kochać biseksualnie...?

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 19 lip 2010, o 14:33

uratowanie czego...?

sluchaj - jak ja to widze...

gosc wyraza sie prymitywnie, nie chodzi mi tylko o wulgaryzmy, tylko rowniez o skladnie zdan, dobor slow, jasnosc wypowiedzi...porownujac z tym, w jaki sposob wypowiadasz sie Ty, powiedzialabym - dziewczyna po studiach, ciekawe co robi z kims kto ledwo podstawowke zaliczyl?

sposob myslenia - jesli ktos wypowiada sie w Twojej obronie, znaczy od razu, ze ma zamiar Cie przeleciec? ze chce Twoj numer telefonu, namiary, cokolwiek?
to jest zalosne, pokazuje jasno i wyraznie w jaki sposob taki czlowiek postrzega swiat...

jak juz ktos powiedzial - to nagle 'chce byc dobry, poprawic sie' - stanowi tandetna, wrecz podrecznikowa manipulacje. poczytaj sobie o fazie miodowego miesiaca w toksycznych zwiazkach....

i - biseksualizm nie jest zadnym problemem, jest nim klamstwo, zdrada i manipulacja Toba... Zarowno ja, jak i moj partner jestesmy biseksualni - i jedyne (bardzo nieliczne) kontakty, jakie mielismy z innymi osobami - odbywaly sie tylko w ramach naszego zwiazku...razem, dla szczescia nas obojga.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez new*life » 19 lip 2010, o 16:06

---------- 16:04 19.07.2010 ----------

Przyznam, że teraz nie wyobrażam sobie kontaktów z kim jeszcze, nawet w ramach naszego związku, choć tak jak pisałam podobają mi się kobiece ciała. A sama myśl o tym, że on jest z chłopakiem jest dla mnie wystarczająco raniąca, uczestniczenie w tym chyba by mnie dobiło. Może gdyby wszystko odbywało się w oparciu o szczera rozmowę, bez kłamstwa i krętactw, tak, by nikt nikogo nie ranił, jeśli tej drugiej stronie coś nie odpowiada... Ale tez by robić coś co sprawia radość ale tylko wtedy, gdy jest to przez obie strony akceptowane.
A może ja go za bardzo ograniczam? Mogłabym pomyśleć tak- ze mną chce budować coś ważniejszego -rodzinę, dom, takie tam... A ci faceci są tylko dla "sportu"?
Sama nie wierzę, że gadam takie brednie. Rodzina oparta na kłamstwie, zdradzie... Ja, on i 12 krasnoludków...

Tak, on teraz mówi, że chce się zmienić, chce żyć normalnie i tylko ja mogę mu w tym pomóc. Czuję się za bardzo obarczona taką odpowiedzialnością. Co ja mogę zrobić? Mówi, że ja też czasem byłam winna, ale dokładnie nie precyzuje, co złego robiłam. To ja sama wiem, że może przeginałam z podejrzeniami, ale jeśli nie wiem na czym stoję to moja wyobraźnia po prostu odlatuje... Reaguję alergicznie na każdy dźwięk smsa w jego telefonie i na każdy nowy numer. Mam mu wierzyć na słowo? Wierzyłam. I proszę, do czego mnie to doprowadziło.

---------- 16:06 ----------

A zdrada i kłamstwo po prostu cholernie bolą.
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez Abssinth » 19 lip 2010, o 16:19

obarczanie kogos innego odpowiedzialnoscia - rowniez podrecznikowe...

moj byly zrzucal na mnie odpowiedzialnosc za swoje dosc obrzydliwe fetysze, a potem plakal, ze on jest taki biedny uzalezniony i kocha mnie ale nie wie co ma zrobic i ja mu powinnam pomoc... bo on taki biedny bezbronnny..

nie, kurka wodna!
to jego zycie, jego wybory, jego zachowania - a on wybiera sypianie z innymi przypadkowymi facetami...ktorzy znalezli jjego numer na sciaanie kibla.

czy widzisz, jaka to patologia jest?
jakbys to odebrala, gdyby to byl ktokolwiek inny?
jak nazwiesz osobe, ktora wypisuje swoj numer na scianach dworcow z oferta seksu? a potem probuje sie wybielac 'bo na tym akurat nie pisalem' - to, co nagle jest jakos lepiej, bo na tamtym napisal ale na tym juz nie?

aaaa
poza tym - badalas sie ostatnio na choroby weneryczne?

i jeszcze jedno -
watek, ktory mi pomogl bardzo, kiedys...
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3956146

poczytaj sobie...tyle kobiet popada dokladnie w te same schematy, nie uwierzylabys...[/quote]
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez smerfetka0 » 19 lip 2010, o 19:25

new*life nie uwazasz ze to chora sytuacja? nie widzisz ze on tymi klamstwami i zdradami zaprzepascil szanse na normalny zwiazek z Toba? mozna wybaczyc iles rzeczy ale nie az tyle, wszystko ma swoje granice chyba. moim zdaniem to on juz je przegial totalnie.

abs ujela wszystko idealnie nic dodac nic ujac.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 19 lip 2010, o 20:50

new*life, mam Ci do powiedzenia jeszcze jedną rzecz jako post scriptum, gdyż postanowiłem się z tego wątku wycofać...

otóż zwróć uwagę tym razem na swoje własne zachowanie wobec mnie: okazałem Ci wsparcie i sympatię, natomiast chłopak, z którym jesteś związana zaatakował mnie po chamsku aż wkroczyła portalowa "policja" czyli tutejszy administrator i doprowadził go do porządku po tym incydencie...

a teraz jak w tej sytuacji zachowujesz się Ty...? przecież Ty jesteś jego "drugą połową", jesteście w związku, zatem jakby współodpowiedzialni za różne rzeczy w życiu, w których bierzecie udział... (na przykład w małżeństwie, gdyby on narobił długów, to Ty byś musiała je także spłacać)

więc jak zachowujesz się Ty? - otóż nie mówisz mi nawet, że jest Ci przykro, że z powodu tego, że rozmawiałem tutaj z Tobą i starałem się jakoś Cię wesprzeć, zostałem zaatakowany wulgarnie przez Twojego partnera...

nie uważasz, że tym razem coś nie gra z Twojej strony...? zauważ, że Ty jesteś jakby współsprawcą, bo to jest Twój partner - jego sobie wybrałaś, z nim masz problemy, on Cię źle traktuje i teraz źle potraktował mnie...

po Tobie to spływa...? bo po mnie nie!

ponadto, dlaczego w ogóle dopuściłaś do tego, żeby on miał dostęp do tego co Ty tutaj piszesz pozwalając mu tym samym wtargnąć tu w destruktywny sposób...?

mnie się to wszystko bardzo nie podoba... gdyby to było w realu, gdybym ja Ci gdzieś poza Twoim domem, dyskretnie udzielał wsparcia a Ty dopuściłabyś do tego, żeby on się dowiedział o tym gdzie Ty idziesz, z kimś się spotkasz, itd. i on by poszedł za Tobą i potem mnie na przykład pobił, to byłabyś temu współwinna, moim zdaniem, a przecież mogłoby tak być, skoro umożliwiłaś mu pojawienie się tutaj i tu zachował się tak, jak się zachował...

dlatego też, według mnie, jesteś współodpowiedzialna za to, że Twój partner mi po chamsku ubliżył i nie powiedziałaś mi nawet, że jest Ci z tego powodu przykro...

może ktoś mieć inne zdanie na ten temat, ale ja tak to postrzegam...

a może chodzi o to, że... kto z kim przestaje, takim się staje...?? zastanów się nad tym... ;)

to już koniec mojego udziału w tym wątku - podobasz mi się pod pewnymi względami i dajesz się lubić, ale nie chciałbym mieć z Tobą do czynienia bliżej, dopóki zadajesz się z taką osobą i to jeszcze w tak bliskiej relacji... - mam nadzieję, że da Ci to do myślenia...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez smerfetka0 » 19 lip 2010, o 20:55

filemon madry gosc czasem trzeba wziac pod uwage jego slowa :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sanna » 19 lip 2010, o 23:38

---------- 23:28 19.07.2010 ----------

Gdy ja czytałam Twój wątek, to nasunęło mi się jedno słowo, którego użyła Abs, PATOLOGIA. New Life, nie wiem co jest z Tobą , co powoduje że wpakowałaś się w coś tak, przepraszam jeśli Cię dotknę, beznadziejnego, żałosnego, żenującego. W moim odbiorze ten gość to jest margines społeczny, to męska tania prostytutka. Dno. Czemu uważasz że dno to twoje miejsce? Czemu uważasz, że taka beznadzieja jest dla Ciebie? Naprawdę, jak piszesz, nikt nie ma wątpliwości że jesteś inteligentną, wykształconą osobą. A gdy odezwał się Twój ,, partner"...., no po prostu mezalians intelektualny. Tak to wygląda z pozycji osoby postronnej.
Ale do rzeczy. Jest taka książka, kultowa tu pozycja ,, Kobiety, które kochają za bardzo", łatwo dostępna jako e-book. Gdy przeczytałam Twój wątek, przypomniała mi się jedna z historii tam opisana, kobiety która wiązała się z coraz większymi degeneratami. Twoje śledzenie ,, lubego" to współuzależnienie. Ten niby związek to nie związek - to objaw choroby. New Life, szukaj pomocy dla siebie. Daj sobie szansę na godne siebie życie. Nie chcę Cię urazić mocnymi słowami, ale jestem wstrząśnięta widząc jak naprawdę fajna, błyskotliwa dziewczyna ma sama siebie za nic.

---------- 23:38 ----------

New*Life, jakie jest Twoje dno? Już rozmawiał przy Tobie na czacie gejowskim, widziałaś jego oferty seksualne w kiblach, widziałaś sms-a do innego chłoptasia. Gdzie jest twoje dno? Gdy nakryjesz go w łóżku? Gdy zacznie sprowadzać kogoś do domu? Gdy okaże się, że Cię czymś zaraził???
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Abssinth » 20 lip 2010, o 10:31

a ja tylko po to, zeby sie nie zgodzic z Filemonem - nie, new life nie jest odpowiedzialna, ani wspolodpowiedzialna za zadne zachowanie swojego partnera.

on jest osobnym czlowiekiem i powinien ponosic odpowiedzialnosc za swoje czyny i slowa - ON a nie jego partnerka.

jesli on sie upije i porzyga, to czy to ona ma sprzatac za niego? czy, jesli on kogos pobije, to ona ma pojsc do wiezienia? czy, jesli on komus zrobi dziecko, to ona ma placic alimenty, a on nie ponosic zadnych konsekwencji?


takie myslenie jest niestety przejawem myslenia osoby wspoluzaleznionej....i moim zdaniem bardzo niebezpieczne jest wpedz\anie kogos w taki schemat...zwlaszcza, ze new life jest juz w glebokim syfie przez tego kolesia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez winny » 20 lip 2010, o 11:13

Ludzie...
Zastanówcie się co Wy p i e r d o l i c i e ....
Według Was nie da się niczego naprawić i moim zdaniem załóżcie jakieś stowarzyszenie rozwiązujące związki i wprowadzające w nich zamęt...
winny
 
Posty: 6
Dołączył(a): 15 lip 2010, o 23:12
Lokalizacja: Nibylandia

Postprzez Szafirowa » 20 lip 2010, o 11:19

??
winny ... żal mi ciebie człowieku, jesteś chory, musisz się leczyć.
Natychmiastowo.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Abssinth » 20 lip 2010, o 11:43

nikt z nas nie jest odpowiedzialny za to, ze zepsules swoj zwiazek.

nikt z nas nie jest rowniez odpowiedzialny za to, ze nie potrafisz napisac prostego zdania bez uzywania wulgaryzmu.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 20 lip 2010, o 12:17

Abssinth napisał(a):a ja tylko po to, zeby sie nie zgodzic z Filemonem - nie, new life nie jest odpowiedzialna, ani wspolodpowiedzialna za zadne zachowanie swojego partnera.

on jest osobnym czlowiekiem i powinien ponosic odpowiedzialnosc za swoje czyny i slowa - ON a nie jego partnerka.


jeśli on jej "sprzeda" AIDS, bo ona dalej z nim współżyje wiedząc, to co wie... to nie będzie współodpowiedzialna za swoją chorobę? tylko on będzie winny?

jeśli on jej zrobi dziecko i będzie traktował ją dalej tak jak traktuje, albo porzuci ją - to nie będzie współodpowiedzialna za swój los i los dziecka? tylko on będzie za to odpowiedzialny?

jeśli weźmie z nim ślub a on narobi długów, to nie będzie współodpowiedzialna za ich spłacanie? - w tym wypadku będzie nawet zmuszona prawnie!

jeśli wciągnie kogoś w swoje sprawy i ktoś jej będzie pomagał a ona dopuści do tego, że on dowie się kto to jest, gdzie mieszka, itd. i on pójdzie i napadnie tamtego człowieka, bo sobie wymyśli, że ktoś chce mu odebrać jego dziewczynę - to czy ona nie będzie moralnie współodpowiedzialna, jako jego partnerka i osoba, która dopuściła go do określonych informacji i naraziła kogoś na jego agresję...?

dla mnie odpowiedź jest oczywista...

jeśli jesteś partnerką na przykład mordercy czy złodzieja i wiesz o tym co on robi - że kradnie, niszczy czy nawet zabija i biernie na to patrzysz, to pośrednio wedle prawa bierzesz w tym udział i pójdziesz za to siedzieć - nawet za to, że nie poinformowałaś policji wiedząc co on wyprawia... albo wiedząc kogo zamierza okraść (jeśli ci to udowodnią) nie poszłaś na policję lub przynajmniej nie ostrzegłaś tej osoby...

załóżmy, że new*life poprosi Ciebie Abssinth w realu, żebyś się z nią spotkała i pogadała a jemu pozwoli dowiedzieć się gdzie i kiedy idzie oraz w jakim celu... on pójdzie za nią i nawrzuca Ci od różnych, że ją od niego odciągasz, albo Ci jeszcze przywali - czy ona nie będzie wtedy za to współodpowiedzialna...?? - dla mnie pytanie jest retoryczne - znając go i zadając się z nim naraża samą siebie a wciągając w to inne osoby i nie zachowując dyskrecji naraża innych...

jak dla mnie, to się nazywa zadawane się z tak zwanym niewłaściwym towarzystwem, bo oni stanowią wspólnotę, jako para i ona aktywnie w tym uczestniczy, niestety... ja rozumiem jej problemy, ale FAKTY są takie a nie inne, żeby nie wiem jak ją usprawiedliwiać a jego obwiniać...

itd.

o taką współodpowiedzialność mi chodzi...

jestem niekonsekwentny, bo miałem się już nie wypowiadać, ale ruszyło mnie... :P
Ostatnio edytowano 20 lip 2010, o 12:56 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 20 lip 2010, o 12:30

Filemon, zauwaz -

ktos Tobie nawrzucal - zamiast TY w odpowiedzi skierowac sie do niego i powiedziec co o nim myslisz, kazesz new-life przepraszac Ciebie za slowa kogos innego.

----------------

nie, nie uwazalabym new life za odpowiedzialna, gdyby ktokolwiek mi nawrzucal w jej obecnosci.
to, ze on sobie cos mysli i zgodnie z tym dziala, to jest jego wybor i jego odpowiedzialnosc.




jesli on jej sprzeda cokolwiek to tak, ona bedzie wspolodpowiedzialna jako osoba swiadomie idaca z nim do lozka - ale jesli to Tobie on sprzeda tego hifa, to juz jednak nie... nikt nie zmuszalby Ciebie do przespania sie z tym gosciem.

czy widzisz roznice?

new life nie jest mamusia gostka, nie jest pania nauczycielka, zeby sie jej skarzyc za jego zachowanie, i oczekiwac ze ona na niego nakrzyczy i postawi do kata, zeby on sie czegos nauczyl.
Bo niestety do tego ta sytuacje sprowadzasz.
czy juz
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 20 lip 2010, o 13:00

---------- 12:53 20.07.2010 ----------

Ok, Abbsint - przeczytałem, ale zdania nie zmieniłem. :)

Ja już stąd zmiatam...

w realu, trzymałbym się OD NICH OBYDWOJGA z daleka (i myślę, że nie ja jeden), dopóki new*life zadaje się z kim nie trzeba... po co komu bluzgi, obelgi, awantury czy może nawet rękoczyny...


P.S.

Abssinth napisał(a):nie, nie uwazalabym new life za odpowiedzialna, gdyby ktokolwiek mi nawrzucal w jej obecnosci.


nie, nie KTOKOLWIEK, tylko JEJ PARTNER, do którego nie była dyskretna i powiedziała, że idzie na spotkanie z Tobą oraz w jakim celu a on dzięki tej wiedzy mógł pójść za nią i dać Ci po łbie, na przykład...


Abssinth napisał(a):new life nie jest mamusia gostka, nie jest pania nauczycielka, zeby sie jej skarzyc za jego zachowanie, i oczekiwac ze ona na niego nakrzyczy i postawi do kata, zeby on sie czegos nauczyl.


w ogóle NIE O TO MI CHODZI...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez alutka_87 » 20 lip 2010, o 14:06

gdyby mój partner nawrzucał komuś jak winny i był tak wulgarny w takim przypadku uznałabym, że nie mam o czym z nim rozmawiać i tyle, dorzuciłabym to do pokaźnego już i tak u new*life stosu "wpadek" winnego. Jest jakiś rodzaj odpowiedzialności za partnera w takim przypadku - także zgadzam się z Tobą Filemon jak najbardziej.

Winny, ok, skoro da się naprawić - napisz co zamierzasz zrobić w tym kierunku i dlaczego w ogóle jest sens naprawiania czegokolwiek? Domyślam się, że nie będziesz miał za dużo do powiedzenia w tym temacie.
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 294 gości