pomóżcie, nie wiem co robić

Problemy z partnerami.

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez Apasjonata » 15 wrz 2012, o 13:53

Marta czekanie dla mnie to wegetacja, to czas wyjęty z zyciorysu.
Jak tylko czekam to moje całe myslenie jest tym zajęte, to jak wiezienie.
Moge jednak zostawić sprawę jej biegowi, a w miedzyczasie żyć, mój dzisiejszy dzień nigdy nie wróci.
Dla mnie takie robienie porzadków w domu, w szafie to tez robienie porzadków w głowie, wchodzę w tryb analiz, czy to potrzebne, czy to lubie , czy z tego skorzystam, czy tylko jest bo jest i zajmuje miejsce w domu i przez to jest mi niewygodnie. Najpierw odbywa się to na poziomie rzeczy materialnych , a potem przechodzi na analizy relacji z ludźmi.
Życzę fajnych efektów tychze porządków tobie.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 15 wrz 2012, o 14:20

Fajnie powiedziane.. Tak właśnie będe robiła, życ swoim życiem , przynajmniej staram sie gdzies tam w podswiadomosci się czeka na to kiedy sie odezwie co robi, ale nie mogę traktować tego jak priorytetu. Teraz ja musze byc na tym pierwszym miejscu;)
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 16 wrz 2012, o 11:32

Wiecie napisal dzisiaj smsa;/ znowu smsa , czy jeszcze dlugo mam zamiar sie nie odzywac i ze nie rozumie dlaczego to robie i zebym w koncu cos powiedziala... ;/ Niezle co ? co za dupek...
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez blanka77 » 16 wrz 2012, o 11:49

marta913 napisał(a):Wiecie napisal dzisiaj smsa;/ znowu smsa , czy jeszcze dlugo mam zamiar sie nie odzywac i ze nie rozumie dlaczego to robie i zebym w koncu cos powiedziala... ;/ Niezle co ? co za dupek...


Wiesz, to świadczy o jego braku szacunku do Ciebie albo jego kompletnej niedojrzałości. Bo dobrze wie, że się nie wywiązał z umowy, a teraz udaje niewiniątko i zwala na Ciebie winę, za brak kontaktu.

Ja Ciebie nie namawiam do konkretnych działań, bo Ty sama musisz coś zdecydować. Ale powtórzę się pisząc, że tak jak teraz postępuje, to potem lepiej nie będzie. Ale potem, to będzie dużo bardziej bolało, gdy np. zostaniesz w domu z dzieckiem, a on na skrzydłach poleci do mamusi lub sióstr.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 16 wrz 2012, o 13:24

Jak narazie nie chce z nim gadac, nie chce bo nie wiem co nawet mialabym mu powiedziec , a powtarzac sie nie chce wciąż, chce poukladac sobie co nie co w glowie, i tym samym chce zobaczyc na ile go stac, ale patrzac na ostanie dni to na bardzo ale to bardzo nie wiele. Zastanawiam sie dlaczego tego wczesniej nie widzialam. ale pewnie dlatego ze gralam wedlug ich gry, a gdy zaczelam wymagac ,( wymagac?? chyba spotkanie i dotrzymanie slowa nie jest w sumie wymaganiem) to zaczely sie schody.
Uwazam ze na spotkanie i podjecie decyzji takiej ostatecznej dla mnie jest za wczesnie treaz bo boje sie ze ulegne, ze znowu powiem ze jakos to wszystko sie ulozy, musze zdystansowac sie wtedy latwiej mi przyjdzie podjac decyzje i powiedziec mu to prosto w oczy.
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez blanka77 » 16 wrz 2012, o 13:34

Może odpowiedzią na Twoje pytanie jest to, że do tej pory zakładałaś, że jakoś to się ułoży-samo... Gdy ulegałaś, było ok. Jak postawiłaś konkretne warunki, to sprawa się rypła.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 16 wrz 2012, o 14:56

Dokładnie tak jest , tylko że szukanie wspolnego mieszkania , czy umawianie sie na wspolny wyjazd to nie warunek tylko kwestia naszych wspolnych planów , ktorym on nie mogl podolac;/
Obym znalazła tylko teraz mieszkanie, to jakoś to sie ułoży, znajomi , studia , obrona w tym roku zajmę sie czymś i nie będe myślała.. przynajmniej bede sie strała;)
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 16 wrz 2012, o 22:28

Napisał znowu do mnie ok 21 czy moge w koncu sie odezwac do niego to napisalam mu tak : Witam m a więc odzywam sie ake szczerze to nie wiem co napisac . Pierwszy raz chyba nie wiem co poiwedziec... Ochrzaniac ciebie ... nie chce mi sie , szkoda czasu , szkoda zycia bo moje slowa nigdy do ciebie nie przemowily mam to czarno na bialym . a mowiac ze nic sie nie stalo to nie powiem bo stalo sie . Przekroczyles pewna granice mojej cierpliwosci, mego zrozumienia, mego dobrego serca. Szkoda ze nie da sie zycia prowadzic droga smsowa co'? Bo wszytsko bys tym zalatwil. Zal mi ciebie wiesz... Cos ci ucieka kolo nosa a ty jestes zwyczajnie slpey. A i przestan sie bawic mna i moimi uczuciami, tak jak robiles to do tej pory. Przejrzyj na oczy.
Na to on napsial cos tam ze kocha mnie , ze nigdy sie nie bawil moimi uczuciami, wie ze nie powinien pisac tylko zadzwonic ale cos mu z tej nie dziala i ze bierze do serca to co mowi. napisalam mu ze rzuca slowa na wiatr ze nie zahocwuje sie tak osoba ktora kocha i ze nie bede ciagnela tego sprzez smsy bo to do niczego nie prowadzi. na to on : spotkajmy porozmawiajmy, napisalam mu ze zdaje sie ze skoro jest taki dorosly to wie gdzie mieszkam. a on na to ze wie i czy mam jutro czas, jeszcze nic mu nie odpisalam.. nie wiem sama czy chce tego spotkania. . Aj cholera ze zycie musi byc takie glupie , przeciez kiedys i tak musimy sie spotkac.;/
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez ludolfina » 16 wrz 2012, o 22:41

a pewnie ... spotkacie sie, pogadacie
i teraz, co wlasciwie bys chciala ustalic?
on zapewne bedzie chcial aby bylo jak jest i abys go nie zmuszala do zmiany
a ty?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 16 wrz 2012, o 22:51

a ja chce powiedziec mu przede wszytskim co mysle o tym. I jakie podjęłam dezycje co do wspolnego mieszkania. Ciężko powiedzieć jak rozmowa się potoczy, ale nie zamierzam doprowadzic do tego by myslal ze jest wszystko dobrze i tak bedzie, teraz ja musze ustawić karty do gry
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez smerfetka0 » 17 wrz 2012, o 23:15

i jak tam sprawy sie potoczyly??? spotykasz sie z nim???

mysle ze sam ton wypowiedzi byl dobry - taki zimny. ale ja bym mu w koncu wygarnela ze jak by chcial to by mial od kogo zadzwonic, skoro mu sie telefon popsul.

aj naprawde szkoda slow...


trzymaj sie i nie daj sie :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 18 wrz 2012, o 10:40

wczoraj jeszcze przed spotkaniem dzwonila w. kuby siostra pod pretenkstem ze jak robi sie ciato na pizze i tako wiesz pogadala szczerze normalnie, a potem m, ta siostra co na mnie tak nagadala wtedy przez telefon zadzownila zeby miec czyste sumienie zeby to nie bylo ze przez to co on poiwedziala ostanio z kuba mi sie nie uklada, i ze nie rozumie co mnie moglo tak bardzo zabolec, ze przyjezdzalam tyle czasu tam a teraz nie i ze jej juz przeszlo :/ powiedzilaam jej tez co mysle , a ona jeszcze mi powiedziala ze kuba jak gadal z mama to poiwedzial jej ze mial plany sie wyprowadzic ale ze nie zrobi tego ze wzgledu na ta chorobe ojca, i to mnie wscieklo jak cholera... dobra przyszlo co o czego kuba wpadl wyszlam i zaczela sie rozmowa, mnie na poczatku ponioslo , troche zaczelam krzyczec ze zlosci, a potem sie uspokilam i zapytalam czy nie chce mi czegos powiedziec ze moze chce cos z siebie wyrzucic i zaczal plakac jak dziecko mowil ze juz tak nie da rady i ze wtedy we wtorek co mial jechac do mnie szukac mnieszkania to mial jechac na prawde mial jechac ze chcial tego z calego serca ale rano na obrzadku ojciec mowil do niego ze mial sen ze snil sie mu jego pogrzeb, i ze slyszal , czy domyslal sie ze mielismy z kuba inne plany ale chcialby zeby kuba dokonczyl to co on zaczal, zeby wstrzymac sie z tya decyzja , i ze kto sie bedzie mama opiekowal jak cos mu sie stnie itd, i ze obaj sie poplakali. kuba sam pierwszy poiwedzial mi ze nie potrafi mu teraz powiedziec ze sie wyprowadzi z domu, a wiec tego nie zrobi. zabolalao mnie to ogromnie chcociaz wiecie ze sama juz tego nie chcialam zeby razem nie mieszkac, no i wtedy myslal ze przyjedzie w dzien pogada ze mna o tym alew tez ta robota i powiedzial ze ma cos takiego w sobie ze chce do mnie zadzwonic ale sie boi , boi sie klotni ze mna , choc wie ze potem tez bedzie ale boi sie ... powiedzialam ze z tym ojciec to rozumiem i zapytalam o ta rozmowe z mama co on wtedy powiedzial to on mowil ze mowil ze mamy plany mieszkac razem ale wie jaka jest sytuacja i ze bedzie im pomagal, ale miszkajac ze mna , moze oni zrozumieli tak jak nie trzeba , nie wiem sama.

powiedzialam mu ze nie widze sensu tego wszytskiego ,z e ja nie chce wciaz czekac , wciaz byc gdzies z boku, ze chcialabym miec kogos kto mna sie zaopiekuje itd i juz mialam mu oddawac piersionek kiedy ojciec zaczal dzownic do niego a on ze ooo kurde a ja ze co a on do mnie ze pojedz ze mna do domu , ojciec bardzo prosil dzis zebys przyjeechala chce ciebie zoabczyc, wczoraj tez w dzien podobno wykrzyczal m. siostrze kuby ze ona tylko wszytskich skloca i ze mnie z kuba tez sklocila bo podobno slyszl wtedy rozmowe co na mnie najezdzala, bronilam sie powiedzialam ze nie chce nie chce na nia patrzec ale prosil , powiedzial ze mu zalezy ze na pol godziny i ze potem wracamy i konczymy rozmowe..

pojechalam... pomyslalam ze rozne sa operacje i ze roznie moze byc, a wiec pojechalam , ojciec ich tak widac ze sie marwtil widac ze go to jakos przybiijalo, posiedzialak troche pogadalam

potem wrocilismy i gadalismy , mowil zebym mu dala jeszcze jedna szanse zmiany , ze jesli zoabcze ze sie nie stara to da mi wolna reke , ale ze chce sie zmienic , byc ze mna , na poczatku poiwedzialam ze nie , ze chce odetchnac i zreszta ze jak on sobie to wyobraza teraz , jak bedziemy zyc , znwou on dom a ja studia i tak znowu jak bylo do tej pory , on powiedzial zebysmy dali sobie 2 dni na przemyslenia jak to zaplanowac, ale ja mu powiedzialam ze powinnismy relacje ze soba najpierw doprowadzic do porzadku a potem planowac, bo teraz po co planowanie jak meidzy nami wszytsko jest w rozyspce a on na to ze mam racje ,

no i jeszcze jak juz mowilam ze lepeij to zakonczyc to w pewnym momencie to mowilam jak do slupa on plakal tylko , mowil mi ze lepeij sie tak rozstac niz dac czlowiekowi szanse jeszcze na zmiane , i ze skoro tak chce to bedzie to sznowal i juz potem posiedzial i mowil ze jedzmy do domu ze ja juz podjelam dyzcje , ale scisnelo mnie w srdoku i poiwedizalam mu ze czemu mam ci wierzyc ze bedzie inaczej ,on poiwedzial zebym dala mu szanse na to zeby to zmienic, powiedzialam ze dam ostania, ze trudno mi to przychodzi dac mu ta szanse bo ja juz nie chce myslec , martwic sie czekac i ze nastepnej juz nie bedzie
i tak sie skonczyla rozmowa , pojechalismy do domu , przytulil mnie i po drodze napisal smsa ze zrobi wszystko by to zmienic.

wiem ze ta sytuacja z ojcem jego przerosla teraz , ale nie wiem czy w przyszlosci kiedys gdy wyzdrowieje zdobedzie sie na odwage zostawic to co tam jest i byc ze mna, mowil ze jakby cos z ojciem bylo nie tak to ze bedzie powoli likfwidowal gospodarstowo wiesz to przy czym musi robic dzien dnia ze ziemia moze lezesz wiele ludzi ja robi jak zawet mieszka poza wsia, a ze jak ojciec nabierze sil to ze chcialby zeby cos znaczac planowac, mowil ze gdyby nie to co ojciec mu powiedzial to mieszkalisbysmy razem nie zaleznie od tego co powiedziala by matka.

myslalam ze mi ulzy moze jak pogadamy ale ja dzis mysle caly czas o tym co bedzie jak to bedzie , jak to sie ulozy z tym wszystkim
ciezko mi ale probuje sie postawic w jego sytuacji , i na pewno nie jest mu z tym lekko, ale mi tez nie jest dobrze,
powiedzial mi tez ze nie bedzie idealnie na poczatku ale ze beezie dazyl do tego zeby tak bylo.

Nie wiem co o tym myslec , on sam mowil ze wymknelo sie wszytsko zpod kontroli ze zastaanwialm gdzie to sie zaczelo psuc i wlasnie moment naszego szukania mieszkania , ojca choroby wtedy to zaczelo sie tak zgrzytac..

Powiedzcie co myslicie o tym , ja wiem ze on krzywdzil mnie cholernie, nie zdawajac sobie sprawy z tym co robi, ale staram sie postawic tez w jego sytuacji , ze ten kryzys jest wlasnie spowodowany choroba ojca, ze ja tez pewnie bym tak zrobila na jego miejscu , a z drugiej strony jestem wsciekla na niego , ze zostalam tak na lodzie , bez mieszkania, z tym jak on mnie tak traktowal.. nie dzownil nie uprzedzal, cholernie sie boje co bedzie dalej, jestem spięta taka dzisiaj , mysle ciagle o tym , moze powinnam dac na luz i po prostu nie spieszyc ze z niczym, i dac zyiu plynac tak jak ono chce. narazie poukladac sobie nasze sprawy , te nasze relacje , a potem planowac, gdy sytuacja z ojciem sie uspoki, wrocic do rozmowy z nim o planach? bo aj to juz mam ochote mowic o planach na nastepnym spotkaniu ale nie wiem czy to takie zdrowe bedzie i dobrze na as wpłynie.. moze przeczkac z rozmowami o tym, poukaldac to co jest miedzy nami.
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez ludolfina » 18 wrz 2012, o 10:57

takie wasze dojrzewanie do powaznego zwiazku. i Twoje i Jego

co by zrobil dojrzaly facet w jego sytuacji wg ciebie?
co by postanowila dojrzala kobieta?

czego bys tak na prawde chciala od tego swojego faceta?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez Apasjonata » 18 wrz 2012, o 11:29

Marta
Zauwazyłam tu kilka rzeczy w ostatnim poscie, nie mam jednak czasu za dużo pisać więc wypunktuję.
- zmiana twojego zachowania wywołała zmiane zachowania sióstr, nie wiem czy to zauwazyłaś
-ojciec manipuluje Kubą używając do tego uczuc jakimi dziecko darzy rodziców
-Co stanie się jakby ojciec umarł, wtedy Kuba juz zupełnie bedzie musiał przejac opiekę nad rodziną?
-mam wrażenie , ze Kuba jedyny wniosek jaki z tego wyciagnał to było to, ze ma sie bardziej starac (musi zadowolic rodziców i ciebie jednoczesnie), ta droga do niczego nie prowadzi oprócz frustracji i bezsilnosci.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: pomóżcie, nie wiem co robić

Postprzez marta913 » 18 wrz 2012, o 11:43

On jako dojrzały facet powinien zająć się też rodziną, a tej ciężkiej sytuacji , ale też powinien dbać o swój związek czyli nasz, a ja chce go wspierać w tym, tylko oczekuje od niego żeby on byl oparciem także dla mnie .

Tak zauważyłam zmianę zachowania sióstr ale raczej to powód bardziej mysle sytuacji w domu , tym ze ojciec pojechal na operacje , checi posiadania czystego sumienia a nizeli moj, ta co mi zrobila tyle wyrzutów ona bedzie walczyc o stabilność w domu , i wiem ze nie zaluje tego co do mnie powiedziala , sama mi poiwedziala wczoraj , ze powiedziala to co myslala,

A ojciec tak widze ze wywiera presje , sam Kuba przyznal to wczoraj , ale wiem ze tez chyba na Kuby meijscu nie potrafilabym zostawic ojca teraz , Kuba mowil ze gdyby stalo sie najgorszer to bedzie likwidowal gospodarstwo , to przy czym dzien dnia trzeba robic, a jak ojciec dojdzie do siebie wtedy zajmiemy sie soba. Przyznal wczoraj ze nie mialby nic przeciwko zeby mieszkac tam na wsi ale wie ze nie ma zycia tam z tesciami i nie chce tego z tego powodu.

Tak kuba wyciagnal wniosek z tego taki ze nie chce dluzej zebym przez niego cierpiala, i wie ze duzo moze stracic,

Martwie sie cholernie co dalej bedzie , czy nie przyjdzie kiedys dzien gdzie znowu powie mi ze rodzice wywarli na niego presje i musi tam zostac? ze znowu nie mozemy nic ze soba zaplanowac, ale chce mu wierzyc, mowil ze na prawde chcial tego , mowil to ze lzami w oczach ale sytuacja z ojcem to wszytsko pokrzyzowalo plany. Podjelismy decyzje ze damy sobie jeszcze szanse. ja skupie sie nie studiach , on na tym zeby jakos to doprowadzic do ladu i razem bedziemy starac sie ulozyc to co sie miedzy nami zepsulo a gdy przyjedzie odpowiedni moment wrocimy do rozmowy o wspolnym mieszkaniu. Wiem ze jeszcze jak sie w najblizszym czasie spotkamy to pogadamy co dokladnie przemyslelismy jeszcze bo kuba mowil zebysmy sobie przemysleli co jeszcze chcemy sobie powiedziec.
Moze to na prawde ta sytacuja z choroa ojca taki kryzys w nas wprowadzila. przed tym bylo wszytsko dobrze,

a i jeszcze mysle ze powinnismy ja i kuba porozmawiac z kuby mama naswietlic to jak to widzimy i w koncu tez ja chce z nia pogadac bo nie moze to tak wisiec w powietzu jakby nic sie nie stalo. i przymknac na to oko.
marta913
 
Posty: 76
Dołączył(a): 7 wrz 2012, o 12:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 297 gości