i już po wizycie
pani psycholog nie dała mi rad jak zyc ale uświadomiła mi coś naprawdę ważnego- ja nie mam jakiegos wielkiego problemu z rozwodem- bo jestem swiadoma, ze zranię mojego męża ale jestem tez zdecydowana, że nie chcę dalej tak zyć- i ona widzi, że prędzej czy później ja to zrobię a to że się tego boję to normalne bo każdy boi się zmian w swoim życiu. Zresztą powiem szczerze, że temat mnie i mojego męża nie byl najważniejszy.
Najważniejsza kwestia to toksyczna relacja z moją mamą... gdy zaczęłam jej o tym opowiadać momentalnie zalałam się łzami bo takie emocje mną targały- moja mama cały czas próbuje mnie kontrolować, krytykuje mnie, uzależnia od siebie, wpędza w poczucie winy i to tak naprawdę boje się rozwodu ze względu na nią.
Mi samej terapia nie jest na razie potrzebna bo najlepiej by było gdybym na taka terapie chodziła z mamą bo to przede wszystkim ona musi się zmienić, teraz mam się uporać z rozwodem a później zobaczymy.
Powiedziałam jej tez, że obawiam się opinii środowiska bo wiem jak to będzie z zewn. wyglądało- młoda gówniara, rok po slubie i nagle jej się odwidziało- na to ona powiedziała, że pewnie ludzie beda tak myślec ale nie mam się tym przejmować bo ludzie nie wiedzą jak tak naprawdę ja się czuję- to bardzo mnie podbudowało ( zobaczymy na jak długo)
Zapytałam sie co sądzi o tym, żeby męzowi napisać w liście, że chcę sie z nim rozwieść- czy to nie jest nie fair zalatwiać to listem- odp. że ona nie moze oceniac czy to jest fair czy nie fair bo muszę to zrobić w zgodzie z własnym sumieniem a jego reakcji i tak nie uniknę jednak dzieki listowi będe mogła mu przekazać wszystko co chcę.
Postanowiłam, że napiszę ten list.
Cieszę się, że tam poszłam