Bezradność

Problemy z partnerami.

Postprzez Cyprian » 11 sie 2009, o 21:33

---------- 21:24 11.08.2009 ----------

@cater,


wiem, że moje czasem przydługie teksty nie skłaniają ku wnikliwej lekturze, ale wspomnę tylko jeszcze raz, że ja postawić się kiedyś potrafiłem. Tylko skutek to marny miało.
Kolejna rzecz to irracjonalne zachowania wynikające wg mnie z pewnych zaburzeń emocjonalnych. Charakteryzują się one kłopotami z opanowaniem własnych emocji. Co z resztą, choć nie wprost, przyznaje ona sama czasem przepraszając, tłumacząc się, że chciała ale powstrzymać się nie mogła.
I dlatego chętnie poznam diagnozę kogoś doświadczonego w materii zaburzeń emocjonalnych. Choć sam pierwszy raz mam do czynienia z podobnym przypadkiem, to śmiało mogę założyć, że nie jest on odosobniony.

Wracając do wątku który poruszyłaś, jest on o tyle bezsensowny, że jej zdanie jest wynikiem humoru. tj kiedy ma dobry, to mogę sobie odejść, ale kiedy ma zły i wie, że mógłbym to zrobić, to gotowa mi wydrapać oczy.
Staje wtedy w drzwiach, broniąc mi przejścia.
Kiedy usłyszałem przypadkowo, że jej ojciec uciekał przed żoną przez balkon z drugiego piętra tym mocniej jestem przekonany co do źródła problemów.

---------- 21:33 ----------

nie wiem jak zrozumiałaś te ramiona, ale grunt by one zrozumiały mnie;)

gwoli ścisłości - to ja jestem w domu.

Co do sfery finansowej. Nie jest na tyle źle by nie starczało na tony dupereli, zasłonek, nowych pluszaków, roletek, stoliczków, ale nie jest znowu tak różowo, żebym lekką ręką kupił sobie w miarę fajny rower.

Żłobki, przedszkola, kredyty, rachunki, czynsze...NIe zrozumcie mnie wszak źle. To nie pieniądze stanowią mój prawdziwy dylemat. W ogóle, to odnoszę wrażenie, że im gorzej w życiu się wiedzie tym pieniądze nabierają znaczenia. Taka forma rekompensaty. A może to z wiekiem tak się robi? pfff
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez biscuit » 11 sie 2009, o 22:06

Cyprian napisał(a):[color=red][size=9] W ogóle, to odnoszę wrażenie, że im gorzej w życiu się wiedzie tym pieniądze nabierają znaczenia. Taka forma rekompensaty.


zgadzam się z tym

wielką pustkę wewnętrzną, dziurę w sobie, ten ogromny głód trzeba przecież czymś zapełnić...

tylko, że niestety to wielka iluzja, ułuda

kiedyś te notorycznie upychane w sobie kompulsje wybuchną ze zdwojoną siłą, o ile wogóle będzie się miało takie szczęście
o ile się nie przetrwoni całego życia na jej zapełnianiu, zapychaniu byle czym, byle by nie było czuć tej pustki...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Cyprian » 11 sie 2009, o 22:20

cóż, życie jest iluzją. Nawet do końca nie wiem czego.

Spędziłem gro czasu na zastanawianiu się nad sensem. I ale czy to ma jakiś sens? :)

Trzeba się pogodzić z faktem, że życie często sprowadza się do jakiejś gonitwy co może nie mieć sensu albo z racji marności przedmiotu, albo z faktu, że on wcale nie istnieje.
Zapełnianie pustki, trwonienie czasu, głupstwa w większości wypadków stanowią znaczący kadr naszego życia. I tak już jest.
Oczywiście lepiej mieć cel, który w naszym mniemaniu nie jest stratą czasu, nawet jeżeli kiedyś miało by się okazać inaczej.
Ja nie mam wiary, nie mam pasji, i nawet zwariować nie mogę. Pewnie powinienem wyjść naprzeciw, ale chyba jednak stać mnie tylko na czekanie aż coś samo przyjdzie.

Kubuś fatalista.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez biscuit » 11 sie 2009, o 23:18

Cyprian, gdybym żyła na codzień z taką wściekłą babą, sensu życia nie odnalazłabym nawet gdybym się o niego potykała codziennie

no niestety :(
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez caterpillar » 12 sie 2009, o 12:22

Zgadzam sie z ostatnim zdaniem biscuite!

Cyprian nie chodzi tylko o to zeby sie postawic tylko zeby madrze egzekfowac to co nam sie nalezy niestety nie zawsze wiemy jak to robic stad jak mysle skutek oplakany.

rozumiem ,ze twoja zona ma zaburzenia emocjonalne i odnosze wrazenie ,ze starasz sie tym tlumaczyc jej zachowanie
ale czy ona cos z tym robi??

pewna osoba w mojej rodzinie tez ma nerwice i w zasadzie nic z tym nie robi co przyczynia sie to tego ,ze niszczy swoja rodzine NISZCZY SWOJE DZIECI swoim beznadziejnym zachowaniem wiecznym wrzaskiem bez powodow,robieniem scen i odreagowaniem swoich frustracji bo przeciez ma nerwice i to jest jedyna metoda.

jej maz w zasadzie chyba czuje sie jak TY.

wiem ,ze wzgledy finansowe sa wazne czesto to one "zmuszaja" nas do tkwienia w takiej sytuacji
Bo facet musi odejsc z domu, musi wynajc mieszkanie co kosztuje i musi czesto placic alimenty co tez kosztuje.
Ludzi zwyczajnie nie stac na osobne zycie.

i jeszcze jedno odnosze wrazenie ,ze jeste z nia z litosci.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Cyprian » 12 sie 2009, o 16:06

---------- 15:53 12.08.2009 ----------

Mam nadzieje, że ów sens wy znaleźliście, choć jak na mój gust stosujecie zbyt wiele uproszczeń. Ale to może właśnie jest mój problem - komplikuję wszystko.

Catrer, nie chodziło mi teraz o to jak ona się tłumaczy, tylko jak ja to widzę.
Problemy komunikacyjne w takim wypadku są inne.
Ona sama pewnie z tym nic nie zrobi, bo ma zbyt silne przekonanie, że jest wszystko z jej strony. W dużej mierze jest to wynikiem wsparcia jakie ma w rodzinie, która opacznie rozumie słowo "pomoc". Cytując jej siostrę "nie ważne czy ty mam racje, czy Ona zawszę będę po jej stronie". Ona jest "aniołeczkiem". I co by aniołeczek nie zrobił, jak można go o cokolwiek obwiniać.

Osoba z Twojej rodziny o której wspomniałaś to chyba jednak trochę inna historia(wcale nie myślę, że ma mniejszy ciężar gatunkowy). To bardzo ważne kto diagnozuje chorobę. W tym wypadku, to zakrawa o premedytację i wyrachowanie.

Moja sprawa rozbija się o dzieci, trochę o me gołębie serce, trochę o przywiązanie, lojalność.
Ja ze swoim ojcem właściwie nigdy nie miałem kontaktu, nie widziałem go przez kilkanaście lat. Nie chcę by to się miało powtórzyć. W każdym razie piętno na mnie ciąży.
A Ona też wykorzytuje ten fakt, przyrównując mnie do niego wcale go nie znając. W tym momencie to już tez jest premedytacja i wyrachowanie - a tych przymiotów w połączeniu ze złośliwością bardzo nie lubię.

Kiedyś jak dzieci będą starsze to się zemszczę i zniknę z jej życia - czasem tak to widzę. Zostawię ją z jej ukochana rodzinką, prawie tak samo jak jej ojciec jej matkę (osobno mieszkają, choć razem jeżdżą na imperzy w stylu wesel chrzciny) tylko mocniej, bo zerwę kontakt do maksimum.

Nie przepadam jednakże za zemstą i boję się, że za te XX lat znowu dam ciała.
Infantylne myślenie, ale chwila i emocje różne podpowiadają rozwiązania. A na te chwilę rozwód jest jednak odległy. Choć wakacje np coraz częściej spędzamy osobno.

I choć zwykle nie krzyczę i nie przeklinam, to teraz zakrzyczę i przeklne: popierdolone to życie.

---------- 16:06 ----------

A może ja przesadzam. Ludzie są jacy są i tyle. A ja sobie ubzdurałem, że w moim domu będzie tak czy inaczej - wcale nie w opozycji do domu rodzinnego, bo choć bez ojca to nigdy nie narzekałem. Nie miałem powodu by siedzieć w koncie i obiecywać sobie, że ja inaczej będę wychowywał dzieci.
Ale jakieś swoje wyobrażenia oczywiście miałem. Zawsze byłem zwolennikiem bezstresowego sposobu wychowania, rozwiązań rozsądnych, a kłótni tylko w formie cywilizowanej polemiki czyli wymiany argumentów z założeniem wzajemnego zrozumienia.
A tu nagle życie przyszło i...pojawiło się pierwsze zaskoczenie, któro z czasem przerosło w rozczarowanie, itd.
Byłem przeciwny temu by w pokoju dziewczynek stanął mały tv. Byłem.
Ale to prezent od babci...Od babci? No, podobno. I kolejny problem - nie dość, że jest tv przywieziony z rodzinnych stron to jeszcze umówiły się za moimi plecami, że to będzie prezent od babci.
Znacie babcie która kupuje 1,5 letniej wnuczce tv? Zamożna babcia? Nic z tych rzeczy, przeciwnie bide klepie.
Ale trzeba było mnie o tym jakoś poinformować.
Prezenty dla wnuczek są okraszane słowami, że mężuś znowu się zdenerwuje.
Chrzciny młodszej. Wybór chrzestnych? Mój kandydat jest za młody. Skutek? Oboje chrzestni z rodziny małżonki. Bo przecież ja i tak jestem nie wierzący. A pomysł mojego chrzestnego jest na pewno nie moim pomysłem a mojej mamy! Mój najbliższy kuzyn i przyjaciel zarazem wymysłem mojej matki!
I jeszcze tona lepszych kawałów które z czasem stają się niesmaczne.

Muszę się umówic na piwo z sympatyczną nieznajomą i jej się wypłacze.
Teraz proszę Panie, byście mnie zrugały.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 12 sie 2009, o 17:20

Cyprian napisał(a):Teraz proszę Panie, byście mnie zrugały.


sam siebie rugasz tkwiac w czyms takim.
sikorkaa
 

Postprzez Abssinth » 12 sie 2009, o 17:29

sikorka - zgadzam sie...

szmacisz sie Cyprian.

sam siebie.
masz opcje, ktorych nie wykorzystujesz...i w imie czego to? czy czujesz sie jakis lepszy,. poswiecajac swoje zycie i siebie? czy czujesz sie szlachetniejszy?

jak sie czujesz?

aaa....i czy zajrzales na topik, ktory Ci podalam w moim piewrszym poscie?
nie tylko Ty tak masz.
i mozna z tego wyjsc.
tylko trzeba nad tym pracowac...a nikt Ci nie bedzie w stanie pomoc, dopoki sam nie zdecydujesz sobie pomoc.

miauk,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez biscuit » 12 sie 2009, o 19:48

Cyprian, to Twoje życie, nie będziesz miał drugiego

nie wiem, jakie uczucia żywisz do żony, ja nie chciałabym być z kimś, kto mnie nie kocha, Panu Łacha sama bym podziękowała

btw, zadziwia mnie podejście mężów, który nie kochają swoich żon, ale czynią wieeeelkie wysiłki dla dobra ludzkości, zostając przy rodzinie, i nie wyjawiając swoich prawdziwych uczuć, uważam to za wielkie zarozumialstwo z ich strony, bo może te kobiety wcale nie chcą ich łachy i ich poświęcenia...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez caterpillar » 12 sie 2009, o 20:41

jakos twoja zona nie jest wobec ciebie lojalna i to ci nie przeszkadza?

mi bardzoiej wyglada to na chaos niz na bezradnosc..ty chyba sam nie wiesz czego od zycia chcesz..z jednej strony piszesz o lojalnosci z drugiej wnioskuje ze gdy nadazyla by sie okazja chetnie bys "otar lzy o damski rekaw" :?:

unikasz odpowiedzi na pytanie co by bylo gdybys pokazal zonie ,ze moze Cie stracic przez takie postepowanie?
co by bylo gdybys ty rowniez zadal od niej lojalnosci (wkoncu jest twoja zona i to tobie przysiege skladala) ???

i mam wrazenie,ze nie chcesz uslyszec ,ze ojciec w domu to nie zawsze to samo co szczesliwy ojciec a taki jest najlepszy dla dziecka.

U mojego faceta jest caly czas walka o gnebionego ojca,wieczne pretensje ,zale wyrzuty eh szkoda gadac.

Nikt absolutnie nie namawia cie do rozowdu (to ostatecznosc) ale takie samobiczowanie bez podjecia jakichkolwiek krokow uwazam rowniez za bezsensowne.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez sikorkaa » 12 sie 2009, o 21:05

caterpillar napisał(a):z jednej strony piszesz o lojalnosci z drugiej wnioskuje ze gdy nadazyla by sie okazja chetnie bys "otar lzy o damski rekaw" :?:


trafna uwaga :ok:
sikorkaa
 

Postprzez MISIA2 » 12 sie 2009, o 22:54

Cyprianie piszesz że zawsze byłeś zwolennikiem bezstresowego wychowania a nie wydaje ci się że to co razem z żoną fundujecie swoim dzieciom to dość spora dawka stresu a tak w ogóle to sądząc po twoich ostatnich postach to przy żonie mniej trzymają cię dzieci a bardziej brak pocieszycielki w ramionach której znalazłbyś ukojenie.
MISIA2
 
Posty: 40
Dołączył(a): 26 lip 2009, o 23:02

Postprzez ewka » 12 sie 2009, o 23:40

A ja się tak zastanawiam, czego ty Cyprian oczekujesz od nas... bo jak dotąd nie udało mi się zgadnąć, a na zapytanie wprost nie odpowiedziałeś.

No to pozdrowię tylko
:papa2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Cyprian » 13 sie 2009, o 09:33

Ok, postaram się krótko, bo mam tylko chwilę. A może i mniej.

@ sikorka, a juz myślałem, że zrobiłaś sobie wakacje. Miło Cię widzieć.


@misia, gdybym nie zdawał sobie z tego sprawy, nie pisałbym o tym.

@ewka, pisałem o tym kilka razy. W pierwszej wypowiedzi także. NIe jestem zwykle skory do wynurzeń i nie robi tego. Ale minione lata, anonimowość moja jak i tego grona skłoniła mnie do tego. Przepraszam jeżeli zawracam gitarę.

@sikorka, caterpillar - życie jest pełne przeciwieństwa - banał ale jakże prawdziwy. NIe wydaje wam się, że czasami potrzeba czegoś więcej niż tylko kilku postów. W takiej sytuacji potrzeba bycia zrozumianym i wysłuchanym od czasu do czasu bywa silna. Skoro mam problemy z komunikacja w związku, a rodzinie głowy suszyć nie zamierzam - każdy ma swoje problemy, to czasem moge myśleć, pisać kto wie może i wcielić w czyn.
W przeciwieństwie do niektórych sądów moimi zwykle staram się nie wychodzodzić w przyszłość.

Ktoś wspomniał o zarozumialstwie. Myślę, że to jest gruba przesada, choć może miał to być swego rodzaju elekrowstrząs. Jeżeli tak, to rozumiem intencje. W przeciwnym razie nieco zarozumiałym było by z taką stanowczością oceniać innych.

Mam nadzieje, że nie macie do mnie urazy za to, że wchodzę niekiedy w polemikę z wami. Jak widzicie potrafie jednak być asertywny.
Oczywiście to jeszcze nie to samo co rzetelne wcielanie w życie czegoś na kształt planu oporu.

Ktoś wspomniał o chaosie. O tym też już było. On jest i jeszcze długo pewnie będzie.

NIe jestem męczennikiem. Nie uważam się za kolejnego mesjasza ani odkupiciela niczyich win.
I zdaję sobie sprawę, że być może rozwód byłby z korzyścią dla wszystkich. Ale póki nie mam pewności, trudno mi powiziąć jednoznaczną decyzję. Odpowiedzialność to nie koło fortuny.

Abssinth. "szmacisz" to jedno z arsenału słów które dość często słyszałem i szczerze bardzo mnie zniesmacza. To jeden z powodów dlaczego wole milczenie niż przepychanki słowne, które coraz częściej zawierały podobne zwroty.
Ale faktycznie nie przeczytałem tego. Moja pamięć jest dziurawa. Dlatego teraz jeżeli okoliczności pozwolą otwieram i czytam to. Dziękuję.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez Abssinth » 13 sie 2009, o 10:05

...Cyprian...przepraszam, jesli Cie urazilam.

i tak, chcialam walnac tutaj...zebys moze po takim zimnym prysznicu zauwazyl dalsza czesc wypowiedzi - '....siebie sam'.

Ty jestes odpowiedzialny za Swoje zycie.

nie zona, nie tesciowa, nie sasiadka, nie pan Jozek spod sklepu.
TY.
i tylko TY je mozesz zmienic.

tylko TY cos mozesz zrobic.

nowe zenskie ramiona uratowac moga tylko na chwile. a potem historia sie powtorzy, moge to powiedziec z 95% pewnoscia.
a wiesz dlaczego? dlatego, ze bedac w takim stanie, w jakim jestes teraz, nie moglbys sie zainteresowac zdrowa kobieta. po prostu - nie wpadlaby Ci nawet w oko...

znam to z wlasnego zycia i z opowiesci innych osob, ktore przeszly przez dokladnie to samo.
jestes jednym z wielu ludzi, ktorzy plataja sie w dokladnie taki sam schemat zwiazku. mozna sie z tego schematu wyleczyc. mozna z niego wyjsc.

pozdrawiam,
jeszcze raz - nie chcialam urazic.
zycze Ci wszystkiego najlepszego i wyjscia z chaosu....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ijisuvapajo i 239 gości

cron