Honest napisał(a):Witaj Veroniq,
no własnie, odezwałas sie do niego? I czy z mijającym czasem jest Ci łatwiej, czy trudniej?
Z mijajacym czasem sobie radze... Szczere to po prostu ciagle czuje mega zal, pustke, smutek, nie jem i takie cos z tylu glowy - a moze powinnam to odpuscic i zajac sie soba w ten poniedzialek z ta choroba...
A pozniej zewszat mowie sobie - ale jak? Jak nie mozna liczyc na kogos w potrzebie, gdy od niego nie wymagalo to praktycznie niczego, ze w zasadzie to powinno byc samo z siebie taka chec niesienia pomocy i opieki przez faceta w chorobie?
Ukladam sobie plan dnia zeby miec jakies zaczepienie, czytam duzo o ofiarach, o przemocy, o tych psychofagach - probuje cos z tego sklecic w glowie dla siebie.
Dzisiaj przyjezdza moj tata na 4 dni zebym nie byla sama, od poniedzialku ide do pracy - niestety tej samej co on. Dzisiaj tez planuje sciac wlosy, zeby sie odmienic i poczuc sie inaczej.
Radze sobie, calkime okej, po prostu czuje mega rozzalenie, smutek, zalosc, az mnie w srodku wszystko boli, nie moge jesc, sni mi sie on, rozpamietuje sytuacje z naszego zycia uzmyslawiajac sobie jak to bylo...
Snilo mi sie dzisiaj, ze spotkalam jakiegos faceta, a ze on (ex) jak wrocilam do domu siedzial w salonie z jakimis kolezankami z pracy... Dziwny to sen byl - uciekalam przed nim, pakowalam sie w tym snie, jak zobaczylam go z tymi kolezankami...