Ladybird napisał(a):Filemon , piszesz o nie godzenie sie na rozmowe na jego zasadach , na rozmowe jednostronna , ale jak to osiagnać?
(.....)
Dac mu odejsc ? To jednak nie jest dla nas latwe, jak się okazuje...
Myslę nad tym od pewnego czsu i nie widzę rozwi~ązania .
generalnie, to Abssinth już za mnie odpowiedziała na zadane pytanie...
natomiast faktem jest, że "nie jest dla nas łatwe dać mu odejść, jak się okazuje"...
ja nawet uważam, że jest gorzej niż piszesz, ladybird... uważam, że dla wielu w miarę normalnych osób nie jest łatwe rozstanie... ale w wypadku takich osób, jak Ty czy ja... to mam wrażenie, że to jest często niemal niemożliwe i niewykonalne i to prawie bez względu na to, co wyprawia nasz partner!!! A TO JUŻ JEST PROBLEM I TO POWAŻNY... i ten problem należy W SOBIE rozwiązać... - w przeciwnym razie zero szansy na udany związek...
takie jest moje zdanie...
najgorsze jest to, że ja doświadczyłem tego, że często psychoterapeuci nie potrafią niestety skutecznie pomóc w rozwiązaniu takiego problemu i wtedy dopiero powstaje prawdziwa masakra i beznadzieja...
ale chociaż nie jestem już młody ciągle walczę, próbuję i nie poddaję się! sporo już zrozumiałem intelektualnie, ale emocjonalnie rozpracowywanie mojego problemu jest "w powijakach"...
chociaż bardzo sobie piszę na plus, że potrafiłem już dokonać takiego wyczynu, jak... ostateczne odcięcie się i zerwanie kontaktu z krańcowo destrukcyjnym, moim byłym partnerem... nie dzwonię, nie spotykam się, nie piszę maili i nawet nie smsuję - jestem z siebie dumny, że dałem radę! ale w głębi mojej psychiki ŹRÓDŁA problemu są dalej nie rozpracowane i równie dobrze za parę miesięcy, albo za rok czy dwa, jeśli nic się we mnie nie zmieni, to wpieprzę się w podobną historię...
no ale chodzę znowu na psychoterapię, która budzi we mnie nadzieję i wydaje mi się sensowna... sprawdzam to i próbuję coś ze sobą osiągnąć...