wera napisał(a):Wszystko jest na Twojej głowie a ksiąze przychodzi i ma jeszcze pretęsje?
O nie...jak dla mnie to by było za dużo.
Ja bym na Twoim miejscu zastrajkowała. Jak nie będzie miał czystych gaci, ani jednej wyprasowanej koszuli i obiad czy kolację będzie musiał sobie zrobic sam, a do tego jeszcze będzie musiał się zająć własnym biznesem, to szybko się nauczy. Wtedy doceni Twoja pracę. To jest moje zdanie a ty oczywiście możesz sie z nim nie zgodzić.
Pozdrawiam
Ja się z tym nie godzę i nie mam zamiaru tego kontynuować, ale zmiany wprowadzam powoli. Kilka moich radykalnych prób spaliła na panewce, bo jak powiedziałam, nie sprzątam i KONIEC, to po paru dniach wparowała jego mamusia kiedy byłam w pracy i posprzątała. Przyzwyczajam go do obowiązków, powoli, drobnych. Najlepsze wyjście było by nie mieszkać z jego mamą, ale niestety nie mamy takiej możliwości.
A z jego interesem to teraz prawie nic nie mam na głowie... miałam przez prawie 2 lata. Ale od 1 lutego zaczęłam pracować w państwowej placówce, tymczasowo, ale zawsze coś - mam nadzieję że jak najdłużej. Dlatego też nie mogłam jechać na wyjazd na którym mnie zdradził :/ a po powrocie zrezygnował ze swojej pracy na miejscu w biurze i swoje obowiązki zaczął wykonywać w domu, więc zajął się paczkami, klientami i tym podobnym. Jest we mnie wiele żalu o różne rzeczy, ja na prawdę z tym walczę.
Mam nadzieję, że walka z wiatrakami i nie do końca wszystko stracone. Nie chce rozstania, chce żeby było dobrze. Chcę napisać pracę, która mi tak potwornie ciężko przychodzi i mieć to za sobą, chcę mieć normalny dom, a nie teściową pod podłogą...