przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez zizi » 20 cze 2008, o 23:46

:cry: :cry: :cry: :cry:

nie pisałam,bo nie mam nic ciekawego do napisania :cry:

cały czas czekam na odpowiedź.............

ostatnio próbuję wbić sobie do tej głupiej głowy,że to już KONIEC

KONIEC KONIEC KONIEC......

tak mi sie wydaje :zalamka:

Wiem dziewczyny,że sie o mnie martwicie.........

nie pisałam bo byłam strasznie załamana....jestem nadal :oops:

cierpię okrutnie myśląc,że nas już nie ma ..i nie będzie....

jaka ja jestem głupia.......
dlaczego nie potrafię wybić sobie go z głowy :zly:


Już nie mam siły pisać co sie wydarzyło w tym tygodniu....
Córka miała zawody...przyszedł kaktus...myślałam ,że uda mi sie udawać...i udało mi sie udawać przed nim...ale nie przed sama sobą....on niewiele mówił...długi czas siedział na końcu sali....chwilkę porozmawiał ....i poszedł....
Jak wsiadłam do auta z dziećmi to sie rozkleiłam....potem w domu myślałam,że sobie coś zrobię...ból był nie do zniesienia.....
Widać łudziłam sie ,że jak zobaczymy sie to kaktus da mi odpowiedź.....

czuję sie fatalnie...pozornie jest ok...pracuję...dbam o wszystko..jutro jadę z dziećmi na wycieczkę.....

a w środku serce mi pęka...nie potrafię pogodzić sie z tym ,ze on mnie porzucił :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 20 cze 2008, o 23:59

zizi napisał(a):nie potrafię pogodzić sie z tym ,ze on mnie porzucił :cry:

I nie potrafisz uwierzyć, że bez niego też da się żyć... Zizi, da się!!!
Strasznie mi przykro, że ciągle tak Ci ciężko - myślę, że jak już uda Ci się pogodzić, dalej pójdzie łatwiej. Bardzo Ci tego życzę
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 21 cze 2008, o 00:11

Ewcia staram sie....

często powtarzam sobie na głos dlaczego lepiej byłoby dla mnie rozstać sie z nim....on tyle czasu krzywdził mnie...olewał...pokazywał,ze nie zrobi już nic dla mnie.....że myśli tylko o sobie...i o jakiejś du..e

LISTA MOGŁABY BYĆ DŁUGA :evil:

a mimo to ja wciąż szlocham :roll:...czekam....

chyba już tylko na cud.... :evil:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 21 cze 2008, o 00:15

To wszystko jest bardzo smutne ale lepiej Zizi jesli prawda do Ciebie dotrze.....kiedy zamyka sie jeden rozdzial to otwiera sie nastepny a ten moze byc interesujacy chodz w tej chwili nie wyobrazasz tego sobie.
A jak tam wizyty u psychologa?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 21 cze 2008, o 00:17

Zawsze jest czas na "coś":

"...jest Czas rodzenia i Czas umierania;
Czas płaczu i Czas śmiechu;
Czas wojny i Czas pokoju..."

U Ciebie widocznie jest czas czekania... nie będzie trwał wiecznie. Minie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 21 cze 2008, o 04:06

:serce: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez mahika » 21 cze 2008, o 07:53

Bo ten list to nie było dobry pomysł. Zizi myśle ze spodziewałas sie cudu po tym co napisałaś, teraz czujesz się jeszcze bardziej zawiedziona bo nie dostałaś odpowiedzi.
Prawdziwy kaktus ze nie stać go nawet na taki inimalny wysiłek jak powiedzenie Ci ze nie odpisze a Ty czekasz, a co dopiero odpisanie,
Może zpytaj czy wogóle raczy odpisać? :evil:
Łatwo sie mówi ale trudno zrobić. Powiem Ci coś czego nie lubie słyszeć a co mi czasem pomaga...
BIERZ SIE DO KUPY. TWOJE ŻYCIE W TWOICH RĘKACH.

No co za kaktus śmierdzący :evil: :evil: :evil:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Szafirowa » 21 cze 2008, o 10:14

Zizi,
troszkę mam takie wrażenie, że Ty kochasz swoje wyobrażenie o kaktusie, czyż nie prawda ?
Kochasz kaktusa który jest inną osobą niż ten prawdziwy kaktus. Kim mógłby byc, albo kim jest w Twoich myślach i marzeniach.
Może byc to również uroczy chłopak z początku Waszego związku, troskliwy i oddany młody mąż z pierwszych lat małżeństwa ...
ale tamtego mężczyzny już nie ma i nie będzie, zostało tylko to co widzisz - to jest prawdziwy obraz tego co zostało z Twoich marzeń, wspomnień czy pragnień.

Czy chciałabyś go takiego jakim jest teraz ?
Czy jesteś w stanie wyobrazic sobie, że zgodnie z Twoimi najgłębszymi tęsknotami - on w końcu zgadza się na powrót do Ciebie i jest nadal tym kim jest ? Żałosnym, tchórzliwym człowieczkiem, który nie potrafi przyznac się do popełnionych przez siebie błędów, który nie potrafi prosic o przebaczenie ?
I musisz znosic w swoim domu i życiu kogoś, kto zręcznie manipuluje Tobą, wpędza Cię w bezustanne poczucie winy i obarcza odpowiedzialnością za swoją zdradę, chłód, oziębłośc emocjonalną na każdej płaszczyźnie ?

Zizi, tego mężczyzny - którego powrotu pragniesz - już nie ma.
Zginął na drodze życiowej, którą zdecydował się obrac. Rozmył się tam, rozmienił na drobne i zniknął.
On umarł.

Opłacz go więc, odżałuj, noś po nim żałobę. Pochowaj.
Ukryj ten ukochany wizerunek głęboko w sercu.
Ale tego kaktusa którego masz teraz - nie dotykaj nawet kijem, jak to się czasem mówi.
A potem wróc do życia, od którego musisz się spodziewac tylko tego co najlepsze, bo właśnie na to zasługujesz !
Żyj !
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez zizi » 22 cze 2008, o 00:42

:zalamka: :zalamka: :zalamka: :zalamka:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 22 cze 2008, o 00:43

Zizi
Myślę, ze w tym przypadku równiez pomoże okreslenie czasu, ile chcesz czekać na jego odpowiedź.
Jeśli powiesz sobie- ok- poczekam jeszcze.... dni, na odpowiedź, a potem brak odpowiedzi uznam, za jego odpowiedx negatywną, to ostatecznie jakoś się zmusisz do podjęcia działań, zeby sie od niego uwolnić.

Zizi, jak masz noge zajętą gangreną, to robisz wszystko by gangrenę zwalczyć. Ale czasem trzeba uznać, ze nic więcej nie da się zrobić- i zakazona kończynę odjąć, by ratować zycie. Sorki za skrajny przyklad i taki dość odrażający, ale może pora by ratować w końcu SIEBIE???

I zyc? Pokaleczona, ale ciągle zywa...

:serce:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 22 cze 2008, o 00:45

:oops: jeszcze czekam :oops:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 22 cze 2008, o 00:48

Wiem Zizi
Tylko powiedz sobie ile jeszcze poczekasz...tzn.. tak, jak teraz bez żadnego odezwu z jego strony, bez żadnej prośby o przedłużenie terminu, bez żadnej obietnicy, ze odpowiedź w ogóle dostaniesz... :(

Sobie powiedz

I proszę mi tutaj bez żadnego wstydu :nono:
W końcu chodzi o najważniejszą sprawę w zyciu...

Tylko inaczej to wygląda, jelsi chodzi o ratowanie zycia właśnie :(
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 22 cze 2008, o 12:17

Agik razem z dziećmi zaprosiłam kaktusa na dziś na obiad .................

Taki fajny obiad z okazji początku wakacji :slonko:

każdy pretekst jest dobry..

staram sie zrobić co mogę.........

tak żebym kiedyś nie miała do siebie żalu...że nie zrobiłam wszystkiego,żeby ratować rodzinę :!:

powoli poddaję się.....

powoli dopuszczam do siebie tę cholerną prawdę.....

jeszcze może być różnie....

ale nie chcę tak łatwo poddać się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dla mnie stawka jest duża!!!!!!!!

RODZINA

Wiem,że niektórzy aż tak nie przejmują sie związkiem...małżeństwem.Żyją inaczej.Nie angażują się.
Ja sie przejmuję.
Nie chcę tego stracić!

Na razie nie wyobrażam sobie jakbym mogła mieć innego partnera......

Taka jestem.

Staram się dopasować do nowej sytuacji....ALE TO BOLI

:evil:

może niedługo poddam się?porozmawiam dziś z kaktusem.może coś drgnie.

ale tak łatwo nie zrezygnuję.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 22 cze 2008, o 12:23

Trzymam kciuki w takim razie...

Zizi, 3 lata walki ze soba, 3 lata podsycania nadziei, 3 lata cierpienia- to nie jest łatwo... :(

Co będzie na ten obiad?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 22 cze 2008, o 12:31

na obiad..oczywiście coś pysznego:

dla dzieci na łagodnie
dla kaktusa na ostro(tak jak lubi po meksykańsku :wink: )

i deser z truskawkami :usmiech:

Tak agik tyle walki...tyle nadziei....trudno teraz po prostu poddać się :oops:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości