żal

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 9 maja 2009, o 17:44

Podziwiam Cię za odwagę. Zajebiście pokazałaś mu, że masz charakter i się szanujesz. Pozazdrościć (oczywiście pozytywnie) siły w momencie, kiedy targają Tobą emocje. Naprawdę chciałabym tak... Pozdrawiam Ciebie :)
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 9 maja 2009, o 17:54

---------- 17:52 09.05.2009 ----------

kasiorek43 napisał(a):Podziwiam Cię za odwagę. Zajebiście pokazałaś mu, że masz charakter i się szanujesz. Pozazdrościć (oczywiście pozytywnie) siły w momencie, kiedy targają Tobą emocje. Naprawdę chciałabym tak... Pozdrawiam Ciebie :)


Ty na pewno też tak potrafisz! :)
Czasami przychodzi taki moment, że masz dość łez i ogarnia Cię takie wkurwienie, że po prostu trzeba coś z tym zrobić!

---------- 17:54 ----------

I jeszcze jedno!
Wiesz jaką ulgę czuje się wtedy?! Nie można tego opisać słowami...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 9 maja 2009, o 19:08

Moje łzy na to wszystko się już chyba skończyły. Po prostu nie mam siły płakać. Pozostał żal... Za tym, że kiedyś chwile były przepiękne i najlepsze jakie mogły być.

Jeżeli chodzi o to, co on zobaczył to na pewno nie szacunek dla mnie samej. Teraz już niedługo minie tydzień ciszy i chyba tak jest dobrze. Trzeba ochłonąć i pozwolić zrobić swoje czasowi. Cokolwiek to będzie...
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 9 maja 2009, o 19:24

kasiorek43 napisał(a):Jeżeli chodzi o to, co on zobaczył to na pewno nie szacunek dla mnie samej. Teraz już niedługo minie tydzień ciszy i chyba tak jest dobrze.


Było, minęło. Ja też często nie szanowałam siebie, w efekcie czego pozwalałam sobie na różne zachowania. A on perfidnie to wykorzystywał, przestał szanować mnie i mój czas. Kiedy zrobił to po raz kolejny, wysyłając sms "wpadnę kiedy indziej bo nie mogę", powiedziałam sobie "dość". Nie pozwolę sobie na więcej. Zrobiłam pierwszy krok i wierzę, że teraz pójdzie już z górki.

Nigdy nie jest za późno, żeby zrobić coś dla siebie, nigdy nie jest za późno, by zacząć siebie szanować.

Tak więc, głowa do góry! A ta cisza, która trwa już tydzień... Hmmm - na pewno tak jest dobrze, a nie chyba :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 10 maja 2009, o 00:18

Pewnie i dobrze, ale jakoś to do mnie nie do końca dociera. Tęsknię za tymi dobrymi chwilami i jest mi jakoś smutno. Z drugiej strony przypominają mi się też jego fochy... Dobrze, że trochę otrzeźwiałam. Łatwiej będzie mi z nim rozmawiać, jeśli się odezwie. Może wtedy da radę porozmawiać na jakimkolwiek poziomie. Ale nie myślę o tym. Kombinuję jak dać sobie radę finansowo ze wszystkim i nastawić się psychicznie. Trzymaj się :kwiatek2: :serce2:
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 09:06

---------- 11:56 10.05.2009 ----------

kasiorek43 napisał(a):Dobrze, że trochę otrzeźwiałam...
Kombinuję jak dać sobie radę finansowo ze wszystkim i nastawić się psychicznie...


:ok:

---------- 09:06 11.05.2009 ----------

Ja to mam szczęście... :evil:
Unikam go jak ognia, staram się nie chodzić do jego działu, jeżeli nie muszę, a i tak zawsze gdzieś go spotkam :roll:
Heh, co za ironia! Jak kiedyś chciałam go spotkać, to zawsze musiałam go szukać.

Dzisiaj to on pierwszy się odezwał. Burknął "cześć" i poszedł sobie obrażony. Przez chwilę serce zabiło mi mocniej i nogi się pode mną ugięły, ale staram się być spokojna. Mam nadzieję, że niedługo przyjdzie taki czas, że on nie będzie wzbudzał w mnie żadnych emocji...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez lili » 11 maja 2009, o 09:53

matyldo

pociesze Cie ze ja mialam jeszcze gorzej. To on odszedl z naszej firmy a ja przez jakies kilka miesiecy chodzilam jak struta, przekonana, ze wszyscy wiedza o jego intrydze i tym jak mnie oszukiwal (bo jak sie okazalo to bylo wszystko bardzo grubymi nicmi szyte i jesli tylko ktos byl bardziej dociekliwy i wscibski to wszystkiego mogl sie wywiedziec) i balam sie, ze wszyscy po cichu smieja sie ze mnie.

Latwo jest w takim momencie odejsc i popalic za soba mosty, nie patrzec na ludzi ktorzy mogliby Cie obsmiac, trudniej zmierzyc sie ze spojrzeniami innych. Dlatego brawo dla Ciebie za odwage :)

pozdr

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2009, o 18:50

Ja mam obawy przed szkołą, przed tym, ze będę go widywać i znosić durne spojrzenia dwóch wścibskich koleżanek. Nie będę z nimi w klasie co prawda, ale są przerwy...

Siostra uświadomiła mi, że nie jest sztuką zapomnieć o kimś nie widując go, lecz spojrzeć jemu i wszystkim w oczy mówiąc ,,Z Tobą, czy bez Ciebie - wygrałam, bo nie uciekam".

Przyznam trudne i wiele kosztować mnie będzie. Myślę sobie, że musi być z tego satysfakcja...
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 19:15

---------- 19:06 11.05.2009 ----------

lili napisał(a):balam sie, ze wszyscy po cichu smieja sie ze mnie...


W dużych firmach jest tak, że ludzie plotkowali, plotkują i plotkować będą. Bez względu na to, czy coś jest na rzeczy, czy tego nie ma. Sama kilkakrotnie dowiedziałam się czegoś interesującego na mój temat, co było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Cóż, siła plotki jest ogromna...

O naszym związku w pracy wiedziało niewiele osób - niewielkie grono dobrych znajomych, których raczej jestem pewna. I tak ludzie gadali, a jakże! Bo ktoś nas widział jak rozmawialiśmy, na mieście, w markecie czy na imprezie. Wszystko kręciło się wokół domysłów, bo nikt nie zapytał wprost ani mnie ani jego.

Jeżeli o mnie chodzi, to mimo że jestem lubiana, szanowana i mam dobry kontakt z innymi (albo właśnie dlatego) nikt się nie odważył zadać takiego pytania ;) Odpowiedź z całą pewnością byłaby bardzo krótka... :twisted:

A on? Raczej nie jest lubiany w pracy z uwagi na brak szacunku do innych pracowników i z zamiłowania do opowiadania nieprawdopodobnych historyjek. Osoby, które kumplują się z nim można policzyć na palcach jednej ręki. Dopiero jak my zaczęliśmy "rozmawiać" jego notowania nieznacznie wzrosły.

Raczej jestem spokojna, nic złego nie powinno się wydarzyć. Ludzie gadali i gadać będą. Ale wszystko to będą tylko domysły. Jedyną osobą, która mogłaby nabrudzić jest on sam, ale biorąc pod uwagę moją pozycję śmiem twierdzić, że się nie odważy. A nawet jeśli, to kto mu uwierzy, skoro znany jest z opowiadania bajek? 8)

---------- 19:15 ----------

kasiorek43 napisał(a):Przyznam trudne i wiele kosztować mnie będzie. Myślę sobie, że musi być z tego satysfakcja...


Kasiorku, siostra ma rację!
Na pewno nie jest to łatwe, ale uwierz mi, że najtrudniejszy jest pierwszy raz. Potem to już leci jakoś z górki. Satysfakcja z pierwszej "akcji" dodaje skrzydeł, umacnia wiarę w siebie i własne możliwości. Aż chce się więcej... :twisted:

A wścibskimi koleżankami (albo raczej znajomymi) proponuję się nie przejmować. Niech sobie gadają - na to nie masz wpływu. Jedynie poprzez swoją pewność siebie możesz pokazać, że jesteś ponad to! Dlatego, uszy do góry i do szkoły marsz! :)

Uda Ci się, zobaczysz!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2009, o 19:23

aż zaczynam żałować, że do września tyle czasu :wink: .

A tak na serio, to chyba nie ma lepszego poczucia, niż to, że ma się swoją godność a całą resztę szamba gdzieś....

Matylda imponujesz mi naprawdę podejściem do życia i swoją osobą.
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 19:44

Bo widzisz Kasiorku, niedawno miałam imieniny.
Wiesz czego życzyła mi moja dobra znajoma - bardzo przepraszam, mam nadzieję, ze admin wybaczy ;)

"miej wyjebane, a będzie Ci dane..."

To były jedne z ciekawszych życzeń, jakie dostałam. I jakie życiowe!
Potraktowałam je jak motto na kolejne dni, tygodnie, a może lata... :twisted:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2009, o 20:01

---------- 20:00 11.05.2009 ----------

A no widzisz coś w tym jest, bo ja w pracy miałam już takie ciśnienie, że powiedziałam ,,Zlewam to, zmienię pracę, zrobię szkołę i pójdę na studia" W dalszym ciągu jest nerwowo, ale już dziś lepiej poszło. Nie pozwoliłam sobie na zbyt wiele i jakoś poszło, ale takich dni jeszcze trochę przede mną, bo dwa mies. na pewno tam jeszcze pobędę i muszę wytrzymać ze względu na plany finansowe. Szlag mnie tylko trafia, że w środę muszę iść do remizy i wydać pieniądze na marne właściwie za coś, czego nie doprowadziłam do końca ze względu na swój stan psychiczny i na to, że nie byłam dostatecznie przygotowana. Chodzi o prawko, do którego tak się zraziłam, że nie chcę o nim nawet myśleć i robić w tym kierunku jakieś plany...

Czasem za dużo biorę do siebie, za dużo się przejmuję i to też nie działa najlepiej, ale to moje ograniczenia, przez które znów nie poszłam dziś na spacer z psem, bo się czegoś bałam...

W każdym razie chciałabym dojść do takiej pewności siebie jak Ty. :)

---------- 20:01 ----------

A zokazji imienin oczywiście Wszystkiego Dobrego :cmok:
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 20:25

kasiorek43 napisał(a):Szlag mnie tylko trafia, że w środę muszę iść do remizy i wydać pieniądze na marne właściwie za coś, czego nie doprowadziłam do końca ze względu na swój stan psychiczny i na to, że nie byłam dostatecznie przygotowana. Chodzi o prawko, do którego tak się zraziłam, że nie chcę o nim nawet myśleć i robić w tym kierunku jakieś plany...


A może jednak spróbujesz? Można to jakoś odkręcić? Miałabyś się na czym skupić, miałabyś cel, dzięki któremu nie myślałabyś o byłym. Hmm, co Ty na to?

I tak musisz wydać kasę! Więc po co wydawać ją za nic? Ja bym powalczyła...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2009, o 20:32

Ja naprawdę nie mam na to siły. Czuję się bezradna w tym przypadku (nawet jeśli sama to sobie wmawiam). Nie mam mobilizacji, ani zapału a wiem, że bez tego, tak na siłę ani rusz. Taki sposobem zawaliłam szkołę i właśnie prawo jazdy... Muszę się teraz schować, nastawić, żeby potem uderzyć. Jakoś tak już mam. Nie wierzę teraz w siebie i nie czuję, że to dobry moment na prawko, tym bardziej, że mam do tego takie nastawienie. Staram się zmobilizować i nastawić na szkołę. Kiedyś mi się udało i może teraz też. Jednak boję się, że zmarnuję swoje życie, że sił mi zabraknie i nie będę w stanie się pozbierać...
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 21:12

---------- 20:44 11.05.2009 ----------

No szkoda... Myślałam, że może jednak...

---------- 21:12 ----------

I jeszcze a propos satysfakcji... :lol:

Właśnie skończyłam rozmawiać przez telefon z naszym wspólnym znajomym. Razem z innymi kolegami zaproponował mi wyjazd na mecz - nigdy o tym nie mówiłam, ale jestem wiernym kibicem, prawie szalikowcem ;)

Odpowiedziałam mu, że sama nie wiem i zapytałam kto jedzie (czytaj, czy ex też). I co usłyszałam: nie przejmuj się, pana X nie zabieramy... :D
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 93 gości