Na skraju załamania...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 9 wrz 2010, o 17:12

Filemon , piszesz o nie godzenie sie na rozmowe na jego zasadach , na rozmowe jednostronna , ale jak to osiagnać?
Mozna się nie zgodzic ,ale wtedy moze odejsc, znam to z autopsji , tez mialam prawo do rozmowy na rownych zasadach ,ale partner tego prawa nie uc=szanowal. Co wtedy?
Podporz~ądkowac się dla dobra zwiazku , oczywiscie Tobie Blanko nie radzę , bo tu konflikt jest o powazna sprawe przekraczajaca wszelkie granice .
Dac mu odejsc ? To jednak nie jest dla nas latwe, jak się okazuje...
Myslę nad tym od pewnego czsu i nie widzę rozwi~ązania .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Abssinth » 9 wrz 2010, o 17:45

Mozna się nie zgodzic ,ale wtedy moze odejsc, znam to z autopsji , tez mialam prawo do rozmowy na rownych zasadach ,ale partner tego prawa nie uszanowal. Co wtedy?


jesli twoj partner nie szanuje jednego z twoich podstawowych praw, to po prostu na CIEBIE NIE ZASLUGUJE!

wiec niech spada na drzewo, bo ty zaslugujesz na kogos, kto cie bedzie szanowal.

czy to takie trudne?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 9 wrz 2010, o 19:20

Ladybird napisał(a):Filemon , piszesz o nie godzenie sie na rozmowe na jego zasadach , na rozmowe jednostronna , ale jak to osiagnać?

(.....)

Dac mu odejsc ? To jednak nie jest dla nas latwe, jak się okazuje...
Myslę nad tym od pewnego czsu i nie widzę rozwi~ązania .


generalnie, to Abssinth już za mnie odpowiedziała na zadane pytanie...

natomiast faktem jest, że "nie jest dla nas łatwe dać mu odejść, jak się okazuje"...

ja nawet uważam, że jest gorzej niż piszesz, ladybird... uważam, że dla wielu w miarę normalnych osób nie jest łatwe rozstanie... ale w wypadku takich osób, jak Ty czy ja... to mam wrażenie, że to jest często niemal niemożliwe i niewykonalne i to prawie bez względu na to, co wyprawia nasz partner!!! A TO JUŻ JEST PROBLEM I TO POWAŻNY... i ten problem należy W SOBIE rozwiązać... - w przeciwnym razie zero szansy na udany związek... :(

takie jest moje zdanie...

najgorsze jest to, że ja doświadczyłem tego, że często psychoterapeuci nie potrafią niestety skutecznie pomóc w rozwiązaniu takiego problemu i wtedy dopiero powstaje prawdziwa masakra i beznadzieja... :? ale chociaż nie jestem już młody ciągle walczę, próbuję i nie poddaję się! sporo już zrozumiałem intelektualnie, ale emocjonalnie rozpracowywanie mojego problemu jest "w powijakach"... :? chociaż bardzo sobie piszę na plus, że potrafiłem już dokonać takiego wyczynu, jak... ostateczne odcięcie się i zerwanie kontaktu z krańcowo destrukcyjnym, moim byłym partnerem... nie dzwonię, nie spotykam się, nie piszę maili i nawet nie smsuję - jestem z siebie dumny, że dałem radę! ale w głębi mojej psychiki ŹRÓDŁA problemu są dalej nie rozpracowane i równie dobrze za parę miesięcy, albo za rok czy dwa, jeśli nic się we mnie nie zmieni, to wpieprzę się w podobną historię...

no ale chodzę znowu na psychoterapię, która budzi we mnie nadzieję i wydaje mi się sensowna... sprawdzam to i próbuję coś ze sobą osiągnąć... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 08:03

Możesz mi dać namiary na swojego terapeutę? Mowisz ,ze szukasz całe życie, wiec jak jest coś juz sensowne, to sukces.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 09:24

Jestem po rozmowie. W zasadzie to żaden przełom nie nastąpił. Było spokojnie, nie bez nerwów, ale bez wybuchów. Każde powiedziało co mu "leży", wysłuchało co ma do powiedzenia i mam nadzieję przyjęło do wiadomości. Jakie skutki? Wyjdzie w tzw. praniu. Atmosfera jest nadal chłodna, ja np. niezbyt mam ochotę na wylewność uczuć wobec niego bo nie czuję teraz takiej potrzeby. Przyznał mi, że nie podoba mu się to, że czasami wykrzykuje swoje racje, a mnie zarzucił, że jestem jak dla niego zbyt zamknięta w sobie. Powiedział, że przed ślubem byłam bardziej wesołą, spontaniczną osobą, a teraz jestem taka nie to, że nieobecna, ale niezbyt zadowolona z życia. Skończył mi się zapał i chęć do prawie wszystkiego. Powiedziałam mu więc, że przyczyną jest atmosfera w domu. Bo tak jest. W atmosferze konfliktu nie mam ochoty na nic.
Owszem powiedział, że mnie kocha, jestem dla niego najważniejsza dlatego che to wszystko ratować, bo w przeciwnym razie rozstalibyśmy się. Jemu zależy żeby moje życie i jego było szczęśliwe.
To tak w skrócie. Ja ze swojej strony postaram się zmienić to co on chciałby żebym zmieniła, zobaczę co zrobi on.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Winogronko7 » 10 wrz 2010, o 11:14

Brawo Blanka! Teraz potrzeba czasu i parcy z obu stron. Wierzmy, że się ułoży, małżeństwo to jednak nie błachostka.
3mam za Was kciuki! :)
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 11:46

Dzięki Winogornko za wiarę w nas :)
Mój mąż nadal upiera się przy tym, żebyśmy jeszcze nie korzystali z pomocy ekspertów, ale zasugerował mi żebym porozmawiała też o swoich problemach z koleżanką, albo najlepiej z kolegą, który powie mi jak niektóre rzeczy wyglądają z punktu widzenia faceta. Ma rację, nie wie tylko, że jest na tym forum i takową możliwość mam.
W miejscu gdzie mieszkam, nie mam nikogo takiego z kim mogłabym porozmawiać tak szczerze od serca. Prawie wszystkie osoby, które poznałam to jego znajomi, a do pracy takich rzeczy nie będę "przynosiła".
Powiedziałam mu jednak, że pomoc specjalisty jest potrzebna, ponieważ człowiek nawet gdy chce obiektywnie przedstawić jakąś sytuację innej osobie to i tak robi to ze swojego punktu widzenia i w większości przekonuje do swoich racji. Pomoc fachowca, w terapii wspólnej, jest spojrzeniem na tzw. całokształt.
Nie wiem czy nam się uda naprawić nasz związek czy nie, ale zrobię wiele - nie wszystko- żeby było dobrze. To tyle z mojej strony, mam nadzieję, że on też tak będzie robił.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 12:55

---------- 12:49 10.09.2010 ----------

Ladybird napisał(a):Możesz mi dać namiary na swojego terapeutę? Mowisz ,ze szukasz całe życie, wiec jak jest coś juz sensowne, to sukces.


odpisałem na priva... :)

---------- 12:55 ----------

blanka, mam wrażenie, że coś trochę ruszyło z miejsca w Waszych sprawach... :) o ile wypływa to ze szczerych intencji, to jest to z pewnością jakaś szansa... :)

nie naciskałbym na terapię, jeśli mąż na razie nie chce - ale zaznaczałbym i pokazywał, co na bieżąco stanowi według mnie problem i czego nie udaje nam się rozwiązać we dwoje - jeśli takie konkretne sytuacje mają miejsce... a wówczas może wyzwoli to z męża męską chęć do działania i brania "byka za rogi" na gorąco - wtedy, kiedy pojawia się konkretny problem i stajecie w jego obliczu... może tak zacznie się przechodzenie od rozmów do działania w jakichś konkretnych sprawach i do wypracowywania sensownych kompromisów, na przykład...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 13:13

Nie naciskałam na wizytę u terapeuty, tylko powiedziałam mu dlaczego uważam, że mogłaby się przydać. Wiesz, ja pewnie bardziej ze swojego punktu widzenia takie mam stanowisko, ale skoro on uważa, że mamy na tyle siły żeby sobie samemu z tym poradzić to nie mam wyjścia tylko przystać na to. Nie zaprowadzę go przecież tam siłą.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Winogronko7 » 10 wrz 2010, o 15:36

Kurcze no trochę szkoda, ze się tak upiera, szkoda, ze nie chce isc tam chocby dla Ciebie.
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez caterpillar » 10 wrz 2010, o 20:19

Mysle ,ze rozpoczecie terapii DLA KOGOS nie jest dobrym pomyslem...

No ale od poczatku

:)

Witaj blanka!

Mnie sie wydaje ,ze twoj maz bylby w idealnym zwiazku jesli mialby kogos kto ma takie same preferencje seksualne (sa takie pary mimo ,ze wiekszosci z nas w glowie sie to nie miesci ) Wiec ja nie wiem czy trza go gonic do psychologa..skoro mu z tym dobrze.

Ty (jak to okresil) bylas kiedys spontaniczna ,wiec zapowiadalo sie ,ze skusisz sie na jakis grupen seks..a tu lipa :?

Tylko szkoda ,ze od razu jak kawa na lawe nie powiedzial czego oczekuje

Przed ślubem wiedziałam, że ma stronę na portalu typu sex, ale na długo przed ślubem ją zlikwidował. Nie


A to bardzo uprzejme z jego strony..zaprawde,noo i zwazywszy na wasze dlugoletnie narzeczenstwo heh.

Mysle ,ze jesli nie bedziecie w stanie ustalic jednej wspolnej wartosci i trzymac sie jej...to ten facet zyczajnie Cie zniszczy..albo zarazi jakims swinstwem .

Nie wiem czy padlo takie pytanie..ale zadam
Czy Ty planowalas-planujesz z tym panem dzieci?

jesli tak to czy myslisz,ze ten facet w oglole sie do tego nadaje ?

Jesli braliscie slub to zapene byla tam tez jakas przysiega w ktorej mowa o wiernosci...mysle ,ze to moze byc dobrym punktem wyjscia do rozmowy.Bo skoro PRZYSIAGL to do czegos to zobowiazuje .

Tu wlasnie gryza mi sie jego poglady ,bo po cholere slub skoro tekst przysiegi to dla niego puste frazesy interpretowana na wlasna modle ??

Ktos tu napisal o zlowieniu ofiary..mi to pasuje.

zycze rozwagi.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez limonka » 10 wrz 2010, o 20:51

---------- 20:49 10.09.2010 ----------

caterpillar napisał(a):


Mysle ,ze jesli nie bedziecie w stanie ustalic jednej wspolnej wartosci i trzymac sie jej...to ten facet zyczajnie Cie zniszczy..albo zarazi jakims swinstwem

Nie wiem czy padlo takie pytanie..ale zadam
Czy Ty planowalas-planujesz z tym panem dzieci?

jesli tak to czy myslisz,ze ten facet w oglole sie do tego nadaje ?

Jesli braliscie slub to zapene byla tam tez jakas przysiega w ktorej mowa o wiernosci...mysle ,ze to moze byc dobrym punktem wyjscia do rozmowy.Bo skoro PRZYSIAGL to do czegos to zobowiazuje .

Tu wlasnie gryza mi sie jego poglady ,bo po cholere slub skoro tekst przysiegi to dla niego puste frazesy interpretowana na wlasna modle ??

Ktos tu napisal o zlowieniu ofiary..mi to pasuje.

zycze rozwagi.
cate poruszylas tu istone kwestie konieczne do przemyslenia..blanko zrobilas pierwszy krok:) to wazne.....nie chce brzmiec sceptycznie...ale mysle ze proble wyplynie..to tylko kwetia czasu...on nie zdaje sobie sprawy..alebo nie chce zdac z powagi sytuacji i zamiata wyszstko pod dywan:(

---------- 20:51 ----------

aha i moim zdaniem ten sex grupowy to tylko czubek gory lodowej:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 21:51

---------- 21:38 10.09.2010 ----------

caterpillar napisał(a):
Przed ślubem wiedziałam, że ma stronę na portalu typu sex, ale na długo przed ślubem ją zlikwidował. Nie


A to bardzo uprzejme z jego strony..zaprawde,noo i zwazywszy na wasze dlugoletnie narzeczenstwo heh.



heh... dobre! i trafne... ;)

---------- 21:51 ----------

limonka napisał(a):aha i moim zdaniem ten sex grupowy to tylko czubek gory lodowej:(


bardzo możliwe...

także w takim ujęciu, jeśli przyjmiemy, że w ogóle seksualność jakby opiera się na całokształcie charakteru człowieka... (i to być może nawet w przypadku dewiacji)

jednak gdy w grę wchodzi wspomniana wyżej dewiacja, to już może być tak, że sama taka dewiacja jest jakby początkiem i końcem problemu, bo ktoś jest tak silnie zafiksowany na swoim odchyleniu, że wszystko inne (łącznie z żoną, rodziną, itp.) jest mniej ważne... numerem jeden jest wtedy określony sposób zaspokajania popędu seksualnego i wszystko inne zostanie temu podporządkowane... dlatego właśnie mówi się, że dewiant przedmiotowo traktuje drugiego człowieka i instrumentalnie podchodzi do relacji... nie ma mowy wtedy o żadnym związku w prawdziwym tego słowa znaczeniu...

oczywiście nie twierdzę, że z całą pewnością mężczyzna, o którym mowa jest dewiantem... ale wykluczyć tego chyba nie można...??

aha, do mnie osobiście argumenty typu "przysięga małżeńska" w obszarze seksualności mniej przemawiają, bo w całej sprawie nie chodzi o to do czego ktoś jest zmuszony bo dał słowo i obiecał, tylko o to co ten ktoś tak naprawdę czuje do drugiej osoby (i ewentualnie czy może nie oszukał - ale oszukać można też z przeciwnym skutkiem: nie czuć wiele a potem... pokochać! - jest trochę przygodowo-romantycznej literatury na ten temat, jak większość pań z pewnością wie... ;) )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 11 wrz 2010, o 12:27

caterpillar napisał(a):
Mnie sie wydaje ,ze twoj maz bylby w idealnym zwiazku jesli mialby kogos kto ma takie same preferencje seksualne (sa takie pary mimo ,ze wiekszosci z nas w glowie sie to nie miesci )


Czytałam o tym, trochę przewałkowałam ten temat w necie. Wiem, że są takie pary, poszukują w necie partnerów dla siebie. Nie powiem, byłam w szoku. To ludzie w różnym wieku, pary, małżeństwa. Najczęściej mają dzieci. Wiem, że jeśli obydwoje chcą, to ich sprawa co robią skoro idą na taki "układ". Dziwię się mojemu mężowi, że związał się ze mną skoro powiem otwarcie nie przetestował mnie w kwestiach, na których mu zależy. Wtedy miałby sprawę jasną. A tak to on traci i ja.

caterpillar napisał(a):Ty (jak to okresil) bylas kiedys spontaniczna ,wiec zapowiadalo sie ,ze skusisz sie na jakis grupen seks..a tu lipa :?


Moja spontaniczność przejawiała się w codziennych relacjach, nie miałam na myśli seksu. Nie przejawiałam żadnych zapędów do seksu grupowego, nigdy nie dawałam mu takiej nadziei bo nie było takich propozycji.

caterpillar napisał(a):Mysle ,ze jesli nie bedziecie w stanie ustalic jednej wspolnej wartosci i trzymac sie jej...to ten facet zyczajnie Cie zniszczy..albo zarazi jakims swinstwem .


Staram się gdzieś wypośrodkować to wszystko, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś ma takie zapędy to wcześniej czy później ujrzy to światło dzienne. Nie nie wyobrażam sobie być dotykaną przez kogoś, kto za przeproszeniem złazi z jednej baby i wchodzi na drugą, a jeszcze wcześniej miał setki innych. Okropieństwo. Dla mnie związek to 2 osoby, a nie setki. I w tej kwestii nie ma szans żebym zmieniła zdanie. Jeśli on tego nie zmieni to się rozstaniemy, to dla mnie oczywiste.

caterpillar napisał(a):Nie wiem czy padlo takie pytanie..ale zadam
Czy Ty planowalas-planujesz z tym panem dzieci?


Wcześniej, czyli jak zamieszkaliśmy razem to chciał mieć dzieci. Dzięki Bogu mu przeszło. To jest ostatnia rzecz, na którą bym się teraz z nim zdecydowała. Ani teraz, ani w najbliższym czasie (czyli przynajmniej rok nim to wszystko obierze jakiś konkretny kierunek) nie chcę mieć z nim dziecka. Nie jestem typem matki polki więc taka sytuacja mi odpowiada. Nie czuję potrzeby mieć dzieci. Jeśli kiedyś się zgodzę to bardziej dla niego niż dla siebie. Może to brzmi dziwnie, ale tak jest.

caterpillar napisał(a):jesli tak to czy myslisz,ze ten facet w oglole sie do tego nadaje ?


Myślę, że zdecydowanie bardziej nadaje się na ojca niż na męża. Widzę jego relacje z dziećmi znajomych i rzeczywiście są świetne.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Abssinth » 11 wrz 2010, o 12:41

Jeśli on tego nie zmieni to się rozstaniemy, to dla mnie oczywiste.


Ty czekasz az on sie zmieni, on czeka az Ty sie zmienisz

fajna macie zabawe :)

Ile mu dajesz czasu? Jak dlugo bedziesz czekac, az on sie zmieni?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości