ratunku...

Problemy z partnerami.

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 22:05

Tych zrodel, na bazie ktorych powstalo moje uzaleznienie zaczynam wlasnie byc swiadomy. Ta swiadomosc boli.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez Księżycowa » 23 lip 2014, o 22:57

No świadomość takich rzeczy nie jest przyjemna... bo to w sumie sporo smutnych i przykrych wiadomości... jak maja nie boleć?
No ale nie będą tylko boleć... najgorszy jest początek... później znajdują się inne emocje... które pozwalają powoli ruszać z miejsca... ale oczyścić się trzeba - zobaczyć, zrozumieć i zrobić samemu porżadek z tym co tak uwiera... Wszstko ma swój czas.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 23 lip 2014, o 23:07

Fajnie. Dam rade.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 24 lip 2014, o 13:04

Jak sie dzisiaj czujesz Zdalny?? Bo ja dzisiaj znow zle.....dajesz rade?? Napisales jej ten list??
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 24 lip 2014, o 13:36

Dzis wyjatkowo dobrze. Zabralem wczoraj reszte rzeczy. Zmienilem status na "wolny". Ot i tyle. W nocy wrocil moj synek z nad morza. Nie jestem juz sam w wielkim domu. Do niedzieli bedzie ze mna. Co nie zmienia faktu, ze caly czas mysle i tesknie za nimi. A Ty?
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 24 lip 2014, o 13:55

:) no to mamy podobnie bo ja tez jestem sama w duzym domu z dziecmi tyle tylko ze meczy mnie robienie dobrej miny do zlej gry...ech....i tez do niedzieli bo potem pan wraca ze swojego wyjazdu i nie wiem co mnie czeka.....od wczoraj nie nosze juz obraczki...czekam na termin sprawy rozwodowej i czeka mnie jeszcze przeprawa bo maz raczej nie chce sie wyprowadzic......ogolnie czuje sie mega samotna....dojrzewam do terapii zeby jakos sie wzmocnic i umiec przeciwstawic....nie moge skupic sie na pracy nic mi sie nie chce....upieklam juz dwa serniki zeby nie myslec......i tak jakos leci.....tez kiedys napisalam list do meza dwie kartki A4 wylewajac na papier wszystkie zale...przeczytal i....splynelo po nim...dlatego bylam ciekawa jak u Ciebie z tym listem...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 24 lip 2014, o 13:59

Ty nie dojrzewaj do terapii, tylko idz natychmiast. Jak boli zab, to od razu lecisz do dentysty, prawda?
No wlasnie dlatego ja nic nie bede pisal. Bo z tego co sie zorientowalem i z wlasnego doswiadczenia i z przeczytanej fachowej literatury, tacy ludzie maja za nic uczucia innych. Ja czekam, az do rozmowy bedzie gotowa sama. Na razie jest huraganem.
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 24 lip 2014, o 14:48

No widzisz a moj jest na etapie wzbudzania litosci i wspolczucia wiec wolalabym ten huragan...tak zle i tak niedobrze....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 24 lip 2014, o 15:27

Chyba sama jeszcze nie wiesz, czego chcesz ;)
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 24 lip 2014, o 17:04

Wiem dokladnie czego chce ale walcze ze swoja slaboscia nie umiem sie przeciwstawic i to jest moj problem...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 25 lip 2014, o 08:48

I co Zdalny? Radzisz sobie ?
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 25 lip 2014, o 09:17

Mhm. Jest calkiem niezle. Dzis widze sie z coreczka. Mam nadzieje, ze nie bedzie nerwowo. A u Ciebie?
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 25 lip 2014, o 12:36

Troche zazdroszcze Ci tej sily:) u mnie dzisiaj dobrze....zapisalam sie na silownie i wlasnie skonczylam pierwszy trening:)....w tym czasie moj zaborczy pan dzwonil do mnie 3 razy i wyslal ponaglajaca eske zebym oddzwonila....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez beta501 » 25 lip 2014, o 12:37

Napisz jak po tym spotkaniu z coreczka...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: ratunku...

Postprzez zdalnytata » 6 sie 2014, o 08:19

Czesc.
Dawno nie pisalem nic w moim watku, ale zagladam tu regularnie i czytam wpisy, ktore moglyby rzucic jakies swiatlo na moja sytuacje. Upewnilem sie w jednym - i to Wy dziewczyny stanowczo o tym piszecie - nie ma jakiejkolwiek mowy o obrazaniu dziecka przez partnera (mowie tu o mojej ex i jej "tekstach" wobec mojego syna z poprzedniego zwiazku. Minal juz miesiac i tydzien odkad sie wyprowadzilem. Nie jest lekko, bo tesknie bardzo, ale wiem, ze musze odzyskac swoja godnosc. Wrocilem na terapie i mam jeszcze sporo do zrobienia ze samym soba. Plusy? Od miesiaca nikt nie nazwal mnie skurwysynem lub zlamanym chujem. Nikt nie obrazil mojego syna. Nie dostalem po glowie, mam czas na prace ale i na aktywnosc fizyczna i rozwoj osobisty. Duzo czytam, jezdze do corki i powoli docieram do samego siebie. Znajduje odpowiedzi na nurtujace pytania: dlaczego nie wyszlo? co ze mna nie tak? co z nia nie tak? I jestem coraz blizej samego siebie i bardzo mi sie to podoba.
Czekam tez, az ONA zacznie pracowac nad soba i myslec o rodzinie. Mam nadzieje, ze jeszcze jej zalezy, choc nadzieja ta jest juz tak mala, ze prawie niewidzialna...
zdalnytata
 
Posty: 55
Dołączył(a): 21 lip 2014, o 09:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 198 gości