Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Problemy z partnerami.

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez biscuit » 27 maja 2014, o 11:34

Ty roxy Boga do tego nie mieszaj :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez Tinn » 27 maja 2014, o 11:36

KATKA napisał(a):dlatego dopytuje ...tak z ciekawosci... :)
bo napisane jest ogólnie troche...
a zdarza sie tu zarzucac ludziom, ktory cos przeszli tzw brak empatii spowodowany tym, zę juz w czyms nie tkwia ...a to chyba nie do konca dobra droga...
zreszta tak w druga strone patrząc...nie zawsze ktos trwajacy w jakiejs patologi jest odpowiednia osoba do udzielania rad... :?
chyba jednak najwazniejsze jest co sam zainteresowany odbiera i jak...
czasem niepotrzebne jest doszukiwanie sie podtekstow oczywiscie zwykle negatywnych...


Agik dobrze wyjaśniła, to miałam na myśli pisząc.Sorry, że wyszło niezrozumiale.
Osoby trwające w analogicznym układzie i te po doświadczeniach jak najbardziej są w temacie.Nawet jak same nie dają rady (jeszcze!) wyjść na prostą mogą stanowić wsparcie, podzielić się smutkiem czy radością(to te którym się udało pięknie ułożyć sobie dobre życie), z reguły to one najlepiej rozumieją daną osobę. Czasami same są przestrogą.
Ja miałam tak, że równolegle do mojego wątku, gdy zaczęłam pisać na forum, rozwijał się wątek dziewczyny ze zmasakrowaną twarzą,połamanymi kośćmi policzkowymi, która mimo tak drastycznych razów, które odebrała od swojego partnera i ucieczki z dziećmi do rodziców przechodziła męczarnie myślenia "o nim", martwienia się tym, że siedzi, żalu, że zniszczył ich związek itp.
Ja ją rozumiałam i nie wydawało mi się to "niemożliwością", wiedziałam jak się trudno wyplątuje z tego trującego bluszczu i że jak w każdym uzależnieniu nawroty czyhają na chwile słabości , nawet wtedy gdy wraca się do człowieka który połamał kości.Kobiety wielokrotnie wycofują oskarżenia, zeznania.Kochają swoją wizje tego człowieka, żyją jak alkoholik w świecie nierzeczywistym.
Czasami zazdrościłam tym, którym łatwiej było znienawidzić za obelgę, uderzenie w twarz, upokorzenie.Ja byłam wsysana przez ruchome piaski bezradności, współczucia, pokornej prośby, dziecięcej bezradności, manipulacji uczuciowej i szantażu, że beze mnie się zabije lub zapije na śmierć. Zazdrościłam możliwości odczuwania złości. Uruchamiania emocji samoobrony siebie.
Myślę, że stopień dysfunkcji , podłoże na jakim się rozwinęła jest bardzo różny.
Dlatego (moim skromnym zdaniem) jedna kobieta(bo to przeważnie kobiety obsesyjnie tkwią w takich związkach zbawiając latami swoich alkoholików) na post zawstydzający, pokazujący głupotę, brak godności takiej tkwiącej w przemocowym związku ofiary zareaguje obudzeniem się(jak Roxy) , będzie to wstrząs leczniczy, inna odbierze to jako agresję na jej świat najgłębszych uczuć, jak naplucie w twarz. Efekt terapeutyczny żaden i nienawiść do pomagającego. Dlatego po mojemu nikt kto umie się wczuć w uczucia takiej współuzależnionej, traktuje jej problem jako zaburzenie,a nie wynikająca z "nudów" fanaberie, nie będzie ryzykował postów "wyrywających" , specjalnie "flekujących" już i tak obolałą psychicznie i drżąca co jej odpowiedzą na forum osobę.
Ja po swoich doświadczeniach z forum nigdy nie chciałam podjąć terapii grupowej.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez impresja77 » 27 maja 2014, o 11:42

biscuit napisał(a):Tja...
Milosc laskawa jest
Hymn o milosci przyczynil sie do wielu kobiecych ofiar
Bajki dla dziewczynek to samo
Ogolnie chodzi o tradycyjne spoleczne rozumienie kobiecosci i meskosci
Gdzie jak juz pisalam - wspoluzaleznienie niektorzy rozpatruja
Jak maksymalnie zintensyfikowany skrajny biegun spolecznie definiowanej kobiecosci
Ale to juz polecam do poczytania w ksiazkach, ktore polecalam
Bo to nie tylko dysfunkcja indywidualna
Ale takze tradycyjny wzorzec spoleczny
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez KATKA » 27 maja 2014, o 11:53

Tinn nie chciałabys podjac takiej terapii bo...??
bo Cie tu zniechecono czy dostzregłaś, zę to cos nie dla Ciebie...
kurcze ...mysle, że naprawde wiekszość rzeczy mzoe miec przełozenie na dwie strony...
ja byłam tu nie raz na terapie namawiana...i niby dzieki forum czułam większą pewnosć potrzeby podjecia tego kroku...ale ile by mi nie mowiono i jak sama pewna niby nie byłam...poszłam dopiero wtedy kiedy poczułam to coś...kiedy poczułam wiare...ze ta terapia moze cos dac...
błedem jest traktowanie wizyty u psychologa jako rozwiazanie problemu...ja chyba o tym wiedziałam...miałam świadomosc, że dopoki sama nie wezme sie za siebie...nie bede naprawde chciala zmiany...to zadna terapia mi nie pomoze...
bardzo cenie moja pania psycholog za to, ze przez pol roku tylko kilka razy tak naprawde mnie an cos nakierowywala...zwykle swoimi pytaniami zmuszała mnie do mowienia...myslenia...i jak mowilam to zdrowiałam...sama pytałam i sama odpowiadałam na swoje pytania...jak to mowiła-sama sie leczyłam...ale bez tego człowieka na przeciw mnie pewnie bym sie nie odważyła na niektore wywody and sobą 8)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez KATKA » 27 maja 2014, o 12:01

ja jestem tym typem...ktory poza tym, zędawał sie "okaleczac" psychicznie dwóm partnerowm (choc w zupełnie inny sposób) okaleczał sie jeszcze sam...
nie fajnie jest nie miec wsparcia w innych ale jeszcze gorzej w samej sobie...
miałam to szczescie poznac "normalnego" partnera przed terapia...ktory zmotywował mnie do walki o siebie...bo jestem pewna, ze gdybym nie zaczeła sie akceptowac...gdybym nie pzrestała byc przemocowcem dla wałsnego ja...za nic nie mogłabym wytrwac w relacji z kims kto traktuje mnie lepiej niz ja sama...

mam nadzieje, ze nie wychodzi z tego masło maślane...

mysle, że zawsze bedzie we mnie autoagresja...to, ze sie nie tne teraz nie znaczy, ze jestem "zdrowa" bo tez to,z ę sie ciac zaczełam juz w liceum...znikąd sie nie wzielo...było to raczej efektem wczesniejszych problemow...na ktore sama pracowalam...
nie bede za to nikogo obwiniac...siebie tym bardziej juz nie planuje...
ciesze sie, ze mam teraz sile sie z tym zmierzyc... :kwiatek:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez Tinn » 27 maja 2014, o 12:22

KATKA napisał(a):Tinn nie chciałabys podjac takiej terapii bo...??
...........................................................................................................................
bardzo cenie moja pania psycholog za to, ze przez pol roku tylko kilka razy tak naprawde mnie an cos nakierowywala...zwykle swoimi pytaniami zmuszała mnie do mowienia...myslenia...i jak mowilam to zdrowiałam...sama pytałam i sama odpowiadałam na swoje pytania...jak to mowiła-sama sie leczyłam...ale bez tego człowieka na przeciw mnie pewnie bym sie nie odważyła na niektore wywody and sobą 8)

Zacznę od końca cytatu. Chyba mamy ta samą panią psycholog, bo swojej lepiej bym nie opisała. :haha:
Ale widzisz to były, są, nasze przemyślenia, nie czyjeś pouczenia, coś co same dostrzegamy, nasze więc się z nimi liczymy i nie buntujemy się przeciw nim.
Kiedyś moja chciała coś przyspieszyć i zauważyła, że ja się zupełnie pogubiłam. Powiedziała wtedy -spokojnie, przyjdzie czas , ze to pani dostrzeże. Zapytałam się skąd wie, a ona, że po prostu w miarę terapii wzrasta moja samoświadomość i podejdę do tematu na tyle blisko, że jak krótkowidz będę go widziała ostro, a na razie majaczy mi na horyzoncie i sama nie wiem co to jest.
Teraz co do grupowej to ja się po prostu boje zranienia przez współtworzących grupę. Zobaczyłam jak wystawienie swojego problemu na "pastwę" różnych osobowości może być bolesne. Jeden się pochyli nad tobą z życzliwością(pomoże bardziej lub mniej zależnie od umiejętności), inny przejdzie niezainteresowany (mówisz o sprawach nie z jego bajki), ale będzie i taki który w każdej sprawie wie lepiej, ma coś do powiedzenia , a już najgorzej przeżyć dla mnie Misjonarza. Mam na myśli bardzo żarliwego Inkwizytora, który nie opuści okazji by twój jego zdaniem grzech "ogniem" wypalić, mieczem nawrócić.
Nie mam też wpływu na skład grupy, jej poziom wiekowo intelektualny oraz podobną problematykę leczenia.Ja w Al Anon np to byłam od razu wydziobywana z grupy bo chodziło o związek partnerski i mieliśmy osobne mieszkania.Czyli ja już nie miałam prawa mieć problemu.
Roxy by też była w takiej sytuacji.A jak Roxy ty oceniasz grupową w stosunku do indywidualnej?
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez zajac » 27 maja 2014, o 12:26

KATKA napisał(a):dlatego dopytuje ...tak z ciekawosci... :)
bo napisane jest ogólnie troche...
a zdarza sie tu zarzucac ludziom, ktory cos przeszli tzw brak empatii spowodowany tym, zę juz w czyms nie tkwia ...a to chyba nie do konca dobra droga...

Katko, pytanie nie do mnie, ale wydaje mi się ciekawe. Czysto teoretycznie myślę tak: możemy założyć, że osoba np. wychowana w dysfunkcyjnej rodzinie chce mieć dobre życie i ma jakąś jego wizję, ma swój priorytetowy cel, na którym się skupia. Czasami wybierany nie do końca świadomie, na zasadzie "a ja wam wszystkim udowodnię, że można żyć normalnie", czasami bardzo świadomie, a czasami bardzo, bardzo ostrożnie i małymi kroczkami. Dla kogoś tym priorytetem może być poukładanie sobie spraw materialnych -- żeby jak najszybciej się uniezależnić albo "coś" osiągnąć. Dla kogoś innego może to być zdobycie gruntownego wykształcenia, pielęgnowanie pasji życiowych, szukanie w życiu ideału (może trochę na zasadzie: żeby stać się kimś lepszym niż cała ta dysfunkcyjna rodzina, z której się wyszło, stworzyć sobie jakieś dobre wzorce). Ktoś będzie bardzo chciał założyć rodzinę, bo czuje, że potrafi, że tyle złego doświadczył, że ta świadomość pomoże mu nikogo nie skrzywdzić. Ktoś inny nie założy rodziny, bo czuje, że najpierw musi zrobić porządek ze sobą -- i przez całe lata nie czuje się gotowy na założenie rodziny, ale za to czuje się odpowiedzialny, bo nie robi czegoś, czego w swoim mniemaniu nie umie. I każda z tych osób może innej coś zarzucić: ta ostrożna tej "prorodzinnej" brak odpowiedzialności, ta druga tej pierwszej tchórzostwo i niedojrzałość. Ta, która postawiła na pracę i wykształcenie, może dostrzegać u innych brak determinacji albo wygodnictwo, a z kolei te "niezdeterminowane" mogą jej zarzucać, że zarabiając kasę, tak naprawdę tylko zagłusza swoje potrzeby i deficyty emocjonalne... I na swój sposób każda z tych osób ryzykuje, że uznając jedną dziedzinę życia za priorytet, zaniedbuje inne. Znam np. osoby wychowane w patologii, które stworzyły udane rodziny -- ich sukces -- ale wywyższają się z tego powodu, nie potrafią zaakceptować faktu, że ktoś inny rodziny nie założył i nie zamierza tego robić. Aż ciśnie się czasem pytanie: nie możesz się cieszyć tym, co masz, musisz się jeszcze innymi ludźmi dowartościowywać? Być może wzięło się to z tego, że swoich emocji tak naprawdę nie przepracowali i one jednak gdzieś wychodzą. Może też być tak, że ktoś sobie świetnie radzi życiowo, a jego emocjonalne deficyty wychodzą dopiero w relacji z prawie dorosłym dzieckiem -- i wtedy jednak trzeba się na nich skupić, zamiast "nie rozpamiętywać".
Naprawdę każdy każdemu byłby w stanie łatkę przyczepić, gdyby miał dość danych, czasu i chęci. Czasem ludzie to robią nie z chęci ataku, tylko po to, żeby obronić w ten sposób swoje "priorytety", podnieść wartość tego, na czym sami się najbardziej w życiu skupiają. Ale nawet bez złych intencji też można w ten sposób kogoś zranić albo przynajmniej zirytować.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez KATKA » 27 maja 2014, o 12:30

a dlaczego boisz sie oceny?
dla mnie to ciekawe...sama nie lubie byc oceniana...ale skupiałbym sie bardziej na słuchaniu innych niz na tym jak zostane oceniona chyba...uwazam, że w ludziach drzemie mega duzo mądrosci...o ktorej oni sami nie raz nawet nie wiedza :) moze dlatego nie znioslabym gdyby ktos mi tylko mowil, zę dobrze bedzie...ze jest mu przykro czy zal...nigdy nie lubilam wspolczucia...wolalabym obojetnosc polaczoną wlasnie z taka nauką od kogos...ciekawiloby mnie jak to osiagnac...
zawsze miałam poważny problem z nieprzejmowaniem sie innymi...widzac cos na ulicy...zawsze reagowałam...kazdy zły obraz...film ktory zostwała mi w głowie wywierał na mnie negatwne skutki...to też forma samookaleczania...umartwianie sie, że nie zawsze można cos zrobic zeby np pomoc kotu..psu...starszemu człwoiekowi...czy dzieciakowi...
moze dlatego też poszłam w kierunku wolontariatu zwierzecego...potzrebowałam działaś zeby zagłuszyc ten bol...a tu faktycznie widzialam efekty moich działań...

zreszta...kazda taka wypowiedz otwiera mi zamkniete wczesniej pudeleczka w mojej glowie...pewnie dlatego wywody sa tak rozlegle...moze i nie na temat do konca...i ktos moze odbierac ze cos mu wmuszam...przekonuje czy wrecz jestem negatywnie nastawiaona...a prowadze zwykla analize...i to glownie siebie :roll: chyba mi z terapii zostalo :haha:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez KATKA » 27 maja 2014, o 12:42

Zajac masz racje...nie mozna sie nie zgodzic...
tylko to samo mozna przypisac ludziom pochodzącym z rodzin "normalnych"
..przy okazji bardzo nie lubie takiego okreslania...pewnie dlatego uzywam cudzysłowu ...nie ma czegos chorego i zdrowego...jest tez duzo po srodku...nie wydaje mi sie zeby o kimkowielk mozna bylo powiedziec zdrowy...patrzac do ilu rzeczy mozna sie doczepic...mozna chyba mowic bardziej albo mniej zaburzony...czlowiek...rodzina...sposob bycia 8) schizofrenia jest dla mnei choroba...konkretna...niezalezna od czlowieka...tak dla przykadu...na wiele "dysfunkcji" mamy wplyw albo my sami albo ktos mzoe nam dopomoc...
ale nie o tym...
zawsze mozna miec zarzuty w stosunku do kogos i czegos...bo kazdy z nas odczuwa inaczej...ma inne potrzeby i priorytety ...tak jak piszesz...ale czy nie byloby latwiej gdyby przestac byc tak krytycznym czasem...w stosunku do samego siebie?? wiem, zę nigdy nie bede wszystkich kochac...sa typy osobowowosci drazniace mnie...chyba kazdy tak ma :P ale ja tych typow unikam...bo moge...mam wybor...w takim miejscu jak to jest troche ciezej...bo nie moge jak w realu odwrocic sie od kogos plecami i mowic do innej osoby...wtedy bylo by widac, zę to nie ejst do kogos skierowane...
potzrebuje swobody wypowiedzi...i mimo wszystko mysle, ze dyskutuje dopiero przy konkretnym znanym mi bardziej lub mniej temacie...rozumiem, zę ktos na "swoim" watku mzoe sie doszukiwac podtekstow...choc nie uwazam, zeby cos tutaj bylo bardziej czyjes...chyba, zę problem...uwazam,z e kazdy temat jest dobry do dyskusji...i warto go przerobic ze swojej perspektywy...bo moze nie autor a kto inny cos z niego wyciagnie jak np nieraz ja wyciagam czytajac wypowiedzi innych...

agresja niby rodzi agresje...
ale agresja skierowana pzreciw komus zwykle wraca...wiec moze najlepiej nie doprowadzac sie do takiego stanu...moze przestac lepiej...nie nakrecac sie...bo to nie ktos nas nakreca tylko my sami...

mozna by tu jeszcze mowic o zazdrosci chyba dalej...

w akzdym razie wszystko co kierujemy przecow komus kierujemy tez przeciw sobie....wiec pytanie:
czemu sobie to robię??

uff ;)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez Tinn » 27 maja 2014, o 12:43

KATKA napisał(a):ja jestem tym typem...ktory poza tym, zędawał sie "okaleczac" psychicznie dwóm partnerowm (choc w zupełnie inny sposób) okaleczał sie jeszcze sam...
nie fajnie jest nie miec wsparcia w innych ale jeszcze gorzej w samej sobie...
..............................................................................................
nie bede za to nikogo obwiniac...siebie tym bardziej juz nie planuje...
ciesze sie, ze mam teraz sile sie z tym zmierzyc... :kwiatek:

Katko nie znałam twojej historii.
Ale we mnie też są duże pokłady pogardy dla siebie, niezadowolenia, nie dawania sobie przyzwolenia na dobry los.
Na takiej niwie łatwo wschodzi nieumiejetność stawiania w związku granic tak by dobrze chronić własne interesy.
Zapominanie o sobie, altruizm posunięty do absurdu. Szukanie faceta przy którym grać będziesz świetlaną role Wybawicielki, Dobroczyńcy tak by siebie samą dowartościowywać.
W tak wielu aspektach taki popaprany związek pasuje do dysfunkcji tkwiącej we mnie czy podobnej osobie w czymś takim się znajdującej, że komuś kto się z tym nie zetknął nie przyjdzie nawet na myśl , że takie mogą być powiązania i kosekwencje pewnych układów rodzicielskich.
Ja nie obwiniam swoich rodziców, ale uważam, że taka para dyletantów powinna być bezpłodna. Dopiero w moim przypadku biologia słusznie wykluczyła udział moich genów w puli ludzkości.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez biscuit » 27 maja 2014, o 15:18

Tinn napisał(a): tak by siebie samą dowartościowywać.

tradycyjny przekaz społeczny, o którym pisałam
dotyczący kobiecości
warunkuje poczucie własnej wartości od bycia "prawdziwą" kobietą
w tym modelu kobiecość wyznaczana jest przede wszystkim poprzez "bycie w związku"
naprawdę zachęcam do poczytania książek, które polecałam
bo zdejmie to z Was trochę winy personalnej, poczucia bycia osobą dysfunkcyjną jako jednostka
przenosząc jej ciężar na uwewnętrznione wzorce społeczne dotyczące kobiecości
pojmowanej w sposób tradycyjny
nie mamy bowiem wpływu na kontekst społeczny
w którym się wychowujemy, dorastamy, żyjemy
szczególnie panie 50+ mają wg mnie trudniej ze względu na dominację w latach poprzednich
modeli wspólnotowych
to się teraz wolniutko zmienia - wchodzimy w obszar kultury indywidualistycznej
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez biscuit » 27 maja 2014, o 15:40

roxy
to nie MODA
to uwewnętrznienie standardów społecznych
to proces o wiele głębszy, wpływający na kształtowanie się tożsamości rodzajowej
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez biscuit » 27 maja 2014, o 17:01

roxy napisał(a):gdzie sie roi od singli

ale zabrzmiało
niczym "roi się od robactwa" "roi się od złodziei" "roi się od błędów"
8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez margo_jar » 27 maja 2014, o 18:43

Takie czasy, które przeminą. A single w takiej liczbie nie mają przyszłości. :)
margo_jar
 
Posty: 595
Dołączył(a): 13 cze 2012, o 15:50

Re: Temat ogólny - czemu sobie to robię ?

Postprzez KATKA » 27 maja 2014, o 18:50

dlaczego nie maja? chodzi o populacje?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 206 gości