsze zrobi, co zechce.. i nie mam na niego wplywu i tak zadnego.

kawe zrobie rano. zaproponuje sniadanie, chociaz wiem, ze i tak odmowi (ale sie nie obraze, jesli odmowi). powiem, ze nie musi po mnie przyjezdac nas dworzec na przyklad, bo wiem, ze to daleko i ze szkoda mu czasu (i tez sie nie obraze). nie troszcze sie jakos przesadnie, tyle, co o siebie. na przyklad jak sobie kupie sok, to jemu ciastka, bo - w przeciwienstwie do mnie - lubi. albo, kiedy nie jadlam miesa, gotowalam dwie zupy - jemu na miesie, na przyklad. i nigdy nie mialam z tym problemu.

Sansevieria napisał(a):Chcę jak najlepiej? To zasadniczo powinno być normalne, ze się dla kogoś kochanego chce jak najlepiej. Ale to co normalne może ulec zwyrodnieniu, gdy mniej czy bardziej świadomie "wiem lepiej co dla niego/niej dobre". Zwłaszcza jeśli mniej czy bardziej świadomie działam tak, by ten kochany ktoś realizowal moją koncepcję.


wierzcie mi, na niego nie mozna wplynac. w zadnym aspekcie zycia. absolutnie nie chce go tez zmieniac, bo w takim nim sie zakochalam, a nie w innym. a po drugie, przeciez ludzie sie nie zmieniaja.

ale widze, ze on moze w zyciu wiecej i ciagne go do gory (chociaz, teraz.. teraz to ja go pewnie ciagne w dol :/). wlasciwie, w zdrowych czasach tego zwiazku, oboje sie ciagnelismy do gory - jakkolwiek abstrakcyjnie by to dla was nie brzmialo. i on sam tak mowil od poczatku: 'jestes inspiracja. motywujesz mnie do dzialania. sprawiasz, ze mi sie chce'.

wiec.. nie, nie sadze, zebym przeginala. bo ja przede wszystkim na nic nie nalegam - juz sie nauczylam, ze to nic nie da w stosunku do niego.

'poszlabym na spacer, pojdziesz ze mna?' 'nie mam ochoty' 'moze jednak?' 'nie, idz sama' - no, to ide. a nie, ze foch.

kiedy nie zgadzamy sie w wyborze filmu na wieczor, proponuje podzial: dzisiaj ty wybierasz, ja jutro. i jest ok.

ja chce zasnac w ciszy, ty chcesz ogladac telewizje -> tu dlugo nie wiedzialam, co zrobic, bo nie jestem w stanie zastac nawet przy uspionym laptopie (wiatrak chodzi), a przy telewizorze, filmie, muzyce - nie ma opcji. opcja, ze dzisiaj zasypiamy po mojemu, a jutro po twojemu tez nie dziala - nie zasne tak dlugo, az on zasnie, i wreszcie moge wylaczyc. ale tak, chce zasypiac w ciszy i nie ukrywam, ze wlaczenie czegokolwiek, 'byle cos lecialo', to glupota. czasem proponuje wtedy 'to ty sobie obejrzyj, a ja bede spac w drugim pokoju' ale nigdy 'wez to wylacz, bo spac nie moge'. nie wiem, jak tu znalezc kompromis, bo nie chce, zeby przeze mnie zmienial swoje przyzwyczajenia.

jesli chcialabym cos w nim zmienic.. to chcialabym, zeby spedzal czas kontruktywnie, a nie uciekal w gry. i chociaz to jego zachowanie pojawilo sie niedawno, nie potrafie tego zaakceptowac. mysle, ze to dlatego, ze sama zmarnowalam kawal zycia grajac.

i chcialabym, zeby nie budowal tej sciany milczenia wokol siebie i mnie nie odpychal. chcialabym, zeby powiedzial 'kochanie, ja teraz bede sie do ciebie nie odzywal przez tydzien, bo taki mam schemat, ale kocham cie i wroce'. i juz. i tak, mowilam mu to.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez 27 » 26 lis 2014, o 09:59

impresja77 napisał(a):Fascynujaco piszesz o pracy.
Udaje Ci się zamierzone projekty finalizować?


tak.
jesli naprawde tego chce.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez zajac » 26 lis 2014, o 10:00

27, widzę, że stopniowo coraz wyraźniej rysuje się tu obraz nadużywania alkoholu przez Was oboje. Niektórych opisywanych przez Ciebie sytuacji zwyczajnie by nie było, gdyby nie fakt, że co najmniej jedno z Was było pod wpływem. Mam wrażenie, że jest to problem lekceważony przez Ciebie, traktowany jako sprawa między Wami dwojgiem -- skoro oboje pijecie, to i nawzajem sobie pozwalacie, konsekwentnie. Ale toksyczny wpływ alkoholu na organizm nie znika magicznym sposobem w momencie, kiedy ktoś POZWOLI się napić.
Sytuacja zostawienia Cię na ulicy bardzo niefajna. Ale z drugiej strony założenie, że pijany facet weźmie za Ciebie odpowiedzialność, jest wg mnie lekkomyślne. Podobnie jak powrót z imprezy w czasie mrozu -- uważasz, że stanęłaś na wysokości zadania, bo dotaszczyłaś go do domu, ale co by było, gdybyście oboje zasnęli na tym przystanku? Czy wyciągnęliście jakieś wnioski z tych sytuacji?
Czy sytuacje konfliktowe rozwiązujecie na trzeźwo? Oczywiście nie musisz mi tutaj odpowiadać, ale może warto, żebyś się temu przyjrzała?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez biscuit » 26 lis 2014, o 10:22

"chce, chce, chce"
to postawa dziecięca, z dozą naiwności i magicznego myślenia

masz faceta po podstawówce
dysfunkcyjnego
regulującego emocje alkoholem i grami

a chciałabyś empatycznego, kreatywnego, komunikatywnego, zaradnego dżentelmena
który odpowiedzialnie traktuje samego siebie, Ciebie i Wasz związek

jak to się mówi brzydko "z goowna bata nie ukręcisz"
to nie Titanic, Ty nie Kate Winslet a on nie di Caprio

no i niezmiennie powtarzam
wg mnie Ty nie masz problemu z nim
Ty masz problem z sobą, że nie radzisz sobie w dość oczywistej sytuacji z tym facetem
którą nam tu opisałaś
gdyż co by się nie stało - jak twierdzisz - nie odejdziesz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez biscuit » 26 lis 2014, o 10:30

27 napisał(a): ja po prostu uwazam, ze wiekszosc problemow w zwiazku wynika ze zlej komunikacji.

no i tak ogólnie wspomnę jeszcze
że ludzie, zwłaszcza pary
nadużywają pojęcia "problem komunikacyjny"
bo to nie dość że ładnie brzmi
to jeszcze daje nadzieję na przyszłość
że nauczymy się rozmawiać a wszystko będzie dobrze

tymczasem guzik z pętelką
większość tych problemów to nie problemy komunikacyjne
tylko dużo głębiej w psychice umiejscowione problemy emocjonalne, osobowościowe partnerów
bądź duże deficyty w samej relacji
i tu nie wystarczy zamiana komunikatów z "Ty" na "Ja"
bądź inne techniczne sztuczki rodem z "komunikacji bez przemocy"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: zakochasz się.. i przejebane.

Postprzez biscuit » 26 lis 2014, o 10:39

i jeszcze jedno
pójdziesz na psychoterapeuty lub psychologa
to nikt Ci tak brutalnie kawy na ławę nie wyłoży jak to widzi
tak jak my tu piszemy, każdy pisze co uważa
tylko sama będziesz dochodzić do własnych wniosków
odkrywać to i owo w sobie i w relacji
może zajmie to Ci rok
ale będzie to wartościowe
bo tu czytasz wprost, ale nie jest to w żaden sposób TWOJE
natomiast wnioski, do których sama dojdziesz w pracy terapeutycznej
będą częścią Ciebie samej
to nie będzie zderzenie się z cudzym poglądem
który owszem, może zasiać jakieś ziarno
które wykiełkuje albo i nie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 203 gości