Albo udało mi się coś ruszyć do przodu, i owo usidlenie zaczyna puszczać (narazie?czyżby do kolejnej korespondencji), albo wchodzę zaś w fazę maniakalną.
udało mi się wykrzesać dziś dużo entuzjazmu, i powoli czuć poczynam ów szczególny, jakże fascynujący POWER...
a co do wachań nastroju to są spore, dziś ich miałem kilka, od owego POWERA aż w głęboki depresyjny dół. doprawdy spada się z wysoka...
dlaczego u mnie przełącza sięto tak momentalnie, wystarczy parę chwil i słodycz znika w odmętach bólu...
lecz zaczyna się przejaśniać...
'
może to i dobrze, tylko co to wróży?
czyżby z czasem kolejne, jakże głębokie i depresyjne doły?
pytam o to wszystko bo od paru lat znam tylko te skrajności, albo jest git i super, albo dół i boleśnie, gdy nie to to zapewne jestem zmęczony, przeciążony, i nawet nie mam siły czy to na jedno czy drugie...
teraz rozkwitam, lecz czy na długo?
wiecie co?
to jest tak, że tak rozkwitam, rozkwitam i rozkwitam a potem... dup,i spadam, i ten cały rozkwit, projekty, plany, marzenia, entuzjastyczne wizje, wszystko to idzie na zatracenie.
teraz mówię że się wypogadza bo coraz wiecej radości pojawia się a deprecha coraz szybciej umyka
ten power,
ustawiał bym wszystko i wszystkich,
tworzył, marzył, tańczył, śpiewał
wytyczał coraz to nowe cele i dążył do ich realizacji aż do upadłego
śmiał bym się z wszystkich i wszystkiego
...lecz refleksja ma pyta ?czy to normalne?
kiedyś, dawno dawno, znałem jedynie depresję,
puźniej wraz z pasją poznałem ów power
on mnie nakręce
tak nakręca, że czasem wszechświat za mną nie nadąża
i powiedzcie mi czy to normalne?
już tak wątpię w swoje zdrowie, bo mam świadomość że czasem przychodzą doły
a z tych wydobyć mi się trudno
wtedy jakby leciał bym w dół, i jeszcze prowokował za sobą lawinę
lecz teraz się wypogadza
czym jest to moje wypogodzenie?
manią?
czy może po prostu radością?
rozkoszą bycia w chwili?
entuzjazmem rozpostarytych szeroko skrzydeł?
więc jestem
ciekawe tylko do kiedy...