Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Problemy z partnerami.

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 22 sty 2014, o 22:49

Jadanielu,

a ona pracowała w ogóle zawodowo podczas Waszego małżeństwa? Bo wiesz, rozumiem depresję, ale ogrom ludzi z depresja pracuje normalnie. Np. ja należę do tych osób.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 22 sty 2014, o 22:55

impresja77 napisał(a):kochanek wyraża chęc wychowywania Waszych dzieci?


Nie wiem ale ten pomysł mi osobiście bardzo nie podoba się. Ja nadal żyję, nadal kocham te moje pociechy i nie wyobrażam sobie aby człowiek, dla mnie pozbawiony pewnych ważnych zasad moralnych wychowywał MOJE dzieci. One i tak już ucierpiął. Ucierpi ich psychika i to bardzo. Ciekawe jakim zaufanie syn będzie w niedalekiej przyszłości kobiety, wzorując się na własnej matce? Domyślam się, że bardzo utrudni mu to kontakty z nimi a może nie tylko nimi. Nie wspomne o tym, że znając go, jego reakcje i temperament, on po po prostu znienawidzi matkę za to. Obecnie jest chyba o wiele bardziej za mną i niż za mamą. Ja dużo z nim rozmawiam, prosze aby lepiej traktował matkę, uważal co mówi, jak sie zachwuje i odzywa do niej. Staram się nastawiac do niej pozytywnie zreszta sama zauważyła już lekką poprawę. W końcu matkę ma się tylko jedną, ojców można mieć tysiace. Córcia jest jeszcze mała ale tez się kiedyś najprawdopodobniej dowie prawdy. Nie wiem jak zareaguje na taką wiadomość. To chyba zalezy na kogo wyrosnie, jaka będzie miała mentalność i co będzie dla niej znaczyły zasady ludzkie zasady moralne.
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez KATKA » 22 sty 2014, o 23:10

:roll: a ja myslę, że dzieciom jest lepiej tam gdzie jest szczerość ...
najgorsze co można im zafundować to udawanie ich matki, ze nic sie nie stało i, ze nadal chce z Toba byc jesli tak nie jest...dzieciaki takie coś na pewno zauważą mimo, że kobieta może sie męczyć nie wiadomo ile zeby to ukryć...
poza tym powtórzę ...to dorosła kobieta, ktora zapewne ma swiadomość konsekwencji jakie wynikną z podejmowanych przez nią decyzji.
spytam jeszcze raz...pytałeś żonę co było nie tak w Waszym zwiazku...czego jej brakowało...co sie stało, ze trafiła na innego faceta?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Margerytka » 23 sty 2014, o 01:12

Witam

Z całym szacunkiem - co rozumiesz przez stwierdzenie - ojców można mieć tysiące- bo ja nie bardzo zrozumiałam sens wypowiedzi a w takim razie :
czy Twojemu synowi to faktycznie nie sprawi różnicy mówić do niego ojciec , czy tata ? o ile będzie mieszkał z tym drugim panem
a poza tym - tak się zastanawiam czy ten drugi pan faktycznie wie, jakie Twoja żona wiąże z nim plany ?
a może On jeszcze nic o tych planach nie wie .
A i jeszcze jedno - dzieci też można zabrać do siebie -szybko się przyzwyczajają do zmiany miejsca zamieszkania.
Ostatnio edytowano 23 sty 2014, o 01:27 przez Margerytka, łącznie edytowano 1 raz
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 23 sty 2014, o 01:18

no wlasnie - albo chcesz i zabierasz dzieci do siebie i robisz wszystko w tym kierunku
albo nie chcesz i nie udajesz ze chcesz
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 23 sty 2014, o 01:20

Żal mi dzieci... mam takie odczucie, ze pod warstwą tych domysłów, tłumaczeń starać siedzi jakiś problem a zdrada, to tylko efekt uboczny... myślę, że w krótkim opisie dotyczącym relacji matki z dziećmi, z synem właściwie i fakt, że ojca nie ma na miejscu, bo ma taka pracę ... coś mi mowi, że problem zdrady jest skutkiem czegoś...
a córka pomimo, ze mała... odbiera bardzo dobrze co się dzieje wokół naweet jesli Ci się wydaje, że nie ma pojęcia co sie dzieje. Świadomości powagi sytuacji nie ma może ale emocjonalnie, to ona juz wszystko wie :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Margerytka » 23 sty 2014, o 01:26

Oczywiście w każdym takim przypadku zdrada to tylko wierzchołek góry lodowej - wszystkiego co zostało zamiecione pod dywan i nie rozwiązane i nie omówione.
Być może , ktoś potraktuje to jak truizm ale jak jest dobrze w związku we wszystkich jego aspektach - to przygód się nie szuka , bo nie ma się takiej potrzeby.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 23 sty 2014, o 11:56

Zgadza się, jak jest wszystko dobrze a jeśli nie, to rozmawia się o tym i próbuje rozwiązać te problemy. Dlatego, jesli zabrakło właściwej komunikacji i doszło do zdrady, po to właśnie są terapie, po to ludzi jednak próbują naprawić to co budowali przez wiele lat. jedni po takim czymś rozstaja się patrząc tylko na chwilowe emocje nie widząc szans na powrót, pałają do siebie nienawiścią, chcą się krzywdzić na wzajem, widzą tylko czubek swojego nosa. Inni jednak gdy przemyślą sprawę, wytłumacz sobie wszytko, będą w stanie dojść do kompromisów, porozumieć się, podejmują próby i ryzyko z tym związane. To ludzie odpowiedzialni, którzy myślą nie tylko o sobie ale i innych. My z żoną nie pałamy do siebie nienawiścią, nie okazujemy sobie negatywnych uczuć nawet teraz. Normalnie rozmawiamy ze soba tyle, że w sferze uczuciowej zwłaszcza żona jest bardzo powściągliwa. Ona nie chce dzielić uczuć na dwie strony, mi zresztą jakiś chory trójkąt też by nie odpowiadał -to była by najgorsza fikcja.
Biję się z myślami po prostu, bardzo trudno mi to wszystko jeszcze zaakceptować, zmiany jakie się z tym wiążą. Na pełne przyzwyczajenie się do tej nowej sytuacji potrzeba jednak więcej czasu.
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 23 sty 2014, o 12:03

KATKA napisał(a):spytam jeszcze raz...pytałeś żonę co było nie tak w Waszym zwiazku...czego jej brakowało...co sie stało, ze trafiła na innego faceta?


I ja się dołączę do pytania,bo już podobne zadałam i nie uzyskałam odpowiedzi.
I drugie,czy żona pracuje?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 23 sty 2014, o 13:18

Co było nie tak? Trudne pytanie na które chyba tylko kobieta zna odpowiedź. Nie pracowała, siedziała w domu, zajmowała się dziećmi ostatnie kilka lat. Może miała dość tej monotonii, ciągle tych samych obowiązków, chciał odmiany, czegoś nowego...coś ją do tego popchnęło. Jak na niego trafiła, nie chce jeszcze powiedzieć ale powiedziała, że to on ją poderwał a ona jakoś nie miała woli aby zaprotestować, było to chyba to, czego potrzebowała.
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 23 sty 2014, o 13:20

Jadanielu, a dlaczego nie pracowała?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 23 sty 2014, o 13:23

Bo wiesz, piszesz, że cięzko Ci za granicą, ale może gdyby ona poszła do pracy to moglibyście być wcześniej rodziną w Polsce. Razem. Na niższym poziomie, ale razem. Można też razem wyjechać.

To wygodne mieć męża poza domem i siedziec sobie w domu. Znam takie kobitki, którym własnie jest na rękę, że mąz w holandii, a one hulaj dusza piekła nie ma.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Margerytka » 23 sty 2014, o 14:15

Hmm nie odpowiedziałeś na pytanie co miałeś na myśli pisząc o tych ojcach no to zapytam jeszcze raz-

czy faktycznie uważasz, że Twojemu synowi, dzieciom to wszystko jedno do kogo będą mówić Tato ?

a jeżeli zona nie pracowała - czy to był świadoma jej decyzja , czy może na zasadzie - siedź w domu , zajmuj się domem, dziećmi a ja zarobię na dom?
Mimo niewątpliwie ciężkiej sytuacji na rynku pracy, mimo kłopotów z tym związanych, jeżeli ktoś chce to pracę znajdzie - a jest to jakiś wentyl bezpieczeństwa, spotkania się z ludźmi, nie wszystkie kobiety są szczęśliwe ze spełniania się tylko i wyłącznie w roli matki -
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 23 sty 2014, o 17:24

a nawet tym (ludziom) ktore niby dobrze czuja sie w domu kiedys w koncu przychodzi "kryzys" rutyny

bardzo to niefajne jest kiedy jeden z parterow ucieka w prace, chyba jednak bardzo rzadko jest to koniecznosc
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez KATKA » 23 sty 2014, o 18:45

wiem,z ę tylko ona wie...dlatego chciałabym wiedzieć czy zapytałeś o cos takiego i co Ci ona odpowiedziała a nie czego sie domyślasz??
dziwne, ze z Twojej strony takowe pytanie nie padło...bo jeśli chce sie cos naprawic czy ratowac jak zakładałes na poczatku tego wątku to trzeba wiedzieć w ogole o co chodzi i od czego zacząc? jak mozna naprawic coś co nie wiadomo czy ejst w ogóle zepsute albo w jaki sposób sie zepsuło?
Ty myślisz, że wszystko było ok...pieknie piszesz o terapiach i innych rzeczach, które powinno sie robić...ale byc moze stało lub działo sie coś co spowodowało, ze na takie kroki było juz za późno...
wiesz patrząc na więksosć kobiet, które tu pisza to zwykle wyglada tak, że wielokrotnie mówiły czy pokazywały partnerom, zę cos jest nie tak...a oni jakby niedowidzący i niesłuchajacy byli...później przychodziło zdziwienie, ze coś jest niby nie tak...stad moje przypuszczenia, ze tu mogło byc podobni :bezradny:
byc może jest wstretnym babskiem, które przez zauroczenie niszczy tyle lat i coś dobrego co miała...ale wtedy nie warto poswiecac na nia zbyt wiele uwagi...
moze jednak byc też tak, ze była z toba nieszczęśliwa albo jej czegos brakowało...moze tego nie dostrzegałeś albo nie chciałeś dostrzec...więc sie skończyło tak a nie inaczej...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 275 gości