Pomóżcie mi zrozumieć

Problemy z partnerami.

Postprzez kasjopea » 27 cze 2009, o 20:51

Właśnie błysk żalu dokładnie tak ha ha :D
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez matylda » 27 cze 2009, o 21:00

take a chance, try to fly, spread your wings...
but never forget who you are...
always remember your heart...

http://www.youtube.com/watch?v=GUmzCOinT5Y
:gites:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 27 cze 2009, o 21:08

Jak tu z Wami jestem to nawet zaczynam wierzyć, że dam radę ze wszystkim.
Słucham tych optymistyczych kawałków zamiast smutnych i jest mi lepiej/
Oby mi tej siły starczyło na kolejne dni!
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 28 cze 2009, o 17:19

Bo będzie lepiej Blue sama się o tym przekonasz to nie są jakieś banały.Musisz dać radę i pokazać swojemu ukochanemu że możesz jednak bez niego żyć nie jest pępkiem świata.Faceci już tak mają że jak kobieta o nich obsesyjnie zabiega tą bronią się rękami i nogami ,są przecież typami zdobywcy to już u nich wrodzone.Kiedyś zrozumiesz jak przejrzysz lepiej na oczy że tak naprawdę to nie był Ciebie wart.Zachowaj swoją godność kobiecą i nigdy nie proś żeby do Ciebie wrócił, możesz mu jedynie zaproponować układ koleżeński.Niestety nie popieram postów w których radzą że trzeba radykalnie wszystko zmienić ,wiem że to nie jest takie proste.Wyrzucić zdjęcia, biżuterię,skasować smsy ,to jest zbyt bolesne.Ja próbowałam powoli.Serca nie da się oszukać ,nie od razu .Takie gwałtowne zmiany mogą tylko nasilić Twoją tęsknotę,możesz nagle chwycić za telefon i znowu prosić go żeby wrócił...Nie chodzi tu o to żeby pielęgnować swoje uczucia względem tej osoby,ale daj sobie czas poprostu.Każdy musi swoje wyryczeć zanim zrozumie że niektóre zdarzenia są już nieodwracalne.Tak jak w życiu pewny etep się kończy i to wszystko.Blue wiem że dasz radę .Trzymam kciuki. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 28 cze 2009, o 17:38

Dziś trzymam się lepiej, ale nadal go obserwuję :cry:
Lepiej mi tylko dlatego, że nocował w domu, że być może jeszcze nikogo na moje miejsce nie znalazł (znów żałosne zawodzenie porzuconej kobiety).

Już dawno o nic go nie proszę, nie odzywam się, nie wchodzę specjalnie na oczy (a mogłabym, bo to nie jest specjalnie trudne jak się mieszka blisko i zna się rozkład dnia bliskiej osoby).
Odcięłam się od niego, nie nękam kontaktami i nie zamierzam tego robić.

Niestety - wciąż w głębi duszy czekam na jakikolwiek kontakt z jego strony, choć wiem, że z każdym dniem ta szansa maleje i powoli (bardzo powoli) dociera do mnie, że ja dla niego przestałam istnieć i nic go nie obchodzę...
Zbiorę się, obiecuję, że tak będzie.
Póki co będę marudzić na tym forum, bo to mi bardzo pomaga.
Kiedy osoby, które przeżyły podobne rzeczy piszą do mnie - to jest jak rodzaj terapii, który pomaga nabrać chęci do życia i daje motywację do walki o siebie.
Zdaję sobie sprawę jak głupio się czyta z boku to co ja piszę, bo pewnie gdybym ja coś takiego czytała rok temu czy dwa - stwierdziłabym - "co za baba - tak wyć za facetem...". Niestety dopadło i mnie, czego się nie spodziewałam, tzn. wiedziałam, że będzie mi cięzko bez niego, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo...

Te "listy" jakie do Was piszę pomagają mi uporać się z tym bólem i żalem. Poza tym - piszę też listy do niego (oczywiście nigdy ich nie wyślę). Piszę w nich co czuję i całkiem przypadkiem dowiedziałam się, że takie zachowania zalecają terapeuci (ja zaczęłam to robić sama z siebie). Może ja nie piszę w nich tak jak zalecałby terapueta, ale jak je piszę i później wracam do wcześniejszych - to widzę tym maleńką, ale zawsze - poprawę nastroju i zmianę nastawienia o tego problemu.

Będę pracować nad sobą. Nie wiem czy stanę się lepsza (póki co obawiam się, że stałam się gorsza, bo stronię od ludzi, a ród męski najchętniej wymordowałabym w pień) - ale będę inna, mam nadzięję silniejsza (czy mądrzejsza to zobaczymy dalej...).
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 28 cze 2009, o 20:15

:D Niesamowite Blue z tymi listami.Wyobraż sobie że ja robiłam dokładnie tak samo jak Ty.Nikt mi tego nie zalecał żaden psychoterapeuta nawet nie miałam pojęcia.Miałam Ci nawet coś takiego podpowiedzieć...ale pomyślałam że weżmiesz mnie za idiotkę.Wiesz ja pisałam smsy zawsze za 15 póżniej kasowałam ,robiłam tak każdego wieczora.Wyrzucałam z siebie cały żal.Pisałam co mi przyszło do głowy ,to była taki monolog.Pomagało :Dmiałam wrażenie że on mnie slucha nie przerywa i wszystko rozumie,myślałam że mi odbija.Więc jak widziesz doskonale rozumiem Twój stan.Mimo wszystko nie wierzę że jesteś dla niego nikim ,nie wierzę że o Tobie nie pamięta.Nie da się tak poprostu przekreślić tego co było między Wami.Odiziolował się bo zwyczajnie boi się spojrzeć Ci prosto w oczy. Rodu męskiego nie mord :haha: ój jeszcze może się przydac...
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez limonka » 29 cze 2009, o 04:19

hej blue poczytaj sobie watek patrysi..ona wlasnie sie wyleczyla z czegos podobnego..wiec jest to mozliwe...czas..czas...ohhhh ten czas:):):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez kasjopea » 30 cze 2009, o 19:24

Jak się czujesz Blue? :)
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 30 cze 2009, o 21:21

Sama nie wiem..
Spotkałam go dziś przypadkiem i szok... sam podszedł, nie uciekał, nie mówił, że się spieszy - rozmawiał jak kiedyś o tym co u niego etc.
Kurde - kocham go jak szalona :(
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 30 cze 2009, o 23:43

Blue... szok może jeszcze nie wszystko stracone.Staraj się jednak zachować dystans , spokojnie nie narzucaj się.Pamiętaj koleżeństwo... :tak:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez limonka » 1 lip 2009, o 02:37

:shock:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez patrysia » 1 lip 2009, o 10:26

Zostałam poproszona, aby tu napisac...Czytalam watek dwa razy i momentami czułam emocje takie jak jeszcze pół roku temu...Dobrze Cię rozumiem, a nawet zbyt dobrze.
Byłaś z nim i oczekiwałaś czegoś czego on nie potrafił Ci dac, a Ty nie rozumialas dlaczego. Nie rozumialas dlaczego facet, z którym jesteś boi się "zobowiazan" i z dnia na dzien oodalał sie od Ciebie, a na kazde słowko na temat dziecka itp on dziwnie się zachowywał. Nie wierze, że mozna byc szczesliwą w takim związku. kobieta chce dobrze, a jej męzczyzna ucieka. Mi by to wierciło dziure w sercu aż sama zaczelabym uciekac. Aż odszedł na dobre, nawet nie probował walczyc? aaa i jeszcze mowiac "nie kocham Cie".
Cios porosto w serce.
Blue cóz ja Ci mogę powiedziec...Nie powiem Ci olej go, nie powiem Ci tez walcz o niego. Zachowuj się jak kobieta, szanuj siebie i nie badz na kazde jego zawołanie. Co kobietom cięzko przychodzi po rozstaniu. Mi tego nikt nie powiedział zaraz po rozstaniu i narobiłam troche głupstw. Ale na szczescie dziewczyny z forum pomogły mi racjonalnie myślec, a raczej powrocic do swiata zywych :). Bo co kobieta w takiej chwili może zrobic? Zachwowyac się z godnością, a faceci naprawdę to doceniają.
Może bede brutalna w tym co powiem...ale wydaje mi się, że kiedys bedziesz szczesliwa, że juz z nim nie jestes, a rozstanie juz nie bedzie bolec. Byłas w zwiazku gdzie zbyt czesto w głowce pojawiał się znak zapytania. Minie troche czasu zanim zrozumiesz, ze ten zwiazek wcale nie był taki piękny i kolorowy. Poza tym to nie Ty podjelas decyzje tylko Twoj ex, nie miałas zbytnio wyboru...dalej właściwie nie masz. Musisz życ z godnoscią i czekac na to co przyniesie czas. Nie wiem czy bedziecie jeszcze razem czy też nie...Czasem ludzie sie rozstają, a potem wracają. Nie bede tu skreslac nikogo. Ale mówisz, że rozmawialaś z nim tak jak kiedyś i był taki jak kiedyś...ale potem okaze sie po paru dniach że znów mliczy, że znow traktuje Cię jak koleżankę. A to dopiero ból, my odbieramy jego uprzejmosc jako sygnał, a tu potem rozczarowanie. I to jest najgorsze po rozstaniu.
Wiem, że Ci cięzko, ale trzeba to jakoś przezyc. Poki co to szanuj siebie, pracuj jak zawsze, nie rezygnuj ze swoich zainteresowan. Zyj tak jak kiedys, a nawet bardziej intensywnie. Minie pare miesięcy i spojrzysz na to z drugiej strony. Bedziesz z siebie dumna, że w takich cięzkich chwilach potrafilas dac sobie rade, inni to też zauwazą...ale najlepszy jest dzien, w ktorym chcesz zapłakac myśląc o byłym, a sie nie da...albo gdy w koncu zrozumiesz, że związek nie był idealny, a teraz przynajmniej wiesz na czym stoisz, nie ma niepewnosci, ciągłych pytan, analiz, dręczących myśli...
patrysia
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 cze 2009, o 18:16
Lokalizacja: za górami..za lasami...

Postprzez blue_g1 » 1 lip 2009, o 13:31

Patrysia - dziękuję, ale ...
1. On nigdy nie powiedział mi, że mnie nie kocha
2. Nie mogę napisac wszystkiego na forum, ale są powody poza tymi jakie tu opisałam, że On mógł odejsc (nie bede wnikac w szczegoly, bo to zbyt intymne sprawy)
3. Po tym rozstaniu sam sie leczyl (czy nadal to robi juz nie wiem) na depresje
4. Szanuje siebie, bo nie odzywam się do niego od ponad 3 tygodni, a podczas spotkania tryskalam humorem i to ja pierwsza sie pozegnalam i odeszlam, a nie ON

Przepraszam, ale zaczynam zalowac, ze w ogole sie tu odezwalam na tym forum. Wszyscy tu sa nastawienie na NIE na powroty, ukldanie sobie zycia na nowo itd. Kazdy byc moze szuka idealnego partnera, ale takich NIE MA.
Mam swoje lata i choc wiem, ze ten zwiazek nie byl idealny - to nie byla to tez katorga (nie bylam z alkoholikiem, czlowiekiem stosujacym przemoc czy fizyczna czy psychiczna, moglam na niego liczyc w kazdej - nawet bardzo trudnej sytuacji, nigdy mnie nie zdradzil).

Nie bede juz tu pisac i jesli jest taka mozliwosc chcialabym usunac caly watek i moja osobe z tego forum.
Jednak wole poprowadzic swoje zycie sama, bez rad - moze bede zalowac, ale chyba tak bedzie lepiej dla mnie.
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez patrysia » 1 lip 2009, o 13:50

blue_g1 napisał(a):przepraszam ze zmiane nicka, ale zgubilam haslo do konta i nie udalo mi sie juz odzyskac :(

pisze, bo jestem w rozpadzie.
zostawil mnie dzis rano definitywnie.
powiedzial, ze nie chce juz byc ze mna, ze mnie nie kocha, ze to koniec...
nie moge sie pozbierac.(


No rzeczywiście tego nie mówiłaś :/ ??? W ten sposob to nawet mnie mój ex nie rzucił...Albo nie mówilas wtedy tego poważnie, sama sobie dodałaś ten fakt albo po prostu tak było...Wiec sie zdziwiłam, że chcesz byc z mężczyzna, który po tylu wpsolnych chwilach powiedział takie coś. Przepraszam ale chwalic go nie bede...

Przeciez nie byłam nastawiona na NIE, przeczytaj jeszcze raz a nie panikuj kochana :)

A te rady...stad, ze kazdy w zyciu z nas coś przezył, kazdy myslał tak jak Ty teraz i nie wierzył w "dobre rady".

Twoje życie, Twoje decyzje my się tylko dzielimy swoim doświadczeniem. Jesteś już duża...nie obrazaj się o to, że ktoś chciał pomóc.

Pozdrawiam
Ostatnio edytowano 1 lip 2009, o 13:54 przez patrysia, łącznie edytowano 1 raz
patrysia
 
Posty: 7
Dołączył(a): 28 cze 2009, o 18:16
Lokalizacja: za górami..za lasami...

Postprzez Abssinth » 1 lip 2009, o 13:54

Kazdy byc moze szuka idealnego partnera, ale takich NIE MA


szkoda, ze tak myslisz...Twoje mysli ksztaltuja Twoja rzeczywistosc, wiesz?

przeczytawszy Twoj caly watek - wiem, ze kiedys tu wrocisz...

kazdy ma swoje zycie, kazdy musi tak naprawde je przezyc sam. rady moga, ale nie musza pomoc.

trzymaj sie cieplo, blue...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 262 gości

cron