doduś napisał(a):To wszystko jest tak cieżkie, że dziwię się czasem sobie ,że nie tracę nadziei.
Nie wolno Ci jej tracić! Nadzieja daje siłę, a tej potrzebujesz sporo, bo... cokolwiek i jakkolwiek - musisz mieć w środku wszystko uporządkowane, aby w ogóle funkcjonować i żyć najnormalniej, jak się tylko da.
Trochę się nie dziwię jej niewiary... jeśli większa część wspólnego życia przebiegała jakoś tam, ale niezbyt ciekawie - musi też jakiś czas minąć, by przemianę widzieć. I pewnie nie chodzi o tydzień czy dwa. Wybaczenie (i Tobie i sobie) mogłoby jej pomóc dobrze w tym nowym życiu wystartować... ale do wybaczenia trzeba dojrzeć, taka wola musi narodzić się w środku... czy można z zewnątrz jakoś na to wpłynąć? Nie wydaje mi się. Trzeba "robić swoje" i mieć nadzieję, że dostrzeże, jak zbawiennie wybaczenie działa. Oczywiście niczego nie gwarantuje, ale może dać wewnętrzny spokój, a wewnętrzny spokój jest nie do przecenienia...zamknąć wszystko stare i ruszać w nowe. Może opowiedz jej o lusterku?
Pozdróweczka. Jak się miewasz? Jak się miewacie?