Nowy wątek, na nowy początek:-)

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 30 lis 2008, o 19:14

Dziękuję Ci za miłe słowa. Chciałam Ci powiedzieć, że zawsze bardzo mądrze mówisz i bardzo mi tym doradzasz. Dziękuję Ci bardzo :kwiatek2: .

Co do związku, to zastanawiam się czy człowiek po wypiciu jakiejś ilości alkoholu mówi prawdę czy raczej nie. Bo jak ostatnio mi tak powiedział ładnie, to pomyślałam, że może normalnie mu trudniej to wszystko powiedzieć. A to było dla mnie tak ważne i tak tego potrzebowałam. Jak to może być? Mnie się wydawało zawsze, że w alkoholu (nie licząc awantur, bo to nie wiem jak zrozumieć) raczej mówi się co się ma tam w środku.

Teraz jestem już w domku i przez ten weekend, kiedy byłam poza nim wiem, że tutaj coś mnie blokuje i coś mi utrudnia. A teraz pisząc to, boję się, że dostanę jakąś nauczkę za to, że tak nie ładnie na temat rodziców się wypowiadam. Czuję przepływ powietrza, gdy nie mam tego nacisku. Przez trzy ostatnie dni zaczynałam mieć nadzieję na zmienianie swojego życia i swoich zachowań, całej siebie. Martwi mnie tylko, że nie stać mnie teraz na mieszkanie. Mieliśmy plany z chłopakiem, ale chyba wszystko popsułam. Nie wiem czy wróci do normy czy nie. Mimo to muszę dbać o siebie i mieć dla siebie czas i cierpliwość.

Cieszy mnie, że już drugi tydzień właściwie się nie kłóciliśmy. Załapaliśmy jakiś tam kontakt. Ale co to będzie?? Muszę polegać głównie na sobie.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 gru 2008, o 09:13

:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:

Mnie też się wydaje, że alkohol trochę rozwiązuje język.

kasiorek43 napisał(a):A teraz pisząc to, boję się, że dostanę jakąś nauczkę za to, że tak nie ładnie na temat rodziców się wypowiadam.

Mówisz Kasiorku tak, jak jest, jak czujesz, jak widzisz i masz do tego prawo, jesteś szczera... a że oni w tych wypowiedziach nie wypadają może zbyt ładnie, to już inna para kaloszy. Może sobie na to zapracowali?

Ja też się cieszę, że zapanował między Tobą i chłopakiem jakiś spokój i harmonia... nie warto zamartwiać się tym, co będzie, bo może być bardzo dobrze :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 2 gru 2008, o 00:22

---------- 11:42 01.12.2008 ----------

Ja też w sumie się cieszę i mam nadzieję, że nic nie będzie powodem czegoś nieprzyjemnego...

Jeżeli o mnie chodzi, to ostatnio doszłam do wniosku, że jestem wrakiem emocjonalnym. W kwestii uczuć kompletnie pogubiona i rozbita. Dlatego sytuacje między nami tak wyglądały. Dla mnie każdy był taki sam, każdy był zdolny do krzywdy i byłam pewna, że on też taki jest. Skrzywdziłam go niesłusznie w tym przypadku. Tak się zastanawiam kiedy dojdę z sobą do ładu i wydaje mi się, że mimo terapii nigdy do końca to ode mnie nie odejdzie. Pewnie będę musiała cały czas tego pilnować nawet, gdy już będzie może kiedyś ok. Wydaje mi się, że to będzie już zawsze częścią mnie i moim słabym punktem. Mam tylko nadzieję, że będę już inną i silniejszą osobą, że będę ,,dopuszczać" do siebie ludzi.

---------- 23:22 ----------

Doszłam do wniosku, że ze szkołą dam sobie spokój. I tak nie zaliczę egzaminów, nawet jeżeli oddam prace kontrolne.

Facet pewnie mnie zostawi. Nikt nie chciałby takiego nic jak ja. Czuję się słaba i bezsilna. Nikt nie chce prowadzić łamagi przez życie. A ja nie będę się narzucać, nie chcę być problemem. Najwyżej dalej do szkoły pójdzie sam i nawet jak będziemy razem pewnie znajdzie sobie kogoś lepszego i mnie zostawi. On zawsze się wybroni na egzaminie. Zdolny jest ale ja nie dam rady, nie jestem taka. Nie wiem jak mu to powiem. Pewnie się wkurzy, że tak myślę ale to samo się dzieje. On tego nie zrozumie ja o tym wiem.

Patrzałam przed chwilą na materiał i nic z tego nie będzie a dalej jest jeszcze trudniej. Nigdy nie byłam tak dobra. Zawsze tak było a tym bardziej teraz w takim tempie. Nie wiem co sobie wyobrażałam.

Nie wiem po co to tutaj piszę. Głowę tylko zawracam...
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 2 gru 2008, o 03:53

kasiorku ...wiem jak ci ciezko:(:( targaja toba emocje...nie rzucaj jednak szkoly ..sprobj jeszcze! wspaniala silna z ciebie osobka:):) sledze twoj watek od poczatku i trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :buziaki:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 2 gru 2008, o 08:00

kasiorek43 napisał(a):Tak się zastanawiam kiedy dojdę z sobą do ładu i wydaje mi się, że mimo terapii nigdy do końca to ode mnie nie odejdzie.

Pożyjemy - zobaczymy. Myślę, że póki terapia trwa nie ma co przesądzać... no a poza tym chyba każdy musi w swoim życiu na coś "uważać".

kasiorek43 napisał(a):Doszłam do wniosku, że ze szkołą dam sobie spokój. I tak nie zaliczę egzaminów, nawet jeżeli oddam prace kontrolne.

Eeeee, no co Ty, Kasiorku? Nie podoba mi się ten pomysł... "dać sobie spokój" możesz zawsze, ale do egzaminów warto byłoby pociągnąć i rzeczywiście przekonać się, czy uda się zaliczyć, czy nie.

kasiorek43 napisał(a):Facet pewnie mnie zostawi. Nikt nie chciałby takiego nic jak ja. Czuję się słaba i bezsilna. Nikt nie chce prowadzić łamagi przez życie.

Coś nam się tutaj worek z czarnymi scenariuszami otworzył. Jakiś czarny poniedziałek chyba... dzisiaj wtorek więc mam nadzieję, że dzisiejsze myśli będą bardziej optymistyczne.
:slonko: :slonko: :slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 2 gru 2008, o 11:38

Oj w życiu nikt mnie tak nie wspierał DZIĘKUJE WAM BARDZO! :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek: :kwiatek:

Wczoraj jakoś doszło do mnie, że gdy K mówił, że większość moich problemów ucichnie jak wyprowadzę się z domu, to miał 100% racji. A ja nie chciałam go słuchać. Oj napsułam. Jakoś bałam mu się zaufać. Byłam pewna, że nie będzie mnie chciał. Teraz wiem jak się starał. Nie chciało mi się w to wierzyć. Ale szkołą jestem załamana :zalamka: .

Ja wiem, że bardzo się tu żale i pewnie to uciążliwe. Głupio mi i właśnie wydaje mi się, że często wychodzi ze mnie dziecko na zewnątrz gdzieś tam ze środka i burzy to, co jest na zewnątrz. To jedna z rzeczy, która ciągnie mnie w dół.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 2 gru 2008, o 22:04

Kasiorku, życia się uczymy z każdym dniem i nie jest tak, że każdy jest na 100% gotowy i w każdej sytuacji umie się znaleźć... na tym właśnie polega cały biznes i te nasze nauki - więc nie nazwałabym tego "żaleniem", bo gołym okiem widać, że się zmieniasz, że zmienia się Twoje myślenie. I że niemożliwym wydaje się, że na gorzej :cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 2 gru 2008, o 23:30

Wolałabym, żeby zmieniało się na lepsze ale czasem czuję w sobie tego zbyt wiele i czuję się taka sama z tym wszystkim, tym złym. Obowiązków mnóstwo a czasu mało. Pewnie gdyby moje nastawienie było inne, to wszystko było by o wiele bardziej proste. Myśli, które siedzą w mojej głowie i przekonania o sobie są tak ,,uparte", że nie chcą tak łatwo dawać się zmienić. Czasem im się po prostu poddaję, niestety coraz częściej ostatnio.

Sama ze sobą w takiej sytuacji od razu zabrałabym papiery ze szkoły, ale przekonuje mnie i trzyma od tego z dala K. A to chyba jeszcze gorzej, bo jak nie zdam sesji, będę się czuła przy nim jak kompletne nic.

Podoba mi się jego ambicja i zaangażowanie. Jak najbardziej się z tego cieszę ale ja po prostu czuję się jakoś zablokowana, czymś. Nie wiem co to i staram się tego pozbyć i w żaden sposób mi się to nie udaje. Nie wiem od czego to zależy. Może faktycznie od tego gdzie mieszkam. Nie wiem ale czuję się całkowicie wykończona i nie mogę znaleźć sposobu, żeby to zmienić. Powoli kończą mi się na to siły.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 3 gru 2008, o 13:41

Bo ten listopad to taki paskudny czas, ja go też nie lubię... ale już mamy grudzień Kasiorku. Niebawem święta, niebawem dni zaczną sie robić coraz dłuższe i ani się obejrzymy - wiosna będzie;)

A jak Ci idzie na terapii?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 4 gru 2008, o 01:34

---------- 21:50 03.12.2008 ----------

O świętach się nie wypowiadam. Naprawdę wolałabym by ich nie było. Każdego roku czuję w środku coś okropnego. Jeszcze bardziej udziela mi się sytuacja w domu. To cholerne podłe i coraz cięższe uczucie dotyka mnie jeszcze mocniej. Przepraszam za pesymizm ale tak właśnie jest. Wszędzie wokół czuję nastrój, którego nie doświadczam, który mnie omija a którego tak bardzo mi potrzeba.

Terapia? Za każdym razem widzę swoje niedoskonałości, swoje lęki i to jak bardzo się schowałam przed wszystkim i wszystkimi. Relacja z K będzie i jest coraz trudniejsza za nim sobie wszystko poukładam. Rozpadam się w drobne kawałki teraz. On mi dziś jeszcze dołożył. Sama nie wiem co myśleć. Nie było go 3 dni. Myślałam, że się zobaczymy a on powiedział, że nie przyjedzie, bo już jest zmęczony i chce się wyspać. Pomyślałam, że przecież ja bym biegiem do niego po rozłące a on nie, on nie tęskni. I tak wiem, że nie śpi. Znam go pewnie standardowo się zasiedział przy piwie omawiając poważne sprawy. Jest mi tak strasznie przykro, to tak strasznie boli. Stałam na przystanku i wyłam jak wół. Miałam nadzieję, że będzie stał przed tym sklepem albo wejdzie, nie wiem. Miałam nadzieję, że go zobaczę, jak zawsze. Tęskniłam, chciałam go zobaczyć a on nie. Już nie jestem dla niego tym, kim kiedyś, jestem żałosna. Nikt mnie nie będzie chciał z tym co się ze mną dzieje i może tak było by lepiej. Kupiłam mu nawet jego Schocko-bonsy, które tak lubi. Jestem coraz bliżej twierdzenia, że kogoś ma. Już nie jestem dla niego tak ważna jak kiedyś. Chciałam zrobić mu kolacje i wie o tym, mówiłam mu. Czuję gdzieś w środku, że zbliża się koniec. Jest mi tak strasznie przykro po dzisiejszym.

Mam naprawdę serdecznie dość. Wiem, że ja zepsułam, że ja go zniechęciłam do siebie, ale czy to powód do zdrady, jeśli w ogóle to robi?

Wracając do terapii, to chyba zbliżam się do punktu uświadamiania sobie jaka jestem i jak bardzo się zamykam. Ciężko mi się ,,otworzyć", że tak powiem. Zawsze taka byłam, ale nie myślałam, że aż tak bardzo.

K napiszę co się ze mną dzieje. On zdecyduje co zrobi. Ja nie mam siły udawać przed nim. Napiszę, bo z powiedzenia penie mi nic nie wyjdzie i nie powiem wszystkiego. Może w ten sposób chociaż z jedną rzeczą przestanę się męczyć, jak on się określi czy nadal kocha mnie tak mocno, że przy mnie będzie i czy zmieni to nastawienie na łagodniejsze. Ja już naprawdę nie mam siły zgadywać co dzieje się w jego głowie.

A myślałam, że jest dobrze chociaż trochę, ale już chyba nigdy nie będzie...

---------- 23:00 ----------

A teraz rodzice. Matka dała mi do zrozumienia, że nie mam ich o nic prosić. ,,Przecież właściwie, to Ty już zarabiasz". Nie chciałam nic. Miałam nadzieje, że poratują mnie na autobus i śniadanie, bo mi zabrakło a do 10 jakby nie było jeszcze tydzień. Za chwile brat mi, że jestem pojebana, bo za głośno ( jego zdaniem), chodzę po schodach. Dlaczego oni mi to robią?? Czego chcą? Nie potrafię zrozumieć. Muszę coś wymyślić i się stąd wynieść. Jak ja mam się cieszyć na święta?

A mój K, na którego myślałam, że mogę liczyć śpi. Czy ja w ogóle mam być na tym świecie? Komu jestem potrzebna??

---------- 00:34 04.12.2008 ----------

Nie chcący mu głuchłam jak szłam z pracy, bo zawiesił mi się tel. Szybko oddzwonił. Chyba faktycznie był w domu. Czy znów przesadziłam? Ale powinien chyba przyjechać. Czy te 30, no trochę więcej minut, to tak wiele. Nich ktoś oceni tą sytuację proszę, bo ja nie jestem w stanie chyba. Zbyt dużo sprzeczności we mnie na raz i ciężki dzień. Wiem, że to nie wytłumaczenie. Powinnam go przeprosić??
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 4 gru 2008, o 08:36

Oj, Kochanie, spokojnie. Oczywiście napisz mu, jeśli tak Cię to wszystko męczy... przepraszać go chyba nie musisz, no bo za co? I jakoś mi się mocno wydaje, że kiedy wyprowadzisz się z domu będzie Ci spokojniej. I Święta będziesz sobie robić takie, by je naprawdę poczuć.

Będzie dobrze Kasiorku... teraz trzeba przejść przez ten trudny czas i pomaleńku, pomaleńku budować swoje.

:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 4 gru 2008, o 22:40

Oj dziękuję. To tak optymistycznie zabrzmiało.

Bądź co bądź, miałam do niego wczoraj trochę pretensji. Dziś przyjechał po mnie. Był wściekły. Powiedział, że ma dosyć tego wszystkiego, że nie daje rady. Nie wiem co o wczorajszym myśleć. Chyba przesadziłam. Ne wiem... Powiedział, że zachowuję się jak egoistka, bo on o 5 wstawał a mnie to nie obchodziło. Dziś ogląda mecz z kolegami, ale podobno wstaje o 6.30. Jutro mam spać u niego. Tak to zrozumiałam. Oprócz tego wykrzyczał się na mnie, właściwie chciał się rozstać, bo mówił, że nie daje rady. Jakoś udało mi się jemu powiedzieć, że żałuję, że jego nie słuchałam, przeprosiłam. Miałam ochotę go prosić, żeby zabrał mnie ze sobą. Nie chciałam do domu wracać. Nie zrobiłam tego oczywiście, ale nie mogłam patrzeć jak odjeżdża.

Powiedziałam mu też, że boję się zdrady, to się wściekł. Zapytał za kogo go mam, że tak o nim myślę. Na końcu zapytał czy będę go teraz słuchać. Chciał, żebym odpowiedziała mu w ciemno. Zapytałam czy mogę mu zaufać a on powtórzył swoje pytanie i powiedział, że powinnam wiedzieć sama i mam odpowiedzieć w ciemno. Powiedział, że chce mi coś uświadomić. Lęki paniczne ale odpowiedziałam twierdząco. Boję się bardzo. Ale coś muszę wybrać a chcę by był blisko. Nie chciał mnie dotknąć ani przytulić. Powiedział, ze mam mu nic nie kupować na święta, bo on mi nic nie kupi. Zapytał jak ma to zrobić. Powiedział, że nie ma ochoty. Nie chcę nic, choć przyznam, że każde słowo, które brzmiało mniej więcej ,,nie warto" pod moim adresem, zwalało z nóg.

Najpiękniejszym prezentem dla mnie na te święta byłby spokój, poczucie bezpieczeństwa i zgoda między nami. Święta bez wyrzutów, bez tego okropnego uczucia w środku, bez poczucia niższości i tego wszystkiego. Chciałabym poczuć, że jestem komuś potrzebna, ważna i wartościowa. Najmocniej chciałabym być taka dla niego a cholera mi nie wychodzi. :zalamka: :zalamka: :zalamka: :zalamka: .
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 5 gru 2008, o 09:51

A ja dalej twierdzę, że dopóki nie uporządkujesz siebie, Kasiorku... swoich emocji, niskiego poczucia własnej wartości... że to nie jest dobry czas na porządkowanie Waszego związku dlatego, że (moim zdaniem) trudno Ci odróżnić, co jest rzeczywistością, a co Twoim lękiem, strachem, obawą, niepewnością. Mam wrażenie, że ciągle chcesz rzeczywistych zaprzeczeń tego, co utworzą Twoje lęki... myślę, że może to być dla drugiej strony dość uciążliwe (dla mnie byłoby)... chłopak się wkurza i może rzeczywiście „nie daje rady”, a Ty tym samym z automatu wpędzasz się w poczucie winy. I kicha, koło się zatoczyło.

Nie lepiej byłoby dla Ciebie (i dla Was), gdybyś teraz nie wnikała tak bardzo we wszystko? Nauczyła się żyć dniem dzisiejszym i czerpania radości z czego tylko się da? Niech to sobie spokojnie płynie...


kasiorek43 napisał(a):Powiedziałam mu też, że boję się zdrady, to się wściekł.

No... ja też bym się wściekła;) Że mi się nie ufa, że się podważa sens bycia razem, że się ma mnie za taką. Chciałabyś Kasiorku coś takiego usłyszeć? Ja nie chciałabym.

kasiorek43 napisał(a):Chciałabym poczuć, że jestem komuś potrzebna, ważna i wartościowa. Najmocniej chciałabym być taka dla niego a cholera mi nie wychodzi

A może za bardzo chcesz? Może gdybyś mniej chciała (okazywała) - on chciałby więcej? Mężczyzna musi zdobywać... aby mógł zdobywać to trzeba mu trochę "uciekać"... w swoje sprawy, swoje koleżanki, swoją pasję, swoją naukę - w końcu on (ani żaden inny) nie jest początkiem i końcem świata, prawda?

No... a jutro idziemy do szkoły, tak Kasiorku?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2008, o 22:14

---------- 09:08 05.12.2008 ----------

Za tydzień kolejny termin zjazdu.

Uciekać w swoją pasję i zainteresowania. W moim przypadku to chyba trudne a nie przyjemnie. Najgorsze właśnie jest to, że ja w kompletnie nic nie wierzę. Wiem natomiast, że bardzo go skrzywdziłam i ciągle ,,zapominam się" z tą pracą tylko i wyłącznie nad sobą. Czasem nawet nie zauważam, kiedy się wkręcam w nas. Choć ostatni tydzień był udany. Wtedy mi się jakoś udało.

Pomyślałam wczoraj, że trzeba mi czegoś jeszcze, żeby poczuć się silniejszą i tak pomyślałam, że może terapię uzupełnię jakimiś mitingami. Ciągle czegoś szukam i to chyba szukanie zrozumienia i zaakceptowania. Nie mogę oczekiwać zrozumienia, która nie ma takiego problemu. Ona nie wie co czuję, to zbyt dużo. Dlaczego nie mogę o tym ciągle pamiętać i nagle zaczynam się bać. Zapominam o sobie nagle. Tak jakbym miała stracić wartość kiedy on odejdzie.

---------- 21:14 07.12.2008 ----------

Kiedyś robił mi nadzieje jakimiś planami, na które nie byłam gotowa. Teraz, kiedy ja jestem zdolna do tego, żeby się usamodzielnić i coś z sobą zrobić, on nie. Muszę coś wynająć i wygląda na to, że będę musiała złożyć się z koleżanką. Zabraliśmy mojego i jego króliczka ode mnie i jesteśmy u niego, bo tak chciał. On mówił, że chce, żeby były z nim a my mieliśmy widywać się co drugi dzień. Nie wiem czy po prostu nie mówi mi, że mam być u niego w prost. Ja chciałabym z nim tak poważnie o tym pogadać, bo nie mogę mieszkać w dwóch domach jednocześnie. Męczy mnie to. Bardzo brakuje mi spokojnego i mojego miejsca, do którego zawsze będę mogła przyjść. Z nim mi dobrze i on o tym wie. Kiedyś jeszcze proponował, że będziemy u niego a po prostu będę dawać pieniądze jego rodzicom. Teraz nie proponuje ani wynajmowania ani tego drugiego. A ja tak bym chciała, żeby się określił. Zastanawiam się czy to wszystko wina tego mojego zachowania. Chciałam tak na spokojnie z nim o tym pogadać ale on się denerwuje ledwo zacznę temat, więc nie próbuję już.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 8 gru 2008, o 11:02

Tak myślę, że te mitingi mogłyby Ci pomóc Kasiorku... i jeśli tak właśnie czujesz, to dlaczego by nie spróbować?

kasiorek43 napisał(a):Nie wiem czy po prostu nie mówi mi, że mam być u niego w prost. Ja chciałabym z nim tak poważnie o tym pogadać, bo nie mogę mieszkać w dwóch domach jednocześnie. Męczy mnie to.

Ja bym powiedziała tak: jeśli w domu jest Ci „za ciasno”, a chłopak jakoś się zdecydowanie nie określa – nie pytaj, nie proś i sama szukaj sobie swojego miejsca, nie oglądaj się w tym momencie na nikogo. Wydaje mi się, że to może Ci pomóc w budowaniu swojej niezależności i pewności. Wg mnie – to jest bardzo dobry pomysł.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości

cron