przez zdalnytata » 6 sie 2014, o 08:19
Czesc.
Dawno nie pisalem nic w moim watku, ale zagladam tu regularnie i czytam wpisy, ktore moglyby rzucic jakies swiatlo na moja sytuacje. Upewnilem sie w jednym - i to Wy dziewczyny stanowczo o tym piszecie - nie ma jakiejkolwiek mowy o obrazaniu dziecka przez partnera (mowie tu o mojej ex i jej "tekstach" wobec mojego syna z poprzedniego zwiazku. Minal juz miesiac i tydzien odkad sie wyprowadzilem. Nie jest lekko, bo tesknie bardzo, ale wiem, ze musze odzyskac swoja godnosc. Wrocilem na terapie i mam jeszcze sporo do zrobienia ze samym soba. Plusy? Od miesiaca nikt nie nazwal mnie skurwysynem lub zlamanym chujem. Nikt nie obrazil mojego syna. Nie dostalem po glowie, mam czas na prace ale i na aktywnosc fizyczna i rozwoj osobisty. Duzo czytam, jezdze do corki i powoli docieram do samego siebie. Znajduje odpowiedzi na nurtujace pytania: dlaczego nie wyszlo? co ze mna nie tak? co z nia nie tak? I jestem coraz blizej samego siebie i bardzo mi sie to podoba.
Czekam tez, az ONA zacznie pracowac nad soba i myslec o rodzinie. Mam nadzieje, ze jeszcze jej zalezy, choc nadzieja ta jest juz tak mala, ze prawie niewidzialna...