Znowu.

Problemy z partnerami.

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 11 kwi 2015, o 18:48

Chcę iść na mityng, zapisałam się też na wizytę do psycholożki. I to na razie tyle, nie wiem, czy wytrwałabym na regularnej terapii, 3 razy już chyba zaczynałam taka dla DDA i przerywałam… Wiem, skuteczność zależy od systematyczności …
Wiem, że nie o to chodzi, że będzie mnie chciał i kochał jak mu dam pieniądze, raczej chodziło mi o to, że będzie miał w ogóle możliwość tu zostać. On podchodzi do życia dość pragmatycznie – jeśli nie ma możliwość tu zostać to nie będzie tworzyć żadnego związku… W przeciwieństwie do mnie, która wątrobę bym sobie wyjęła a by tylko związek trwał wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi…

Wiem, że to trochę nonsensownie brzmi, facet który gra w ruletkę chce biznes zakładać… Tak jak ja związek.. :/ On twierdzi, że gra dlatego, że to, co ma i tak na nic mu nie wystarczy i w żaden sposób go nie ratuje, bo trzeba dużo kasy, żeby ogarnąć dokument albo wyjechać… A jak gra to zawsze jakaś szansa jest, że wygra.

Ale wiem, nie o nim powinnam nawijać…
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 12 kwi 2015, o 11:34

feniks33 napisał(a):naiwnie myślałam, że ja i moje picie jest problemem, który generuje wszystkie inne i jeśli przestanę to powoli zacznie się układać.

Feniks, Twoje picie generuje część problemów, a część generuje się niezależnie od niego. Twoje niepicie rozwiąże część problemów samo z siebie, a w przypadku pozostałych jest warunkiem ich rozwiązania. Zarówno obwinianie innych o picie, jak i branie na siebie nadodpowiedzialności za wszystko, co się wokół Ciebie dzieje, jest pułapką, skrajnością. Ani jedno, ani drugie nie jest całą prawdą. Dzieje się wokół Ciebie coś, co Cię obciąża emocjonalnie, a Ty radzisz sobie z tym w sposób, który jest dla Ciebie szkodliwy, osłabia Cię.
Jeśli zaczniesz wprowadzać zmiany w swoim życiu, będziesz regularnie chodzić na terapię, to będzie to przynosić efekty. Tylko się nie zrażaj. Nie pamiętam, kto powiedział: "Nigdy nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego, że osiągnięcie tego wymaga czasu -- czas i tak upłynie".
Fajnie, że zapisałaś się do psycholożki! :kwiatek:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 12 kwi 2015, o 17:16

Wiem :) Wiem też, że powinnam robić więcej a co ważniejsze – systematyczniej i postaram się ale na razie tyle.

Dziś zrobiłam coś, czego nie potrafiłam robić od dłuższego czasu… Obejrzałam film. Od dawna nie mogę skupić się na książce ani na filmie, ciągle odlatuję gdzieś do problemów, schiz, spraw innych ludzi.. Wybór też nie przypadkowy – „Jedz, módl się kochaj” bo gdzieś tak obiło się o uszy, że krąży wokół spraw mi bliskich.

I wiem, że to śmieszne dla niektórych ale dumna jestem, że choć przez czas filmu skupiłam się tylko na tym, nie na innych czy ich sprawach, nie na tym, co może robić facet i jak to ewentualnie można by sprawdzić tylko poświęciłam go sobie, bo już od dawna chciałam ten film obejrzeć.

Nie potrafię oderwać się od jego spraw, nie potrafię zostawić go samego z jego problemami, niektórymi niezależnymi od niego ale też takimi, w które sam się wpakował. I kiedy dzwoni, że idzie się zaraz pakować, bo jutro właściciel przyjeżdża po kasę za pokój a on jej nie ma (wspominałam, że przegrał 700 zł, potem jeszcze 100 i uważa, że dobrze zrobił bo choć próbował zarobić a że nie wyszło no to fakt, kiepsko… :/) wymyślam tysiąc sposobów, żeby tę kasę załatwić.. Żeby nie wylądował na ulicy… Też w trosce o niego ale też dlatego, żeby związek mógł trwać… Żałosne

Tylko że nie jestem w stanie załatwić wystarczająco dużo bo potrzeba jeszcze na wyjazd i on już nie chce kombinować jak twierdzi… Idzie się pakować bo nie ma wyjścia. A ja nie wiem co dalej bo zostanie na ulicy to nie pojedzie do pracy i nie zarobi już na nic ale nie mogę go przekonać.

A jednocześnie wiem, że nawet nie powinnam tego robić, przegrał kasę, nie umie gospodarować pieniędzmi to sam powinien ponosić tego konsekwencje… A on ciągle narzeka, że biedny kraj, że tu się nie da żyć, że takich pieniędzy jak w swoim kraju miał to on tu przez 6 lat nie widział… Wszystko co proponuję krytykuje, że ja nie umiem liczyć albo żyję iluzjami… Być może. Tylko ja z mojej pensji utrzymuję się sama i spłacam jeszcze kredyty za moją głupotę plus pomagam jemu, dlatego nie rozumiem jak on nie może utrzymać się sam … Poświęcam się dla związku własnym kosztem.

Nie takiego go pamiętam albo raczej nie za taką osobę go uważałam. Czy on się zmienił czy ja byłam ślepa? Dziś przyszło mi to głowy, że i ja nie umiałam realnie sytuacji ocenić kiedy poprzednim razem byliśmy parą, przecież też często się znieczulałam…

Wybaczcie mi te elaboraty… Lepiej mi jak się wypiszę i sama z własnej ręki przeczytam w jak chory sposób się zachowuję
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 12 kwi 2015, o 18:04

Ale po co on ma przejmowac się pieniędzmy jak wystarczy, ze wybierze Twój numer i Ty już biegniesz z sumą zapewniającą mu spokojne życie?
Po co on ma się tym przejmowac zatem?
Skoro nie musi, to nie oszczędza.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 12 kwi 2015, o 18:38

Pomóżcie mi się otrzepać bo zwariuję…

Jak pisałam jutro ma przyjechać właściciel a on nie ma kasy za pokój. Zaproponowałam mu wcześniej, żeby dogadał się z nim, że do środy ogarnie połowę a połowę ja mu skombinuję (przecież zawsze kombinuję, choćby spod ziemi)ale był na nie bo przecież co mu to da, jeszcze na wyjazd musi mieć, skąd weźmie?!

Przyszedł teraz do mnie do pracy. Eee tam do mnie… Po fajki bo miałam mu kupić a zapomniałam oddać. I od nowa: „Co robić?” Jak słyszę to pytanie od razu strach mnie ogarnia bo wiem, że za chwilę będzie kłótnia i pretensje. Dlatego często już się nie odzywam. Ale nie ma tak. Muszę się odezwać bo nie odpuści. No to mu mówię, że już mu zaproponowałam co robić… Ale on to samo, w coraz ostrzejszym tonie, że to co ja proponuję jest nie do wykonania, że to są iluzje, że ja chyba nie umiem liczyć. I jedyne co można zrobić to iść do urzędu, zabrać dokument i jechać do domu!! I on to już przewidział, już w listopadzie, w grudniu o tym mówił, że on nie będzie pracował bo jemu to nic nie da, że w pierwszym rzędzie trzeba ogarnąć dokument! Ale nie docierało do mnie i nadal nie dociera! Ślubu nie chciałam, kredytu nie chciałam to mam teraz co było do przewidzenia! Ktoś mądry to powiedział, że jak cos nie gra, jedna strona nie rozumie to nie ma co siłować tylko trzeba się rozstać…

Tak po prostu. Ja flaki z siebie wypruwam żeby to utrzymać a on tak po prostu…

A jednak mam do siebie pretensje bo jak się z kimś jest tak naprawdę to jeśli ktoś potrzebuje ślubu żeby tu zostać to się to robi… Jeśli się jest naprawdę… Czy ja czułam, że z nim jestem, czułam się jego kobietą? Nie, raczej sekretarką… Urodziny, walentynki, dzień kobiet nie mówiąc o sytuacjach – ot tak – ani razu nawet żadnego badyla nie dostałam.. Czułam się jak uboga krewna gdy wracał z zakupami, ciuchami a ja ciągle w tym samym, z lumpeksu.. Przytulic na co dzień? Nie, tylko w łóżku choć kiedyś i na ten temat usłyszałam, że ludzie jak są w łóżku to się bzykają a potem śpią osobno a nie ja mu na plecy włażę… To tylko niektóre z takich sytuacji kiedy czułam się źle…

Ale co, o to mi chodziło?? Zadowolona jestem, że on na ulicy wyląduje?

A potem moja matka będzie mu pisać, że go do domu zaprosiła jak na dworcu siedział, bo jak psy przygarnęła to i nad człowiekiem się ulituje… Do psa go porównała! I on się miał poczuć jak rodzina??

Nic nie wiedziałam, że tak mu napisała… Ona ma zwyczaj pisania takich smsów…

Wyszedł niedawno, z tekstem żebyśmy mu dali spokój…

A ja zostałam z oskarżeniem i wyrzutami, że to ja do tego wszystkiego doprowadziłam, że to wszystko moja wina…
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez impresja77 » 12 kwi 2015, o 19:19

Idź na terapię ,będziesz o tym rozmawiać i starać się zrozumieć.
To o czym tu piszesz i jak się czujesz winna jest przekrecone.
Anu nie jesteś winna, ani on nie jest w porządku. Tak ludzie nie żyją. Chyba ,ze zaburzeni. A Ty zdaje się chcesz normalnego życia. Ono tak nie wygląda.
Ale musi dużo wody upłynąć i wiele godzin terapii minąć, abyś mogła żyć inaczej. Nie pić , nie służyć facetowi, nie czuć się winną, że nie dość ulatwilas mu życie ,ze nie dość się nim opiekowałaś, ze za malo mu dałas kasy.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 12 kwi 2015, o 19:23

Uratuj go. W końcu kto będzie Tobą pomiatał jak on wyjdzie?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 12 kwi 2015, o 21:59

Feniks, on ani pół warunku nie spełnia, żeby brać z nim ślub. Ani mu się pracować nie chce, ani oszczędzać. ani nie jest w jakimkolwiek stopniu nastawiony na życie we dwoje. A mówiąc całkiem dosadnie, to po prostu wstydu ani honoru nie ma, skoro nie przeszkadza mu życie na koszt kobiety.
Mam wrażenie, że Ty w głębi duszy to widzisz. Przeżywasz różne emocje, masz jakieś marzenia, ale pod tym wszystkim widzisz fakty takimi, jakie są. No nie da się. On Ci zwyczajnie przysługę zrobi, jeśli wyjedzie.
SMS Twojej matki według mnie bez sensu, bo manipulacyjny. Ale nie z tego powodu facet zachowuje się egoistycznie, roszczeniowo i niepoważnie. Nie ma żadnych magicznych okoliczności, które powodują, że on się tak zachowuje. On się tak zachowuje, bo taki jest. To nie jest pracowity, poukładany, odpowiedzialny człowiek, który od czasu do czasu się o coś niesłusznie pokłóci albo obrazi. To jest pasożyt, który po prostu nic z siebie nie daje, tylko chce.
Sorry za autorytatywny ton. Chcę podkreślić, że są pewne twarde fakty, których po prostu nie da się pozytywnie zinterpretować, choćby człowiek nie wiem jak kombinował. To widać naprawdę mocno z Twojego opisu.
Ty się sobą zajmij, o siebie zawalcz.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez zajac » 12 kwi 2015, o 22:12

I jeszcze taki "drobiazg": Ciebie odbieram jako osobę na poziomie -- inteligentną, subtelną, wrażliwą. Jego -- na podstawie zachowań i wypowiedzi, które tu przytaczasz -- jako prostaka, prymitywa. Jak sądzisz, czy jego postrzeganie świata kiedykolwiek się zmieni w takim kierunku, w jakim Tobie by się to marzyło? Według mnie jest to po prostu fizycznie niemożliwe, niedopasowanie między Wami jest bardzo wyraźne.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 17 kwi 2015, o 18:31

I znów ten sam supeł w żołądku… Sinusoida, raz w górę, raz w dół, raz spokój i zgoda i jakaś nadzieja, że się ułoży, raz awantura i pretensje nie wiem o co, roszczenia i wymówki…

Po tamtej awanturze spotkaliśmy się, nocowałam u niego. Kłótni nie było ale porozumienia co dalej robić też nie. Rano pytam, czy jedzie do pracy mówi – po co? I znów od nowa wałkowanie tematu, że inaczej się nie da, że trzeba… Nie, nie i nie… On idzie do urzędu po paszport i jedzie do domu.

Wyszłam… dogonił mnie i powiedział, czy jadę z nim po ten paszport czy do domu. Pytam - po co mam z Tobą jechać? A on, że jeszcze nie widział takiej nieodpowiedzialności, że wcześniej mnie jego los interesował a teraz już nie… Pojechałam z nim. Bez sensu kompletnie. W urzędzie wcale o paszport nie zapytał tylko o pozwolenie o pracę, którego i tak nie dostał o czym już wcześniej doskonale wiedział więc nie wiem po co pytał i tracił czas.
A potem pojechał do pracy choć wcześniej zapierał się, że tego nie zrobi.

Dwa czy trzy dni względnego spokoju.

Któregoś dnia wieczorem dzwoni do mnie i mówi, że jest taka sprawa: pisał kiedyś na jakimś portalu z jakąś dziewczyną, mówiła, że ma 18lat ale potem się okazało, że ma 16 więc zerwał z nią kontakt. Dziś ona dzwoni do niego, że jest na dworcu, uciekła z domu bo jej ojciec pije, nie ma spokoju, nie ma się gdzie podziać, ani pieniędzy, nic… I co on ma zrobić, nie można tak zostawić? I czy ja mogę też przyjechać to on ja zabierze do siebie ale sam z nią nie zostanie… No zgłupiałam, nie dość, że mnie angażuje w swoje sprawy to jeszcze w czyjeś??
W końcu no dobra, on nie wie co robić, sam pieniędzy tez nie ma ale pojedzie tam, pogada z nią, może je do powrotu namówi… Za jakiś czas zadzwonił, że już wraca, że nie chciała jechać jak się dowiedziała, że ja mogę być, nie wie co zrobi, została na tym dworcu i chodziła jak głupia… Potem napisała do niego, że jest w hotelu i pije wódkę. Potem nie odzywała się cały dzień czy dłużej, tel wyłączony, nie wiadomo co z nią. Odezwała się wczoraj, że znów jest na dworcu i głodna. On, że niech przyjedzie do niego do pracy to da jej parę złotych. Byłam z nim akurat na tej pracy, bo i brata odwiedziłam. Pytam ile on jej chce dać, mówi, że z 50 zł.

Wkurw. Ja wiem, że dziecko, wiem, że może pokrzywdzone (a może i nie, bo nie wiadomo jak jest naprawdę) ale to ja do kurwy nędzy każdą złotówkę oglądam żeby to jakoś utrzymać a on jakiejś małej na gigancie tatusia chce zastępować zamiast do domu wysłać??

Żałuje teraz że na nią nie poczekałam… Powiedziałam mu o tym, że to nie tędy droga, ona musi chodzić do szkoły, uczyć się i nawet te 50 zł sprawy nie rozwiąże. Ale on swoje, że nie można tak się zachować, że cos sobie kupi…
Może to małostkowe ale pomyślałam też, że mi tak by nie wyjął tych pieniędzy i nie dał…
Nie chciałam się dłużej denerwować, pojechałam do domu choć całą drogę nerwy jak postronki. W domu po nocy poszłam spać, obudziłam się wieczorem, przypomniałam sobie, że miałam pilnie do apteki a tu u mnie w miasteczku już pozamykane! Nie ma rady, muszę szukać jakiejś całodobowej w większym mieście, jechać ostatnim pociągiem. Akurat zadzwonił, mówię, że muszę do jechać i zadzwonię potem. A on jakie potem bo on będzie spał! A godz. dopiero po 21… Już mnie to wkurzyło, bo zabrzmiało jakby się asekurował, żebym czasem do niego na noc nie przyjechała. Zadzwoniłam z pociągu i mówię, że mi się to nie podoba ale specjalnie się moimi wymówkami nie przejął, powiedział, że musi iść spać, bo w pracy jest nieprzytomny potem, przecież pracuje codziennie, dzień po dniu, nie jest robotem! Pytam czy dał tej małej kasę, powiedział, że nie chciała, że pojechali cos zjeść… Kolejny wkurw.

Dziś się od brata dowiedziałam, że on ją zabrał do tego mieszkanie, które remontują, przesiedziała tak cały dzień, nie chciała kasy a potem pojechali –widocznie na tego kebaba.

Ja nie wiem czy ona tam u niego nie nocowała…

Zawsze wyrażał się z oburzeniem o takich, co by z nieletnią poszli do łóżka, twierdził, że żaden Gruzin by tak nie zrobił ale…

Ale nawet jeśli nie, to chodzi o to, że traktuje mnie gorzej niż obcą osobę bo do obcych jeśli nie pozna jest się miłym, raczej jak bankomat, podnóżek, worek treningowy na którym można wyładować swoją złość? Kompletnie nie liczy się z moim zdaniem, rzadko kiedy mam pretensje ale jak mam to ma to w dupie…
Najgorsze jest to, że wiecie po co ja to wszystko piszę? Ja wiem, że to jest nużące czytać „on powiedział to”, „on zrobił tamto”… Tylko piszę, żebyście wiedzieli jaki jest prawdziwy obraz i swoimi słowami potwierdzili, że to, co czuję, co mi się wydaje to prawda, że mam prawo tak czuć… To żałosne, nie mam swojego zdania, nie wiem nawet czy mam prawo czuć co czuję… Siedzi we mnie masa negatywnej energii, czuję się okropnie, już chyba nawet nie chcę żeby on się odzywał bo każdym słowem i zachowaniem sprawia mi tylko ból.. Arogancją, ignorowaniem, pretensjami o to nawet co wynikło z jego winy…

Moja matka dołożyła do pieca bo stwierdziła, że jestem perfidna, że na pewno dobrze to sobie zaplanowałam, żeby jechać na noc bo dlaczego nie poszłam w dzień do apteki. Na pewno to zrobiłam, żeby jej psy zwalić na głowę…
Czuję się dziś jak wrak..
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez impresja77 » 17 kwi 2015, o 19:03

Ale bajzel.....
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 17 kwi 2015, o 19:21

Wiem... :(
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Re: Znowu.

Postprzez Sansevieria » 17 kwi 2015, o 23:08

feniks33 napisał(a):Najgorsze jest to, że wiecie po co ja to wszystko piszę? Ja wiem, że to jest nużące czytać „on powiedział to”, „on zrobił tamto”… Tylko piszę, żebyście wiedzieli jaki jest prawdziwy obraz i swoimi słowami potwierdzili, że to, co czuję, co mi się wydaje to prawda, że mam prawo tak czuć… To żałosne, nie mam swojego zdania, nie wiem nawet czy mam prawo czuć co czuję…


A powiedz szczerze, coś to zmieni jak Ci ileś osób rzeknie "tak, masz prawo czuć co czujesz"? jak ileś osób określi pana słowami negatywnymi to co - puścisz pasożyta kantem i celnym kopem usuniesz z życia raz a dobrze ? Mamy tu na forum taką moc sprawczą?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Znowu.

Postprzez Honest » 17 kwi 2015, o 23:13

Feniks, jesli mama dotąd kierowała Twoim życiem to gubisz się teraz w sytuacjach gdy nikt nie mówi Ci co masz robić.
Nadal uważam jednak, ze temat jest głębszy niż się wydaje na pozór. Bo pomijając tego pana i jego cechy to ważne jest to, że Ciebie "ciągnie" do mężczyzn, którzy Cię źle traktują, poniżają, wykorzystują. Ten pociąg jest przerażający. Jego siła. Idziesz za tym impulsem niezaleznie od konsekwencji.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Znowu.

Postprzez feniks33 » 21 kwi 2015, o 18:36

Jestem psychicznie umęczona… On o wszystko ma do mnie pretensje…
W piątek do pracy nie poszedł, w sobotę nie poszedł, wczoraj nie, dziś nie… Okazało się, że faktycznie ona spała u niego tamtej nocy, była tam do dziś. przez ten czas nie odzywała się, nie jadła, dopiero dziś mi napisał, że wie o co tam tak naprawdę jej chodziło ale mi nie powiedział, dziewczyna z bogatej rodziny, ojciec nie pije … Dziś odstawił ją do domu, do matki
Nie sądzę, żeby coś z nią tam… O ile go znam… Ale nie ważne
Widziałam się z nim w niedzielę, byłam u niego, zawiozłam mu kasę która zarobił u mojego brata i te pieniądze, które mu obiecałam choć wiem, że nie powinnam… Znów problemy, że te pieniądze to mu na życie tylko starczą, jak zapłaci za mieszkanie to na życie nie będzie miał, nie będzie się miał w co ubrać i do pracy nie pojedzie… Ja mówię, że pojedziesz w tym co masz a jak weźmiesz dniówkę to sobie podstawowe rzeczy kupisz… Nie, bo nie ma się w co ubrać. I wszystko mówione z taka pretensją… I co robić? Do pracy nie chce iść i pyta się mnie co robić??!!!
Bo przecież to wszystko moja wina…
Wyszłam stamtąd, zostawiłam mu tylko na fajki a po drodze dostałam smsa, że ostatni raz go wkurwiłam a potem telefon, jak ja się zachowuję, po co on płacił za to mieszkanie, przecież co miał robić – do Krakowa miał jechać!! I że to moja wina, wrobiłam go…
Na drugi dzień czyli w poniedziałek oczywiście do tej pracy nie pojechał a potem pytał się mnie co robić. I jak on ma jutro do urzędu iść po skierowanie a pojutrze do stomatologa??? Mówię mu, że nie wiem, ja nie mam pieniędzy i nie mam skąd pożyczyć… No ale co robić? Nie wiem.. No to co robić? I taka rozmowa… W końcu mówię, nie wiem, pomyśl coś… Chwila ciszy, po czym „no dobra, pomyślę”. Za chwilę przysłał mi smsa, że jedyne wyjście się rozstać…
feniks33
 
Posty: 54
Dołączył(a): 16 sty 2013, o 21:44

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 215 gości