Chce to uratowac ,pomozcie...

Problemy z partnerami.

Postprzez woman » 8 maja 2009, o 17:34

Carita, mogę się podpisać pod każdym Twym słowem.
Po prostu trafione w 10.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez matylda » 8 maja 2009, o 17:48

carita napisał(a):Wszystko, jak w moim ulubionym porównaniu, że miotając się po łące, żeby złapać biedronkę, co najwyżej możemy zadyszki dostać, a wystarczy się położyć na tej łące, spokojnie zamknąć oczy, a biedronki same cię obsiądą.


Bardzo ciekawe porównanie. Naprawdę mi się spodobało :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez ewka » 8 maja 2009, o 22:54

---------- 22:49 08.05.2009 ----------

Carita - brawo za biedronki! Czułam to i wiedziałam, że tak... nigdy nie potrafiłabym tego mechanizmu tak nazwać. Dzięki. Może się zdarzyć, że to użyję, bo... no piękne jest!

:kwiatek2:

---------- 22:54 ----------

Ladybird napisał(a):Bo za bardzo chce... bedac z nim przestaje myslec racjonalnie i popelniam blad za bledem.

No właśnie... Lad, bardzo się cieszę, że widzisz to ZA.
Mam nadzieję, że na dzisiaj nie próbujesz na siłę wszystko odkrecać, tłumaczyć i przekonywać go, że wcale nie jesteś taka rozemocjonowana.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 11 maja 2009, o 09:24

Ewka, nic nie probuje ,milcze i tyle.
nic nie moge juz zrobic,choc bardzo mi szkoda tej znajomosci. Nie moge sobie darowac swoich bledow, najgorzej ,ze zdaje sobie znich sprawe i jestem przekonana,ze gdybym inaczej pokierowala tym wszystkim, to byloby inaczej.
Cos bylo miedzy nami , czulam to ,a o to jest tak trudno.
Spotyklam sie wczesniej z innymi ,ale brakowalo mi czegos. Tu nie... Podobne cele, mysli ,zrozumienie.
Uciekl ,wystraszyl sie, wiem. Co nie znaczy ,ze czuje sie lepiej. Jest mi cholernie zle z tego powodu. To nie jest tak ,ze potrzebuje byle kogo ,kto mi da odrobine ciepla.
Wczoraj spotkalam sie z panem wiernym ,jak go ktos nazwal. Juz wczesniej kiedys sie spotykalismy ,ale ja nic nie czuje, zadnej iskierki, porozumienia, przyciagania.
Pan przystojny ,mily ,ustawiony ,blisko mieszka i bardzo zainteresowany.
chce to kontynuowac, robi to z klasa, kwiaty ,kolacje, nic za szybko....
A ja ? Mysle o tamtym ... czy mozliwa jest milosc od pierwszego wejrzenia ???
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 09:29

Ladybird napisał(a):czy mozliwa jest milosc od pierwszego wejrzenia ???


Od pierwszego wrażenia możliwe jest zauroczenie, fascynacja drugą osobą. Potem to zauroczenie przeradza się albo w miłość, albo w przyzwyczajenie, albo w nic...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Ladybird » 11 maja 2009, o 09:57

---------- 09:38 11.05.2009 ----------

Szafirowa, wiem ,ze tak sie powinno robic ,aby znajomosc przerodzila sie w cos wiecej ,w staly zwiazek na zawsze.
Myslisz ,ze mi dobrze z tym ? Jak wiem ,ze inni sa tacy wspaniali ,potrafia ,a jak mi zalezy to nie wiem ,co robie...Mam wtedy kompletne zacmienie, ..
moglam inaczej ,popsulam ..
Moje historie sa inne ,z panem R. milam zero porozumienia, irytowal mnie, pil ,ale dlugo nie umialam odejsc , w koncu znalazlam sily i odeszlam ,z czego tylko sie ciesze, bo nic z tego i tak by nie bylo.
Z panem z krakowa to byl krotki epizod ,opisalam go tu ,sama nie wiem po co ,jak natychmiast o nim zapomnialam.
Wiem , powinno byc powoli i ja powinnam tym sterowac. On bardzo chcial ,ale tak to jest ,ze jak facet sie za bardzo zblizy i za szybko ,to guma sie rozciaga ,a nawet zrywa.
prosze, z panem wiernym, jak mi nie zalesy ,to potrafie.
To bez sensu, przeciez ma mi zalezec...
Pluje sobie w brode, bo moze przeszlo mi kolo nosa cos pieknego ...
Nic nie stalo na przeszkodzie, gdyby to inaczej rozegrac.. czy trzeba to rozgrywac? Nietety tak...

---------- 09:57 ----------

Szukam tego jedynego ,przy ktorym poczuje motyle w brzuchu, z ktorym bede mogla gadac godzinami o niczym i o wszytkim, z ktorym pojde przez park za reke, ktory mnie czule bedzie przytulal co krok.
Kurde ,tak bylo ,znalazlam .. po dlugich poszukiwaniach ,spotkaniach z innymi .
Nie moge sobie tego darowac, pogodzic sie, najgorzej ,ze tracilam sily ,a mam tyle obowiazkow . Wszytko na mojej glowie, wszytko, nowa dzialalnosc ,dom, dzieci ,ogrod, konie ... a ja nie moge nic...
Nie mam nikogo do pomocy w takich chwilach ..czy w chorobie..
zawsze musze.. musze ..
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 11 maja 2009, o 12:38

Lady,

Rozumiem, że bardzo Ci ciężko, masz kupę obowiązków.
Tak sobie jednak myślę, że może warto zrewidować założenia i albo dostosować je do realiów albo pogodzić się z tym, że przy takich założeniach szanse na znalezienie księcia z bajki nie wynoszą 100%. Ja twoje założenia odbieram tak:
- ma obopólnie zaiskrzyć od 1-go wejrzenia
- motyle w brzuchu mają się pojawić natychmiast i nie znikać
- facet ma cię akceptować w całości, bez zastrzeżeń i zapewnić Ci 100 % swojej uwagi
- ma szybko zdecydować się na zmianę dla Ciebie swojego dotychczasowego życia, przeprowadzić się i zamieszkać z Tobą
Pods. facet powinien oszaleć dla Ciebie, zdeklarować się i podejmować życiowe decyzje SZYBKO.
A teraz realia- masz 40 lat, rynek 40-letnich facetów jest nieco ograniczony, bo większość jest żonata, 40-letni faceci zazwyczaj mają już jakiś dorobek życiowy i zobowiązania, bywają też ostrożni. Pula jest więc ograniczona. A teraz zawężamy grupę docelową bardziej- facet ma mieszkać blisko lub się przeprowadzić. No i kolejne ograniczenie- ma obopólnie zaiskrzyć OD RAZU- i fizycznie i umysłowo.
Nie chcę Cię przekonywać, że odpowiedniego faceta nie da się znaleźć. Chcę jedynie zasugerować, że może warto stworzyć sobie scenariusz na dobre i szczęśliwe życie dla wariantu w którym książę z bajki się nie zjawi.
Poniedziałkowe pozdrowienia.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 11 maja 2009, o 12:44

no to pięknie to ujęłas sanna, szacunek :ok:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez carita » 11 maja 2009, o 12:55

Kiedyś, kiedy po ponad 30 latach mojego życia nagle ktoś pokazał mi, że ja nie wiem, co to znaczy kochać, a więc tym bardziej nie mam pojęcia, jak stworzyć związek, zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie: Co to znaczy kochać? Pytań pomocniczych do tego było mnóstwo i każdego dnia, jak odkryłam jedną odpowiedź, pojawiały się następne. Typu: co mają wspólnego motyle w brzuchu z miłością, czy fascynacja jest elementem miłości, czy wręcz jej przeszkadza, jeśli seks nie jest miłością a miłość seksem, to co nią jest i gdzie jest miejsce seksu, co jest pięknego w szarej codzienności i jak w tym można czuć miłość, dlaczego nie skaczemy do basenu z miłością, skoro to jest takie ekscytujące i dające taki haj, że nawet jak w tym basenie nie ma wody (miłości), to tego nie czujemy... Pytań było we mnie mnóstwo.
Jedna z pożyczonych odpowiedzi na moje pytanie jest następująca:

"Kochać to pomagać rosnąć. Także wtedy, gdy pomoc ta wiąże się z niepokojem, ze stawianiem wymagań, z bolesnymi przeżyciami. Miłość w swej istocie jest troską o los drugiego człowieka, a nie romantycznym szukaniem dobrego nastroju. Przeżywanie przyjemnego nastroju jest z pewnością czymś cennym i potrzebnym. Jest to jednak jedynie jedna z konsekwencji miłości a nie sama miłość.
Kochać drugiego to nie znaczy zapewnić mu szczęście i prawidłowy rozwój. Kochać drugiego to pomagać mu w trosce o rozwój i dobro, którą on sam musi podjąć. Kochać to nie znaczy być odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Kochać to znaczy być odpowiedzialnym za własną postawę wobec niego – ale nie za jego ewentualną odpowiedź albo za brak odpowiedzi z jego strony. Uznając realistycznie granice naszej miłości, unikniemy wielu rozczarowań. Zyskamy natomiast na cierpliwości, na pogodzie ducha i na wytrwałości".

Motyle w brzuchu są miłe i potrzebne, ale daleko niewystarczające. Trzeba pamiętać, że to fenyloetyloamina, dopamina, adrenalina, serotonina. Wydzielanie ich i te same reakcje wywołuje strach i stres :)
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Ladybird » 11 maja 2009, o 13:11

nie chce ksiecia z bajki, nie wkladajcie nie moich slow w moje usta. osttani pan zadny ksieciem nie byl ,a wrecz przeciwnie. Mial problemy ,nerwice , malo kasy. A spodobal mi sie, cos fajnego sie zaczelo miedzy nami i dlatego mi szkoda, bo zle pokierowalam tym wszystkim.
jestem na tyle myslaca i dojrzala ,ze wiem ,ze motyle to nie wszystko ,ale bez nich tez sie raczej nie da nic zaczac. Musi byc chemizm na czterech poziomach ,jak jednego brakuje ,to nie da sie stworzyc zwiazku na dlugie lata.
Stad jak sie z kims spotykam i nic nie czuje ani fizycznie ,ani emocjonalnie i brak jest zrozumienia ,rozmowa sie nie klei ,to nie kontynuuje znajomosci .przeciez nie moze kazdy z kazdym. Cos nas przyciaga wlasnie do tego czlowieka, jest jakas fascynacja, porozumienie, potem motyle, potem cos glebszego.
Tu bylo sporo od poczatku ,co by bylo dalej - nie wiem i to mnie boli ,ze przez glupote popsulam.
Tak do mnie piszecie, jakbym byla mala dziewczynka ,ktora nie wie co to milosc.
przezywalam ja ,bylam w dlugichch ,jeden sie skonczyl ,bo moj partner zmarl na raka grasicy.
Niestety milosc wiaze sie czesto z rozczarowaniem ,cierpieniem ,ale warto ponosic to ryzyko. Inaczej bedziemy sie tylko cofac w drodze ku szczesciu.
nie moge sie rzucac na kazdego ,kto chce spotykac sie ze mna, to niedojrzale i nie w moim stylu. jak napisalam wyzej musi mnie przyciagac do danego mezczyzny, musi mnie czyms ujac ,zafascynowac. kazdego przyciaga co innego i na cale szczescie, bo kazdy ma szanse na zwiazek .
Szkoda mi tego ,bo bylo inaczej niz zwykle. tak sie rozumielismy ,jakbysmy sie znali dlugie lata i na tym mozna wiele zbudowac.
Dlatego nie moge sobie darowac, dlatego potrzebuje dobrego slowa, bo sama siebie biczuje za to co sie stalo.
Jedno wiem ,nigdy juz tak nie postapie, bo za wiele stracilam.
Czy jednak uda mi sie spotkac kogos takiego ?
W glebi duszy mam nadzieje ,ze ochlonie ,zateskni i odezwie sie.
Moze nawet bedzie sie spotykal. jak pisze Grey ,jak postepowalismy zbyt szybko ,cofnijmy sie do fazy pierwsze, moze tesknota powroci...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 11 maja 2009, o 14:08

Lady, może to i tak wygląda, że piszę jak do dziecka, nie obrażaj się :). Jak zaczynałam terapię dot. związków opowiadając o nich w podobny sposób jak Ty (związek jako iskrzenie, motyle, porywy namiętności, huśtawka emocji, a wszystko OD RAZU) to pani powiedziała mi, że jeśli chodzi o związki to zatrzymałam sie na etapie nastolatki, ale nie obraziłam się . Wtedy mnie to zdziwiło, nie miałam pojęcia o czym kobieta mówi. Teraz w trzecim roku terapii rozumiem dlaczego.
PS.
A co do tego co napisała Carita. Czym dla mnie jest miłość? Jeszcze niedawno uważałam za nią podniecenie seksualne. A teraz widzę, ze miłość jest wtedy gdy mój narzeczony wstaje ze mną zrobić mi śniadanie gdy muszę wcześnie wyjechać , mimo że przecież umiem sobie kanapki robić, a on mógłby spać jeszcze 3 godziny.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Megie » 11 maja 2009, o 15:11

Tu bylo sporo od poczatku ,co by bylo dalej - nie wiem i to mnie boli ,ze przez glupote popsulam.


nie wiesz... i nie wiesz czy Ty to popsulas, czy poprostu to jeszcze nie to,
nie czas, nie miejsce, nie ta osoba...
nikt nie wie co bedzie...
wiec cierpisz tylko dlatego, ze masz jakies wyobrazenie, to wyobrazenie o tym co moglobyc byc.. ale nie bylo.. to wyobrazenie a nie rzeczywistosc ktore sie wydarzyla..

mysle ze wiek nie swiadczy o tym, ze jest sie dojrzalym do zwiazku zawsze i wszedzie..nie wiem jak jest u Ciebie bo Cie nie znam...ale skoro psycholodzy mowia, ze nie jest potrzebna Ci terapia, to moze i nie jest...moze to TY
Twoja ostatnia wypowiedz- mialam wrazenie ze slysze kogos z mojego bezposredniego otoczenia
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 11 maja 2009, o 15:12

Lady
Tak mi przykro...
Naprawdę.

Póltora roku na forum i ciągle to samo- na zmianę- desperacja, fochy, wyrzuty, pretensje - do całego świata, do kolejnych męzczyzn, do forumowiczów, potem samobiczowanie- i znów kółeczko- apiać to samo.
Jeju, jakie to smutne...
Żebyś jeszcze się dobrze czuła- to pal licho- wiedziesz interesujace życie, bogate we wrażenia, masz jakiś dorobek na swoim koncie, masz wspaniałę dzieci, piękna posiadłość....

Lady Kochana, zwróciłaś uwagę na to, co piszemy Ci niemal wszyscy w kolejnych tematach, w których tylko meżczyzna się zmienia? bo poza tym wszystko jest tak samo?
Lad- uspokój emocje- to jest priorytet.
Inaczej znów będą takie rozczarowania.
Piszesz bardzo szczerze, na gorąco relacjonujesz swoje wrażenia, piszesz o swoich porażkach- dostajesz rady- tez na gorąco... a i tak robisz za królewnę.
Czasem az mi trudno uwierzyć, ze masz przeszło 40 lat. ( tylko proszę- nie obraź się znów, bo to nie zarzut, tylko obserwacja.)

Rozumiem, ze Ci bardzo przykro, że czujesz się zawiedziona, bo na coś liczyłas, ale powiedz- JAK zamierzasz to zmienić? JAK chcesz się uchronić w przyszłości od takich przykrych stanów?
Myślisz, ze Ci obleci? i uda się przeczytać jakąś ksiązkę- zagrać coś, zastosowac sztuczkę - i "złowisz" wymarzonego?
tak bez męczącej i może bolesnej pracy?
ja bym może miała tez taką nadzieję, gdyby nie wyraźny schemat, który powtarza się ZAWSZE w Twoich wpisach...

Jesteś piękną kobietą, ładnie się wysławiasz, masz ciekawe poglądy, myślę, ze dla wielu byłabyś wymarzoną partnerką... gdyby nie te emocje, które wszystko psują.
Gdyby nie ten brak cierpliwości...

Bardzo Ci współczuję- tego, ze dziś się źle czujesz... i tego, ze będziesz się tak czuła jeszcze nie raz. ;(
Rozczarowanie po takim zakońćzeniu znajomość, która teraz opłakujesz, szybko minie- życie biegnie przyjdą inne sprawy, nowe znajomości... niestety myślę, ze przyjda kolejne rozczarowania i niestety z tego samego powodu.

Lady Kochana- przyłóż się do pracy nad sobą, bo to wszystko mozna zmienić.
Myślę, zę jesteś wspaniałą osobą- tylko daj się poznać od tej lepszej strony.

Pozdrawiam Cię gorąco i przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 11 maja 2009, o 15:16

no nie umiem tak ladnie sie wyrazac jak Agik
ale sie zgadzam, zgadzam, zgadzam z tym co napisala..
mam takie samo wrazenie, ale nie napisze bo przez swoja nieumiejetnosc dobierania slow moglabym urazic..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 11 maja 2009, o 15:43

---------- 15:30 11.05.2009 ----------

Sanno, nigdy nie myslalam zwiazek =seks. Seks jest pieknym dopelnieniem tego ,co polaczylo dwoje ludzi. Nie zawsze jest udany, bywa roznie, ale dla mnie wazniejsza jest bliskosc tego czlowieka w nocy ,to ,ze sie moge w niego wtulic, to ze sie nie odsuwa, a lozko zawsze jest za duze.
To ,o czym rozmawialismy ,pisalismy z ostatnim panem ,wlasnie zbaczalo na takie zwykle przyziemne spawy. Ze sam sobie robi kanapki ,a usnal zmeczony i musi wstac o 5, aby je przygotowac. To ze zponial spodni uprasowac. itp... a ja ,ze chetnie bym go wyreczyla. ja ,ze musze skopac ogrodek ,a wolalabym mojemu mezczyznie ugotowac obiadek ,kiedy on by wyzywal sie ze szpadlem.
Stwierdzilismy ,ze potrzeba nam drugiej polowy ,abysmy sie uzupelniali w tym wszystkim ...To bylo takie zwykle ,ze az piekne, w swojej szarosci codziennego zycia..
To mnie tak ujelo ,bo myslelismy tak samo...
niewiele nam bylo potrzeba do szczescia..tak niewiele..
Wlasnie marze o tej zwyklej codziennosci z bliskim mi mezczyzna..
dobrze sanno ,ze to poruszylas, ja nie jestem mala dziewczynka ,co chce lizaczka. To kompletne bzdury ,jestem ciepla kobieta, ktora zwyczajnie teskni za prostym ,codziennuym zyciem z kims bliskim. Chcialam mu pomoc w jego problemach ze zdrowiem ,przytulalam go ,jak mial atak nerwicy ,jak poczul sie zle. Wiele bym mu dala.
Dzwonilam ,jak pisal ,ze ma dola ,bo nie moze dogadac sie z byla...
Po dlugiej rozmowie, kiedy podnioslam go na duchu ,stwierdzila, ze to wlasnie o to chodzi i mu duzo lepiej.
Czemu ? Czemu?
jedno zdarzenie, moje lzy ,moje pytania i juz koniec? Moje pytania ,czy cos jest nie tak?
Powiedzaial ,ze wymyslam sobie i po co placze? Ale potem jednak odszedl...
Placze dalej ,nie przechodzi mi ,nie mam powodow, zeby szukac u niego negatywow, tak jak z panem R. Wtedy bylo latwiej ,wytlumaczyc sobe ,ze znim popadne w desrukcje.
Zostal tylko zal...

---------- 15:39 ----------

Agik , masz racje ,masz racje.
Od R.powinam odejsc po pierwszym wyskoku z alkoholem . tu nie powinnam sie pytac, nawet jak cos czulam, bo on ma prawo sie zastanawiac nad nasza znajomoscia, przemyslec rozne aspekty itp..
Wiem ,wiem i co dalej ?
pracuje nad soba ,staram sie, ale przychodzi chwila i bach.

A tak na marginesie ,to nie zawsze tak jest. Sa tacy ,co fascynuja sie mna nawet taka, jaka jestem na tym forum.
pan z sympatii, od dawna do mnie ciagle piszacy ,znalazl mnie tu ,pisze teraz na pw. zna mnie od tej najgorszej strony ,a dalej chyli mi czola i podziwia.
To prawda ,nie zmyslam ,napisal ,ze zwyczajnie brak mi kogos bliskiego i to jest moj problem.
jak rozni sa jednak ludzie ..

---------- 15:43 ----------

Nie jestem odosobniona w swoich przezyciach ,tam na sympatii ludzie ciagle ponosza porazki. Pisza mi o nich mezczyzni nawet, moje sa niczym w porownaniu do ich opowiesci .Widicznie jest to portal dla ludzi marzacych o milosci, wystarczy poczytac same motta. Jednak milosc jest potrzebna do zycia kazdemu ,stad usilnie jej szukamy ,a ludzie po przejsciach nie sa latwi i nie jest latwo utrzymac te zwiazki. To moje obserwacje.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: irgiwidebu i 176 gości