Powiedziec czy nie ??a stało sie...

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 29 wrz 2009, o 00:35

Michał
Uporasz się z tym.
Tylko zacznij!
Mam wrażenie, ze wszystkie nieprzyjemne swoje stany spychałeś na innych- taki syndrom piotrusia pana, wiecznie niedorosłego chłopca. Zawsze ktoś inny był winien, prawda? zawsze jakoś udawało się sumienie wybielić.

Owszem, boli, ale świadomość wzięćia swojego życia w swoje ręce, świadomość wolności, jaka wypływa z faktu odpowiedzialności za siebie- jest bezcenna.
I nie ma rzeczy, na którą można by to zamienic. Czasem boli, ale poboli i przestaje.
Myślę, ze sam widzisz, jak się szmaciłeś. Mozesz dalej- w końcu, kto Ci zabroni?
Mozesz też nie chcieć i to na tym polega. Na wyborze, a nie na głupkowatym uśmiechu, że w końcu facet tak musi. Bo nie musi. Tylko tak wybiera.

Rozmawiałeś z Nią?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cvbnm » 29 wrz 2009, o 08:39

a jak wyobrazasz sobie rozwoj realcji stalej? seksualny?
istnieja filozofie (tantra) gdzie potrzeba stalej partnerki do rozwijania nawet duchowosci poprzez wspolzycie.
http://psychotrop.info/printview.php?t= ... 85685c054e

czy masz na to pomysl ?

czy to cie kreci?

ja mam wrazenie, ze ten twoj seksoholizm i przechwalki jaki to ty ogier nie jestes, to raczej objaw nedzy seksualnej. nowa kobieta i pozycja jak zabawka, jest fajna poki mozna rozpakowac z folijki. nie dziwie sie ze twojej czystej dobrej kobiecie nie chce sie z toba wspolzyc. moze odczuwa ze to cale wspolzycie z toba jest puste?

czy myslales zeby rozwinac te sfere ze stala partnerka?

mam na mysli takie "cwiczenia" jak np patrzenie w gwiazdy cala noc, a nie wydziwianie z pozycjami. albo dotykanie sie cala noc tylko w stopy.... ekploracja jednego doznania do maksimum. nie wiem...
jesli ona nie ma potrzeb... moze mylisz sie moze ma, tylko subtelniejsze?
moze trzeba ja odkryc? a nie zadowalac sie "latwizna".... (czy moze raczej, byc samemu latwizna)
cvbnm
 

Postprzez Orm Embar » 29 wrz 2009, o 21:48

---------- 21:43 29.09.2009 ----------

Witam,

Mówienie partnerce o zdradzie w imię prawdy w większości przypadków jest tylko po to, żeby samemu poczuć się lepiej. Najpierw ktoś zdradza, a potem mówi swojemu partnerowi/partnerce i w czuję ogromną ulgę - tyle tylko, że teraz zdradzony ma bardzo niefajną sytuację, bo musi sobie z tym poradzić.

Efekt bywa taki - choć nie wiem czy tak może być w przypadku kol. Michała - że zdradzający czuję się nagle bardzo fajnie ("przecież taki jestem w porząsiu skoro nawet się przyznałem!") natomiast zdradzona czuje się nagle bardzo niefajnie.

Wyznacznikiem jest nie jakaś "moralna zasada", bo w imię moralności wymordowano więcej ludzi niż dla pieniędzy, ale DOBRO ZDRADZONEJ - i pod takim kątem trzeba dokonać wyboru postępowania.

to tyle :)

Maks

---------- 21:48 ----------

Nie czytałem całego wątku, ale przy okazji zaprotestuję stanowczo przeciwko robieniu z uczestniczek zdrad - czyli w tym przypadku kochanki Michała - biednych, wykorzystanych ofiar męskiego penisa.

Istnieją zarówno faceci myślący penisami jak i kobiety myślące potrzebą penisa - i tyle. Nie wiem jak to jest w przypadku Michała i jego chwilowej partnerki - nie znam nikogo z nich - ale to nie jest tak, że jak facet zdradza, to ponosi wyłączną odpowiedzialność za sytuację.

Ponosi bowiem wyłączną odpowiedzialność ZA SWOJE WYBORY, natomiast odpowiedzialność ZA SYTUACJĘ mogę już ponosić oboje, prawda? ;)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez lili » 29 wrz 2009, o 21:57

Orm,

generalnie jesteś tu moim guru, nieczęsto się odzywasz ale jak już Ci się zdarza to mówisz wybitnie do rzeczy. Zawsze Cię podziwiałam za głowę na karku i tak dalej.
Tym razem dramatycznie absolutnie kategorycznie się z Tobą nie zgadzam.
Czy dobrem osoby zdradzonej jest niepowiedzenie jej o tym w imię nieranienia jej i niesprawiania przykrości a podtrzymywania życia w fikcji?Co taka osoba zrobi kiedy dowie się później, nie daj Bóg od osoby trzeciej? I uświadomi sobie że jej życie dotychczas było oparte na jednym wielkim pierdzielnym kłamstwie i jest o kant dupy roztrzaść?
Nie twierdze że jestem za mówieniem komuś "zdradziłem Cię, sory, tak wyszło, a teraz zrób sobie z tym co chcesz, pa, to spadam, narka" a raczej w stylu "przepraszam że Cię skrzywdziłem i wiem, że nie zasługuję za Twoją wyrozumiałość. Nie zdziwię się jeśli nie będziesz chciał/a ze mną więcej rozmawiać" czy jakoś tak.
Niemówienie przykrej i trudnej prawdy jest ohydne. Przerobiłam to i czułam się jakbym się wykąpała w gnoju kiedy dowiedziałam się po czasie i nie od tej osoby co trzeba. Gówno ZAWSZE wypłynie.

pozdrawiam Cię ORM
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Orm Embar » 29 wrz 2009, o 22:17

lili napisał(a):
Niemówienie przykrej i trudnej prawdy jest ohydne. Przerobiłam to i czułam się jakbym się wykąpała w gnoju kiedy dowiedziałam się po czasie i nie od tej osoby co trzeba. Gówno ZAWSZE wypłynie.
pozdrawiam Cię ORM


Witaj Lili :)

Ja guru? Ja im jestem starszy tym bardziej pokornieję. :)

Zróbmy jednak tutaj pewien hardcore, OK? Nie traktuj tego jak kategorycznych twierdzeń, po prostu popatrz czy tak może być. Z jednej strony rozumiem Twój ból, ale z drugiej strony to nie Ty zachowałaś się jak świnia, ale on zachował sie jak świnia, dlaczego więc to TY czujesz się tak jakbyś TY WYKĄPAŁA SIĘ W GÓWNIE? Rozumiesz o co mi chodzi? To ON wykąpał sie w gównie, nie Ty!

Myślę o jakimś takim stanie duszy, w którym człowiek czuje się na tyle dobrze ze sobą, ma na tyle oparcia w samym sobie, że nie daje się takiej sytuacji wpakować w doły, rozumiesz?

Napisałem ten tekst kierując się oczywiście swoimi poglądami i swoim doświadczeniem życiowym. Ja nie chcę wiedzieć. :) Jak się dowiem, pomyślę co dalej. :) Może jednak to element mojego źle poskładanego życia w tej sferze? Kto to wie...

To tak na marginesie. :)

Taki tok myślenia wpadł mi jednak do głowy, jak ktoś mi dokopał w moją słabiznę (bo oczywiście mam, oj mam, hehehe) i najpierw wpadłem w doła, a potem dotarło do mnie, że to ... on zachował się ku...eeee...as, nie ja. :)

A teraz Michał. Wiesz co, gdyby jego love affaire mogłaby wyjść - to miałbym wątpliwości mówić czy nie. Jeśli był na delegacji w Bieszczadach a mieszka w Gdańsku - to nie mówiłbym (ale rzecz jasna nie po to, żeby sobie na boku zarywać laski).

Jeśli jednak mówić, to nie po to, żeby mieć potem czyste sumienie bo się wyspowiadał - taka motywacja jest jeszcze bardziej egoistyczna niż sama zdrada.

pozdrowienia :)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez agik » 29 wrz 2009, o 22:26

Ale przecież nikt nie namawia Michała, żeby zrzucił cięzar z duszy...

Dziewczyna miała to nieszczęście, ze Michał jest jej pierwszym parterem, miała równiez to nieszczeście, ze nosi w sobie ich dziecko...
Jest młodziutka, na razie się jeszcze nie pobrali. Po prostu ma prawo wiedzieć, kto ją dotyka. Czyje dziecko nosi.

I w ogóle jestem ciekawa skąd Ci się wzięło, takie skojarzenie, zę kochanka Michała to niewinna ofiara jego dzikiego penisa ;)
Nikt tak nie twierdził, przecież.

TYlko michał coś tam nawijał, ze ona jest gorsza od niego, bo ona ma dwójkę dzieci, a taka napalona jest...

Zaraz tu wszystko zrobi fikołka... ;))
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Orm Embar » 29 wrz 2009, o 22:51

agik napisał(a):Dziewczyna miała to nieszczęście, ze Michał jest jej pierwszym parterem, miała równiez to nieszczeście, ze nosi w sobie ich dziecko...
Jest młodziutka, na razie się jeszcze nie pobrali. Po prostu ma prawo wiedzieć, kto ją dotyka. Czyje dziecko nosi.

I w ogóle jestem ciekawa skąd Ci się wzięło, takie skojarzenie, zę kochanka Michała to niewinna ofiara jego dzikiego penisa ;)
Nikt tak nie twierdził, przecież.

TYlko michał coś tam nawijał, ze ona jest gorsza od niego, bo ona ma dwójkę dzieci, a taka napalona jest...

Zaraz tu wszystko zrobi fikołka... ;))


Siemanko Agik,

1. Jeśli dziewczyna jest młodziutka, wchodzi dopiero w życie a na dodatek nosi ich dziecko, to gdybym był odpowiedzialnym facetem - także facetem po akcie zdrady - myślałbym tylko o tym, co zrobić, żeby ucierpiała na tym jak najmniej. W tym kontekście pytanie Michała jest w ogóle złe i bezsensowne. Brzmi "czy mam powiedzieć o zdradzie?" a powinno brzmieć "co zrobić, żeby ona ucierpiała jak najmniej, skoro ja zdradziłem, niezależnie od tego, iż sprawa jeszcze nie wyszła?".

Może nie powinien jej mówić tego teraz, skoro jest w szczególnym okresie, powinien zadbać o to, by stała się silniejsza, i myśleć o tej tak poważnej rozmowie później? A może właśnie powinien powiedzieć - no bo co ją nie zabije to ją wzmocni?

Nad takimi wyborami i ich konsekwencjami powinien się zastanawiać odpowiedzialny i dojrzały facet. Nie wiem nad czym będzie się zastanawiał Michał...

2. Chwilowa partnerka Michała - a to OK, nie czytałem dokładnie całego wątku, tak mi się obiło o oczy i obiło mi się źle. :)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Goszka » 29 wrz 2009, o 23:04

Orm,dawno Cię nie widziałam na forum :)
Miło :kwiatek2:
heh taki mały offtop ;)
ps.temat o mówieniu/nie mówieniu o zdradzie już był więc nie wiem po co znów to roztrząsacie zamiast podać Michałowi linka żeby przeczytał sobie o ile będzie go interesował aspekt etyczny zdrady.
Natomiast sedno jest chyba inne,rajt? :)
Ostatnio edytowano 29 wrz 2009, o 23:10 przez Goszka, łącznie edytowano 2 razy
Goszka
 

Postprzez Orm Embar » 29 wrz 2009, o 23:09

Cześć Goszka...
Trochę nowe obowiązki, a trochę walnięty software, który nie pozwalał mi się logować na forum ... ;)
Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez agik » 29 wrz 2009, o 23:10

No własnie :)

Michał na razie próbuje:
1 zwalić winę na tę panią z którą poszedł na "kawkę"
2. zwalić winę na swoje traumy ( nie nadaje się do związku itd itp- bleble
3. szuka wytłumaczenia w swoim "seksoholiźmie"

O jakiejś ochronie partnerki, o dziecku- Michał na razie nic nie mówi...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Goszka » 29 wrz 2009, o 23:12

ale miło że jesteś Orm,zawsze z przyjemnością Cię czytam.
To tak bez wchodzenia w dupę było hehe :wink:
fajnie Cię widzieć bo już się zastanawiałam co u Ciebie :)
Koniec off topa :D
Goszka
 

Postprzez Orm Embar » 29 wrz 2009, o 23:21

agik napisał(a):No własnie :)

Michał na razie próbuje:
1 zwalić winę na tę panią z którą poszedł na "kawkę"
2. zwalić winę na swoje traumy ( nie nadaje się do związku itd itp- bleble
3. szuka wytłumaczenia w swoim "seksoholiźmie"

O jakiejś ochronie partnerki, o dziecku- Michał na razie nic nie mówi...


Skonkretyzowałaś to, co mi chodziło po głowie.

Dokładnie to co leży w różnicy mięczy pytaniami "powiedzieć czy nie o zdradze" a pytaniem "co zrobić, żeby moja kobieta jak najmniej ucierpiała, skoro już zdradziłem?".

Dodam tylko, że gdyby kolega Michał szukał pomocy, powinien napisać "jestem seksoholikiem, nie umiem poradzić sobie ze skłonnością do zdrady, co mam zrobić". To także inne pytanie niż "powiedzieć czy nie?".

gute Nacht!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez moniaw-w » 30 wrz 2009, o 10:28

OMG...

sorry, ja tesz zrobie offa - Maks, Smoku... :):) jak milo Cie tutaj widziec :):)
wie gehts dir? ;)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez Orm Embar » 1 paź 2009, o 21:59

cześć dziewuchy ...
zaczynam sie bać ... 8) 8) 8)
Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez moniaw-w » 2 paź 2009, o 16:21

Orm Embar napisał(a):cześć dziewuchy ...
zaczynam sie bać ... 8) 8) 8)
Maks



sie trzeba cieszyc, nie bac :) :D :slonko:
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akokufocgik i 244 gości